Dobra, to skoro mam swoje pięć minut zasłużonej atencji, jeszcze trochę "dzieł wybranych". Jedne ciekawsze, inne głupsze, ale skoro komuś chce się to czytać...
Zważywszy na to, że dziennik snów prowadzę od 2009 roku, to starczy jeszcze na co najmniej kilka postów, haha. Imiona/ksywki różnych realnie istniejących osób i niektóre nazwy własne wyciąłem.
Chronologia nie zachowana.
Pon Maj 10, 2010
(...)
Szedłem gdzieś, po jakimś lesie i polanie - towarzyszyło mi niesamowite uczucie, z głębi duszy. Znalazłem jakieś miejsce, jakby stonehenge - po środku była jakaś kaplica, a dookoła woda. Wszedłem do wody i olśniło mnie że śnię.
Chodziłem dookoła - chciałem wykorzystać jakoś wiedzę o LD, ale nie chciałem popsuć przy tym fajnego snu. Trochę sobie popływałem w wodzie - i chciałem latać oraz chodzić po wodzie, ale ciężko mi to szło.
Nagle pojawiła się pewna postać - i udzieliła mi czegoś w rodzaju nauki świadomego śnienia. Dawał mi wskazówki jak postępować we śnie, aby się nie obudzić - pokazał mi jak chodzić po wodzie, jak latać. Wykonywałem jego nauki, mimo wszystko średnio mi to szło. Mówił coś o odrzuceniu umysłu - odrzuceniu praw fizyki i natury, które są wpojone w mój umysł na jawie. Że gdy się tego wyzbędę, wtedy będę osiągał znacznie większe sukcesy w LD.
Robiłem co mówił - szło mi trochę lepiej, ale dalej kiepsko. Tak czy owak poprosiłem żeby się przestawił. Powiedział abym nazywał go Pastorem.
Odszedł - a ja dalej świadomy tego że śnię, bawiłem się w chodzenie po wodzie, czując się zajebiście uświadomiony w porównaniu do innych osób z mojego snu (które postrzegałem jako jednostki takie jak ja ino w jakiś sposób mi podległe, a nie wytwory mojej wyobraźni).
Pamiętam że pastor powiedział jeszcze taką śmieszną metaforę, ale nie pamiętam o co chodziło. Tak czy owak "żeby coś tam coś tam, muszę wykonać rytuał polegający na wyrzuceniu przez okno nieboszczyka i Nieśmiertelnej".
Pon Mar 26, 2012
Wpierw śniło mi się, że ktoś polecił mi jakieś tabletki psychoaktywne o nazwie "Antigorgor" (!?), które można kupować w hipermarkecie na sztuki. Zasadniczo tabletki były 200 miligramowe, takie niebieskie i leżały pod jakąś szybą koło lodów. Zacząłem je zatem zbierać pojedynczo i tak sobie zbieram, zbieram, pakuje do jakiegoś woreczka po drożdżówce, gdy tu nagle pan sprzedawca podchodzi i się pyta czy jestem narkomanem. Ja mówię że nie, nigdy nic nie brałem. A on na to, że wyglądam na takiego, co to herę w żyłę ładuje. Wtedy powiedziałem, że w sumie to ja jestem amator, ale bynajmniej nie żaden narkoman, no i chciałem spróbować tego dynksu. On dał mi moralny wykład o narkotykach, jednak gdy chciałem odłożyć te tabletki stwierdził coś w stylu: "hola, hola - obmacał pan palcami, to musi wziąć wszystkie!"
