Alkoholizm na masterfulu

Tematy niekoniecznie związane z metalem i muzyką...

Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
empir
zahartowany metalizator
Posty: 4586
Rejestracja: 31-08-2008, 23:17
Lokalizacja: silesia

Re: Alkoholizm na masterfulu

17-10-2021, 09:59

Od lat mocniejszy alkohol mnie nie służy. Mogę podrinkować, jebnąć dobre winko czy piwko ale przyjemności w chlaniu nie widzę.
Zdarzyło mi się, gdy byłem młodym bogiem, sponiewierać tak, że krawężniki podpierałem ale film nigdy mi się nie urwał. Podejrzewam że to wymówka tych, co wieś zrobili choć chuj to wie.
[V]
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 8581
Rejestracja: 07-06-2009, 16:29

Re: Alkoholizm na masterfulu

17-10-2021, 10:12

Poszedłem ostatnio w drogie łyskacze, pewnie dlatego, że jestem jebanym snobem. Po 25 filmie z wiadomo kim kusi mnie teraz żeby popijac vodka martini wstrzasniete nie zmieszane. To skandal, że do tej pory tego nie piłem.
If any man should attempt to criticize Braun's actions, he should be thoroughly patronized for his obviously Jewish behavior
Awatar użytkownika
Triceratops
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15935
Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
Lokalizacja: Impossible Debility

Re: Alkoholizm na masterfulu

17-10-2021, 11:07

Medard pisze:
17-10-2021, 09:21
uglak pisze:
17-10-2021, 00:48
Medard pisze:
17-10-2021, 00:18
Unikam mieszania trunków, bo wtedy nie ma rzygania.
To akurat mądrość ludowa bez żadnego pokrycia w rzeczywistości. Badania wykazały brak wpływu mieszania czy kolejności picia na późniejsze samopoczucie.
Ok, zakładam, że nikt nie pije z kalkulatorem,
po prostu pijąc jeden trunek zna się swoje granice, a mieszając jest różny przelicznik % na czysty alkohol i do końca nie wiadomo
ile tego alko się przyjmuje.
Kurwa jakie brednie xD Co ma przelicznik % do rzygania. Pewnie znowu bajek ci pawel naopowiadal
woodpecker from space
Awatar użytkownika
Rumburak
rasowy masterfulowicz
Posty: 2198
Rejestracja: 22-12-2016, 20:43

Re: Alkoholizm na masterfulu

17-10-2021, 11:37

Swego czasu dość śmiało kręciłem się przy granicy krainy alkoholizm. Właściwie to uważam z perspektywy czasu, że nawet ją przekroczyłem. Choć wtedy nie dopuszczałem do siebie takiej myśli. Kilka lat temu dokonałem dość radykalnych cięć w tej kwestii. Z menu praktycznie całkowicie wyeliminowałem wódę. Przez ostatnie 3 lata, 2 razy uraczyłem się tym trunkiem. Raz na skurwiałym weselu i raz w “gościach”. Browary zredukowałem do minimum, w ogóle to straciłem na nie ochotę. Myślę, że średnio wypijam nie więcej niż 1,2 piwa na miesiąc. Za winem nigdy nie przepadałem. Raz na jakiś czas walnie się drina z ginem lub rumem. Z alkoholowych słabości pozostało jedynie whisky, ale tutaj też się szanuję i byle czego już nie tykam. Weekend bez alko też jestem w stanie sobie dziś wyobrazić. Powiem więcej, czasami się takie zdarzają.(:
Jeżeli chodzi o motywację to po prostu zaczęły mnie męczyć notoryczne kace, ustawianie planów pod picie i coraz dłuższy czas potrzebny na regenerację po ostrym chlaniu. Prowadzę dość aktywny tryb życia a alkoholowe pompy coraz bardziej dawały się we znaki. Szkoda na to czasu.
Awatar użytkownika
Medard
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10129
Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
Lokalizacja: Prag

Re: Alkoholizm na masterfulu

17-10-2021, 11:56

Triceratops pisze:
17-10-2021, 11:07
Medard pisze:
17-10-2021, 09:21
uglak pisze:
17-10-2021, 00:48


