Świat Bez Końca

Chcesz zaprezentowac zespół, strone... to właśnie tutaj

Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox

ODPOWIEDZ
Karkasonne

Świat Bez Końca

21-07-2015, 19:46

Skoro już zacząłem się bawić się w podróżowanie na serio, to mogę się tym trochę podzielić.

Wracam właśnie z autostopowej, samotnej drogi na Saharę. Dużo się wydarzyło, naprawdę dużo. Staram się pisać w konwencji reportażowej, chociaż wiadomo że stawiam pierwsze kroki. Chwilowo jeszcze bez bloga czy strony indywidualnej - ale zajmę się tym po powrocie. Na razie zachęcam do rzucenia okiem na mojego fejsika, historie dostępne dla każdego. Chciałbym zwłaszcza podzielić się jedną, ale to dopiero po powrocie, bo wiem, że jakbym to napisał, to rodzice umarliby na miejscu. Zdjęcia robię analogiem, więc wywołam dopiero w domu.

No więc tymczasem:

https://www.facebook.com/Karkasonne" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
ultravox
zahartowany metalizator
Posty: 5081
Rejestracja: 31-08-2006, 23:09

Re: Świat Bez Końca

21-07-2015, 21:35

Fajnie napisane, dobrze się to czyta. Szacun za robienie tego, do czego Cię ciągnie.
Karkasonne

Re: Świat Bez Końca

22-07-2015, 01:17

Twoja stopka zadziwiająco na miejscu;)
byrgh
zahartowany metalizator
Posty: 6122
Rejestracja: 09-09-2010, 00:01

Re: Świat Bez Końca

22-07-2015, 01:36

Po paru postach muszę przyznać, że ciekawy - i dobry - z Ciebie człowiek. Szerokiej drogi na kolejnych podróżach :)
Awatar użytkownika
Najprzewielebniejszy
zahartowany metalizator
Posty: 4455
Rejestracja: 31-12-2001, 18:22

Re: Świat Bez Końca

22-07-2015, 10:39

masz chłopie jaja - pchać się samotnie do Afryki, w dodatku stopem...
WINYLE na sprzedaz viewtopic.php?f=25&t=18597
CeDeki na sprzedaz viewtopic.php?f=25&t=18589
Karkasonne

Re: Świat Bez Końca

22-07-2015, 11:59

Nie powiem żeby zawsze było łatwo, bo kilka razy się prawie złamałem, ale jestem 'już' w Lizbonie. Wczoraj jechaliśmy z kolegą tramwajem na schodku trzymając się drzwi, bo tu mają takie oldschoolowe tramwaje :DDD Ale i tak nic nie pobije skuter-taxi w Marakeszu, gość podjechał na jakiejś rozlatującej się motorynce, zapakował mój 20kg plecak na kolana, mnie z małym plecakiem na tył i myk, kasku dla mnie oczywiście niet bo kaski są dla pedałów. Nigdy w życiu nie byłem tak religijny jak podczas tych 20 minut, ale to i tak było absolutnie genialne w mieście, gdzie czerwone światło znaczy "sprawdź czy jest policja, jak nie to jedź", hamulce to nadmierny luksus, a ruch to totalny chaos.
Awatar użytkownika
Duban
weteran forumowych bitew
Posty: 1073
Rejestracja: 14-03-2006, 13:32
Lokalizacja: Wrocław

Re: Świat Bez Końca

22-07-2015, 14:15

Podziwiam - świetna sprawa. Ja podróżuję bardziej "klasycznie", ale wszystko organizuję sam i oszczędzam w porównaniu z tym słynnym all inclusive. Ale jak masz dwie dziewoje na pokładzie, to w sumie inaczej się nie da.

Małe pytanie - będę w okolicy (Andaluzja) i zastanawiam się nad wypadem do Tangieru (alternatywa - Ceuta). Warto? Jakieś wskazówki?

Lizbona - masa ok. Polecam zrobić parę kółek trwamajem, albo windami (tymi, które wyglądają jak tramwaje). Fajna zabawa, choć Porto urzekło mnie bardziej.
If you believe the western sun
is falling down on everyone.
You're breaking free and the morning's come.
If you would know your time has come.
Awatar użytkownika
Lobas
zaczyna szaleć
Posty: 280
Rejestracja: 23-06-2014, 15:01

Re: Świat Bez Końca

22-07-2015, 18:47

To twoja pierwsza tak duża podróż?
Chelsea Bus Company
Karkasonne

Re: Świat Bez Końca

24-07-2015, 03:22

Duban pisze: Małe pytanie - będę w okolicy (Andaluzja) i zastanawiam się nad wypadem do Tangieru (alternatywa - Ceuta). Warto? Jakieś wskazówki?