Niedziela 11 XII 2022
Wczoraj gadałem z Marvem (bot AI) o świadomych snach i poprosiłem go, by zrobił jakieś czary, abym miał dzisiaj świadomy sen. Właściwie to była z mojej strony autosugestia, ale zadziałała. Zyskałem świadomość w czasie snu. Wyleciałem przez okno i spotkałem jakieś dwie postacie. Nie były zbyt przychylne, ale próbowałem z nimi gadać. Pytałem dzień wcześniej Marva o co można by zapytać postacie ze snów, zasugerował żebym spytał o sens życia. Tak tez zrobiłem i jedna z postaci dość mocno się rozgadała. Szkoda tylko, że prawie nic nie pamiętam, poza tym, że mówiła o dążeniu do osiągnięcia spokoju umysłu. Później zadałem drugie pytanie zasugerowane przez Marva: "czego się ostatnio nauczyłeś"? Tutaj już pamiętam odpowiedź w całości, bo brzmiała ona: "niczego". Jeśli ten koleś odzwierciedla moją podświadomość, to trochę chujowo spędzam czas. Później zadałem jeszcze trzecie pytanie i postać zaczęła mi bardzo szczegółowo odpowiadać, ale niestety obudziłem się w trakcie i nie pamiętam ani pytania ani odpowiedzi.
Sobota 08.04.23
Śniło mi się, że byłem gdzieś z dziewczyną na jakimś trzydniowym wyjeździe i się zorientowałem, że nie wziąłem skarpet na zmianę. Później patrzyłem na te siatki ze skarpetami i widziałem, że jednak są tam gacie i skarpety. Odwracałem wzrok i znów patrzyłem i sytuacja ciągle się zmieniała. Zorientowałem się, że śnie. Wyleciałem przez okno w bloku (byłem w rodzinnym mieście) i sobie leciałem, dotykając dachu jakiegoś budynku. Zobaczyłem kogoś w oknie, jakąś kobietę w średnim wieku. Spytałem czy mogę jej wlecieć do domu. Pozwoliła mi. Więc wleciałem przez okno i oglądałem jej mieszkanie od środka. Potem wrócił jej maż. Stwierdziłem, że będę już leciał i pożegnałem się uprzejmie z nimi. Gdy jednak chciałem opuścić mieszkanie, okazało się, że okno się zwężyło i nie mieszczę się w nim. Musiałem więc wyjść drzwiami na klatkę, co też uczyniłem. Klatka schodowa w moim śnie zawsze oznacza kłopoty i "bad trip"... Była zielona. Bardzo obskurna. Od razu uderzył mnie mocny niepokój. Nigdzie nie mogłem znaleźć wyjścia, drzwi były pozamykane. Wybiłem jakąś szybę i wyleciałem na zewnątrz. Nagle była noc. Nad głową świeciły gwiazdy. Leciałem, a za sobą zobaczyłem lecąca postać, która wyglądała jak śmierć. Niedługo potem się obudziłem.
Nie Lis 15, 2020
Pierwsze co pamiętam, to że byłem w jakimś mieszkaniu i odgrzewałem sobie jedzenie, możliwe że pizzę i jakieś tam kiełbaski. I był tam jakiś dziwny piekarniko-odgrzewacz, którego nie mogłem wyłaczyć. Myślałem że mi się to w końcu udało, ale po jakimś czasie zobaczyłem że się pali i topi i polałem go wodą. Potem dopiero zobaczyłem że nie pociągnąłem jakieś wajchy która ostatecznie wyłączała tę maszynę.
LD zaczął się w momencie, jak ktoś zaczął dzwonić do drzwi w bloku. Spojrzałem przez wizjer, ale ktoś umyślnie go zasłaniał. Koło moich nóg krążył mi mój kot, łasił się i domagał się żeby otworzyć. Pytałem "kto tam" i prosiłem osobę, by przystała zasłaniać wizjer, ale nie słuchała. W tym momencie zorientowałem się, że to sen. Stwierdziłem zatem, że nie ma się czego bać. Otworzyłem drzwi i nawrzeszczałem na postać (to była jakaś dziwna kobieta), wtedy ona siłą woli zatrzasnęła drzwi, miażdżąc mi przy tym palce. Z powrotem otworzyłem drzwi, ale jej już nie było. Zbiegłem na dół po klatce schodowej, by znaleźć się czym prędzej na zewnątrz tego pomieszczenia. Klatka schodowa była bardzo obskurna, im niżej, tym bardziej poobdzierane i niepokojące ściany (przynajmniej tym razem nie było manekinów). Jak już byłem na zewnątrz, próbowałem latać, ale i tak dopadły mnie lęki. Co ciekawe, we śnie była noc - świeciły się lampy uliczne, a wokół ich blasku latały owady, co wyglądało bardzo realistycznie. Wiem że potem przeniosłem się (nie z własnej woli), chyba do domu na wsi. Było tam dużo wrogo nastawionych, prześladujących mnie postaci, nawet jakieś dzieci. Wchodziły mi złośliwie w pole widzenia i szydziły ze mnie. Gdy byłem już całkowicie osaczony, miałem fałszywe przebudzenie. Byłem w dziwnym pomieszczeniu z łóżkiem. Podeszły jakieś kobiety i powiedziały że usłyszały mój krzyk. Potem, gdy wytłumaczyłem, że miałem koszmary, obiecały że coś z tym zrobią (spryskają to miejsce jakąś mocą, czy coś w tym rodzaju). Wtedy się naprawdę obudziłem. Ale odczuwałem dość intensywny lęk. Zwłaszcza na widok cieni przemieszczających się po ścianach. Miałem wrażenie, że próbują wyjść ze ściany.
