987654321k pisze: ↑16-12-2022, 01:49
Ascetic pisze: ↑16-12-2022, 01:40
Wrażliwość i realne spojrzenie na gówno w którym się brodzi od gówniarza, zwane górnolotnie „życiem”, niestety jest wkurwiające. A podlane białą, jakby podwójnie. Co nie zmienia postaci, że jak to czujesz i widzisz, jest o tyle dobrze, że masz hujka zlokalizowanego. Weź tego robala, co tam drąży od środka, wrzuć do słoja, jak na tej okładce gdzie są musi w słoju i sobie gnoja pooglądaj tak z zewnątrz. Pierwszy krok jest wykonany. Hujek namierzony. Teraz pora na kolejny.
Znienawidź urwę co Ciebie niszczy. Bądź od niego, tego robala, silniejszy
a Ty zwalczyłeś tego chujka?
Nie utyskuje nad 40 dniami bez słońca, jak skotłowani fotografowie ADlist-gru2022. Ostatnie choroby nauczyły mnie wstawać rano z optymizmem i czerpać radość z tego, że po szkole ciśniemy bekę z młodą z „tego zajebistego LO”. Z tego, że Malignant Altar wydał split z Gosudar a nie z tego, że się rozpadł. Mam też przyjemność, że coś tam wyszło w ogóle, w digi czy dżuelu. Bez znaczenia w czym. Biały Lotus mimo, że w drugim sezonie słabszy, dał mi tyle radości, że skupiam się na tym właśnie. Zresztą. Ten topic miał trochę inny wymiar, w sensie jego założenie. Mnie życie nigdy na tyle nie bolało, żeby się martwić o siebie. Życie kocham, ale na trzeźwo i na pijano oceniam, że to kurwa przysłowiowy „padół łez”. Jestem po prostu defetystą bez epizodów. Chyba nawet przewrotnie lubię się z nim mocować. To mi daje siłę. Choć moje oceny sytuacji, moje postrzeganie „życia” i człowieka jako zwierze, z większa puszka mózgowa, sobie dreptające od celu do celu (bez celu?), mogłoby dawać pole do nadinterpretacji. Nie jestem jak S.I. Witkiewicz. Jak ruskie kurwy tutaj wjadą nie zdezerteruje, z życia, tak jak nie dezerteruje każdego dnia. To po prostu jest i tak krieg, od zawsze. W tym sensie żadnego robaka nie wygrzebywałem z siebie. Choć fakt, bliskim pomagałem w jego ładowaniu do słoja.
Jedyny aspekt, który gdzieś mnie tam zbliża do tematu, to to, że coraz więcej mnie to kosztuje. Nie wykluczam, że moje kardiologiczne i inne somatyczne sprawy z tego wynikają. To mnie powiedzmy zastanawia. (Nie będę dalej wchodził w pseudofilozofię życiową, ale na to też jest u mnie metoda. Nie zawsze trzeba trzymać lejce. Nie zawsze jest się panem sytuacji, sytuacja często jest panem.)