Fire! With Jim O'Rourke - Unreleased?[2011]

[streetcleaner]

No tez jestem po jakiś 5-6 odsłuchach i powiem szczerze, że zwaliła mnie z nóg. Masa energii, słychać ilość tych instrumentów, dźwięki zdmuchują słuchacza. Sporo w tym Sun Ra, krautowego tempa, świetnej dynamiki. Osobiście jestem zauroczony, nie wiem czy to najtrudniejsza płyta od Fire! - mam chyba odmienne wrażenie, jest w niej jakaś przejrzystość i globalność ;)


EDIT: I z różnych miejsc słuchało mi się najlepiej właśnie na głośnikach, cholernie głośno - super przestrzeń, za dużo elementów dla słuchawek, przynajmniej dla moich ;)

[Harlequin]

Minimalistyczne, transowe, gdzie rola big bandu sprowadza się raczej do nagłych, raczej krótkotrwałych eksplozji nadających całości kontrastu. Nie spodziewałem się też tak znaczącej roli wokalnej. Generalnie zazwyczaj jest to element, który dodaje tej muzyce knajpijnosci i pewnej "ludzkiej twarzy". Tutaj też poniekąd zabieg ten sprawił, że Exit! jest materiałem pozornie przyswajalnym, ale te wszystkie odjazdy na czele z panienką skamlającą pod koniec drugiego numeru udowadniają ze tak nie jest.

Generalnie ten z pozoru najbardziej mainstreamowy materiał jest chyba najtrudniejszym w odbiorze ze wszystkich 4 dotychczasowych płyt spod szyldu Fire! Nadal nie wiem co o tym sądzić. Intryguje, czasem irytuje, materiał zdecydowanie wielowymiarowy, troche jak femme fatale - czarujący i nieuchwytny.

Jedyny moment, kory troche mnie wkurwia to ten zawodzący koleś na początku drugiego numeru. Te bliskowschodnie jęki bardziej kojarzą mi sie ze współczesną sceną spod znaku kozaczka i pudelka.

P.S. Ten materiał zdecydowanie lepiej brzmi na słuchawkach niż na głośnikach

Im więcej słucham, tym bardziej łamie kości. Trzeba mieć.

[witchfinder]

Gdzie można to Exit! pożyczyć? Szukam, szukam, i jak nigdy znaleźć nie mogę.

[Hollowman]

Ja też chcę!

[megawat]

Świetna rzecz. To wcale niełatwy a napewno najbardziej przystępny album tej formacji i najbardziej mi wchodzi. Nie umniejszając reszcie ich nagrań.

[streetcleaner]

Martin Schray doskonale napisał o Fire! Orchestra na blogspocie Free Jazz Collective

Nevertheless, I am very excited when the Rune Grammofon package arrives, knowing that Gustafsson has never been the leader of such a large ensemble before. I put the CD in my player, turn on the volume, sit down with my cup of tea ….. and immediately “Exit! Part One” sweeps all the New Year’s resolutions away like sand castles on the seashore before the relentless waves of the oncoming flood. I am staring at my speakers, mouth wide open. A simple bass riff consisting of three notes only is creeping out of my hi-fi unit, it is dark and compelling. I feel like a character in a William S. Burroughs novel. Am I on drugs? Is there something in my tea? On top of psychedelic blues guitars two female voices keep telling me: “Exit all areas / Fire stay with me”. This is not jazz – it’s SOUL! A Doors-like Hammond organ creeps in, I am obviously in the middle of a service, I cannot help rocking to and fro, I am even headbanging. But I can’t stand up, sharp reed movements nail me down. If my neighbors watch me through the curtainless windows they might call the police because they think a strange ritual is going on in my apartment. Maybe they think I am suffering from convulsions and call an ambulance. “Exit! Part Two” even sharpens the tension, the first ten minutes are based on a heavy and monotonous Kraut rock guitar riff before the whole thing finally disintegrates into free jazz.

I am not quite sure what I expected: A “conventional” free jazz or free rock album? Whatever it was, this here is totally different. It is a manic bitches’ brew of Miles Davis in his “Get Up With It” era, Sun Ra Arkestra, hysteric Arabian laughing gas interjections, Isaac Hayes, CAN, Deep Purple, Cream and on top of all there are voices like Jeanne Lee and Grace Slick.

Fire! Orchestra consists of almost 30 musicians (3 voices, 4 guitars, 4 drums, 4 basses, 6 saxes, 3 trumpets, a tuba, a trombone, an organ, a piano and electronics), among them (in addition to the regular Fire! core line-up of Gustafsson, Berthling and Werliin) some of the usual suspects like Magnus Broo, Per-Ake Holmlander, David Stackenas, Sten Sandell and Raymond Strid, the lyrics are written by The Ex vocalist Arnold DeBoer.

I know it is only January but I can hardly imagine so many other albums outdoing this album (at least for me). Here I stand (or rather: sit). I can do nothing else.

identyczne odczucia...