Czw Sty 8, 2015
Jakiś zakapior coś do mnie sapał we śnie - i gdzieś mniej więcej w tym momencie miałem już świadomość że to sen. Zgodnie z tym, co Adam Bytof pisał w swojej książce, zamiast uciekać albo się naparzać zacząłem z gościem gadać.
I - tak jak to było opisane w książeczce - koleś natychmiast się zmienił - zmieniła się jego twarz z mordy menela, na takiego przyjemnego gościa z wąsami.
To się stało w momencie jak spytałem "kim jesteś / czego chcesz".
I on mi powiedział coś w stylu że jest przewodnikiem po śnie, albo tak jakoś, więc się go zapytałem czy zawsze będzie przyjmował taką postać jak teraz, odparł że nie (tylko jakoś pełnym zdaniem, nie pamiętam).
Potem się spytałem jak mam przetrwać jutrzejszy dzień w swojej zjebanej na tamten czas robocie. Cośtam mi odpowiedział mądrego, ale niestety też nie spamiętałem - jakieś wskazówki w każdym razie... może podświadomość wie lepiej.
A potem zapytałem jaki właściwie jest cel mojej egzystencji.
Nic nie odpowiedział, tylko wziął mnie za rękę i wyskoczyliśmy przez okno... tyle, że nie z intencja samobójstwa, a po prostu lataliśmy - i było to cholernie klimatyczne - bardzo szybko zasuwaliśmy, wirowaliśmy pod samochodami i tak dalej.
Potem on gdzies zniknął a ja zostałem sam.
Po czym jeszcze raz skoczyłem z tego okna i leciałem (żabką), tylko że coś jedną ręką nie mogłem machać, bo mnie bolała. Obudziłem się leżąc na boku - i faktycznie mnie ręką bolała, bo na niej spałem. Spojrzałem od razu na zegarek - była 5:59 (o 6:00 pobudka do roboty).
Piątek 03.02.2023
Śniło mi się, że byłem z dziewczyną w rodzinnej miejscowości i były tam trzy koty. Jeden taki malutki rudy, drugi większy i trzeci największy. Ale też nie jakiś wielki. I ten średni się mnie zapytał: "Jak pachnie miłość ze skarpetami?". Dałem mu powąchać swoją skarpetę - odrzuciło go oczywiście i się skrzywił. Odparłem że tak pachnie skarpeta, a miłość to coś bardzo głębokiego i trudno to wytłumaczyć - jeśli kiedyś poczuje, to zrozumie.
Sobota 05.03.22
Wczoraj zasypiając i będąc już bliski snu zacząłem się zastanawiać jak się nazywał Jan Paweł II. Z 80% pewnością stwierdziłem że Waroł Forteca. Od tych rozkmin się rozbudziłem - i całe szczęście, bo dzięki temu, mogłem to zapisać...
