Tragiczny finał libacji/imprezy

Tematy niekoniecznie związane z metalem i muzyką...

Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox

ODPOWIEDZ
987654321k
w mackach Zła
Posty: 724
Rejestracja: 12-12-2018, 19:43

Re: Tragiczny finał libacji/imprezy

26-11-2022, 22:49

bartwa pisze:
26-11-2022, 17:01
Niby lanie się nie liczy, ale jak ciotka napiła się naszych szczyn w niedziele rano z kartonika po mleku i zaraz puściła pawia na schody (oprócz szczyn były tam tez kiepy i resztki mleka - wspaniała mieszanka), to nie mogliśmy się pozbierać ze śmiechu.

Akcja z laniem na laskę niezła Ascetic.
Jednym słowem doskonały przepis na żur!
Awatar użytkownika
Sgt. Barnes
zahartowany metalizator
Posty: 5246
Rejestracja: 13-07-2012, 07:37

Re: Tragiczny finał libacji/imprezy

27-11-2022, 14:19

Przeczytałem wątek od początku i jest tam coś takiego, że jakiś kolo wjebał się jakieś babie po pijaku na kwadrat i przenocował, a potem po angielsku spierdolił. Mi się z 15 lat temu coś takiego zdarzyło. Pomyliłem mieszkania i wylądowałem telemarkiem w innym miejscu niż planowałem przenocować. Tylko piętro się zgadzało, niestety. Przykryli mnie nawet kocykiem 😀 Rano się okazało, że wpuścili mnie do domu bo myśleli, że jestem kolegą najmłodszego z domowników, który akurat miał nocować w tym mieszkaniu 😀 no cóż, pomyłki się zdarzają.... Na śniadaniu nie zostałem, chociaż zapraszali😀
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
Awatar użytkownika
ŚWIAT BEZ KOŃCA
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10453
Rejestracja: 27-08-2018, 10:24

Re: Tragiczny finał libacji/imprezy

27-11-2022, 14:39

Sgt. Barnes pisze:
27-11-2022, 14:19
Przeczytałem wątek od początku i jest tam coś takiego, że jakiś kolo wjebał się jakieś babie po pijaku na kwadrat i przenocował, a potem po angielsku spierdolił. Mi się z 15 lat temu coś takiego zdarzyło. Pomyliłem mieszkania i wylądowałem telemarkiem w innym miejscu niż planowałem przenocować. Tylko piętro się zgadzało, niestety. Przykryli mnie nawet kocykiem 😀 Rano się okazało, że wpuścili mnie do domu bo myśleli, że jestem kolegą najmłodszego z domowników, który akurat miał nocować w tym mieszkaniu 😀 no cóż, pomyłki się zdarzają.... Na śniadaniu nie zostałem, chociaż zapraszali😀
To w takim razie luźnym tokiem myślenia (bardzo luźnym) sprzedam inną historię. Kolega mieszkał w pokoju z takim Łukaszkiem. Łukaszek był straszną cipą i fajtłapą. Na przykład nie nastawiał on budzika, żeby budzić się na zajęcia - zamiast tego dzwoniła do niego mama, więc normą było że mama dzwoni i budzi, a ten do niej ,,nie nie mamo, dzisiaj mam na 9, zadzwoń za godzinę". No więc pewnego grudniowego wieczora Łukaszek budzi mojego kumpla słowami: "Kuba, Kuba, chyba złapałem kleszcza, zobacz!" i włącza światło i przysuwa mu dupę do twarzy. Zdziwiony tym nagłym obrotem spraw Kuba, w głowie mając gonitwę myśli skąd kleszcz w środku zimy w Krakowie, gdzie 3 drzewa na krzyż rosną, otworzył oczy. A gdy je otworzył, ujrzał gigantycznego pryszcza na dupie, pulsującego tak, jakby w każdej chwili mógł mu wystrzelić w twarz. I taki to był kleszcz.
I am Jerusalem.
Awatar użytkownika
Sgt. Barnes
zahartowany metalizator
Posty: 5246
Rejestracja: 13-07-2012, 07:37

