Pokój AA

Tematy niekoniecznie związane z metalem i muzyką...

Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox

ODPOWIEDZ
olgims
w mackach Zła
Posty: 979
Rejestracja: 06-09-2010, 23:25

Re: Pokój AA

27-03-2024, 20:00

pamiętaj Lordzie Gorloju, patusa zawsze najpierw napierdalasz w mordę, a dopiero później zadajesz pytania, inaczej będzie cię miał za frajera.
Seein' me is def not repeated or done twice
I laugh as I cast the first stones at Christ
Awatar użytkownika
Medard
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10148
Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
Lokalizacja: Prag

Re: Pokój AA

27-03-2024, 20:15

Lord Gorloj pisze:
27-03-2024, 19:46
A słyszałeś kiedyś o przypadku, żeby policja znalazła skradziony rower? :D No właśnie... Tzn. może i to się zdarza, ale moim zdaniem to jakieś miejskie legendy. No ale powyższa historia miała jednak epilog.

Kilka miesięcy później zadzwonili do mnie z Komendy Miejskiej w Lublinie i kazali się stawić na eeee rozpoznaniu. No to pojechałem na Północną (na nowym rowerze), poszedłem na najwyższe piętro do jakiegoś śmierdzącego biura obwieszonego rozkładówkami z Playboya. Pan pałecjant, który skądinąd też wyglądał jakby ostro jebał w dekiel każdego wieczora, dał mi tłusty segregator i mówi: proszę oworzyć i powiedziec, czy pan rozpoznaje.

Otwieram, a tam mugshot na całą stronę A4 przedstawiający jakiś zakazany, łysy ryj z łezką pod okiem. Jakby znajomy. No ale minęło kilka miesięcy, swoich bezwzględnych oprawców widziałem tylko przez kilka sekund w stanie ostrego upojenia alkoholowego i to po ciemku, więc mialem pewne wątpliwości. Patrzę, patrzę i wymyśliłem, że nie, tego typa nie znam.

Szkoda, bo to straszna menda i czegoś na niego szukamy - powiedział pan policjant i kazał rozpoznawać dalej. Przewracam stronę, a tam kolejna zakazana morda, tym razem z dwiema łezkami. Też nie znałem człowieka. Potem kolejna i kolejna, i tak trzysta razy, trzysta zdjęć ludzi, którzy wyglądali jakby ich ta sama matka wyrzygała z macicy między jedną flaszką denaturatu a drugą. Żadnego nie rozpoznałem, pan policjant wielce zawiedziony zabrał segregator i powiedział, że jak już odzyskają mój rower to zadzwonią. Minęło dziesięć lat i tak se zaczynam podejrzewać, że mnie te niebieskie kurwy wzięły i oszukały. Trzeba było zadzwonić do tego aparata z pierwszego komisariatu i jechać do Polipa.
zdarza się odzyskać rower, mam kumpla z poprzedniej pracy, któremu policja odnalazła rower, on wcześniej wpisał go do specjalnej bazy rowerów, znaleźli jakąś melinę z wieloma ukradzionymi rowerami, więc sami go wezwali po odbiór :)

jak mi kiedyś ukradziono, to nawet nie zgłaszałem, cóż chciałem kupić nowy i tamten mi się nie podobał, ale byłem wściekły, bo mało brakowało, a bym dogonił młodzieńca romskiego, dodatkowo dostałem opieprz w domu, ale i tak miałem przygotowaną kasę na zakup, więc jakby nie był to duży problem
Die Welt ist meine Vorstellung.
Awatar użytkownika
bartwa
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 8169
Rejestracja: 16-11-2016, 13:21
Lokalizacja: pruska dziura

Re: Pokój AA

01-04-2024, 00:45

Zajebali mi kiedyś rower z piwnicy, jeszcze przed 2000 rokiem. I masz, po paru miesiącach dostaję od pał cynę, że znaleźli. I dali mi rower, tyle że nie mój. Wziąłem, co miałem nie wziąć.
PLASTIK NIE JEST METALEM
Awatar użytkownika
Lord Gorloj
w mackach Zła
Posty: 686
Rejestracja: 20-12-2018, 15:54

Re: Pokój AA

05-04-2024, 14:08

Taka przygoda.

Wczoraj odebrałem dzieciaka z przechowalni, no i popierdoliliśmy we dwóch na plac zabaw, bo pogoda już sprzyja. Syneł ma trzy lata i miał na głowie taką śmieszną czapką z dwoma wielkimi pomponami. Gruba, ciepła, zajebista.

Szliśmy więc przez osiedle, i sobie oglądaliśmy świat. No i nagle ktoś do nas podszedł. Z odległości dziesięciu metrów wyczułem nosem, że to jakieś zapijaczone kurwisko - tzn. osoba waginocentryczna w kryzysie alkoholowym. Kobieta lat na oko 60, jedno oko podbite, cały ryj zapuchnięty jakby go wsadziła wysmarowanego miodem do pudła pełnego os, jakieś ciuchy z lumpeksu na sobie i różowe klapki basenowe na nogach. Sądząc po zapachu i ogólnym wrażeniu, dałem jej dwa i pół promila.

- Oooo jaki piękny ja też takiego chce

Zanim się zorientowałem co się dzieje, to to babsko wyciągnęło rękę... po czapkę.

- Co pani, ja przepraszam bardzo?!

