BUSH, Kate

nie tylko metalem człowiek żyje :)

Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox

Agony
postuje jak opętany!
Posty: 604
Rejestracja: 07-03-2002, 15:34
Lokalizacja: ZSRE

BUSH, Kate

24-05-2013, 21:12

Postanowiłem założyć temat o jednej z najbardziej wpływowych i najczęściej naśladowanych (obok Madonny) kobiet zajmujących się zawodowo muzyką. W zasadzie stało się powszechnym zwyczajem, że każda piosenkarka-kompozytorka i autorka tekstów jest porównywana do Kate Bush, a do najbardziej prominentnych artystek przyznających się do tworzenia pod wpływem Angielki należą Tori Amos, Bjork, PJ Harvey i Courtney Love. W twórczości Kate Bush usłyszymy melodie, klimaty i wibracje, których próżno szukać na płytach nagrywanych przez mężczyzn. Na początek przedstawiam dwie pierwsze płyty tej wspaniałej artystki.



‘’The Kick Inside’’ (1978)
Podczas nagrywania tego albumu Kate miała zaledwie dziewiętnaście lat, przy czym dwie z trzynastu zgromadzonych tu piosenek pochodzą z sesji, kiedy wokalistka miała jedynie siedemnaście wiosen! Biorąc pod uwagę młody wiek autorki tych utworów trzeba przyznać, że zaprezentowana na płycie muzyka brzmi zaskakująco dojrzale, być może ze względu na klasę i doświadczenie współpracujących z wokalistką muzyków, aranżerów i inżynierów dźwięku. Byli wśród nich m. in. odkrywca talentu artystki - David Gilmour oraz kilku muzyków znanych z zespołu Alana Parsona. Ci zadbali o to, by pomysły młodej autorki zyskały odpowiednią oprawę – partie instrumentalne są bez zarzutu, to samo można powiedzieć o brzmieniu, zaś same kompozycje zamknięte są w ramach prostych piosenek, bez silenia się na przesadny artyzm (nadmierne wyeksponowanie progresywnych aranżacji byłoby niewskazane z komercyjnego punktu widzenia – wszak były to czasy eksplozji punk rocka, a rynkowa porażka debiutanckiej płyty mogłaby już na starcie pogrzebać karierę wokalistki). Płyta jest bardzo równa i spójna, co nie jest częste w przypadku debiutów. Słychać, że muzykę skomponowała młoda osoba - utwory są bardzo świeże, dziewczęce, pełne ekspresyjnych partii wokalnych i witalnych melodii. Nie brak tu także chwil zadumy, refleksji, ponadto nastoletnia autorka nie boi się poruszać w swych tekstach poważnych tematów (patrz: utwór tytułowy). Jest to jedna z najlepszych płyt Kate Bush i z pewnością najbardziej żywiołowa.


‘’Lionheart’’ (1978)
Po artystycznym i komercyjnym sukcesie debiutanckiej płyty, Kate oraz współpracujący z nią muzycy bardzo szybko przystąpili do nagrań kolejnego albumu. Płyta powstawała w pośpiechu, co w czasach rynkowej dominacji punk rocka było zapewne typowym podejściem, jednak ta metoda pracy nie koniecznie musiała sprawdzić się w muzyce tak subtelnej, jak artystyczny rock Kate Bush. Wydaje mi się, że tym razem autorka zbytnio zawierzyła swoim umiejętnościom kompozytorskim, bowiem zaprezentowanym tu utworom brakuje, w większości, tej młodzieńczej witalności i werwy, od których aż kipiał debiutancki album. Ujmujących rozwiązań melodycznych i aranżacyjnych jest tu sporo, ale na pewno nie aż tak dużo, jak na wcześniejszej płycie. Można odnieść wrażenie, że niektórym fragmentom płyty brakuje należytego szlifu, że są one niedopracowane. Widocznie tempo pracy nad albumem było tak zawrotne, że nawet ogromne doświadczenie współpracujących z Kate instrumentalistów i aranżerów nie zdołało zmienić pomysłów autorki w muzyczne brylanty, nie mówiąc o samej młodej wokalistce, która najwyraźniej postanowiła zaprezentować wszystkie stworzone przez siebie utwory, bez należytej selekcji materiału. ‘’Lionheart’’ to dobry, momentami piękny album, jednak trochę nierówny i przez to będący lekkim rozczarowaniem. Jest to jedna z najsłabszych płyt Kate Bush, ale i tak niezbędna dla ludzi lubiących jej muzykę.
In God We Trust
Awatar użytkownika
Bezdech
weteran forumowych bitew
Posty: 1470
Rejestracja: 21-12-2010, 10:43

Re: BUSH, Kate

24-05-2013, 23:11

Tak wypadło, że właśnie słucham the Dreaming. Jedynkę też w miarę lubię, ale raczej wyrywkowo - najczęściej włączam tylko otwieracz i ten o Bondzie. Reszta owoców działalności wydawniczej jest dla mnie asłuchalna.