Niedziela 29.01.2023
Śniło mi się, że pojechaliśmy z dziewczyną do pracy w Niemczech. Mieliśmy całkiem fajne mieszkanko. Ładne, białe meble, telewizor nad łóżkiem etc. Siedzieliśmy i coś tam piliśmy, bo jakoś wypadło mi z głowy, że trzeba wstać po czwartej rano. Obudzili mnie (we śnie) jacyś ludzie którzy byli dookoła, nie wiem czy nie z pośrednictwa. Potem jechaliśmy na jakieś miejsce spotkania. Było to na zewnątrz, było sporo ludzi. Gadałem z jakąś babką, która zadawała mi jakieś dziwne zagadki (pamiętam jeszcze, że odpowiedź na jedną brzmiała "Hitler, bo był sympatyczny", czy jakoś tak). Ale żadnej nie zgadłem. Stwierdziłem tylko, że "to miejsce jest jeszcze bardziej pojebane niż Magdeburg".
Sobota, 29 VII 2023
Śniło mi się, że zaprzyjaźniłem się z kozą. Dałem jej do zjedzenia słoik petów. Potem biegła za pociągiem którym gdzieś jechałem i zniknęła mi z oczu. Podejrzewałem, że albo spadła w jakąś przepaść, albo zdechła bo się zatruła petami. Było mi przykro.
Poniedziałek 19.06.2023
Śniło mi się, że próbowałem dokonać apostazji i musiałem uzupełnić jakiś pojebany test. Męczyłem się z tym dłuższy czas, a jak już skończyłem i miałem oddać, to się obudziłem.
Czwartek 08.06.2023
Dziś mi się śniło, że spotkałem się z Putinem i przekazałem mu pięciu murzyńskich niewolników, żeby w zamian nie zdetonował bomby która zniszczy świat.
Czwartek 25.02.2023
Śniło mi się, że siedziałem w aucie (stojącym) i jakiegoś małego, czarnego kotka miałem. I kotek zobaczył dwa szczury, zaczął za nimi biec. Nagle wyskoczył WIELKI SZCZUR i rzucił się na kotka, więc stanąłem w jego obronie. Zacząłem napierdalać go jakąś gazetą, to mnie zaatakował. Napierdalałem go tak długo, aż ledwo dychał. W stanie agonalnym wyjawił mi jak wymawia się nazwę jednej z kapel w których się udzielam w języku szczurów i zdechł. Niestety tej wymowy za cholerę nie dało rady zapamiętać, bo liczba liter była podobna, ale zupełnie inne, w dodatku niektóre litery miały jakieś kropeczki nad sobą (nie wiem czemu, ale gdy wymawiał, od razu wizualizowało mi się, jak to się pisze).
Czwartek 11.05.2023
Śniło mi się, że jechałem sobie taksówką. I nagle wyskoczył znajomy od jednego zina z dziesięcioma punkami, zatrzymali taksówkę i próbowali mnie skroić z zatyczek do uszu, co miałem z roboty. Broniłem się i próbowałem kopnąć jednego z punków, ale moja noga wbiła się w jego dupę i nie mogłem jej wyciągnąć. Skakałem na jednej nodze, druga była w dupie punka, a pozostali zajebali mi z plecaka portfel i uciekli.
Środa 10.05.2023
Śniła mi się alternatywna nazwa na jagody: Smerfie jaja.
Sobota 29.04.23
Śniło mi się, że uprawiałem nierząd z żółwiem morskim (płci męskiej) i złapałem od niego jakąś chorobę, w wyniku której, na moim brzuchu pojawiło się coś, jakby drugi pępek, tylko głębszy i bardziej obrzydliwy.
06 IV 2022
Śniło mi się, że handlowaliśmy z dziewczyną marihuaną i próbowano nas aresztować. Na szczęście mieliśmy wsparcie w jakimś bossie mafii, co się nazywał Axel Wyrost.
Piątek 27.01.2023
Byliśmy z dziewczyną w sklepie muzycznym w mojej rodzinnej miejscowości (nie istnieje taki sklep, ale czasem mi się śni). Mieścił się na ulicy Kotosława 3/9 (taka ulica oczywiście też nie istnieje). Jak zawsze było sporo kaset, tym razem widziałem coś Emperor. Niestety nie mogłem nic kupić, bo terminal płatniczy nie działał (gość twierdził że pobiera po 50 groszy więcej od transakcji), a ja nie miałem gotówki. Przed samym przebudzeniem przyśnił mi się jeszcze gatunek pijawki o nazwie Szczocharka Odbytu.