- Chcę tylko jeden pomponik, tylko jeden!

I dalej wyciąga łapska, ale tak zupełnie na poważnie, żeby zapierdolić dziecku pompon. Jeden pompon. Z czapki. Dziecku. Które stoi z otwartymi ze zdziwienia ustami i nie ogarnia co się dzieje.

Nie powiem, zagotowało mi się w dupie strasznie i bym jej z przyjemnością wyjebał z buta w ryj, no ale przy trzylatku to jednak jakoś tak głupio - bo się chłopak jednak uczy reakcji na świat od ojca - więc dobyłem każdej drobinki sertywności jakie miałem w podorędziu i powiedziałem, że to nasza czapka, proszę sobie znaleźć swoją, wziąłem syneła za rękę, minęliśmy to babsko i poszliśmy w stronę placu z myślą, że jeśli to nic nie da, to trudno, będzie draka. Jeszcze mi wtedy z dupy krew ciekła, więc byłem wkurwiony na świat jak rzadko i nawet trochę miałem nadzieję, że coś się wydarzy.

Niestety albo na szczęście, nie poszła za nami. Mały Gorloj chyba ledwo zarejestrował że coś się stało, a ja potem miałem cały dzień kaca, bo jak sobie pomyślę, co człowiek potrafi ze sobą zrobić za pomocą alkoholu, to się przecież w piździe kurwa nie mieści. To jest tak strasznie degenerujące ścierwo, że pała mięknie.
Ok, większość pijących nie chodzi po dworze w różowych klapkach basenowych i nie próbuje zabrać dziecku pompona z czapki, no ale... jaka jest gwarancja, że jak się pije, to się tak nie skończy? No więc kurde żadna, a różnica między pijącym "ogarniającym" a tym czymś w różowym klapkach jest tylko ilościowa. To tylko kwestia tego jak daleko zajdziesz w głąb króliczej nory.

Zgroza mnie jeszcze bierze, bo zdarzało mi się w związku z alkoholem kłamać, odpierdalać i nawet, wstyd przyznać, kraść piniondze członkom rodziny, żeby starczyło na browca :< Oczywiście po pijaku. Raz na weselu kolegi nasikałem do dzbanka z sokiem pomarańczowym, bo po wódzie myślałem, że to świetny żart i ludzie ten sok potem pili. Wstyd i żenada, aż się musiałem przyznać na tym forum, chociaż niby miałem to przerobione na terapii i tak dalej. Jakbym nie przestał, to pewnie bym skończył jak tamta baba, a mały Lord Gorloj w ogóle by się nie pojawił na świecie. Na szczęście żona mnie nie wyjebała z domu po tym jak na zerwanym filmie zasnąłem w lesie na mrozie i odmroziłem sobie wszystkie palce, więc przez dwa miesiące musiała mi podcierać dupsko po sraniu, bo sam nie byłem w stanie.

A wy? Kto po pijaku kłamał, kradł, zdradzał, przepierdalał pieniądze i robił inne głupie rzeczy? Spowiadać się.

Obrazek
Ten film to samo życie. Cały czas dygam się, że któregoś dnia aniołek na choince do mnie mrugnie i powie, że już mogę. Boję się tego bardziej niż wojny, serio, bo potem to już tylko zjazd w dół i zabieranie dzieciom pomponów.
I fell into the pit of language
and couldn't put myself
out
Awatar użytkownika
Hatefire
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10215
Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)

Re: Pokój AA

05-04-2024, 14:49

Lord Gorloj pisze:
05-04-2024, 14:08
Taka przygoda.

Wczoraj odebrałem dzieciaka z przechowalni, no i popierdoliliśmy we dwóch na plac zabaw, bo pogoda już sprzyja. Syneł ma trzy lata i miał na głowie taką śmieszną czapką z dwoma wielkimi pomponami. Gruba, ciepła, zajebista.

Szliśmy więc przez osiedle, i sobie oglądaliśmy świat. No i nagle ktoś do nas podszedł. Z odległości dziesięciu metrów wyczułem nosem, że to jakieś zapijaczone kurwisko - tzn. osoba waginocentryczna w kryzysie alkoholowym. Kobieta lat na oko 60, jedno oko podbite, cały ryj zapuchnięty jakby go wsadziła wysmarowanego miodem do pudła pełnego os, jakieś ciuchy z lumpeksu na sobie i różowe klapki basenowe na nogach. Sądząc po zapachu i ogólnym wrażeniu, dałem jej dwa i pół promila.

- Oooo jaki piękny ja też takiego chce

Zanim się zorientowałem co się dzieje, to to babsko wyciągnęło rękę... po czapkę.

- Co pani, ja przepraszam bardzo?!

- Chcę tylko jeden pomponik, tylko jeden!

I dalej wyciąga łapska, ale tak zupełnie na poważnie, żeby zapierdolić dziecku pompon. Jeden pompon. Z czapki. Dziecku. Które stoi z otwartymi ze zdziwienia ustami i nie ogarnia co się dzieje.

Nie powiem, zagotowało mi się w dupie strasznie i bym jej z przyjemnością wyjebał z buta w ryj, no ale przy trzylatku to jednak jakoś tak głupio - bo się chłopak jednak uczy reakcji na świat od ojca - więc po prostu powiedziałem, że to nasza czapka, proszę sobie znaleźć swoją, wziąłem syneła za rękę, minęliśmy to babsko i poszliśmy w stronę placu z myślą, że jeśli to nic nie da, to trudno, będziemy draka. Jeszcze mi wtedy z dupy krew ciekła, więc byłem wkurwiony na świat jak rzadko.

