Masterful Magazine

Pamiętam gdy z uwagą począłem przyglądać się wznoszącemu balonowi. Ruszył raptownie, jakby za pomocą magicznej sztuczki unosząc się na dźwięku perkusyjnych talerzy. Wkrótce dołączył Bas. Był w kapitańskiej czapce i stanowczym ruchem wskazywał pożądany azymut. Gdy już wzniesiemy się w chmury towarzyszy nam przesterowany, wiolinowy klucz, ciągnący za sobą pięciolinię pełną atomowych nutek w ślad za która naciera horda klawiszowych kosmo-efektów. Działo się wiele więc zapauzowałem tripa. Nie tego spodziewałem się po OT. Pierwsze dwie trasy z "Erpsongs" były nad wyraz solidne, a kolejne pierdolnięcia nie pozostawiają cienia wątpliwości - Space Rock.



Trzecia ścieżka umieszcza nas na puchowej orbicie i rozpoczyna się dryf. Bas rozlewa się frywolnie w przestrzeni i przez kolejne trasy suniemy dupskiem po karmelowym obłoku. Bez kitu. Za każdym niewidzialnym rogiem czai się efekt będący w stanie storpedować nasz powietrzny okręt z prędkością światła. Dopiero "Erpriff" sprowadza nas na uprzednio obrany kierunek a trip postępuje znanym efektem domino. Odkręciłem spokojnie zawór z wściekłym propanem rozczepiając kilka pobliskich atomów i ułożyłem się nieco wygodniej w koszu. Płomień buchną z hukiem wyrzucając w powietrze kilogramy konfetti, a pejzaż zrobił się jakiś witrażowy. Mało tego, z każdym ruchem jego kawałki zdawały się przemieszczać jak w kalejdoskopie. Układać w całość, by po chwili rozsypać się na niebie w tysiące gwiazd.. i nagle muzola jakby przycicha. Dość osobliwe zakończenie, gdyż w ostatniej trasie zamiast miękkiego lądowania pozostajemy sami wśród chmur, bezsilnie obserwując oddalający się w siną dal balon.

Kwestia brzmienia pierwszych płyt względem najnowszych pozycji jest oczywiście dyskusyjna. Niemniej każdy z ponad 20 tytułów OT potrafi dostarczyć nielichych wrażeń. O ile na dłuższą metę takie granie bywa nużące - dobrze jest raz na jakiś czas przydupcyć w dynie i jako pierwszy postawić stopę na Marsie.

youtube:
Velmwend (Start)
Tidal Otherness (Dryf)

Z wielkimi, klasykami, często mam ten problem, że nie wiadomo od której strony ugryźć, od czego zacząć, a do tego w kolejce tyle innych klasyków...

Znam tylko "Erpland". Że tak powiem, mocno zachęca do zapoznania się z resztą :D Świetny trip w odległe zakątki Wszechświata. Niewiele jest albumów z tak kosmicznym klimatem - tyle że to nie ten groźny, złowieszczy kosmos, znany z, powiedzmy, płyt Darkspace, czy filmów z Alienem, a raczej odkrywanie nowego lądu, który aż tak złowieszczy nie jest ;) Optymistyczny kosmos rzec by można ;)

Znam bardzo wybiorczo, kumpel mnie swego czasu mocno tym katowal jak sie zjaralismy ;) Generalnie bardzo na plus, musze sie mocniej wgryzc.

witchfinder pisze:Z wielkimi, klasykami, często mam ten problem, że nie wiadomo od której strony ugryźć, od czego zacząć, a do tego w kolejce tyle innych klasyków...

Akurat jeżeli chodzi o OZRIC TENTACLES tomożna brać w ciemno cokolwiek, bo to kapela fajna, a przy tym niesłychanie wyrównana. W zasadzie na wiekszości albumów prezentują z grubsza taką samą muzykę (z grubsza! bo róznią się oczywiście proporcjami i akcentami, ale nie czarujmy się - stylistycznie to ciągle ta sama piaskownica) na z grubsza takim samym poziomie. I, oczywiście, zajebiście się tego słucha, bo to taki spacerockowy odpowiednik MOTORHEAD trochę. Nie o róznorodnośc i oryginalność tu jednak chodzi, bo nie do tego ta muzyka służy.
Goście fajnie mieszają psychodelicznego rocka i elektronikę w homogeniczną całość, osobiście najbardziej lubię "Waterfall Cities" i "Strangeitude".