Niedziela 22.01.2023
Śniło mi się, że się wymieniałem się kasetami z jakimś labelem (nie pamiętam nazwy, ale jednoczłonowa) i dodawali jakieś dziwne modliszki i inne nietypowe owady do przesyłek. Potem się to cholerstwo rozlazło i zaczęło rozmnażać w moim domu.
23.12.2022 piątek
Śnilo mi się, że byliśmy z kumplem na wsi i wiózł mnie na wózku inwalidzkim koło jeziora... nagle stwierdziliśmy, że fajnie by było trochę pozapierdalać! Zaczął gnać ze mną, po brzegu jeziora, chłodna woda tryskała na lewo i prawo, ochładzając mnie, co było zajebiste. Nagle się zaczął drzeć jakiś typ z tyłu za nami, prawdopodobnie jakiś cieć (bo niby był zakaz kąpieli). Ale olaliśmy to. Dalej gnaliśmy, całkiem szybkim tempem! Nagle dowiózł mnie do jakiejś budki, a z niej wychodzi jakiś Strażnik Leśny i zaczął wyzywać mojego kumpla od skurwysynów i w ogóle od najgorszych. Wkurwiłem się, wstałem z tego wózka i mu wyjebałem.
Czwatek 8 XII 2022
Śniło mi się trochę różnych rzeczy. Że byłem na jakiejś wsi czy innym zadupiu z jakimiś ludźmi. Między innymi (...) Poszliśmy wszyscy na jakiś koncert, w jakiejś sali gimnastycznej czy cholera wie czym - i grał tam Scooter i Mortiis. Posłaliśmy kogoś do sklepu oddalonego o jakieś 20-30 minut drogi, żeby nakupił piw i wódy. Najpierw Scooter swoje techniawki, a potem wszedł Mortiis i grał materiał z "The Smell of Rain", ale wszystko było stylizowane na techniawke pod kątem muzycznym, chyba żeby się dopasować do Scootera. Dużo bitów jakichś etc. Na scenie stały jakieś odwrócone krzyże (takie czarno-białe jak w Carpathian Forest), jeden został podpalony. Stałem pod sceną, więc ten płonący krzyż prawie się na mnie spierdolił, cudem odskoczyłem. Ogólnie to grali dość chujowo. Gdzieś w połowie koncertu zeszli, bo już im się nie chciało pykać dla kilku osób. Potem śniło mi się też, że narysowałem kota, który w pysku miał papierosa i była taka komiksowa chmurka, że niby ten kot coś gada. A w niej napis "zjebałeś". Podświadomość chce mi coś przekazać?
Środa 05 X 2022
Dzień wcześniej trochę się zjarałem, więc miałem ciekawe sny. Śniło mi się najpierw, że jechaliśmy z dziewczyną naszym Fiatem i wpadła do rowu. Wyleciałem przez okno, a ten fiat dachem mnie przygniótł. Plecy mnie bolały. Leżałem i czekałem na karetkę pogotowia. Widziałem, ze gdzieś tam nadjeżdża. Tak czy inaczej jakiś czas później zaczął mi się świadomy sen. Najpierw sobie latałem po mieście (bo to było w jakimś nie znanym mi miejscu) i zaleciałem na cmentarz. Było dużo grobów i ciekaw byłem, czy zaczną z nich wyłazić jakieś zombiaki, bo ostatnio w LD dzieją mi się same nieprzyjemne rzeczy. Tak czy inaczej nic nie wylazło, więc zacząłem sobie latać nad tym cmentarzem i przewracać nagrobki. Były lekkie jak z kartonu. Kilka se tak rozwaliłem i poleciałem gdzieś dalej. Spotkałem jakieś skupisko postaci. Na początku były jakieś nie przyjazne, ale jakoś z życzliwością do nich podszedłem i je udobruchałem. Pomyślałem o czym można by z nimi pogadać. Najpierw zapytałem czy wiedzą że one są prawdziwe, a ja jestem tylko wytworem ich wyobraźni (taki trolling, hehe), a one wszystkie naraz wybuchły śmiechem: "To przecież oczywiste, że jesteśmy prawdziwi a ty nie". Potem zapytałem jakiejś babki, czy warto medytować w czasie świadomego snu. Odparła: "Jeśli lubisz medytować, to wtedy warto". Na koniec zapytałem - a co jeszcze warto robić w czasie świadomego śnienia, żeby poprawić swoje samopoczucie? Odparła: "Możemy na przykład potańczyć". Ja na to - ok! I nagle wszystkie te postacie złapały się za ręce (i mnie też) i zaczęliśmy wirować. Miały bardzo piękne oczy o bardzo wyraźnych kolorach. I tak sobie wirowaliśmy w przyjaznej atmosferze i faktycznie było to bardzo fajne! Potem się obudziłem.