Niestety albo na szczęście, nie poszła za nami. Mały Gorloj chyba ledwo zarejestrował że coś się stało, a ja potem miałem cały dzień kaca, bo jak sobie pomyślę, co człowiek potrafi ze sobą zrobić za pomocą alkoholu, to się przecież w piździe kurwa nie mieści. To jest tak strasznie degenerujące ścierwo, że pała mięknie.
Ok, większość pijących nie chodzi po dworze w różowych klapkach basenowych i nie próbuje zabrać dziecku pompona z czapki, no ale... jaka jest gwarancja, że jak się pije, to się tak nie skończy? No więc kurde żadna, a różnica między pijącym "ogarniającym" a tym czymś w różowym klapkach jest tylko ilościowa. To tylko kwestia tego jak daleko zajdziesz w głąb króliczej nory.

Zgroza mnie jeszcze bierze, bo zdarzało mi się w związku z alkoholem kłamać, odpierdalać i nawet, wstyd przyznać, kraść piniondze członkom rodziny, żeby starczyło na browca :< Oczywiście po pijaku. Raz na weselu kolegi nasikałem do dzbanka z sokiem pomarańczowym, bo po wódzie myślałem, że to świetny żart i ludzie ten sok potem pili. Wstyd i żenada, aż się musiałem przyznać na tym forum, chociaż niby miałem to przerobione na terapii i tak dalej. Jakbym nie przestał, to pewnie bym skończył jak tamta baba, a mały Lord Gorloj w ogóle by się nie pojawił na świecie. Na szczęście żona mnie nie wyjebała z domu po tym jak na zerwanym filmie zasnąłem w lesie na mrozie i odmroziłem sobie wszystkie palce, więc przez dwa miesiące musiała mi podcierać dupsko po sraniu, bo sam nie byłem w stanie.

A wy? Kto po pijaku kłamał, kradł, zdradzał, przepierdalał pieniądze i robił inne głupie rzeczy? Spowiadać się.

Obrazek
Ten film to samo życie. Cały czas dygam się, że któregoś dnia aniołek na choince do mnie mrugnie i powie, że już mogę. Boję się tego bardziej niż wojny, serio, bo potem to już tylko zjazd w dół i zabieranie dzieciom pomponów.
Znaczy ja kiedyś byłem w miarę blisko, tego kroku w otchłań. Bezsenność, plus pewne problemy osobiste. Problemy osobiste, to konkretnie kobieta, ale z perspektywy czasu to, dobrze, że nie wyszło (a było blisko ślubu), bo chyba bym właśnie pisał z oddziału zamkniętego, albo jakiś Wronek odsiadując, co najmniej ćwiarę. Nie żebym popadał tu w narrację "bo to zła kobieta była". Przeciwnie pod wieloma względami zajebista, tylko trudna w obsłudze, a ja swoje też dołożyłem. Nie mam pretensji, zresztą dalej mamy kontakt. Natomiast jak się domyślasz zarówno na dolegliwości psychiczne i somatyczne alko wydawało się dobrym lekarstwem. No, ale ogarnąłem się.

Natomiast miałem kolesia, bliski kumpel lub przyjaciel, zwał jak zwał. Młodszy jakieś 5 lat. Zszedł w wieku 35 lat. W młodości bardzo utalentowany jeśli chodzi o sport. Coś w juniorach w szermierce wygrywał. Muzycznie, bo oprócz normalnej szkoły robił też muzyczną w klasie perkusji, jazzik, marimby, te klimaty. Potem się stoczył. Długo traktował mnie jako ostatnią deskę ratunku. Pomagałem. Nie wiem czy to dobrze czy źle. W każdym razie zaliczyłem odwiedzanie go w Toszku, Lublińcu i na Korczaka w K-ce. Odmrożenie też było. Kiedyś przywlókł się w sobotę rano. Spał całą noc na Dolinie 3 Stawów. Odmarzła mu ręka lewa, która niefortunnie wpadła pomiędzy grunt, a ciało, ale skończyło się na utracie końcówki małego palca. Pamiętam dobrze, bo akurat starzy też u mnie byli od godziny, bo mieliśmy jechać później do ciotki wspólnie. Całe szczęście są z gatunku tych empatycznych, stary poratował go fajką, a stara chciała zrobić jajecznicę, ale jeść akurat nie był w stanie. Tych historii było mnóstwo. Kilka razy wyprowadzałem z jego mieszkania (brat wyjechał zagranicę i mu zostawił do używania) jakiś agresywnych meneli, których przypadkiem poznał jak był w ciągu. Traktował mnie zresztą jako taki ostatni telefon ratunkowy, bo mieszkał blisko. Raz z resztą przesadziłem, bo wyjątkowo wkurwiony byłem i zbyt mocno zahaczyłem "przypadkowo" głową jednego, bezczelnego żula o framugę. Ponoć skończyło się hospitalizacją, ze względu na mocną dezorganizację tkanki kostnej w ramach nosa. Ostatnio jak pisałem zmarł mi ojciec. Jego matka przyszła na pogrzeb mimo, że nigdy się na oczy nie widzieli. Poza kondolencjami, powiedziała, że bardzo mi dziękuje, że jakoś mu pomagałem. Poczułem się głupio. Bo raz straciła syna, a to co innego niż śmierć rodzica. Dwa nie wiem, czy mu pomogłem, czy zaszkodziłem pomagając, zamiast obić po ryju.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Ascetic
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 16342
Rejestracja: 10-01-2015, 15:54