W ogóle za wymienionymi paniami nie przepadam. Ani za głosami, ani kompozycjami na tych ich płytach co je wydają i piszczą na nich o jakiś bliżej nie sprecyzowanych sprawach.
They told them not to fear, they couldn't be prepared
Then came the day that not a single soul was spared
Agony
postuje jak opętany!
Posty: 604
Rejestracja: 07-03-2002, 15:34
Lokalizacja: ZSRE

Re: BUSH, Kate

25-05-2013, 17:22

^^^
Dziękuję, panie kolego Bezdech! Zawsze mogę liczyć na Twoje wpisy w zakładanych przeze mnie tematach, nawet w tych najmniej popularnych. Ja uważam, że ze wszystkich artystek inspirujących się twórczością Kate Bush jedynie Bjork może zostać uznana za jej godną następczynię (nie mam jednak na półce ani jednej płyty Bjork). Na pewno z poziomem artystycznym twórczości pani Bush nie może rywalizować święcąca kiedyś wielkie sukcesy komercyjne Tori Amos (miałem onegdaj trzy płyty Amos, jednak oddałem je komuś w prezencie). Jednak zasadniczo nie słucham żadnych wokalistek-kompozytorek poza właśnie Kate Bush, do której od dawna mam słabość. Oto kolejne dwie płyty boskiej Kate.



‘’Never For Ever’’ (1980)
Pierwsza płyta w dorobku Kate, która została wyprodukowana przez nią samą (z pomocą Johna Kelly’ego). Moim zdaniem, tym wydawnictwem wokalistka zainaugurowała swoją najlepszą pod względem artystycznym dekadę 1980-89. Płyta ta stanowi zwrot w stronę muzyki bardziej dojrzałej i złożonej, tak pod względem kompozytorskim, jak i aranżacyjnym. Artystce oraz towarzyszącemu jej zespołowi instrumentalistów udało się osiągnąć brzmienie bardziej głębokie i bogate, częściowo dzięki pomysłowym, bardziej niż dotychczas skomplikowanym aranżacjom, na które składała się bogata ornamentyka gitar oraz instrumentów smyczkowych. W roku 1980 punkowa rewolta na Wyspach Brytyjskich zaczęła już tracić swój impet, w związku z tym Kate mogła wreszcie, bez obaw o komercyjne niepowodzenie, w pełni pokazać światu swoje skłonności do bardziej złożonego, niemal progresywnego grania. Melodyka utworów zawartych na płycie jest cudowna – czasami lekko orientalizująca, czasem delikatnie zahaczająca o dawno przebrzmiałą, folkującą psychodelię. Wszystko to podane w formie subtelnych, delikatnych piosenek. Pomyśleć, że tak łagodny album odniósł sukces w 1980 roku, kiedy to ukazała się cała masa doskonałych płyty z kręgu ciężkiego rocka.

‘’The Dreaming’’ (1982)
Tym razem Kate już w pełni samodzielnie wyprodukowała swoją płytę, co od tej chwili stało się regułą. W rezultacie otrzymaliśmy album brzmiący bardziej surowo, oszczędnie i bezpośrednio od pełnego subtelnych brzmień i zagrywek poprzednika. Kate sporo eksperymentowała z instrumentami elektronicznymi i to właśnie duży udział syntezatorowych brzmień jest głównym czynnikiem wyróżniającym ten album spośród innych dokonań artystki, podobnie jak mocna rytmika, z pewnością najmocniejsza w całym dorobku wokalistki. Uważny słuchacz z łatwością dostrzeże na tej płycie wpływy modnej w tamtej epoce nowej fali i zgodnie z panującymi trendami muzyka tu zawarta wydaje się być chłodna, trochę odhumanizowana, co stanowiło jaskrawy kontrast z raczej ciepłymi, przyjaznymi słuchaczowi klimatami z poprzednich płyt. Jest to muzyka dość drapieżna, tak pod względem instrumentalnym, jak i wokalnym. To dynamiczny i dość nowocześnie wyprodukowany album, w którego książeczce możemy przeczytać, że został stworzony, aby słuchać go głośno. Jedyny taki materiał w dorobku artystki, a zarazem jedna z najciekawszych płyt w jej dyskografii.
In God We Trust
535