To akurat mądrość ludowa bez żadnego pokrycia w rzeczywistości. Badania wykazały brak wpływu mieszania czy kolejności picia na późniejsze samopoczucie.
Ok, zakładam, że nikt nie pije z kalkulatorem,
po prostu pijąc jeden trunek zna się swoje granice, a mieszając jest różny przelicznik % na czysty alkohol i do końca nie wiadomo
ile tego alko się przyjmuje.
Kurwa jakie brednie xD Co ma przelicznik % do rzygania. Pewnie znowu bajek ci pawel naopowiadal
No jakie brednie?
Zawsze, gdy łączyłem różne trunki miałem rzyganie, nawet wódki i whisky, której zresztą nigdy nie polubiłem. Pijąc jedno i zagryzając właściwe te problemy żołądkowe znikają.

Po drugie to była odpowiedź do Uglaka, który wynalazł badania, że mieszanie trunów nie robi różnicy. A moim zdaniem traci się kontrolę nad ilością, bo wydaje się, że to tylko piwko, albo winko po ćwiarteczce, potem pije się kilka kieliszków i odpada.

Przy jednym trunku chyba nigdy nie utraciłem świadomości, poza mieszaniem, czego unikam, za to miałem zgony po wódzie i zielsku.
Die Welt ist meine Vorstellung.
knaar
rasowy masterfulowicz
Posty: 2695
Rejestracja: 05-04-2005, 22:53

Re: Alkoholizm na masterfulu

17-10-2021, 12:09

Przede wszystkim lubię wódkę. W weekend to wypijam 0,5 lub 0,7 l. Piwo bardzo ograniczyłem, bo mało które mi smakuje. Wina zupełnie nie piję. Po 0,5 wódki nie mam kaca. Rano czuję się bosko i nie mam problemów z normalnym funkcjonowaniem przez cały dzień. Pijąc lubię gotować i słuchać płyt.
[V]
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 8581
Rejestracja: 07-06-2009, 16:29

Re: Alkoholizm na masterfulu

17-10-2021, 12:10

Rumburak pisze:
17-10-2021, 11:37
Swego czasu dość śmiało kręciłem się przy granicy krainy alkoholizm. Właściwie to uważam z perspektywy czasu, że nawet ją przekroczyłem. Choć wtedy nie dopuszczałem do siebie takiej myśli. Kilka lat temu dokonałem dość radykalnych cięć w tej kwestii. Z menu praktycznie całkowicie wyeliminowałem wódę. Przez ostatnie 3 lata, 2 razy uraczyłem się tym trunkiem. Raz na skurwiałym weselu i raz w “gościach”. Browary zredukowałem do minimum, w ogóle to straciłem na nie ochotę. Myślę, że średnio wypijam nie więcej niż 1,2 piwa na miesiąc. Za winem nigdy nie przepadałem. Raz na jakiś czas walnie się drina z ginem lub rumem. Z alkoholowych słabości pozostało jedynie whisky, ale tutaj też się szanuję i byle czego już nie tykam. Weekend bez alko też jestem w stanie sobie dziś wyobrazić. Powiem więcej, czasami się takie zdarzają.(:
Jeżeli chodzi o motywację to po prostu zaczęły mnie męczyć notoryczne kace, ustawianie planów pod picie i coraz dłuższy czas potrzebny na regenerację po ostrym chlaniu. Prowadzę dość aktywny tryb życia a alkoholowe pompy coraz bardziej dawały się we znaki. Szkoda na to czasu.
No, takie posty to bdb.
If any man should attempt to criticize Braun's actions, he should be thoroughly patronized for his obviously Jewish behavior
Awatar użytkownika
ŚWIAT BEZ KOŃCA
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10440
Rejestracja: 27-08-2018, 10:24