Re: Pokój AA

05-04-2024, 15:00

Wróciłem ze śpitala z rytuałów zdrowotnych, poczytałem, nadrabiając dzień na masterciulu, jak Seba orze kacapa w dziale polityka, pośmiałem się w dziale fur DLND a teraz przywiało mnie tu i mnie się zesrau dobry humorex. Ostatnie 2 wpisy zdecydowanie wagi ciężkiej. Najgorsze, że wyglądają na samą prawdę, dość gorzką.
13.04.2024
Ascetic
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 16342
Rejestracja: 10-01-2015, 15:54

Re: Pokój AA

05-04-2024, 16:11

Wpis Lorda i Hatefire, skojarzył mi się z opisem spotkania dwóch światów, jaki znalazłem w pierwszym tomie "Vernon Subutex".


Spojler: " Historia bezdomnej alkoholiczki, która straciła swojego, być może jedynego przyjaciela, psa, wycisnęła moje wyschnięte ze zgorzknienia łzy. Wyjebało mnie z butów tamte story. Nie polecam. No chyba, że ktoś lubi się katować emocjonalnie.
13.04.2024
est
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9209
Rejestracja: 30-03-2008, 17:30
Lokalizacja: Trockenwald

Re: Pokój AA

05-04-2024, 18:14

Strzelam, że żyjemy w społeczeństwie, w którym każdy z nas ma blisko do takiej czy innej historii związanej z uzależnieniem od alkoholu. Czy to w rodzinie, czy wśród bliskich znajomych. Ja z samego mojego otoczenia z lat dzieciństwa mógłbym przytoczyć kilka przykładów podobnych do tych powyżej: pijanego dziadka kolegi przeganiającego rodzinę z siekierą, czy ojca kolegi z klasy i sąsiada w jednym, który po powrocie ze szpitala po poważnym zabiegu na żołądku ładuje w siebie tyle wódy, że już nigdy nie musi do szpitala, ani gdziekolwiek indziej, wracać.

Prace, gdzie można było załatwić szychte za flaszkę, koledzy, którzy kryją dupę na zajezdni, kiedy ktoś inny odsypia weekend, prywaciarzy, którzy chętnie kupują komuś ćwiartkę do bułki z samego rana bo to bezpieczniejsze niż ryzykowanie ataku padaczki podczas prac na dachu. Mógłbym wymieniać i wymieniać. Są środowiska, a nawet całe społeczności, w których ten szkodliwy komfort picia był i chyba nadal jest obecny.
Ascetic
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 16342
Rejestracja: 10-01-2015, 15:54

Re: Pokój AA

12-04-2024, 20:11

O!


Jaka ładna kałntry piosenka, gloryfikująca pijaństwo.



I might get to thinking
That I might could quit drinking
But then what else is there to do
And it’s this contemplation
That spurs conversation
With the ceiling that I been talking to
If I keep my hands working
It holds off the hurting
‘Til the work is all but through
But when the day’s at a close
And I’m all alone
You can guess where my mind wanders to
It’s a feeling I’ve known
Since before I was grown
I’m howling, corralling the blues
It’s a feeling I’ve known
Since before I was grown
I’m howling, corralling the blues
I’m howling, corralling the blues
13.04.2024
Awatar użytkownika
DST
weteran forumowych bitew
Posty: 1949
Rejestracja: 23-12-2010, 23:02

Re: Pokój AA

12-04-2024, 21:08

est pisze:
05-04-2024, 18:14
Strzelam, że żyjemy w społeczeństwie, w którym każdy z nas ma blisko do takiej czy innej historii związanej z uzależnieniem od alkoholu. Czy to w rodzinie, czy wśród bliskich znajomych. Ja z samego mojego otoczenia z lat dzieciństwa mógłbym przytoczyć kilka przykładów podobnych do tych powyżej: pijanego dziadka kolegi przeganiającego rodzinę z siekierą, czy ojca kolegi z klasy i sąsiada w jednym, który po powrocie ze szpitala po poważnym zabiegu na żołądku ładuje w siebie tyle wódy, że już nigdy nie musi do szpitala, ani gdziekolwiek indziej, wracać.