Re: Tragiczny finał libacji/imprezy

27-11-2022, 14:44

😁😁😁
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
Awatar użytkownika
Ascetic
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 16184
Rejestracja: 10-01-2015, 15:54

Re: Tragiczny finał libacji/imprezy

27-11-2022, 15:32

xD

Mówiłem, że wątek wybitny 😜

Czekam na więcej i więcej.
Awatar użytkownika
Sgt. Barnes
zahartowany metalizator
Posty: 5246
Rejestracja: 13-07-2012, 07:37

Re: Tragiczny finał libacji/imprezy

27-11-2022, 17:12

Nie wiem czy coś przebije akurat Twój wątek z golden shower😁
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
Awatar użytkownika
Ascetic
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 16184
Rejestracja: 10-01-2015, 15:54

Re: Tragiczny finał libacji/imprezy

27-11-2022, 17:51

Ojtam ojtam. 😆Znam kilka grubszych akcji, ale to nie moje „wyczyny”, więc nie będę ich przytaczał 😀
Awatar użytkownika
Sgt. Barnes
zahartowany metalizator
Posty: 5246
Rejestracja: 13-07-2012, 07:37

Re: Tragiczny finał libacji/imprezy

27-11-2022, 22:00

Nie mój wyczyn, ale przypomniało mi się, jak kolega, dziś już ustatkowany pan w średnim wieku, spędził swój wieczór kawalerski. Tak zabalował, że ślub i wesele trzeba było przenieść o dobry miesiąc. Znalazł go ojciec zaszczanego i zarzyganego na mecie u jego kumpla, zresztą będącego w tym samym stanie. Ale to był gość, który kiedyś zaczepił żula pod nocnym, jak ten szedł z dopiero co kupionym 0,5 l. Poprosił o łyka, ten mu go udzielił, tyle, że na łyku się nie skończyło. Wypił prawie całą flaszkę. Wręczył resztkę osłupiałemu typowi z powrotem, podziękował, a następnie oddalił sie równym krokiem. Do momentu, aż mu na drodze nie stanął słup oświetleniowy. Zajebał mu z bańki. Słup oddał. Facet na miesiąc wylądował w szpitalu, ale jakoś się pozbierał. Dziś to zupełnie inny człowiek, ale czasami jeszcze uda mu się coś wywinąć... :D
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
tomaszm
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7919
Rejestracja: 26-12-2010, 12:33

Re: Tragiczny finał libacji/imprezy

27-11-2022, 22:09

Na moim wieczorze kawalerskim(lata temu ja już stary rozwodnik jestem:D), który spędziliśmy o tutej https://podroze.onet.pl/ciekawe/najwiek ... ia/h9lh9s5 na ponad 40 osób kumpel sobie tak głowe rozwalił ,że ponad miesiąc spędził w tym śmisznym chirurgicznym czepku. Siedzieliśmy w restauracji, obalił się z krzesła i uderzył głową w kant stolika. Ja pierdole- wzieli Go do Ostrawy na chirurgię urazową. Chciałem mu ten krwotok z głowy w jakiś powstrzymać.Z własnego wieczoru kawalerskiego wrociłem cały ubryzgany krwią. Powiem szczrze straszne to było.

Mój ojciec z kumplami przyjechali mocno nastawieni na dziewczyny i doprowadzili do sytuacji na dyskotece ,że cała Ostrawa nam chciała spuscić wpiedol. To było jakieś czyste szaleństwo. Jak wróciłem z wieczoru kawalerskiego byłem upierdolony krwią od głowy po pas i miałem 39 stopni gorączki,bo ciągle w busie ktoś odtwierał okno na palenie i tak mnie przewiawlo.
Awatar użytkownika
ŚWIAT BEZ KOŃCA
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10453
Rejestracja: 27-08-2018, 10:24