Re: Alkoholizm na masterfulu

17-10-2021, 12:19

knaar pisze:
17-10-2021, 12:09
Przede wszystkim lubię wódkę. W weekend to wypijam 0,5 lub 0,7 l. Piwo bardzo ograniczyłem, bo mało które mi smakuje. Wina zupełnie nie piję. Po 0,5 wódki nie mam kaca. Rano czuję się bosko i nie mam problemów z normalnym funkcjonowaniem przez cały dzień. Pijąc lubię gotować i słuchać płyt.
Tak pijesz sam pół litra i gotujesz?
I am Jerusalem.
knaar
rasowy masterfulowicz
Posty: 2695
Rejestracja: 05-04-2005, 22:53

Re: Alkoholizm na masterfulu

17-10-2021, 12:24

Nie wypijam od razu 0,5 podczas godzinnego gotowania. Takie ilości przyjmuję przez cały dzień, więc upojenie jest na niskim poziomie.
Awatar użytkownika
Triceratops
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15935
Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
Lokalizacja: Impossible Debility

Re: Alkoholizm na masterfulu

17-10-2021, 12:28

Medard pisze:
17-10-2021, 11:56
Triceratops pisze:
17-10-2021, 11:07
Medard pisze:
17-10-2021, 09:21


Ok, zakładam, że nikt nie pije z kalkulatorem,
po prostu pijąc jeden trunek zna się swoje granice, a mieszając jest różny przelicznik % na czysty alkohol i do końca nie wiadomo
ile tego alko się przyjmuje.
Kurwa jakie brednie xD Co ma przelicznik % do rzygania. Pewnie znowu bajek ci pawel naopowiadal
No jakie brednie?
Zawsze, gdy łączyłem różne trunki miałem rzyganie, nawet wódki i whisky, której zresztą nigdy nie polubiłem. Pijąc jedno i zagryzając właściwe te problemy żołądkowe znikają.

Po drugie to była odpowiedź do Uglaka, który wynalazł badania, że mieszanie trunów nie robi różnicy. A moim zdaniem traci się kontrolę nad ilością, bo wydaje się, że to tylko piwko, albo winko po ćwiarteczce, potem pije się kilka kieliszków i odpada.

Przy jednym trunku chyba nigdy nie utraciłem świadomości, poza mieszaniem, czego unikam, za to miałem zgony po wódzie i zielsku.
No smiale teorie, juz pomijam to, ze zaczales o rzekomym wplywie na rzyganie a potem zaczales cos bajdurzyc o jakichs procentach. Zatem chcesz powiedziec, ze jak na jednej imprezie wypijesz Finlandie Lime i Absolita Black Currant to rzyganie od razu z urzedu, bo nie znasz tego mitycznego "przelicznika %"??
W temacie: jestem kompletnym abstynentem, dla kolegi pytam.
woodpecker from space
Slyd

Re: Alkoholizm na masterfulu

17-10-2021, 12:41

Rumburak pisze:
17-10-2021, 11:37
Swego czasu dość śmiało kręciłem się przy granicy krainy alkoholizm. Właściwie to uważam z perspektywy czasu, że nawet ją przekroczyłem. Choć wtedy nie dopuszczałem do siebie takiej myśli. Kilka lat temu dokonałem dość radykalnych cięć w tej kwestii. Z menu praktycznie całkowicie wyeliminowałem wódę. Przez ostatnie 3 lata, 2 razy uraczyłem się tym trunkiem. Raz na skurwiałym weselu i raz w “gościach”. Browary zredukowałem do minimum, w ogóle to straciłem na nie ochotę. Myślę, że średnio wypijam nie więcej niż 1,2 piwa na miesiąc. Za winem nigdy nie przepadałem. Raz na jakiś czas walnie się drina z ginem lub rumem. Z alkoholowych słabości pozostało jedynie whisky, ale tutaj też się szanuję i byle czego już nie tykam. Weekend bez alko też jestem w stanie sobie dziś wyobrazić. Powiem więcej, czasami się takie zdarzają.(:
Jeżeli chodzi o motywację to po prostu zaczęły mnie męczyć notoryczne kace, ustawianie planów pod picie i coraz dłuższy czas potrzebny na regenerację po ostrym chlaniu. Prowadzę dość aktywny tryb życia a alkoholowe pompy coraz bardziej dawały się we znaki. Szkoda na to czasu.
Mądrą decyzję podjąłeś. Ja niestety jestem na etapie radykalnych cięć bo przeginałem z alkoholem i to przez dłuższy czas. Nie jeden raz urwał mi się film..... Normalnie wstyd....
Obecnie całkowity detox i abstynencja.
Awatar użytkownika
Ascetic
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 16165
Rejestracja: 10-01-2015, 15:54

Re: Alkoholizm na masterfulu

17-10-2021, 13:02

E tam, od razu wstyd.

