Siema, tło sytuacji jest takie, że od lat używam Ubuntu, ale się na nim zasadniczo nie znam. Lubię też coś tam sobie podłubać w muzyce, cos tam sobie nagrywam, no i tu właśnie pojawił się problem, którego nie umiem przeskoczyć.
Otóż od którejś tam wersji, które sumiennie aktualizuję, sygnał podawany na line-in p[rzestał byc slyszalny. Widzę, że jest i że można go nawet nagrać, nie mam jednak odsłuchu w czasie rzeczywistym. Gdy zacząłem szperać za rozwiązaniem, trafiałem na ogół na radę, żeby użyć komendy
Kod: Zaznacz cały
pactl load-module module-loopback latency_msec=1
i teraz... no tak, to prawie to. To znaczy: działą w takim sensie, ze faktycznie podaje sygnal na front, słyszę się w głośnikach czy słuchawkach, tyle że wszystko to jest otoczone istnym maelstromem bzyczeń, syków i skowytów. Zapuszczenie dowolnego dźwięku dodaje kolejne warstwy ogólnej kakofonii. Powoli myślę o powrocie do Windowsa tylko z tego powodu, bo hobby jednak dla mnie dosyć ważne, mam jednkja , z drugiej strony, istotne powodu zawodowe, by trzymać się Ubuntu, więc nie wiem... podejrzewam na koniec, że rozwiazanie może być banalnie proste. Jakiejś idee?
Ubuntu 24.04.1 LTS jakby co.
Mózg powiększa się w czaszce, kiedy wody w rzece wzbierają. Wtenczas błony czerepu się wznoszą, przybliżając do czaszki.