Wybitnie mnie wkurwia v. 2

[tomaszm]

No właśnie... taki cukrzyk i spaślak jak i jo. 110 kilo chłopa 195 cm wzrostu. To ządna horrendala nadwaga jak moja przy 180 cm 92 kg. Poziomy cukru mu się nie zgadzały, parapetry sercowe i wykurwili tablet życzeniowy. Przecież każdy rozsądny lekarz który widzi dokumentację od pacjenta jebnał się w łeb i zastanowił co mu przepusuje. Ci lekarze sie nie zastanawiali. Wzieli dokumenty do ręki i wypisali dla świętego spokoju.

[Sybir]

Niewiele zrozumiałem z tego wpisu, wybacz.

[tomaszm]

Facet trafił na oddział covidovy. Miał takie a nie inne wyniki badań. Lekarze stwierdzili ,że nalezy mu przepisać takie ani inne dawki lekarstw, które moim skromnym zdaniem w ogóle nie odzwierciedlają stanu zdrowia ,który reprezentuje ale zrobili to żeby mieć dupochron ,że jak by nie daj bóg się przydarzyła śmierć niewydolnościowo krązęniowo-oddechowa(80% zgonów wg kartotek z oddziałów szpitalnych) to przynajmniej nikt nic nikomu nie zarzuci(lekarz odpowiadajacy na zapytania innego lekarza ,który będzie przerowadzać sekcje zwłok np na polecenie rodziny: przecież przepisaliśmy właściwe medykamenty i zbadaliśmy pacjenta). Coś chłopu trzeba przepisać jak już na konsultację przyszpitalna trafił.

[Sybir]

Nie, no, spoko - warfaryna to cukierek i co drugi przechodzeń ją bierze, tak samo gliklazyd.

[tomaszm]

No kurwa stwierdzają wcześniej ,że ma całkowicie zaburzony poziom cukru... i myśli ,że jest wariatem. Nie, nie On nie jest wariatem. Nie wiem co gorsze lekarze ,którzy nie mają pojęcia co robią i starają się przedobrzyć i przepisać jak co leci czy jak w moim przypadku jak poszedłem do lekarza poszpitalnego:

Rozmowa z lekarzem
kurwa panie covid nie mamy pojęcia jak to leczyć, co mam tu panu wypisac- witaminy? Idź pan poodychaj świeżym powietrzem, wódki się pan napij, ja nie mam pojęcia jak to leczyć

I chyba ten wariant próbowania na sobie rożnych metod(nieskutecznych, mniej lub bardziej skutecznych) jest bardziej zdroworozsądkowy. Wolę żeby ktoś miał bękę ze mnie na forume ,że przez wpierdlanie surowych buraków i robienie inhalacji z pokrzyw było mi lepiej niż przy jakimś lekarstwie przepisanym przez lekarzy ziomali co nic nie ogarniali i przepisywali na żywioł. Ktoś się pośmieje ale zostaje przy swoim.

[Sybir]

Tobie się, Tomek, coś miesza, jak widzę. Nic w tym dziwnego ani złego, nie jest to żadna rzadkość. Tobie wystarczyła modyfikacja diety i stylu życia, te inhalacje oraz przede wszystkim czas, żebyś się lepiej poczuł, ale ten Twój pracownik chyba trochę gorzej przeszedł zakażenie, skoro dostał taki zestaw leków, nie uważasz? Nie wydaje mi się, żeby logiczne było stawianie między Waszymi przypadkami znaku równości. Pomijam już fakt, że na post-covid nie ma żadnego konkretnego leku ani złotego kodeksu postępowania, co wydaje mi się być zrozumiałe.

[Sybir]

Po 12-16 dla chłopców co zarabiali po 3 tys netto na rekke to spory przeskok. Zapierdalają ale w życiu tematu nie odpuszczą. Ja te dokumenty mam przed soba. Nie wkleję ich ,bo zwyczajnie nie mogę ale tak jest. Klnę się na moją zmarła matkę, babcię i dziadka. Cieszę sie ,że zarobią ale zadaje pytanie- gdzie inne odziały które poszły w zapomnienie(przeciez rak,- oddziały onkologiczne, chorób wewnętrznych i masa innych chorób nie znikneły za pomocną magicznego pstryknięcia z planety ziemia poszły w zapomnienie). Ja byłem w paru szpitalach, bo z tą branżą mam stale do czynienia- ma nie innej choroby jak covid. Reszta jest przykrym dodatkiem. Piszę też z perspektywy Śląska. Ale to też nie byle prowincja bo 8-milionowa.

To się lepiej zastanów nad kondycją systemu ochrony zdrowia (bo od ponad 20 lat nie ma żadnej "służby zdrowia") - teraz mamy po prostu pożar w burdelu, do życia w którym i usług którego wszyscy zdążyli się przez lata przyzwyczaić. Nie ma kadr, infrastrukturalnie jest mocno różnie, więc nic dziwnego, że wszystko to wygląda i działa tak, jak teraz (a do tej pory działało na słowo honoru i dwa etaty, a trzymało na taśmie klejącej). Litościwie pomijam rolę, jaką w tym wszystkim odgrywały i odgrywają kolejne fale zawiadowców systemu, chociaż nadal mam dojmujące wrażenie, że mało kto w Bolandzie zdaje sobie sprawę z tego, że za kierownicą nie siedzą lekarze, pielęgniarki i reszta towarzystwa.