Pewnie było potrzebne.

Co do samych takich "Point of no return", ale z wyeliminowaniem słowa "no", to jest to właściwie dobra opcja. Myślę głośno, że gorzej jest, jak nie masz takich break-ów, przełamań fal, z którą, z którymi płyniesz. Pewnie takse jest, jak przychodzi refleksja za późno. Drogi gorzał, kulturalne picie, jedzonko, knajpy, uprzejmi koledzy, zero menelni. Niby pełna kontrola, bo nie śpisz na randomowym przystanku, robota zrobiona, na niebieską kartę się nie zapowiada, a z dzielnicowym to najwyżej możesz poplotkować, bo uznaje ciebie za bezproblemowego gościa. Można się nadziać na swoją pijacką zajebistość, ostrość jak brzytwa i w ogóle, że sie jest hejhodoprzodubysięszło.

Konkludując, moim skromnym zdaniem, sławetny slogan sztajfów, wysoko funkcjonujących i tych na samym dnie: "bo pić to trza umić", to bulszit. Niestety.
Awatar użytkownika
Rumburak
rasowy masterfulowicz
Posty: 2198
Rejestracja: 22-12-2016, 20:43

Re: Alkoholizm na masterfulu

17-10-2021, 13:16

Slyd pisze:
17-10-2021, 12:41
Obecnie całkowity detox i abstynencja.
Między innymi tego właśnie chciałem uniknąć, stąd takie a nie inne decyzje. Po kilku latach balansowania na krawędzi musiałem wcisnąć hamulec. Inaczej pozostałoby tylko cięcie do kości albo równia pochyła. Ogólnie lubię alko i nie wzbraniam się przed nim jakoś szczególnie. Różnica polega na tym, że dziś nie widzę i przede wszystkim nie czuję konieczności picia do tzw. odciny i przy każdej nadarzającej się okazji. Picie to dziś przyjemny dodatek a nie cel sam w sobie. Zauważyłem też, że po kilku miesiącach od kiedy "powiedziałem sobie dość", ta chęć na gorycz zmniejszyła się samoistnie. Można też bez tego żyć.
535

Re: Alkoholizm na masterfulu

17-10-2021, 13:28

To ja jadę sobie konsekwentnie środkiem, prosto do dołu z wapnem. Bardzo rzadko piję cokolwiek powyżej pięciu, czy sześciu procent. Jeżeli już to okazjonalnie atak chmielu , albo portera żywieckiego. Nic mi się nie urywa. Nikt mnie nie musi nigdzie nosić i może dlatego, że jest to utrudniona operacja, właściwie zawsze utrzymuję się na nogach i nigdzie nie zalegam. Dodatkowo nie rzygam, ale forma coraz słabsza, właściwie żadna. Dość powiedzieć, że nie wyobrażam sobie obecnie takiego pijaństwa jak na ostatnich brutalach, ale jednocześnie ciężko o dzień, żeby nie przechylić choćby jednego pilsnerka. Alkoholizm w pełnym rozkwicie, a może to już końcówka banderoli? Chuj z tym , idę se kupić ze trzy pilsnery, bo co prawda pić ich nie muszę, ale brak zieleni w lodówie powoduje niepokój.
Awatar użytkownika
Hatefire
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10124
Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)