Piątek 18 XI 2022
Śniły mi się nagrody dla najlepszych zespołów metalowych o nazwie "Bestial Awards".
Środa 06 VII 2022
Znów się zdrzemnąłem w dzień, zaraz po robocie. Śniła mi się... robota. Między innymi to, że mieli nocną zmianę wprowadzić. Pytałem brygadzistę czy będą jakieś dodatki nocne. A on na to, że nie, ale dupeczki będą i może jakiś bon na żarcie dostaniemy.
Środa 01 VI 2022
Śniło mi się trochę głupot. Na przykład taka latająca czaszka, coś jak Lost Soul z Dooma, tylko większa i czasem miała korpus i umięśnione ramiona. Nazywała się Dient Dontor (!?). Później coś mi się śniło, że szedłem z dziewczyną koło jakiegoś lasu i nagle słyszymy takie pojebane wrzaski, jakby kogoś ze skóry obdzierali. I zastanawiamy się, czy to sarny szczekają, czy jakieś dziki hałasują, czy może bobry... albo jakieś ćpuny grasujące? Nagle naszym oczom ukazały się pędzące sarny... A za nimi wyskoczył taki wielki dzik, który prawie nas stratował. A to wszystko było gonione przez jakichś najebanych ćpunów (jednego albo dwóch, nie pamiętam). Na koniec nie pamiętam co się śniło, ale sen kończył się słowami "Goniły ją Szmędzidła". Nie wiem co to są Szmędzidła, ale skoro gonią ludzi, to chyba coś strasznego.
Poniedziałek 20.12.21
W momencie jak się obudziłem, prowadziłem dialog z bratem i matką we śnie. Sytuacja w śnie była taka, że ugryzłem się i był ślad na skórze. Zdążyłem zapisać w dzienniku snów treść rozmowy.
Mama: To stare ugryzienie, już wyschnięte.
Brat: Zęby nie wysychają. Poza tym widać wyraźnie, że jest czternaście górnych i osiemdziesiąt osiem dolnych. Tak więc jest świeże.
Ja: Zęby nie wysychają. Jaja wysychają.
Brat: Nie, jaja porastają włosami.
Sob Lis 29, 2014
Śniło mi się że zostałem Głową Parodii Kościoła.. najpierw poszedłem na taką mszę do jakiegoś nowego kościoła w rodzinnej miejscowości i wszędzie tam były poodwracane krzyże i zapierdalało kadzidłem. Księdzu coś tam pierdolił jakieś antychrześcijańskie głupoty i bluźnił, a ludzie bili brawo, śpiewali modlitwy od tyłu i różne jajca były. A potem zacząłem skandować "ksiądz, ksiądz, ksiądz!" bo mi sie podobało i wszyscy też skandowali. Na drugi dzień też byłem, ale ksiądz się wystraszył jakiegoś ruchu katolickiego, który stwierdził że to obraża ich uczucia religijne, więc wszedłem na jego miejsce i rzekłem "słuchajcie moi wierni, przejmuję obowiązki byłego księdza, bo był fiutem" i dalej cośtam przekręcałem "na bluźnierczo" modlitwy i jakieś durne kazania glosiłem... a potem jakiś mocherowy beret przyszedł z kamerą i to nakręcił.