Prace, gdzie można było załatwić szychte za flaszkę, koledzy, którzy kryją dupę na zajezdni, kiedy ktoś inny odsypia weekend, prywaciarzy, którzy chętnie kupują komuś ćwiartkę do bułki z samego rana bo to bezpieczniejsze niż ryzykowanie ataku padaczki podczas prac na dachu. Mógłbym wymieniać i wymieniać. Są środowiska, a nawet całe społeczności, w których ten szkodliwy komfort picia był i chyba nadal jest obecny.
Za dzieciaka w latach 90. mieszkałem w takiej patologicznej kamienicy gdzie sąsiad z dołu pijany roztrzaskał swojej rodzinie drzwi wejściowe siekierą jak go nie chcieli wpuścić jak Jack Nicholson w "Lśnieniu". Pół kamienicy pijusy a reszta starsze ode mnie łepki, którzy mnie uczyli na rowerze jeździć itd, potem część wyjechała za granicę, część coś odsiedziała. Mógłbym książkę o tych ekscesach napisać. Mimo wszystko po tym jak się z rodzicami i bratem wyprowadziliśmy i byłem już w gimnazjum i mój kumpel zaczął głupie pogróżki dostawać przez telefon (okazało się że stary znajomy chciał sobie "żart" zrobić) to przeszedłem się tam i zebrałem starych kolegów w pół godziny i dojechali autem. Ale się typ zdziwił jak ich zobaczył :D Nic się nie stało, ale chyba wybiło mu to takie śmieszki z głowy :D
Moja babcia (dalej żyje ta wspaniała kobieta i dalej tam mieszka, często ich z dziadkiem odwiedzam, Jack Nicholson też na chodzie zresztą) robiła za naszą ochronę 24/7. Jak jakiś żul nam groził czy coś to babcia wylatywała na klatkę, wpierdol typowi drewnianym laczkiem po ryju i koniec tematu :lol:
Pan_Kimono
rasowy masterfulowicz
Posty: 2194
Rejestracja: 24-06-2005, 10:12
Lokalizacja: tu i tam

Re: Pokój AA

13-04-2024, 09:07

Serio pytam, są jakieś sensowne powody (poza kulturowymi), że jest przyzwolenie na alkohol a zielone to diabelska sałata? Przecież każdy chyba wie jak wyglądają skutki jednego i drugiego.

Palę regularnie, rozleniwia w opor, przy przecinaniu występuje zmula. Ale w zasadzie to tyle. Kwestia dyscypliny i wszystko można pogodzic. Innych skutków ubocznych nie zauważyłem.
KVLT lizania CZASZKI
Awatar użytkownika
10,5
zaczyna szaleć
Posty: 246
Rejestracja: 09-12-2014, 08:28

Re: Pokój AA

13-04-2024, 13:02

Pan_Kimono pisze:
13-04-2024, 09:07
Serio pytam, są jakieś sensowne powody (poza kulturowymi), że jest przyzwolenie na alkohol a zielone to diabelska sałata? Przecież każdy chyba wie jak wyglądają skutki jednego i drugiego.

Palę regularnie, rozleniwia w opor, przy przecinaniu występuje zmula. Ale w zasadzie to tyle. Kwestia dyscypliny i wszystko można pogodzic. Innych skutków ubocznych nie zauważyłem.
Nie opłaca się mafii legalizować, bo wtedy mniej zarobi.
Nono.
sanctusdiavolos
postuje jak opętany!
Posty: 409
Rejestracja: 21-05-2023, 14:02

Re: Pokój AA

13-04-2024, 15:42

Pan_Kimono pisze:
13-04-2024, 09:07
Serio pytam, są jakieś sensowne powody (poza kulturowymi), że jest przyzwolenie na alkohol a zielone to diabelska sałata? Przecież każdy chyba wie jak wyglądają skutki jednego i drugiego.

Palę regularnie, rozleniwia w opor, przy przecinaniu występuje zmula. Ale w zasadzie to tyle. Kwestia dyscypliny i wszystko można pogodzic. Innych skutków ubocznych nie zauważyłem.
O tych aspektach kulturowych ciekawe że wspomniałeś, bo wydaje mi się, że to jest kluczowe. Przeglądałem kiedyś jakąś książeczkę pewnego profesora poświęconą "narkomanii", w trochę śmieszny i moralizatorski sposób pisaną, ale pojawił się tam ciekawy argument. Mianowicie taki, że przyzwolenie na alkohol, a nielegalność marihuany wynika właśnie z trybu życia zachodniego człowieka. Trawa uspokaja, wycisza, a styl życia Europejczyka polega na byciu w ciągłym ruchu, w ciągłej gotowości do działania. Trawka zaburza ten system. Alkohol w mniejszym stopniu (przynajmniej w teorii).
Odwrotnie w krajach arabskich. Przez wiele lat w w tamtych regionach spożywanie ekstraktów z marihuany, czy haszu, było czymś normalnym (obecnie chyba się to zmieniło), a alkohol nie.

Czy się z tym stanem rzeczy zgadzam i czy koledzy forumowicze się zgadzają, to już inny temat. Uważam po prostu, że to ciekawe spojrzenie na problem.
Druga strona medalu jest taka, że też poznałem w życiu parę osób, co od najmłodszych lat jarały trawę, to gadka z nimi jak z dupą po grochu, a śmiech jak świnia kaszel, takie dziury w mózgu mają.