Re: Alkoholizm na masterfulu

17-10-2021, 13:31

Już kiedyś pisałem na forume o tym. Od kiedy pamiętam mam problemy z zaburzeniami snu. Był moment w życiu, że próbowałem "leczyć" to alkoholem. Zaczęło się robić nieciekawie z tego powodu. W końcu się przemogłem i poszedłem do lekarki od głowy. Prawidłowa diagnoza, nauka technik wspomagających zasypianie, plus tabletki w odwodzie w razie W. Teraz piję sporadycznie, na przykład 9 miłosławskich pilsnerów na finale Euro 🙂
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Awatar użytkownika
83koper83
rasowy masterfulowicz
Posty: 2092
Rejestracja: 29-12-2010, 15:07

Re: Alkoholizm na masterfulu

17-10-2021, 13:47

Lata temu Pilch z rozczuleniem recenzował... nie pamiętam co. Czy książkę "lajfstylową" z Aneryki? Czy wywiad, przeprowadzany z jakąś ospbowością z Ameryki? W każdym razie w centralnym punkcie było stwierdzenie, że kac to jest coś, co się odczuwa następnego dnia rano po wypiciu kilku lampek wina.

Badania badaniami, liczy się próbka.
Kerosene keeps me warm.
Awatar użytkownika
Hatefire
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10124
Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)

Re: Alkoholizm na masterfulu

17-10-2021, 14:01

Nie lubię Pilcha za styl, który dla mnie jest nieznośny, do tego wpisał się w ten jałowy intelektualnie nurt literatury romantyzującej chlanie. Nie rozumiem tego kultu wokół jego twórczości.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Awatar użytkownika
Medard
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10129
Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
Lokalizacja: Prag

Re: Alkoholizm na masterfulu

17-10-2021, 14:14

Hatefire pisze:
17-10-2021, 14:01
Nie lubię Pilcha za styl, który dla mnie jest nieznośny, do tego wpisał się w ten jałowy intelektualnie nurt literatury romantyzującej chlanie. Nie rozumiem tego kultu wokół jego twórczości.
Poza tym, gdyby wyciąć chlanie z jego twórczości, to wyjdzie, ze jest o niczym,
ale nie o niczem :)

Poza tym, nie on pierwszy wprowadził alkoholizm do literatury,
Pod wulkanem Malcolma Lowry'ego było wcześniej, tyle, że typ pił mezcal i teuilę i caly czas chodził nawalony.
Die Welt ist meine Vorstellung.
535

Re: Alkoholizm na masterfulu

17-10-2021, 14:32

Medard pisze:
17-10-2021, 14:14
Hatefire pisze:
17-10-2021, 14:01
Nie lubię Pilcha za styl, który dla mnie jest nieznośny, do tego wpisał się w ten jałowy intelektualnie nurt literatury romantyzującej chlanie. Nie rozumiem tego kultu wokół jego twórczości.
Poza tym, gdyby wyciąć chlanie z jego twórczości, to wyjdzie, ze jest o niczym,
ale nie o niczem :)

Poza tym, nie on pierwszy wprowadził alkoholizm do literatury,
Pod wulkanem Malcolma Lowry'ego było wcześniej, tyle, że typ pił mezcal i teuilę i caly czas chodził nawalony.
Poza tym kibicował niewłaściwej drużynie. Razem z pawłem.
Awatar użytkownika
SODOMOUSE
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 11496
Rejestracja: 21-06-2006, 20:27
Lokalizacja: POSERSnań

Re: Alkoholizm na masterfulu

17-10-2021, 14:50

od kilku lat, zauważam u siebie, taką potrzebę, po alkoholu, łażenia po dziwnych , miejskich, opuszczonych terenach....
Najlepiej wieczorami, nocą, muzyka na słuchawkach, niekiedy z buta idę 10 km po mieście, w dziwne post fabryczne miejsca,
skrótami przez stare podwórka, kamienice, najlepiej gdy pada deszcz, ciemno, zero ludzi....Niekiedy zaczepki różnych dresów,
czy nocnych imprezowiczów na obcym terenie....ale nie dziwię się, bo długowłosa postać, z piwkiem w kieszeni, w kapturze,
z muzyką na uszach, prowokuje....
ODPOWIEDZ