Re: Tragiczny finał libacji/imprezy

27-11-2022, 22:47

Sgt. Barnes pisze:
27-11-2022, 22:00
Zajebał mu z bańki. Słup oddał. Facet na miesiąc wylądował w szpitalu, ale jakoś się pozbierał. Dziś to zupełnie inny człowiek, ale czasami jeszcze uda mu się coś wywinąć... :D
Zaprawdę godny to przeciwnik zarówno w twardości czerepu, jak i w poziomie IQ;)
I am Jerusalem.
tomaszm
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7919
Rejestracja: 26-12-2010, 12:33

Re: Tragiczny finał libacji/imprezy

30-12-2023, 20:17

Kiedyś kumpel nam skoczył w Brennej z 5 metrów na główkę do basenu. Tylko do niego nie trafił. Wszyscy byliśmy zatrzymani, bo policji wydawało się ,że kumpla chcieliśmy zabić.

Jebany żyje.

Kiedyś kumpela wzięła broń i myślała ,że nie jest naładowana. Trzymam sprzęt pokryty ale chuj wie jak ona to na miekszniu wtedy znalazła. I nacisnęła spust. Dobrze ,żenikt nie został postrzelony.
tomaszm
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7919
Rejestracja: 26-12-2010, 12:33

Re: Tragiczny finał libacji/imprezy

30-12-2023, 20:37

Sgt. Barnes pisze:
27-11-2022, 22:00
Nie mój wyczyn, ale przypomniało mi się, jak kolega, dziś już ustatkowany pan w średnim wieku, spędził swój wieczór kawalerski. Tak zabalował, że ślub i wesele trzeba było przenieść o dobry miesiąc. Znalazł go ojciec zaszczanego i zarzyganego na mecie u jego kumpla, zresztą będącego w tym samym stanie. Ale to był gość, który kiedyś zaczepił żula pod nocnym, jak ten szedł z dopiero co kupionym 0,5 l. Poprosił o łyka, ten mu go udzielił, tyle, że na łyku się nie skończyło. Wypił prawie całą flaszkę. Wręczył resztkę osłupiałemu typowi z powrotem, podziękował, a następnie oddalił sie równym krokiem. Do momentu, aż mu na drodze nie stanął słup oświetleniowy. Zajebał mu z bańki. Słup oddał. Facet na miesiąc wylądował w szpitalu, ale jakoś się pozbierał. Dziś to zupełnie inny człowiek, ale czasami jeszcze uda mu się coś wywinąć... :D

Kiedyś jak wracaliśmy z wieczoru kawalerskiego to jedyna osoba ,która był trzeźwa to wtedy nasz kierowca. Ksywa- cipa.Miał dwie ręce w gispisie. Jak wracaliśmy z Turawy wyskoczył nam jeleń. Tak się rozjebaliśmy samochodem ,że niektórzy byli w szpitalu ponad 2 tygodnie ze zlamaniami. Hehe

Wcześniej na tej imprezie nad jeziorem znajomy,nota bene wysoko postawiony fukcjonariusz policji skadał z liny na drzewie. Tak skoczył ,że dwie nogi złamał.


Mój wieczór kawalerski to był przy tym mały pikuś co się dzaiło na tej imprezie.

Ale takie rzeczy się pamięta do końca zasranego zycia.
Awatar użytkownika
Rejwan
w mackach Zła
Posty: 939
Rejestracja: 17-08-2013, 22:06
Lokalizacja: WWA

Re: Tragiczny finał libacji/imprezy

30-12-2023, 20:49

Heretyk pisze:
24-12-2018, 08:50
nigdy w zyciu mi się nie zdarzyło nawet nic zbliżonego do tego, co tu koledzy opisują. myślałem, że takie rzeczy tylko w filmach. jednak grzeczny chłopak ze mnie
To. nie chodzę na imprezy/libacje.
To make a mistake is human but to really fuck things up you need a computer.
tomaszm
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7919
Rejestracja: 26-12-2010, 12:33