Swoją drogą, to oburzanie się, że alkohol jest legalny wydaje mi się trochę... dziwne. Procenty towarzyszą mi od lat. Był czas że za kołnierz nie wylewałem, teraz już tyle w siebie nie wlewam, ale wciąż zdarza mi się przy weekendzie parę piwek obalić. Nigdy natomiast nie miałem takich przygód jak są tu opisane. Odpierdalania siary kumplom, okradania innych, zaniedbywania obowiązków. A piszecie o tym, jakby takie zachowania przy spontanicznym zajrzeniu w butelkę były czymś zupełnie normalnym. Jasne, poznałem i takich ludzi, jak chyba każdy, ale to były skrajne przypadki. Zastanawiam się, czy takie problemy zaczynają się po przekroczeniu jakiejś niewidocznej granicy, czy po prostu ta rozrywka nie jest "dla wszystkich" i niektórym nawet od zapachu piwa może korba odwalić...
Ostatnio zmieniony 13-04-2024, 16:10 przez sanctusdiavolos, łącznie zmieniany 1 raz.
Pan_Kimono
rasowy masterfulowicz
Posty: 2194
Rejestracja: 24-06-2005, 10:12
Lokalizacja: tu i tam

Re: Pokój AA

13-04-2024, 16:08

To fakt, sam znam kilku ale zawsze była ta sama historia - zaczęli jarać w trakcie lub przed okresem dojrzewania. Cała reszta zupełnie normalna.

BTW sam wróciłem do jarania z powodu nerwicy spowodowanej praca. Wiem, że to tylko plasterek a nie leczenie ale naprawdę pozwala mi to funkcjonować w miarę normalnie. Na normalne leczenie przyjdzie pora jak uspokoi mi się trochę w zyciu
KVLT lizania CZASZKI
Awatar użytkownika
Lord Gorloj
w mackach Zła
Posty: 686
Rejestracja: 20-12-2018, 15:54

Re: Pokój AA

13-04-2024, 21:17

sanctusdiavolos pisze:
13-04-2024, 15:42
Zastanawiam się, czy takie problemy zaczynają się po przekroczeniu jakiejś niewidocznej granicy, czy po prostu ta rozrywka nie jest "dla wszystkich" i niektórym nawet od zapachu piwa może korba odwalić...
Jedno i drugie.

Najlepsze znane mi wytłumaczenie działania tego mechanizmu to Teoria Alkoholowej Góry Jaromira Nohavicy. Tu jeden z wariantów. Najbardziej znany jest w filmie "Rok diabła", który skądinąd polecam bo jest tam muzyka Killing Joke:

Miałem swoją alkoholową górę, ten okres w moim życiu jest już na szczęście za mną. Otóż mam taką teorię, że jak ktoś pije, to wchodzi na górę. Jak idziesz do góry, to jest w porządku, możesz chlać jak wieprz i nic złego się nie dzieje. Najgorzej, jak przejdziesz szczyt, wtedy spadasz i nic nie pomoże: ani lekarze, ani odwyk, ani lekarstwa, nawet sam sobie już nie pomożesz. Najważniejsze jest, żeby nie przejść na drugą stronę tej góry. Uwaga: teraz najważniejszy punkt "Nohavicowej teorii góry alkoholowej". Każdy ma własną górę, mają one różne wysokości. Niektórzy mają ją strasznie wysoką, mogą chlać całe życie i nie spadną na drugą stronę. Inni mają malutką górkę. Najgorsze i najstraszniejsze jest to, że nikt z nas nie wie, jak wysoki jest nasz szczyt i kiedy zaczniemy spadać.

To jest takie kurwa prawdziwe, że boli. Najlepiej jest po prostu nie zaczynać. Moim zdaniem najważniejsze jest harm reduction: nie zakazywać, nie straszyć, nie pokazywać dzieciom zachalnych żuli itp., bo to chuja da, tylko bez emocji edukować rzetelnie co jak działa i jakie daje skutki. Całkowicie bez emocji. Wręcz podejrzewam, że gdyby wokół chlania czy jarania nie robiono takiego halo (wokól jednego że uuu ale fajne a drugiego że uuu jakie straszne), to odsetek wjebanych by spadł o połowę albo lepiej. Po prostu by nie zaczęli albo odpuścili po kilku razach. Presja społeczna na picie czy palenie (tak, tak) robi ludziom straszne rzeczy.

Z nałogami to jest też tak, że nie tylko sam drag za nie odpowiada, ale też człowiek. Ja np. mam na głowie tyle życiowego syfu ciągnącego się od dzieciństwa, że nie powinienem pić nawet kawy. Miałem taki etap, że kawa przestała mi wystarczać i kupiłem sobie czystą kofeinę na allegro - tak, tak, da się. Taką w białym proszku. Najpierw dosypywałem jej sobie do herbaty. Potem do jedzenia. Aż w końcu zacząłem ją walić w nocha jakby to był spid i wtedy pomyślałem, że chyba coś tu nie gra.

Ale, i to już na finał tego posta, są środki "lepsze" i "gorsze". Życie można sobie zniszczyć i alkoholem i trawką, podobnie jak można zabić człowieka nożem do obierania ziemniaków i ruskim Iskanderem, ale prawda jest taka, że skutki jarania, podniesione do skali całej populacji, nie są w stanie dorównać alkoholowi. Po prostu nie, nie ten kaliber.
I fell into the pit of language
and couldn't put myself
out
mocny2_3
rasowy masterfulowicz
Posty: 2663
Rejestracja: 17-02-2018, 21:00

Re: Pokój AA

13-04-2024, 21:21

est pisze:
05-04-2024, 18:14
Strzelam, że żyjemy w społeczeństwie, w którym każdy z nas ma blisko do takiej czy innej historii związanej z uzależnieniem od alkoholu. Czy to w rodzinie, czy wśród bliskich znajomych. Ja z samego mojego otoczenia z lat dzieciństwa mógłbym przytoczyć kilka przykładów podobnych do tych powyżej: pijanego dziadka kolegi przeganiającego rodzinę z siekierą, czy ojca kolegi z klasy i sąsiada w jednym, który po powrocie ze szpitala po poważnym zabiegu na żołądku ładuje w siebie tyle wódy, że już nigdy nie musi do szpitala, ani gdziekolwiek indziej, wracać.