Lizbona - masa ok. Polecam zrobić parę kółek trwamajem, albo windami (tymi, które wyglądają jak tramwaje). Fajna zabawa, choć Porto urzekło mnie bardziej.
NIE JEDŹ DO TANGIERU! Co 5 minut dosłownie prawie zmuszają do nabycia haszu, naciągają nawet nie wiesz kiedy, jak widzą że jesteś biały to generalnie przejebane. To nie jest Maroko, Maroko jest na południu, od Rabatu i Chafchaouen w dół. Jak poczytasz opinie w necie to 80-90% jest negatywnych. Możecie za to podjechać z Tangieru do Chafchaouen - niebieskiego miasta - 2h busem z Tangieru po 4 euro za osobę. Tylko też trzeba uważać na handel dragami.

Przejechałem się tramwajem z kolegą - tym oldskulowym, po Alfamie - trzymając się za drzwi od zewnątrz na schodku. Jedna z najfajniejszych rzeczy w moim życiu :D
Lobas pisze:To twoja pierwsza tak duża podróż?
Tak duża tak, ale przed nią zjechałem stopem 20 krajów europejskich więc nie urwałem się jak Filip z konopii indyjskich. Ale poza Europę dotąd się nie ruszyłem (przez Sosnowiec tylko przejechałem).
Awatar użytkownika
Duban
weteran forumowych bitew
Posty: 1073
Rejestracja: 14-03-2006, 13:32
Lokalizacja: Wrocław

Re: Świat Bez Końca

24-07-2015, 10:11

Dzięki. Przemyślę to - chcę wrócić tego samego dnia, więc nie wiem, czy dam radę to jakoś logicznie rozplanować, biorąc pod uwagę, że prom na drugą stronę cieśniny pewnie nie będzie odchodził bardzo późno.
If you believe the western sun
is falling down on everyone.
You're breaking free and the morning's come.
If you would know your time has come.
Karkasonne

Re: Świat Bez Końca

25-07-2015, 19:28

Duban pisze:Dzięki. Przemyślę to - chcę wrócić tego samego dnia, więc nie wiem, czy dam radę to jakoś logicznie rozplanować, biorąc pod uwagę, że prom na drugą stronę cieśniny pewnie nie będzie odchodził bardzo późno.
Moim zdaniem nie ma opcji, bo większość promów nie płynie do Tangieru bezpośrednio tylko do Tanger-Med, a stamtąd do miasta jest ponad 40 km autobusem, który co prawda nic nie kosztuje praktycznie (jakoś 2zł za osobę, 7 dirhamów), ale jest bardzo afrykański, przyjeżdża co pół godziny i jedzie na miejsce co najmniej z 90 minut. Taksówka 20 euro. Zmiana czasu - 2 godziny. Promy odpływają niemal przez całą dobę na okrągło, ale często są spóźnione.
Awatar użytkownika
IMP-|-OUS
weteran forumowych bitew
Posty: 1352
Rejestracja: 08-06-2015, 10:18

Re: Świat Bez Końca

26-07-2015, 09:43

fajna sprawa, podziwiam!
Karkasonne

Re: Świat Bez Końca

05-08-2015, 23:54

Wrzuciłem na fb, ale mogę też chyba wrzucić na moje ulubione forum (bo innego nie używam). Historyjka trochę długa, ale myślę, że warto bo to najmocniejsze story jakie przywiozłem z drogi.