Re: BUSH, Kate

25-05-2013, 23:32

Znam ją pod kryptonimem Kasia Krzaczek, skrycie kocham jej wokal. Zawsze rozpoznam.
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re: BUSH, Kate

25-05-2013, 23:50

Agony pisze:^^^
Dziękuję, panie kolego Bezdech! Zawsze mogę liczyć na Twoje wpisy w zakładanych przeze mnie tematach, nawet w tych najmniej popularnych. Ja uważam, że ze wszystkich artystek inspirujących się twórczością Kate Bush jedynie Bjork może zostać uznana za jej godną następczynię (nie mam jednak na półce ani jednej płyty Bjork). Na pewno z poziomem artystycznym twórczości pani Bush nie może rywalizować święcąca kiedyś wielkie sukcesy komercyjne Tori Amos (miałem onegdaj trzy płyty Amos, jednak oddałem je komuś w prezencie). Jednak zasadniczo nie słucham żadnych wokalistek-kompozytorek poza właśnie Kate Bush, do której od dawna mam słabość. Oto kolejne dwie płyty boskiej Kate.
Boże... jak okropnie ględzisz. Chyba dałeś się podpuścić koledze Bezdechowi. PJ Harvey zjada tę całą Bush na śniadanie, ziewając przy tym - dla mnie to Patti Smith lat 90-tych, Björk także lepsza od K.B., przynajmniej trzema płytami ("Debut", "Post", "Homogenic"), Tori Amos - debiut, trójka, czwórka, piątka, potem jeszcze "Scarlet's Walk" - zajebiste płyty, na pewno niczym nie odstające od dokonań Kate Bush, może miałeś złe płyty, albo się nie wsłuchałeś.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
535

Re: BUSH, Kate

25-05-2013, 23:53

Łódź zwykle pod prąd, walą się mury, wiec łapią spadajace cegły...
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re: BUSH, Kate

25-05-2013, 23:54

535 pisze:Łódź zwykle pod prąd, walą się mury, wiec łapią spadajace cegły...
ke?
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Bezdech
weteran forumowych bitew
Posty: 1470
Rejestracja: 21-12-2010, 10:43

Re: BUSH, Kate

26-05-2013, 00:06

Jezusicku, gdzie Patrycja Kowalska, a gdzie ta PiDżej, no gdzie?

Chociaż ta ostatnia jej twórczość o Albionie chyba faktycznie lepsza od Kaśki z Bushu. No ale to tyle. Chociaż w sumie To Bring You My Love i tak daje radę bardziej niż jakieś rozmemłane plumkanie Amos Portos Aramis, no ale od tego to nawet te popiskiwania z krainy gayzerów lepsze

Mudgraves! Timber! Morbid trencheeeeeeeees!
They told them not to fear, they couldn't be prepared
Then came the day that not a single soul was spared
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re: BUSH, Kate

26-05-2013, 00:12

Bezdech pisze:Jezusicku, gdzie Patrycja Kowalska, a gdzie ta PiDżej, no gdzie?

Chociaż ta ostatnia jej twórczość o Albionie chyba faktycznie lepsza od Kaśki z Bushu. No ale to tyle.
LOL. Daj pan spokój. Już na debiucie PJ jest lepsza od Krzakowej.
A Tori jest rozmemłana, ale dopiero później. Przecież pierwsze jej płyty mają charakter, nietuzinkowe pomysły, a nade wszystko zajebiste melodie. Trzeba tylko posłuchać, a nie brać wszystko, jak leci, pod spólny mianownik, bo się słyszało plumkanie gdzieś.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Bezdech
weteran forumowych bitew
Posty: 1470
Rejestracja: 21-12-2010, 10:43

Re: BUSH, Kate

26-05-2013, 00:23

Drogi longinusie, płyty te nie tylko są mi znane, ale i spoczywają w tym momencie na półce jakieś cztery metry ode mnie. Słuchać ich już nie słucham, ponieważ są przeznaczone dla syna do zabawy w puszczanie płyt. Przyznam szczerze, że pierwszych dwóch płyt PiDżej w ogóle już nie kojarzę, natomiast wciąż mam w pamięci kolejne trzy, zwłaszcza Stories itd. pamiętam dobrze, bo jej słuchanie spowodowało u mnie wzmożone ścieranie szkliwa z zębów, przez co zaczęły one wyglądać mniej więcej jak na twoim obrazku.