Prace, gdzie można było załatwić szychte za flaszkę, koledzy, którzy kryją dupę na zajezdni, kiedy ktoś inny odsypia weekend, prywaciarzy, którzy chętnie kupują komuś ćwiartkę do bułki z samego rana bo to bezpieczniejsze niż ryzykowanie ataku padaczki podczas prac na dachu. Mógłbym wymieniać i wymieniać. Są środowiska, a nawet całe społeczności, w których ten szkodliwy komfort picia był i chyba nadal jest obecny.
no kurwa, u mnie w rodzinie zawsze był alkohol, moja mama tylko nie piła i był bardzo przeciwna kiedy butelka pojawiała się na stole p[odczas jakichkolwiek uroczystości rodzinnych.Mimo wszystko alkohol był, mój chrzestny odpierdalał różne pojebane rzeczy jak przekroczył granice.Potrafił siedzieć z nami do pewnego momentu przy stole a jak przekroczył swój limit to znikał z oczu.Niby szedł sie wysikać do łazienki a kurwa znikał, wychodził gdzieś, miał swój świat, chodził po obcych klatkach na skarpetach, gubił dokumenty, klucze.Jak wrócił do domu to był agresywny bo ciocia nie chciała mu dać sie dopić.Nie uderzył ale z tego co wiem mało brakło.Skończyło się tak, że kiedy ja skończyłem gimnazjum, w dniu zakończenia szkoły dostaliśmy telefon że wujas nie żyje.Wypił z kolega w garażu litra i kilka browarów, jak się położył tak nie wstał, piana w buzi i zgon jak go ciotka rano znalazła.Inżynier, dyrektor jednej z największej firm w moim mieście.Nie mógł za chuja pić.Nie pił przez kilka miesiecy a jak była okazja w postaci urodzin etc to ginął.Ciotka zamiast cieszyć sie na urodziny, swoje imieniny itd zawsze była smutna na takich imprezach bo wiedziała co może sie wydarzyć.Poza tym wszystkim zajebisty wujas.
Wujek z niemiec to samo, mój najlepszy wujek ale wychowany na śląsku, w gliwicach, były górnik, potrafił w siebie wlać w chuj alkoholu,Bez umiaru.Jak przyjeżdżali do nas to niby sie cieszyłem ale z drugiej strony bałem się bo z tatą zawsze mu sie dobrze piło.Ja nie lubiłem jak sie piło u mnie w domu.Nie lubiłem taty najebanego mimo że nic takiego nie robił.
Wujas od tego picia dostał raka krtani, przeszedł operacje i przez kilkanaście lat w ogóle nie pił.Nic.Również dyrektor jednej z firm koło Dortmundu.Nie pił aż w końcu poczuł się zby pewnie i zaczął sobie pozwalać.Piwkował i piwkował aż tu nagle pojawił się rak płuc,Wcześniej w ogóle kopcił niewyobrażalne ilości papierosów i ten rak krtani własnie ponoć od petów.Ale przyszła kolej na płuca.Tutaj już sie nie udało.Zmarł po 3 miesiącach.
To był brat mojej mamy, drugi brat mieszkający na wsi również alkoholik, dobry człowiek ale też alkoholik który pił bardzo dużo, miał 4 dzieci i to bardzo źle wpływało na rodzine.Wujek załatwił mu prace z niemczech, dali mu szanse.Zjebał ją.Wyjebali go z roboty za picie.Wrócił do polski i po dwóch latach zmarł na wylew.Mama została sama bo jeszcze przy okazji kilka lat później zmarł dziadek, również pijący.Też wylew.Ja alkohol znam od małego jak widać i zawsze byłem meeeeeega wrogiem.Niestety kiedy wybrałem LO wszystko sie zmieniło.Mega wróg alkoholu stał sie mega fanem.Dalej już wiadomo co było.Wszyscy mogli pić tylko nie ja.Ja zawsze zamiast wracać do domu sie upijałem, gubiłem różne fanty.Zawsze byłem nieśmiały i ten napój otworzył mi trochę gębe.Pomagał mi, niby pomagał.Dalej nie chce mi sie pisać bo to przykre historie ale teraz dotarło do mnie ile życia sobie zmarnowałem na tym kurestwie.Brak słów, czasu nie cofne.Ważne że mam swoje zajawki i rzuciłem to gówno.Doszła cukrzyca.
Jeśli chodzi o sąsiadów, ulice itd to wszedzie był alkohol.Wszędzie.Większośc nauczona chlania za komuny chlała dalej jak ja dorastałem, sąsiedzi, taty koledzy itd itd. Mojej ulicy bał sie kiedyś każdy, najgorsza ulica w mieście.
Awatar użytkownika
TheDude
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 6743
Rejestracja: 23-03-2011, 00:43

Re: Pokój AA

13-04-2024, 22:37

Fajnie by było gdyby w polskim społeczeństwie i historii zamiast wódki było np. piwko jak u Czechów czy Niemców albo wino jak u Włochów. Pracuję w turystyce i naoglądałem się różnych przyjezdnych, stąd takie przemyślenie.
mocny2_3
rasowy masterfulowicz
Posty: 2663
Rejestracja: 17-02-2018, 21:00

