Nie wiem jakim cudem nikt jeszcze nie założył tematu o tej genialnej kapeli. Zespół doskonały, dyskografia wyrównana potwornie - całkowicie zdominowała mi ostatni kwartał 2012 roku. Na 10 płyt, których słuchałem 8 to były właśnie krążki DEAD KENNEDYS.
Usiadłem sobie wieczorem przy piwku z mocnym postanowieniem nadrobienia ubiegłorocznych zaległości w słuchaniu nowych płyt. O cholera, znów ten biedny ostatni Incantation leży w folii, a w moim odtwarzaczu kręci się genialny "Frankenchrist".
Ta muzyka jest jak narkotyk - ceniłem ich zawsze, słuchałem jeszcze w czasach kasetowych w podstawówce, mam jeszcze na półce jakieś stare pirackie płyty, które w liceum oddała mi koleżanka z klasy... przez ostatnie lata jednak szanowałem, lubiłem i ...nie słuchałem. To był grzech śmiertelny i teraz nadrabiam te wszystkie stracone dni i godziny.
Zespół absolutnie unikatowy i doskonały. Ciekaw jestem, które płyty cenicie najbardziej i dlaczego.
Re: DEAD KENNEDYS
: 02-01-2013, 23:57
autor: Mort
Najbardziej cenię Fresh Fruit for Rotting Vegetables, dlatego, że jest na niej kawałek Kill the Poor - ulubiona piosenka Testovirona.
Re: DEAD KENNEDYS
: 03-01-2013, 00:00
autor: Bonny
proponuję pytanie z małą modyfikacją:
które płyty cenicie najbardziej i dlaczego? w odpowiedziach nie może paść debiut :)
czasem odnoszę wrażenie, że robi się z Dead Kennedys zespół jednej płyty.
Re: DEAD KENNEDYS
: 03-01-2013, 00:41
autor: Maria Konopnicka
Bonny pisze:proponuję pytanie z małą modyfikacją:
które płyty cenicie najbardziej i dlaczego? w odpowiedziach nie może paść debiut :)
czasem odnoszę wrażenie, że robi się z Dead Kennedys zespół jednej płyty.
Absolutnie nie wymieniłbym debiutu - szczerze to miałbym ogromny problem, żeby wskazać najlepszą. Gotów jednak byłbym zaryzykować twierdzenie, że żadna z ich późniejszych płyt nie jest gorsza niż debiut. Właśnie leci u mnie "Fresh..", ale przed chwilą wyłączyłem "Frankenchrist" i wcale nie czuję żadnej jakościowej różnicy. Może nawet mógłbym powiedzieć, że ten zespół z płyty na płytę dojrzewał - na pewno wokalnie na Frankenchrist czy Bedtime... jest bardziej efektownie. Kocham ten nastrój i to napięcie, które są budowane na tych płytach. O ile debiut mógłbym spokojnie wrzucić do klasyki punka tak te dwie wspomniane przeze mnie płyty uważam za coś więcej, coś absolutnie unikalnego, wyjątkowego i oryginalnego.Wystarczy posłuchać choćby wokali w This Could Be Anywhere - jaka charyzma i zuchwałość z nich bije, cudowne są momenty gdy śpiewa na wyższych rejestrach "One by one, The little houses are bricked up and condemned". Sekcja rytmiczna tego krążka też mnie rozwala - bas chodzi cudownie, uderzenia perkusji odciskają w moich sercu ślady, które pozostaną już na zawsze...
Uwielbiam debiut 14 powodów, ale nie wskazałbym jako ulubionej płyty! Kurwa! Dwójka jest lepsza!
A czy z nimi nie jest tak, że każda płyta jest trochę lepsza od poprzedniej? Muszę się nad tym zastanowić.