Re: Tragiczny finał libacji/imprezy

30-12-2023, 20:56

Łeh Panowie.
tomaszm
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7919
Rejestracja: 26-12-2010, 12:33

Re: Tragiczny finał libacji/imprezy

30-12-2023, 21:00

Wacław pisze:
23-12-2018, 01:14
może nie jakos specjalnie tragiczne, na pewno żenujące i wstydliwe :


obok wielu ogólniakowych akcji ta mi utkwiła w pamięci. poszliśmy w las w Ostrej Górze, schlaliśmy się jak świnie. ległem z opowieści na żwirowej drodze. serpentynie w dół. drodze prowadzącej do jednostki wojskowej. rano się budzę. w rowie. nikogo nie ma. ryj przeorany. czerwono-czarny. moja słodka buźka naznaczona czarnymi kropkami. żwir wbity w policzki. nos zdarty. łapie kurs na miejsce gdzie spaliśmy. chłopaki ubawione. wręcz szczęśliwe ze mnie widza. jak zdziwiony bo spakowane i wyglądające jakby w popłochu się zawijające. co się okazuje. tak sobie leżałem. twarzą do ziemi. koledzy konsumowali. i nagle widzą świtała. przez las i drogę się przebijający. zjeżdża jakiś pojazd wojskowy. ściągnęli mnie za nogi, ryjem do ziemi ile się dało. a później spierdolili. byli przekonani, że mnie rozjechał ten pojazd. mieli nawet ułożona wersje, że się urwałem na bani. że nie wiedza co i jak. a ci żołnierze najprawdopodobniej się zatrzymali i te moje zwłoki najebane wrzucili do rowu.

odrębny temat. imprezy firmowe. b... w którym pracowałem. pierwsza poważna praca. impreza pożegnalna. połączone firmy. redukcja etatów. sporo osób uwalonych na smutno. że to było tez moje odejście i koleżanki z innego działu też to doszło do zbliżenia pciowego. bo już jakiś czas sie do siebie miedzyoddziałowo delikatnie zbliżaliśmy. to był ten moment, żeby skonsumować nasza znajomość. i nie byłoby w tym nic specjalnego gdyby nie fakt, że my sobie tak swobodnie lecimy. a na gorze pół firmy nam kibicuje. bo ktoś odkrył, że na piętrze jest balkon i można zajarać. i ten balkon był od strony gdzie nam sie wydawało, że będziemy sam na sam. dobrze przynajmniej, że to był czas prehistoryczny gdzie rządziły komórki typu Blackberry a nie ajfony.