Re: Pokój AA

13-04-2024, 22:45

jedno i drugie to alkohol który uzależnia, widywałem sponiewieranych, zaszczanych i zasranych po jednym i drugim.Ci co wypierają u siebie alkoholizm często pierdolą teksty typu ''piwko moge jebnąć, to nie to co wóda czy tanie wino''
Awatar użytkownika
TheDude
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 6743
Rejestracja: 23-03-2011, 00:43

Re: Pokój AA

13-04-2024, 22:48

^ Oczywiście, ale jednak wóda szybciej kaleczy.
sanctusdiavolos
postuje jak opętany!
Posty: 409
Rejestracja: 21-05-2023, 14:02

Re: Pokój AA

14-04-2024, 02:52

Najlepsze znane mi wytłumaczenie działania tego mechanizmu to Teoria Alkoholowej Góry Jaromira Nohavicy. Tu jeden z wariantów. Najbardziej znany jest w filmie "Rok diabła", który skądinąd polecam bo jest tam muzyka Killing Joke:

Miałem swoją alkoholową górę, ten okres w moim życiu jest już na szczęście za mną. Otóż mam taką teorię, że jak ktoś pije, to wchodzi na górę. Jak idziesz do góry, to jest w porządku, możesz chlać jak wieprz i nic złego się nie dzieje. Najgorzej, jak przejdziesz szczyt, wtedy spadasz i nic nie pomoże: ani lekarze, ani odwyk, ani lekarstwa, nawet sam sobie już nie pomożesz. Najważniejsze jest, żeby nie przejść na drugą stronę tej góry. Uwaga: teraz najważniejszy punkt "Nohavicowej teorii góry alkoholowej". Każdy ma własną górę, mają one różne wysokości. Niektórzy mają ją strasznie wysoką, mogą chlać całe życie i nie spadną na drugą stronę. Inni mają malutką górkę. Najgorsze i najstraszniejsze jest to, że nikt z nas nie wie, jak wysoki jest nasz szczyt i kiedy zaczniemy spadać.
To jest w sumie bardzo ciekawe i zarazem bardzo mroczne spostrzeżenie. I chyba coś w tym faktycznie jest...

Ciekawie mi się czyta Wasze historie, chętnie podzieliłbym się i swoimi spostrzeżeniami/doświadczeniami, choć póki co, wolę być powściągliwy w tej kwestii.
Może wspomnę tylko, że bardzo destruktywnym połączeniem jest alkohol i depresja, a właściwie wszelkie zaburzenia psychiczne. Często tym pierwszym podlewa się to drugie, to natomiast rośnie i wypuszcza pędy. Ale to pewnie rzecz oczywista dla doświadczonych ex-pijusów. ;-) Tak samo jak to, że alkoholikiem jest się całe życie i jak przekroczyło się już szczyt tej góry o której pisał kolega wyżej, nie ma już powrotu. Albo totalna odstawka, albo szybki upadek na dno. Albo sześć stóp pod dno. Tego nie doświadczyłem, ale niestety znam/znałem ludzi którzy nie byli mi obojętni, a których to dosięgło. Przy okazji, serdeczny chuj w dupę wszystkim bezmyślnym baranom, którzy namawiają na kielonka kogoś, kto jest od wielu lat niepijącym alkoholikiem i wyraźnie daje do zrozumienia, że nie chce. Prędzej czy później udaje im się złamać wolę takiej osoby, co kończy się fatalnie...

Największą ironią w tym wszystkim jest to, że gdyby nie alkohol, narkotyki, używki, destrukcyjny styl życia, pewnie nie siedzielibyśmy tutaj i nie dywagowali na forum metalowym na różne tematy, bo czy to się komuś podoba czy nie - cała ekstremalna muzyka metalowa wyrosła z nihilizmu i destrukcji.
Idąc zresztą za Billem Hicksem: "If you don't believe drugs have done good things for us, do me a favor. Go home tonight. Take all your albums, all your tapes and all your CDs and burn them. 'Cause you know what, the musicians that made all that great music that's enhanced your lives throughout the years were real fucking high on drugs. The Beatles were so fucking high they let Ringo sing a few tunes."

Kwestia czy można być na tyle cynicznym i bezdusznym chujem, że mając świadomość ile, niekiedy bardzo wartościowych żyć pochłonęła wóda i grzańsko - można ten temat obracać w żart i bagatelizować? Mi to wciąż przychodzi z przerażającą lekkością... Może dlatego, że nie obwiniam za ten cały weltschmerz jedynie alkoholu, a fakt, że ludzkość jest na tyle skurwiała, że ten świat bez używek stał się (albo zawsze był) po prostu miejscem kompletnie nie do zniesienia. Chyba, że komuś się poszczęści i odnajdzie w sobie takie pokłady pasji, wewnętrznej mądrości i geniuszu, że uda mu się funkcjonować, jednocześnie będąc poza tym wszystkim...
Czasem patrzę na tzw. "suchych alkoholików" (czyli ludzi co wiele lat pili i odstawili) i przerażają mnie bardziej, niż osiedlowe pijaczki. Nagromadzonym zgorzknieniem i emanującym wręcz chłodem, które przestały znajdywać ujście.
ODPOWIEDZ