Re: DEAD KENNEDYS
: 03-01-2013, 00:55
autor: Maria Konopnicka
DRAMATURGIA ! Tego słowa mi zabrakło w kontekście ich późniejszych płyt. To właśnie jest czynnik, który sprawia, że w jakiś sposób górują nad debiutem :)
Re: DEAD KENNEDYS
: 03-01-2013, 01:07
autor: twoja_stara_trotzky
ja najbardziej lubię dwójkę.
a tak w ogóle, to widzę Marian znów krok za mną ;)
Re: DEAD KENNEDYS
: 03-01-2013, 01:15
autor: Bonny
Maria Konopnicka pisze: O ile debiut mógłbym spokojnie wrzucić do klasyki punka tak te dwie wspomniane przeze mnie płyty uważam za coś więcej, coś absolutnie unikalnego, wyjątkowego i oryginalnego.
ale prawdziwy punk to jest coś właśnie absolutnie unikalnego, wyjątkowego i oryginalnego. z definicji :)
no i zgadzam się, że na "Frankenchrist" Biafra wokalnie wyprzedził świat. to zresztą chyba moja ulubiona płyta DK
And I wonder
Yeah I wonder
Will Elvis take the place of Jesus in a thousand years
Religious wars
Barbaric laws
Bloodshed worldwide
Over what's left of his myth
dramaturgia jak w monologu wielkiego inkwizytora w Braciach Karamazow Dostojewskiego. zawsze myślę o tej scenie, kiedy słucham tego numeru. muzyka profetyczna
Re: DEAD KENNEDYS
: 03-01-2013, 02:06
autor: Maria Konopnicka
twoja_stara_trotzky pisze:ja najbardziej lubię dwójkę.
a tak w ogóle, to widzę Marian znów krok za mną ;)
Dlaczego krok za Tobą - masz już płytę, którą dopiero zamierzają nagrać po reaktywacji ? :)
Re: DEAD KENNEDYS
: 03-01-2013, 08:27
autor: est
Reaktywacja? Czy to oznacza, że będą jakieś procesy?
Na początku debiut zdominował mi całą dyskografię. Co gorsza, nie znosiłem wokalu Biafry, ale jakoś podskórnie wyczuwałem, że to coś wielkiego. Moją uwagę na ten zespół zwrócił niejaki Lars Ulrich kiedy zobaczyłem jego zdjęcie w koszulce z "diodą". Nie jestem w stanie uciec od sentymentów i z tego powodu nie wskażę mojej ulubionej płyty.
Bonny pisze:
ciekawy opis :)
Re: DEAD KENNEDYS
: 03-01-2013, 08:40
autor: Bezdech
Jak bez debiutu, to się nie bawię. Niech będzie, że dwójka jest najbliżej, cokolwiek miałoby z tego wynikać.
A zespół organoleptycznie poznałem jakieś czynaście lat temu, po tym jak fumfel podworował sobie ze mnie puszczając "Too Drunk too fuck" jako numer kojarzonego przeze mnie wówczas z paru numerów Black Flag.
Re: DEAD KENNEDYS
: 03-01-2013, 09:29
autor: ramonoth
Zdecydowanie "Bedtime for Democracy". Uwielbiam tę płytę po prostu. Przede wszystkim jest to jeden z tych albumów, które mają doskonałe otwarcia, takie jebnięcia, po których ciężko się później pozbierać. Tutaj to rzecz jasna "Take This Job and Shove It". Potem pozostaje już tylko pozostać z twarzą przy glebie i słuchać. Poza tym ta płyta jest, jak dla mnie, esencją ich poczucia humoru i tak jak nie cierpię na płytach wszelkich przeszkadzaczy, wałków z jakimiś odgłosami, gadkami, brzęczeniami tak tutaj takie "Commercial" to dla mnie zawsze wielka radocha. No i ten killer w postaci "Where Do Ya Draw the Line" pod sam koniec. Aż sobie włączyłem :)
Re: DEAD KENNEDYS
: 03-01-2013, 10:36
autor: martyrdoom
Debiut Dead Kennedys to jedna z najważniejszych płyt w mojej edukacji muzycznej, może nawet jedna z pięciu najważniejszych, albo nawet trzech. Absolutny geniusz i jedna z najlepszych rzeczy, jakie się przytrafiły muzyce. Nie wiem jednak, jak to porównać z innym dziełem kompletnym - Plastic Surgery Disasters. Dalej ta sama kapela, ale jak oni poszli tam do przodu! PSD to psychoza i zamieszki na ulicach, strach, panika i groteska. Aż sobie puszczę i wezmę i uzupełnię w tym roku dyskografię DK.