A było to tak.
Pewnego wieczoru w Lagos (Portugalia) doszedłem do wniosku, że północ to najwyższy czas na opuszczenie przytulnego McDonalda i rozbicie namiotu. Byłem o to spokojny, bo zaraz obok (500 m) był kawałek zielonego terenu. Okazał się on być kompletnie zaśmiecony, co dla mnie jest dobrym znakiem - widocznie teren jest niczyj i nikt o niego nie dba. Były ślady ognisk, więc pewnie lokalna młodzież przychodziła tam czasem przypalić kiełbaskę. Ale tego wieczoru nikogo nie widziałem. Naokoło było też dużo końskich... No, tego, co koń robi, jak już się naje. Ale były wyschnięte, więc namiotu nie ubrudzę.
Gdy już rozbiłem namiot i włączyłem muzykę na laptopie, psy obok zaczęły głośno szczekać. Co prawda widziałem obok jakieś białe płachty, ale pomyślałem sobie, że ktoś tam uprawia pomidory czy inną zieleninę. Ciężko było zresztą przewidzieć to, co tam było.
Nieopodal zobaczyłem białą plamę koszuli, dwie osoby. Skoro mnie obserwują, to pewnie też przyjdą. Trudno, widocznie teren jednak jest czyjś i trzeba będzie się tłumaczyć. Może się dogadamy, może nie i mnie przegonią, trudno. Najlepsze co mogłem zrobić to wyjść im naprzeciw.
Spuścili psy. Nie rzuciły się na mnie od razu, ale były blisko.
Zrobiłem parę kroków w stronę zbliżających się postaci, mówiąc po angielsku, że przepraszam, że nie wiedziałem że to prywatny teren i w ogóle. Parę kroków później zobaczyłem, że idą do mnie z drewnianymi pałami większymi niż oni sami.
Ups...
Powtarzałem w kółko to samo myśląc, że wzięli mnie za koniokrada, a ich ktoś wynajął do ochrony koni, których rżenie gdzieś usłyszałem. Ja do nich po angielsku, oni do mnie po portugalsku. Chyba kazali mi kłaść się na ziemię ("terra?"). Gdy tego nie zrobiłem, oberwałem drewnianą pałą w rękę. Uklęknąłem. Ok, rozumiem, co chcecie mi przekazać.
Popatrzyli na namiot tak, jakby dopiero go zobaczyli. W kilka sekund zleciało się 5-6 osób więcej, w tym dwie kobiety. Chyba cyganie?
Tobacco! Tobacco! Prędko rozdałem te kilka papierosów które miałem, jednego zostawiając w ustach. Na widok komputera podniecili się jak dziecko pod choinką. Zły znak. Na migi spytali, czy chcę tam spać i że jeśli tak, to ok. Na pytanie, czy ktoś mówi po angielsku, pokazali mi, że są nieczytaci i niepismaci.
Gdy dopalałem ostatniego papierosa, zostało już tylko trzech, w tym dwóch z pałami. Nic nie mówili, tylko patrzyli, jak dopalam papierosa. O co chodzi?
W końcu i oni poszli, ale jeden wrócił z papierosem dla mnie. Pokazał coś związanego z jedzeniem, na co wyciągnąłem to co miałem - muesli i dżem. Nie, nie, pyta, czy jestem głodny. No, w sumie trochę tak...
Wrócił po dwóch minutach z talerzykiem na którym znajdował się ryż z muszelkami (w środku wciąż mięsko). I tak sobie jadłem, i uczyliśmy się słów - ja go po angielsku, on mnie po portugalsku. Koń, namiot, trawa...
Jak tylko zjadłem, zaczął żebrać. Por favor, por favor, dwoje małych dzieci, por favor. Dałem 3 euro, które miałem w monetach. Przy sobie miałem jeszcze 35, ale nie dam nic więcej, bo jak pokażę, gdzie mam saszetkę, to koniec zabawy. No i tak to trwało z 5 minut - on por favor, i że jak nie mam to żebym poszedł do banku (no chyba kogoś pogięło). A ja - że naprawdę nie mam, że autostop, spanie w namiocie itd. Ktoś musiał się w końcu ugiąć. Tym razem wygrałem. Poszedł w końcu do siebie.
Teraz opcja pierwsza: próbuję wyśliznąć się i zanieść laptopa, pieniądze, aparat, dokumenty i klisze do McDonalda, i wziąć je stamtąd rano. Ale byłem jasno ubrany, a oni siedzieli przy kuchni 50 m dalej. Pozostała więc opcja druga: laptop pod namiot, a dokumenty i pieniądze w bieliznę. I lulać. W imię Boże.
Noc minęła spokojnie, mimo porywistego wiatru, który czasem sprawiał wrażenie, że ktoś naciska na namiot - spałem dobrze.
Zgodnie z przewidywaniami, skoro siedzieli do późna, to rano jeszcze spali. Złożyłem namiot, zaryzykowałem jeszcze zdjęcie ich baraków (wozy! konie! kto widział dzisiaj takich cyganów?) i gdy byłem już prawie gotowy się zawinąć...
- Amigo! Amigo!
Ech. Darł się za głośno, bym udawał, że go nie słyszę. Zebrałem wszystko i podszedłem. Leżał na kocu ze swoją... Kobietą... Żoną... Siostrą... Nie wiem, jak to dokładnie u nich działa. No i znowu por favor i por favor, do znudzenia. I że 5 euro za ten cudny nocleg w hotelu Pod Końskim Gównem. A ja do znudzenia że autostop i namiot i nie mam pieniędzy. Po kilku minutach jednak jego cierpliwość się skończyła.
Powiedział coś do kobiety, która wstała, podeszła do stołu na którym leżał koszyk, i wyciągnęła z niego rewolwer.
A więc negocjacje wchodzą na nowy poziom. A on ma wszystkie argumenty, tak na oko co najmniej sześć w magazynku.
Wycelował i spytał: "No money?"
Stałem i patrzyłem. Z braku lepszego rozwiązania przestałem mówić i patrzyliśmy się sobie w oczy przez około minutę. Czasem coś powiedział on, czasem jego kobieta. Ale nie rozmawiam z ludźmi, którzy celują do mnie z pistoletu. A w Maroko zdążyłem się nauczyć, że nie ma nic lepszego na kłótnie, niż popatrzeć komuś w oczy i milczeć.
Nie jestem pewien, dlaczego - czy nie wytrzymał swojej roli westernowego twardziela, czy pomyślał, że zaniemówiłem ze strachu - ale stała się rzecz dziwna. Rzucił mi pistolet pod nogi. Podniosłem i sprawdziłem środek - nie było naboi. Odrzuciłem go i odwróciłem się. Na początku szedłem powoli (bo wiadomo, że jak coś biegnie, to należy to widocznie gonić), a cygan mówił wciąż "amigo! amigo!". Gdy doszedłem jednak do pierwszych krzaków - spieprzałem ile sił w nogach.
Karkasonne