Pozdrawiam i łączę wyrazy.
They told them not to fear, they couldn't be prepared
Then came the day that not a single soul was spared
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re: BUSH, Kate

26-05-2013, 00:33

Bezdech pisze:Drogi longinusie, płyty te nie tylko są mi znane, ale i spoczywają w tym momencie na półce jakieś cztery metry ode mnie. Słuchać ich już nie słucham, ponieważ są przeznaczone dla syna do zabawy w puszczanie płyt. Przyznam szczerze, że pierwszych dwóch płyt PiDżej w ogóle już nie kojarzę, natomiast wciąż mam w pamięci kolejne trzy, zwłaszcza Stories itd. pamiętam dobrze, bo jej słuchanie spowodowało u mnie wzmożone ścieranie szkliwa z zębów, przez co zaczęły one wyglądać mniej więcej jak na twoim obrazku.

Pozdrawiam i łączę wyrazy.
Ano... co kto lubi. Chociaż ciężko mi sobie wyobrazić, że pełen pasji i seksu garage-rock stoi u kogoś niżej od romantycznej i nieco egzaltowanej twórczości Kate Bush. A poza tym "Stories..." to była już piąta płyta PJ Harvey. Wcześniej robiła masę dobrej muzyki, mniej oczywistej, mniej przystępnej i komercyjnej - chociaż jej jakość zawsze była wysoka, dlatego od samego początku słuchało się jej dobrze.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Bezdech
weteran forumowych bitew
Posty: 1470
Rejestracja: 21-12-2010, 10:43

Re: BUSH, Kate

26-05-2013, 00:41

Ja wiem, ja wiem.Te wcześniejsze płyty też mam, po prostu do piątej mam uraz ze względu na koszty dentystyczne, chociaż po znajomości było robione. Dla mnie ten "garaż" z lat 90'tych to nie żaden garaż tylko popłuczyny po grandżowej modzie. Nie cierpię tego rozhisteryzowania i ekshibicjonizmu z tego okresu, który myślę że i ty u PolyŻą dostrzegasz. Że ta muzyka była jakoś mniej przystępna to się w życiu nie zgodzę, bo w Przynieść Ty Mi Miłość zasłuchiwała się moja żona, a ona przyjmuje uszami dobrowolnie tylko Madonny, Bijonce, Rijanny i inne takie.

A i jeszcze o tej Kaśce to ja się zgadzam, wystarczy, że spojrzysz tam na samą górę co tam sobie napisałem. Lubie Dreaming, bo jest bardziej falowa i duszniejsze, bardziej zbasowane brzmienie i lubię też jedynkę ze względu na niezłe melodie i wyczuwalne jeszcze lata siedemdziesiąte, ale to tyle - ani kroku dalej, nie ma możliwości, bo się tego słuchać nie da.
They told them not to fear, they couldn't be prepared
Then came the day that not a single soul was spared
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re: BUSH, Kate

26-05-2013, 01:01

Bezdech pisze:Ja wiem, ja wiem.Te wcześniejsze płyty też mam, po prostu do piątej mam uraz ze względu na koszty dentystyczne, chociaż po znajomości było robione. Dla mnie ten "garaż" z lat 90'tych to nie żaden garaż tylko popłuczyny po grandżowej modzie. Nie cierpię tego rozhisteryzowania i ekshibicjonizmu z tego okresu, który myślę że i ty u PolyŻą dostrzegasz. Że ta muzyka była jakoś mniej przystępna to się w życiu nie zgodzę, bo w Przynieść Ty Mi Miłość zasłuchiwała się moja żona, a ona przyjmuje uszami dobrowolnie tylko Madonny, Bijonce, Rijanny i inne takie.
Ale ja lubię ten ekshibicjonizm - to typowe dla dobrych muzyków. Może nawet każdy rockman jest do pewnego stopnia ekshibicjonistą. A rozhisteryzowanie... hm... wolałbym słowo tragizm - stawia akcent gdzieś indziej - to po prostu konkretna dawka uczuć. Co do gustu Twojej żony, to może po prostu ona wie co dobre? Mówię Ci, żony warto czasami posłuchać. Ja od swojej lepszej połowy podłapałem masę fajnej muzy.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
535

