tomaszm pisze: ↑04-12-2021, 23:10
Straszna jest ta proza naszego życia.
Dałbym wszystko żeby móc się pożegnać i móc Jej powiedzieć jak bardzo ją kochałem mimo ,że nasze światy światopoglądowe były na różnych biegunach.
Dzisiaj oglądałem film dokumentalny, w postaci wywiadów, "Dowód tożsamości" Pana MikołajaGrynberga. Film o czymś zupełnie innym, ale przewijał się właśnie wątek tajemnic rodzinnych, niedomówień, pożegnań bez pożegnań. Prób odwracania tego co nieodwracalne.
Pytanie nie zadane, słowa niewypowiedziane takimi zostaną. Nic nie poradzisz. Nie da sie. Zostaje pamięć* i nie przenoszenie tego dalej.
Jak można nie powielanie tych samych błędów, które, mogą być przecież niezawinione. W danej sytuacji nie dało się naprawić relacji, tyle. Z drugiej strony w oglądanej aktualnie "Chyłka" wątek relacji, między dorosłymi ludźmi, córką-ojcem też się pojawia. Prób zbliżeń, wyjaśnień i niemożności dokonania tego. Mnie też jakoś to ostatnio dotknęło. Tutaj z zaoglądania, też na okoliczność święta zmarłych. Po 3 latach, albo 4, od IntoTheAbyss z wykonem Krypts, byłem na grobie rodziców. Na luzaku mógłbym być nawet raz. w miesiącu. Tyle, że czasem trzeba dać też sobie czas, na przerobienie, w sobie tematu. Uważam, że sformułowanie "czas leczy rany" to jakieś pierdololo z podręcznika z "psychologii niestosowanej". Dla mnie akurat lepszym rozwiązaniem jest jednak pójście dalej bez zbędnego oglądania się wstecz. Było minęło. Żyjmy dla siebie, bliskich co są z nami. Drapanie strupów mi akurat nie pomaga. Czekam aż się zagoją i same odpadną, najlepiej bez blizn. Tak ja akurat mam. Choć rozumiem też, że przy śmierci bliskiego, nieodległej, patrzy się na sytuację z pozycji "tu i teraz". Nie sposób odłączyć się od ciążących uczuć. Tego co drąży od wewnątrz. Tutaj, rzeczywiście czas zmieni optykę. Tak myśle.
*
Mam z 10 kg zdjęć. Klika pudeł. Z życia, bogatego barwnego i kolorowego moich rodziców. Obklejone zwojami taśmy. Nie wracam. Nie otwieram. Rozjebało by mnie to w pył. Jest tu i teraz. Tamto było i nie wróci. Kropka.