co tam jeszcze? seks po pijaku pod stołem do pingponga. w trakcie zaciętego meczu kolegów. równie mocno najebanych jak ja. próby odpalenia fajerwerków w windzie. to sylwester z 10 lat temu. z byłym kolega radnym, którego mocno pozdrawiam -:) kolejny sylwester a właściwie 2 z nieudolnym dociągnięciem do 24. mamy pecha w tym przypadku bo o 22 byliśmy skuci niemiłosiernie. A bujanie doprowadziło nas do zarzygania kajuty. nie polecam -:) jeszcze jeden sylwester, który był de facto moja randka z aktualna żoną. do tej pory wspomina dziwny korpo warszawski świat nowo poznany. laski idące w ślimaka. faceci zbakani i udający po wyjściu z kibla psy. i nocna ucieczka z metra bo akurat Pan przyszły mąż nie miał biletu i postanowił się popisać jak szybko spierdala przed metro policmajstrami. co tam jeszcze? jazda po pijaku w ze 6 chyba w aucie ze zgaszonymi światłami. w środku nocy. jeden z paczki kilka lat temu rozbił się po pijaku. na zawsze. miło tez wspominam wigilie partyjna gdzie zamiast opłatka była gorzała i picie do rana. po tej imprezie definitywnie się od nich wypisałem. nienajgorzej wspominam też podwyżkę za odwózkę. jedna z szefowych rycząca 40cha opijała firmowo duży deal. było mocno na bogato. Mokotowska. dużo drogiego alkoholu. sporo kasy poszło. nie wiedzieć czemu zostałem wytypowany, żeby pojechać z A do jej domu. i tam ja podrzucić pod domem albo w rowie. jak się ocknęła puściła pawia na mnie i zarzygała Taxi. taksiarz się wkurwil i kazał nam wypierdalać. ta go za kłaki i targa. przyjechały psy. finalnie kilka dni później dostałem propozycje podwyżki. a mi nawet nie przyszło do głowy aby o tym gadać, poza tym że zarzygała. Taxi opowiadać w firmie. tym bardziej, że druga szefowa tez puściła pawia mężowi w aucie, wiec to żaden hit był. o kilku przepychankach kończących się np. darmowymi drinkami w jednej z wrocławskich knajp nie ma co opowiadać. bramkarz obił kumpla, który tak się składało, że miał tatusia z duuuuuża kancelaria. moje historie z dragami są słabe. może tylko ta jak mi wrzucili dowcipnisie kwasa i pół nocy myślałem, że mi odjebało jakoś tam została we mnie. dwóch moich przyjaciół z dzieciństwem może się lepszymi wyczynami pochwalić. jeden odpalił gościa z gazówki. drugi siedział za napad z bronią w ręku. wszyscy mieliśmy to samo źródło.
ostatnia akcja co ja w sobie kultywuje to nie posłuchanie mądrzejszego. tez knajpa w Wawie. z tych lepsiejszych. nie mam pomysłów na drinki. wiec walę/ waliłem redbula z wódą. do tamtego momentu sprawdzony patent. towarzystwo najebane, ja się trzymam. R. pyta mnie. te, który to drink? ja ubawiony, że nie wiem. jakiś czas później kołatanie serducha, łapy latają, poty. podłoga drży. muzyka zaczyna przeszkadzać. zjazd. po czasie myśle, że nie powinienem trafić do wyra a raczej do szpitala. od tamtego czasu raczej pifkuje. gorzały z redbulem już nie zmieszam. im dłużej pisze tym więcej mi się przypomina. upicie kota z kuzynem sami będącymi ostro nadziabanymi. jakieś tripy od knajpy do knajpy we Wr. przez kilka dni z rzędu. spalenie altany kumpla. wyrzucanie butli gazowych, wędek przez okno w pociągu. wsadzanie najebanemu kumplowi orzeszków do dupy. koledzy są szanowanymi obywatelami teraz - w większości prawnicy. trochę imprez po akademikach, od Wrocławia po Kraków. kumpel co się jak nawalił ciągnął mnie do Sofii a czasem namawiał na burdel. znajomosci alkoholowe z pannami co przynosiły same alko, a później w zamian chciały seksa (tutaj miło wspominam jedna Panią wykładowczynie o wyglądzie dziewczyny z Oazy). świetne tez były wjazdy W z Wr i słuchanie muzyki i upijanie się do nieprzytomności. już nie może. 45 lat, marskosc wątroby. swój urok miały spotkania w grupie terapeutycznej kończące się wspólnym chlaniem. taki zły przykład dawałem -:) dobrze mnie tez nastrajają spotkania z tomszemm. Brutal to np. jedna taka szara plama w mojej pamięci. alkoholowo muzyczna.




jak tak to pozbieram co pamietam to wydaje się, że warto pójść w stronę autorefleksji i jednak odstawić.

Pieknie się to czyta.
Awatar użytkownika
Sgt. Barnes
zahartowany metalizator
Posty: 5246
Rejestracja: 13-07-2012, 07:37

Re: Tragiczny finał libacji/imprezy

01-01-2024, 13:58

Coś się Tommy nie odzywa... Może jeszcze śpi, niech mu kołdra lekką będzie 😉 ale już nie mogę się doczekać relacji z libacji 😀🤗
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
ODPOWIEDZ