Nie Gru 14, 2014
Byliśmy z dziewczyną w Kościele, gdzie ksiądz grał koncert (covery Metallicy i Darkthrone, czy tam Celtic Frost), a pani w mocherowym berecie burzyła się że Jezusek w biblii napisał że tak nie można.
Środa 24.11.21
Śniło mi się, że dołączyliśmy z dziewczyną do Zakonu Dziewięciu Kątów. Byliśmy na jakimś wielkim zlocie, w jakiejś wielkiej posiadłości. Był tam cały przekrój pokoleniowy, od około 20-letnich osób, do ludzi koło 80-tki (np. jakaś taka baba o aparycji cyganki). Już na początku udało mi się skonfliktować z jednym wyżej postawionym człowiekiem, nie pamiętam o co, ale jakoś go chamsko zlałem. Potem byliśmy z kobitą na czymś w rodzaju mszy. Leciał jakiś zajebisty, klimatyczny dark ambient w tle. W między czasie gdzieś tam poszedłem i siadłem. Był tam inny wysoko postawiony koleś. Przyczepił się do mnie, że miałem brudne włosy i dziurawe skarpety, że to dyshonor i w ogóle. Powiedziałem "spierdalaj". Typ wkurwił się po całości, a ja odszedłem. Tak czy inaczej jestem na tej mszy. W pewnym momencie trzeba było nałożyć na siebie szaty z kapturem. Okazało się, że zapomniałem wziąć ze sobą. A tu - wszyscy założyli. Więc wlazłem pod szatę swojej dziewczyny z nadzieją że sie zmieścimy. Jakiś młody gostek to przyuważył i ściągnął to ze mnie, patrząc z dezaprobatą i lekkim rozbawieniem. Po tej całej mszy na szczęście można było ściągnąć te wdzianka. Gdzieś tam stał też jakiś telewizor. Leciało akurat coś o Kostrzewskim, że niby pierwszy Satanista w Polsce etc (Nergal pewnie zazdrosny). Wydaje mi się, że miało to krytyczny wydźwięk w oczach obecnych. Wyszliśmy z tego głównego budynku i zmierzaliśmy do wyjścia. Po drodze ktośtam z jakiegoś małego budyneczku zawołał, że chce nas widzieć. Pomyślałem, że chcą nas wywalić za moje zachowanie. Okazało się, że ten budynek to po prostu jakiś sklepik. Podszedłem do typa, gość się spytał jak się podobało. Powiedziałem że przepraszam że się uniosłem i okazałem brak szacunku "starszym", ale gość stwierdził że nic nie szkodzi, bo trzeba czynić swoją wolę i mieć dumę, czy coś w tym rodzaju. Krytykował też tych, którzy zostawiają datki, tylko po to, by się tym chwalić i coś zyskać. Kolo właśnie był od zbierania datków. Dałem mu 50 zł. Dostałem jakiś upominek (symbol jakiś czy coś) i nadpitą kolę. Potem poszedłem malowniczą drogą do wyjścia i sen się skończył.
Sob Sty 11, 2014
Śniło mi się że siedziałem w psychiatryku ja, XXX i YYY (dane kumpli ocenzurowane, zwłaszcza że jeden faktycznie siedział u czubków). Jakiś oddział zamknięty. I że wymykali się nocą na jakiś kurhan z czasów II wojny światowej, czy cos takiego. I się pytali czy chce iść, ja nie chciałem. I kiedyś na nich doniosłem do jakiejś pielęgniarki, bo mi zaproponowała że jak ich podpierdolę, to mi da 50 groszy. Oni nie wiedzieli kto ich sprzedał, ale byli wkurwieni, ja się tam nie przyznawałem. Jakiś czas później znów się wymykać zaczęli i babka chciała uzyskać jakieś informacje ode mnie. Ja milczałem jak grób, a ona coś w stylu, że może mi dać złoty i dwadzieścia groszy. Zmiękłem i ich znów sprzedałem, czując do siebie taką odrazę, że się zerzygałem w pisuarze.