[Morph]

To trzeba sprawdzić chyba.

[Harlequin]

@ Street, mysle, ze ten koleś ujął sprawę najpiękniej jak tylko mozna i oddał meritum tego wydawnictwa. Porażająco hipnotuzyjąca i wciągaj ąca płyta. Totalna a zarazem tak pięknie minimalistyczna, przeszywająca. MUS!

[Skaut]

Martin Schray doskonale napisał o Fire! Orchestra na blogspocie Free Jazz Collective

Nevertheless, I am very excited when the Rune Grammofon package arrives, knowing that Gustafsson has never been the leader of such a large ensemble before. I put the CD in my player, turn on the volume, sit down with my cup of tea ….. and immediately “Exit! Part One” sweeps all the New Year’s resolutions away like sand castles on the seashore before the relentless waves of the oncoming flood. I am staring at my speakers, mouth wide open. A simple bass riff consisting of three notes only is creeping out of my hi-fi unit, it is dark and compelling. I feel like a character in a William S. Burroughs novel. Am I on drugs? Is there something in my tea? On top of psychedelic blues guitars two female voices keep telling me: “Exit all areas / Fire stay with me”. This is not jazz – it’s SOUL! A Doors-like Hammond organ creeps in, I am obviously in the middle of a service, I cannot help rocking to and fro, I am even headbanging. But I can’t stand up, sharp reed movements nail me down. If my neighbors watch me through the curtainless windows they might call the police because they think a strange ritual is going on in my apartment. Maybe they think I am suffering from convulsions and call an ambulance. “Exit! Part Two” even sharpens the tension, the first ten minutes are based on a heavy and monotonous Kraut rock guitar riff before the whole thing finally disintegrates into free jazz.

I am not quite sure what I expected: A “conventional” free jazz or free rock album? Whatever it was, this here is totally different. It is a manic bitches’ brew of Miles Davis in his “Get Up With It” era, Sun Ra Arkestra, hysteric Arabian laughing gas interjections, Isaac Hayes, CAN, Deep Purple, Cream and on top of all there are voices like Jeanne Lee and Grace Slick.

Fire! Orchestra consists of almost 30 musicians (3 voices, 4 guitars, 4 drums, 4 basses, 6 saxes, 3 trumpets, a tuba, a trombone, an organ, a piano and electronics), among them (in addition to the regular Fire! core line-up of Gustafsson, Berthling and Werliin) some of the usual suspects like Magnus Broo, Per-Ake Holmlander, David Stackenas, Sten Sandell and Raymond Strid, the lyrics are written by The Ex vocalist Arnold DeBoer.

I know it is only January but I can hardly imagine so many other albums outdoing this album (at least for me). Here I stand (or rather: sit). I can do nothing else.

identyczne odczucia...

Świetnie napisane, płytę chłonie się z takim samym zacięciem jak "Unreleased?", tyle że tutaj jest zdecydowanie więcej do odkrycia. Przepiękna rzecz, ale już o tym pisałem.

[Drone]

Ciekawe, na ile te okładki zainspirowane są Braxtonem i jego graficznym zapisem muzyki.

[Harlequin]

Ciekawe, na ile te okładki zainspirowane są Braxtonem i jego graficznym zapisem muzyki.

Lepiej nowej płyty posłuchaj, bo naprawdę wyjątkowa :)

[Drone]

Wszystko będzie, ostatnio katuję w samochodzie "Unreleased", którą bardzo lubię, ale jest dla mnie za krótka.

[Harlequin]

Wszystko będzie, ostatnio katuję w samochodzie "Unreleased", którą bardzo lubię, ale jest dla mnie za krótka.

Nie jest za krótka. Zapewne za wolno jedziesz ;)

[Kurt]

To mówicie, że dobre? Trzeba będzie się za tym rozejrzeć zatem.

[megawat]

Ciekawa, dość rozbudowana recenzja ostatniego albumu. http://www.screenagers.pl/index.php?ser ... ow&id=2426

[byrgh]

aha, to już wiem jaka premiera mi po głowie chodziła, dzięki :D

[Zenek]

Cudny ten "Unrealeased? "jest. Plemienny trans plus morderczo piękny sax.. mistrzostwo.

[byrgh]

podoba sié TRANSGRESYWNE rozwiniecie tematu w dalszej czesci plyty, miast zjebac freejazzowa schematyka, ruszyli w skwierczaco fermentyczne klimaty neu!, skullflower, genocide organ etc. :)

[Zenek]

Właśnie jadę do domu autobusem przez Pruszcz Gdański, słucham Fire! A na zewnątrz burza taka, ze och, apokalipsa prawdziwa. Dźwięki pasują.

[Wasyl]

Cudny ten "Unrealeased? "jest. Plemienny trans plus morderczo piękny sax.. mistrzostwo.

Posłuchaj Exit. Wokalnie - mistrzostwo.