Re: DEAD KENNEDYS
: 03-01-2013, 13:26
autor: black jacket
est pisze:Reaktywacja? Czy to oznacza, że będą jakieś procesy?
byly 10 lat temu przeciez ;-) zagrali trase z innym voxem, dodatkowo Biafry wytwornia Alternative Tentacles stracila prawa do plyt DK.
z perspektywy czasu najmniej mi wchodzi bedtime for democracy, najczesciej wracam do singli wydanych zbiorczo jako give me convenience or give me death i starszych plyt.
Re: DEAD KENNEDYS
: 03-01-2013, 13:33
autor: Lykantrop
martyrdoom pisze:Debiut Dead Kennedys to jedna z najważniejszych płyt w mojej edukacji muzycznej, może nawet jedna z pięciu najważniejszych, albo nawet trzech. Absolutny geniusz i jedna z najlepszych rzeczy, jakie się przytrafiły muzyce. Nie wiem jednak, jak to porównać z innym dziełem kompletnym - Plastic Surgery Disasters. Dalej ta sama kapela, ale jak oni poszli tam do przodu! PSD to psychoza i zamieszki na ulicach, strach, panika i groteska. Aż sobie puszczę i wezmę i uzupełnię w tym roku dyskografię DK.
U mnie podobne odczucia. Dobitny przykład wzorowej transgresji w muzyce.
Re: DEAD KENNEDYS
: 03-01-2013, 13:59
autor: est
black jacket pisze:
est pisze:Reaktywacja? Czy to oznacza, że będą jakieś procesy?
byly 10 lat temu przeciez ;-) zagrali trase z innym voxem, dodatkowo Biafry wytwornia Alternative Tentacles stracila prawa do plyt DK.
No co ty powiesz? Jestem zszokowany;)
Re: DEAD KENNEDYS
: 03-01-2013, 23:45
autor: Maria Konopnicka
Słuchając wczoraj DEAD KENNEDYS do 6 rano, mimo, ze o 7 musiałem wstać do pracy, doszedłem do wniosku, że moim ulubionym krążkiem jest Frankenchrist. Nie wiem czy najlepszym, ale kocham go najbardziej. Na szczęście nie muszę wybierać i mogę słuchać wszystkiego co nagrali...
Re: DEAD KENNEDYS
: 03-01-2013, 23:59
autor: Riven
uwielbiam ten zespol ale na polce mam tylko debiut. w sumie od dawna nie sluchalem nic innego :(. trzeba nadrobić.
: 04-01-2013, 00:01
autor: Skaut
Skoro debiut odpada, to Plastic Surgery Disasters, chociażby za fenomenalny Halloween i Moon Over Marin.
Re: DEAD KENNEDYS
: 04-01-2013, 00:26
autor: Bonny
Maria Konopnicka pisze:Słuchając wczoraj DEAD KENNEDYS do 6 rano, mimo, ze o 7 musiałem wstać do pracy, doszedłem do wniosku, że moim ulubionym krążkiem jest Frankenchrist.
najważniejsze, że noc nie poszła na marne :)
Re: DEAD KENNEDYS
: 04-01-2013, 07:37
autor: 535
Maria Konopnicka pisze:Słuchając wczoraj DEAD KENNEDYS do 6 rano, mimo, ze o 7 musiałem wstać do pracy, doszedłem do wniosku, że moim ulubionym krążkiem jest Frankenchrist. Nie wiem czy najlepszym, ale kocham go najbardziej. Na szczęście nie muszę wybierać i mogę słuchać wszystkiego co nagrali...
Ja tam się nie znam, a wtedy, gdy dzięki zaangażowanym kolegom, poznawałem DK, wybitnie mnie drażnił wokal pana Biafry. Natomiast obecnie, widzę to podobnie. Takie strzały jak numer pierwszy, drugi, o This Could Be Anywhere ... (moim ulubionym w twórczości tej kapeli w ogóle) nie wspominając, są atutami przeważającymi na korzyść tej płyty.
edit
Maria, zwiększ dawkę snu do czterech godzin na dobę, bo nam się "zajedziesz" w młodym wieku. Kto będzie dzieciom opowiadał te wszystkie historie?