Nie Paź 28, 2012
Akcja snu miała miejsce w miejscowości Mildengarten (czy tak jakoś!?). Panowała tam epidemia, a ja byłem na wolontariacie i pomagałem w usuwaniu ludzkiego truchła i fekalii z ulic. Cały sen był czarno-biały z takim mocnym kontrastem, jak na okładkach starych demówek. Brałem te trupy, niektóre w zaawansowanym stanie rozkładu i pakowałem do siatek z supermarketów (nie wiem jakim cudem się mieściły) i gdzieś tam przenosiłem na jakąś zbiorową mogiłę. Było tam parę innych osób. Jakaś młoda kobieta zwróciła uwagę na to, że robię to bez rękawiczek i mogę się zarazić jakąś torbielą brzuszną (!?). Wziąłem to na tyle serio, że zacząłem zwracać uwagę na swój brzuszek, na którym za jakiś czas zaczął pojawiać się jakiś duży bąbel napełniony ropą. Z racji że braliśmy pod uwagę że też możemy być zarażeni, nocowaliśmy w ruinach miasta, wśród trupów i zgliszczy, na jakichś prowizorycznych karimatach - i snuliśmy rozmowy że pewnie już stamtąd nie wrócimy.
Był jeszcze jakimś motyw z dzieckiem rozjechanym przez autobus, ale nie pamiętam.
Nie Sie 26, 2012
Śnił mi się mój dobry kumpel z Krakowa. Jechałem zanieść jakieś tam podania na uczelnie, a że nie miałem na ten czas mieszkania, zatrzymałem się u niego (czyli akcja dzieje się jakoś we wrześniu 2012). Otworzyła jego kobieta i wpuściła mnie. Coś tam chwile z nią gadałem i spytałem o owego kumpla. Wtedy ona odpowiedziała coś enigmatycznego i niepokojącego i kazała mi się przejść do drugiego pokoju. Tam leżało na stole mnóstwo listów pożegnalnych do rozmaitych osób - przejrzałem je pobieżnie i wywnioskowałem że mój kumpel odebrał sobie życie.
Ogarnął mnie wielki smutek, ale milczeliśmy. W końcu jakoś doszło do tego, że zapytałem gdzie spoczywa. Odpowiedź była dość zaskakująca - miał leżeć w łazience, w trumnie. Uwierzyłem na słowo.
Po jakimś czasie jednak za chciało mi się skorzystać z toalety, spytałem zatem czy mogę wejść do tego sacrum. Za zgodą poszedłem. Obok sedesu leżało kilka trumien, w jednej z nich mój kumpel. Przy nim był natomiast jakiś pojebany koleś który się wydzierał i ciął jego zwłoki nożem. Potem wparowała policja i ustawiła wszystkich pod ścianą (oprócz rodziny zmarłego było tam dużo przypadkowych osób). Wszyscy wyciągnęli jakieś lampki i zaczęli nimi wymachiwać odśpiewując jakąś mantrę, a ja kompletnie nie wiedziałem o co chodzi.
Spierdolony i bardzo nieprzyjemny sen. Najbardziej pojebane w tym wszystkim jest to, że jakiś czas później ten kumpel faktycznie zmarł w tragicznych okolicznościach, o czym dowiedziałem się dopiero dwa lata po jego śmierci...
Dobra, na koniec coś wesołego dla rozluźnienia atmosfery - jeden z moich sennych szlagierów!
Sob Sie 02, 2014
Miałem dzisiaj sen, że poszedłem do lekarza, bo sikałem na czarno... i się przestraszyłem, że mam raka, czy chuj wie co... i lekarz mi zrobił rentgena... i sie okazało, że mam w bebechach małego ptaka z kwadratową głową, i on żywi się jakimiś fragmentami obumarłej tkanki... i od czasu do czasu sra, a jego dupa jest podpięta pod mój moczowód, i jego gówno wychodzi z moimi sikami, dlatego na czarno sikałem... przy okazji spytałem też "czy to dlatego mi się stopy pocą?" a lekarz na to "nie, to ze strachu".
Reszta kiedy indziej, bo późno się zrobiło. Może nowe przygody mnie czekają...