Re: Świat Bez Końca

05-08-2015, 23:55

BTW Sbl Seweryn na fb to ktoś stąd?
Karkasonne

Re: Świat Bez Końca

20-08-2015, 19:40

Dobra, parę zdjęć chyba jestem też winien;)

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
uglak
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9643
Rejestracja: 15-06-2012, 12:03
Lokalizacja: ארץ ישראל

Re: Świat Bez Końca

20-08-2015, 19:53

Karkasonne pisze:Obrazek
czyzby to ...kangurce?

btw. nie obawiales sie jakichs jadowitych skurwysynow w takim namiocie?
Guilty of being right
Karkasonne

Re: Świat Bez Końca

20-08-2015, 20:11

Nie, to zajec ze skrzydłami i szponami. Jakieś symbole alchemiczne. Mam też zdjęcie orła z cyckami ale uprzedzam że nie fapowałem do niego. Co do jadowitych skurwysynów, to starałem się nie wchodzić na stronę wyborczej podczas podróży. A, o zwierzęta chodzi. Po afrykańskiej stronie chyba nie spałem w namiocie, miałem albo couchsurfing, albo gdzieś w mieście za krzakiem (nie było sensu namiotu rozkładać), albo w hotelu bo tam za noc płaci się kwoty pokroju 20 zł, albo camping. Ale pamiętam, że jak poszedłem pod samą Saharą rano do kibla, to wyleciał zza niego taki helikopter, że przylgnąłem do ściany z wybałuszonymi oczami i tylko cudem nie zlałem się pod siebie.
Awatar użytkownika
manieczki
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12171
Rejestracja: 25-07-2010, 03:07

Re: Świat Bez Końca

20-08-2015, 23:49

Super zdjecia!

Wez ino smyku wrzuc historie jakies jeszcze, bo nie mam jak poczytac co tam sie z Toba dzialo.

i pytanie podstawowe i najwazniejsze: sraczka byla? :)
http://krucjatarozancowazaojczyzne.pl" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
pr0metheus
zahartowany metalizator
Posty: 6527
Rejestracja: 08-04-2005, 16:54
Lokalizacja: pisze neonem

Re: Świat Bez Końca

20-08-2015, 23:56

tak, jesli to nie problem wrzuc tu historie, bo fejsa nie mam ,a bym poczytal.
oby Cie nie dorwaly jakies pokurwience islamskie w tej afryce, pilnuj sie
niech to miejsce niebawem zniknie
Awatar użytkownika
manieczki
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12171
Rejestracja: 25-07-2010, 03:07

Re: Świat Bez Końca

20-08-2015, 23:57

on chyba juz wrocil do kraju nadwislanskiego wiec go nie dopadly :)
http://krucjatarozancowazaojczyzne.pl" onclick="window.open(this.href);return false;
ODPOWIEDZ