Re: BUSH, Kate

26-05-2013, 01:14

longinus696 pisze:
535 pisze:Łódź zwykle pod prąd, walą się mury, wiec łapią spadajace cegły...
ke?
Nie znam angielskiego.
Awatar użytkownika
Bezdech
weteran forumowych bitew
Posty: 1470
Rejestracja: 21-12-2010, 10:43

Re: BUSH, Kate

26-05-2013, 01:19

longinus696 pisze:Ale ja lubię ten ekshibicjonizm - to typowe dla dobrych muzyków. Może nawet każdy rockman jest do pewnego stopnia ekshibicjonistą. A rozhisteryzowanie... hm... wolałbym słowo tragizm - stawia akcent gdzieś indziej - to po prostu konkretna dawka uczuć.
Dla mnie ekshibicjonizm jest mało interesujący i na pewno nie stanowi o możliwościach ekspresji muzycznej artysty. Tak się oburzyłem wcześniej na to porównanie pani Polly do Patrycji, a tak naprawdę ta druga też reprezentuje typ, który nieszczególnie mi odpowiada w tym względzie, właśnie ze względu na powyższe. Taki egoistyczny ekshibicjonizm, widoczny bardziej u PJ, pracowicie rozwala jakikolwiek bardziej uniwersalny wydźwięk tfurczości. Mi osobiście bliższy jest raczej taki nudziarski typ ekspresji: http://www.youtube.com/watch?v=RwT0COKXFMM
Co do gustu Twojej żony, to może po prostu ona wie co dobre? Mówię Ci, żony warto czasami posłuchać. Ja od swojej lepszej połowy podłapałem masę fajnej muzy.
Może masz rację. Pewnie zależy to od tego, czy woli się Depeche Mode od Napalm Death i Monikę Brodkę od Pet Shop Boys.
They told them not to fear, they couldn't be prepared
Then came the day that not a single soul was spared
535

Re: BUSH, Kate

26-05-2013, 01:38

Nieprawda. Horyzont jest znacznie niżej. Nie wszyscy chcą się do niego przyznać.
Ostatnio zmieniony 26-05-2013, 12:35 przez 535, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re: BUSH, Kate

26-05-2013, 01:39

Bezdech pisze: Dla mnie ekshibicjonizm jest mało interesujący i na pewno nie stanowi o możliwościach ekspresji muzycznej artysty. Tak się oburzyłem wcześniej na to porównanie pani Polly do Patrycji, a tak naprawdę ta druga też reprezentuje typ, który nieszczególnie mi odpowiada w tym względzie, właśnie ze względu na powyższe. Taki egoistyczny ekshibicjonizm, widoczny bardziej u PJ, pracowicie rozwala jakikolwiek bardziej uniwersalny wydźwięk tfurczości.
A moim zdaniem dobrze, jak muzyk, czy jakikolwiek inny artysta, ma osobisty stosunek do tego o czym opowiada. No i Polly, przy swoim ekshibicjonizmie, nie traci na wiarygodności ani na sile ekspresji. Na przykład, jak usłyszałem "Oh My Lover", to padłem - ten utwór był mi tak bliski i tak życiowy, a właśnie maniera wokalna i melodia jeszcze pogłębiały jego wydźwięk.
Bezdech pisze:Mi osobiście bliższy jest raczej taki nudziarski typ ekspresji: http://www.youtube.com/watch?v=RwT0COKXFMM
A też lubię, ale bez obsrania. Nawet polecałem gdzieś ostatnio.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
535

Re: BUSH, Kate

26-05-2013, 02:28

Pewnie, zawsze lepiej trzymać fason...Przed samym sobą..
Awatar użytkownika
megawat
weteran forumowych bitew
Posty: 1354
Rejestracja: 24-08-2010, 12:12
Lokalizacja: mathplanet

Re: BUSH, Kate

26-05-2013, 10:36

Wy tu sobie uprawiacie przepychanki a ja znam tylko "Hounds of Love", rzecz, którą bardzo lubię, ale się nie wypowiem szerzej, bo się skompromituję.
"Funkcjonariusze po wstępnych oględzinach poćwiartowanych i nagich zwłok stwierdzili, że morderca musiał być szczególnym zboczeńcem".
ODPOWIEDZ