Na początek mały zarys kontekstu: kilka lat temu deweloper i dobry kumpel Majchrowskiego (na tyle dobry, że Majchrowski go wyciągał z więzienia kilka lat temu) kupił za niewielką kasę spory kawałek terenu na obrzeżach Krakowa. Miasto miało tam zrobić użytek ekologiczny, ale nie wiedzieć czemu (
) pracę bardzo się wleką. Mieszkańcy się wkurzyli i sami zlecili ekspertyzy które potwierdziły występowanie chronionych gatunków i generalnie zasadność stworzenia użytku ekologicznego.
Wiadomo, trochę NIMB, a i jakiś chroniony chomik czy robaczek zawsze się znajdzie, ale co zrobił pan deweloper?
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Napierdala traktorami i próbuje zaorać cały teren xD
Miasto z kartonu.