Poza muzyką, to uwielbiam ich okładki, są charakterystyczne, bardzo fajne i dobrze oddają ducha tej muzyki. Na żywo nie wiedziałem, ale jakby była okazja to bym chętnie się przeszedł.

witchfinder pisze: Świetny trip w odległe zakątki Wszechświata. Niewiele jest albumów z tak kosmicznym klimatem - tyle że to nie ten groźny, złowieszczy kosmos, znany z, powiedzmy, płyt Darkspace, czy filmów z Alienem, a raczej odkrywanie nowego lądu, który aż tak złowieszczy nie jest ;) Optymistyczny kosmos rzec by można ;)

O to to. Bardzo pozytywna i nastrajająca do życia muzyka. Jak grubaśny joint wypalony na skraju lasu w ciepły, słoneczny, wiosenny dzień. Zresztą, w takich warunkach idealnie to granie wchodzi.

Na dluzsza mete wole tzw space rock w innym, mniej radosnym wydaniu, ale niczego im nie moge zarzucic. Nic wybitnego, ale dobrze sie slucha, kiedy juz mnie najdzie ochota na takie granie. Ostatnie kilka plyt znam slabo

Naprawdę tam mało osób kocha MACKI OZRIKA? Ludzie! Przecież to jest cudownie optymistyczne, pozytywne granie, w sam raz do palenia trawy, spokojnej pracy przy kompie, pisania, czy czegokolwiek innego - i do słuchania w tle i do uważnego wsłuchiwania się na słuchawkach. Same smutasy tu siedzą?
Uprasza się odpalić Eternal Wheel i odlecieć w kumulusa.

Ja to chyba jakiś dziwny jestem bo znam tylko dwie późniejsze płyty, czyli "Spirals in Hyperspace" i "Became the Other", które bardzo, ale to bardzo lubię i cenię, ale jakoś nigdy nie pomyślałem, żeby sięgnąć po inne, dawniejsze rzeczy. "Erpsongs" mówicie? "Eternal Wheel"?

23.10.2013 Kraków Klub Studio :-)

Trza iśc!

Po znakomicie przyjętym, ubiegłorocznym koncercie w Krakowie, do Polski wróci brytyjska grupa Ozric Tentacles. Tym razem wystąpi w Warszawie.

Koncert odbędzie się 5 października w warszawskim klubie Progresja Music Zone. Będzie to trzeci występ Ozric Tentacles w Polsce. Poprzednio wystąpili w 2010 roku na Inorock Festival w Inowrocławiu oraz w ubiegłym roku w krakowskim Studio.

ceny biletów: przedsprzedaż - 65 PLN | w dniu - 75 PLN

jestem chętny :)

Bardzo lubię, ale W-wa za daleko :(

koncert odwołany, trasa przesunieta na kwiecień
nowy termin ponoc ma byc :/

5 kwietnia rzekomo ma być. Cena biletów też bardzo ok. Dla mnie spoko, zresztą muzyka MACEK OZRYKA jakoś mi nie koresponduje z szarą, śmierdząca, polską jesienią. Ma być ciepło, słonecznie, kwiatki mają kwitnieć i pachnieć, grzyby mają krążyć w krwioobiegu, a po koncercie browar w plenerze, a nie kurwa brud, smród i gnijące liście.

ja tam akurat wole jesień ;)
ale zawracanie dupy z tymi biletami :/

byłem, widziałem i chce więcej :)
nie wiedziałem czego się spodziewać ale bardzo mi sie podobało, super dekoracje, swiatła prawie jak u Pink Floyd ;)
chyba pierwszy koncert na którym nikt się nie pchał, wszystkie takie powinny być :)
nagłośnienie tez bardzo dobre, wszystko było idealnie słychać - no poza wokalem :P

aha no i strasznie różnorodna publika, nawet emeryty były :)

Ozric Tentacles - Technicians Of The Sacred (2015)

[youtube][/youtube]



Będzie słuchane.

Zajebiście!
Z tego co słyszę, będzie dużo elektroniki, ale nie agresywnej, transowej jak na Waterfall Cities (WC w ogóle brzmi momentami jak SHPONGLE po ostrym przywaleniu w nocha), tylko takiej bardziej pluszowej, pastelowej, jak to sugeruje okładka. Dla mnie ok.

Macki Ozryka są idealne na wiosnę/lato, to jest tak maksymalnie pozytywna i kolorowa, a przy tym kosmiczna muzyka że szoke. Lubuję mocno.

jest wypas, przeleciała pierwsza płyta prawie, a ja chodzę po ścianach.

Ozriki w formie, na koncercie poleciał 1 numer z nowej płyty :)

Bdb materiał wyszedł, "Switchback" i "High Pass" robią mi z mózgu oranżadę. Macki w doskonałej formie i ja się po raz kolejny zastanawiam - czemu to jest w Polsce tak słabo rozreklamowane i znane? Kawał zajebistej muzyki, piękna wypadkowa HAWKWIND/GONG i nowoczesnej elektroniki, pomysłowo, progresywnie i psychodelicznie, kolorowo i wesoło, jest to jeden z tych zespołów których twórczość jest w bardzo bezpretensjonalny sposób optymistyczna i pozytywnie nastrajająca do życia. No to o co chodzi? :D Nie jarzę.