[Ascetic]

Tobie się, Tomek, coś miesza, jak widzę. Nic w tym dziwnego ani złego, nie jest to żadna rzadkość. Tobie wystarczyła modyfikacja diety i stylu życia, te inhalacje oraz przede wszystkim czas, żebyś się lepiej poczuł, ale ten Twój pracownik chyba trochę gorzej przeszedł zakażenie, skoro dostał taki zestaw leków, nie uważasz? Nie wydaje mi się, żeby logiczne było stawianie między Waszymi przypadkami znaku równości. Pomijam już fakt, że na post-covid nie ma żadnego konkretnego leku ani złotego kodeksu postępowania, co wydaje mi się być zrozumiałe.

Trochę dziwna ta dyskusja. W jakim celu, oczywiście poza zmową branży farmaceutycznej, podawać lekarstwa na zwykła ściemę? Wystarczą buraki. Zdrowe, ogólnie dostępne, w przystępnej cenie*, w diecie wege jeden z ważnych elementów, dodatkowo każda mama und intendentka ze szkolnej stołówki to powie. Autorytety też są tego samego zdania:



* można z Ukrainy sprowadzić ze dwa wagony po taniości

[Sybir]

I wkurwia mnie jeszcze, że chłopcy z pogotowia musieli pójść w wielu miejscach na noże z władzą, żeby wreszcie zacząć normalnie zarabiać, bez potrzeby zapierdalania 300-400h w miesiącu, przy czym w niektórych miejscach musieli odpalać dolę za użytkowanie pomieszczeń służbowych w trakcie wykonywania swoich obowiązków, za korzystanie z szafek, a nawet - o ile dobrze pamiętam - partycypować w opłatach za media (bo przecież po dobie na karecie prysznic można wziąć w domu).

[Ascetic]

I wkurwia mnie jeszcze, że chłopcy z pogotowia musieli pójść w wielu miejscach na noże z władzą, żeby wreszcie zacząć normalnie zarabiać, bez potrzeby zapierdalania 300-400h w miesiącu, przy czym w niektórych miejscach musieli odpalać dolę za użytkowanie pomieszczeń służbowych w trakcie wykonywania swoich obowiązków, za korzystanie z szafek, a nawet - o ile dobrze pamiętam - partycypować w opłatach za media (bo przecież po dobie na karecie prysznic można wziąć w domu).

Prawda. Tylko pytanie, czy te 20 tys. miesięcznie za stanie w kolejce pod szpitalem to im sie należy. Z drugiej strony, nie skorzystać, nie nachapać sie na ściemie, to byłoby czyste frajerstwo.

[535]

Czy im się należy? Przecież kurwa nie zamkną pojazdu z pacjentem i nie pójdą do domu. Taka praca. Jak trzeba siedzieć to siedzą i za to mają dostać kasę. Niech ten kto za ten burdel odpowiada, kombinuje jak zrobić, by robota szła sprawnie. Niech każdy zajmie się działką za którą odpowiada. Nic mądrzejszego jeszcze nie wymyślono.

[Sybir]

Wiadomo, posiedzieć kilka godzin w skafandrze w karecie pod szpitalem z mocno ograniczonym zapasem tlenu w butli to bajka, nie robota. )) Dodatek jest do czasu, chodziło mi o stawkę nominalną, która w niektórych miejscach w kraju wzrosła nagle - uśredniając - tak do 3x. Nagle się okazało, że rynek faktycznie jest pracownika, a nie pracodawcy - i tak pewnie w ratownictwie pozostanie, bo łatwiej pod tym względem wziąć się za prowodyrów protestów, czyli tych przeklętych konowałów (co już się dzieje) - i czas wolny można spędzić inaczej, niż odsypiając robotę i przejeżdżając między jedną stacją wyczekiwania a drugą (a czasami jeszcze jest trzecia robota).

[Ascetic]

Czy im się należy? Przecież kurwa nie zamkną pojazdu z pacjentem i nie pójdą do domu. Taka praca. Jak trzeba siedzieć to siedzą i za to mają dostać kasę. Niech ten kto za ten burdel odpowiada, kombinuje jak zrobić, by robota szła sprawnie. Niech każdy zajmie się działką za którą odpowiada. Nic mądrzejszego jeszcze nie wymyślono.

Ja bym jednak poszedł w nakaz pracy. Dobra, sprawdzona instytucja. Nikt by nie zarzucał, że żerują na nieszczęściu. Jakie 20k? Talon na gorzał i buraki. Jakby brakowało, wzięłoby się np. radców prawnych albo stolarzy. Mogliby być nawet nieszczypani.

[Sybir]

Nie mogę wykluczyć, że wrócą te czasy.

[Ascetic]

Wiadomo, posiedzieć kilka godzin w skafandrze w karecie pod szpitalem z mocno ograniczonym zapasem tlenu w butli to bajka, nie robota. )) Dodatek jest do czasu, chodziło mi o stawkę nominalną, która w niektórych miejscach w kraju wzrosła nagle - uśredniając - tak do 3x. Nagle się okazało, że rynek faktycznie jest pracownika, a nie pracodawcy - i tak pewnie w ratownictwie pozostanie, bo łatwiej pod tym względem wziąć się za prowodyrów protestów, czyli tych przeklętych konowałów (co już się dzieje) - i czas wolny można spędzić inaczej, niż odsypiając robotę i przejeżdżając między jedną stacją wyczekiwania a drugą (a czasami jeszcze jest trzecia robota).

Czyli przewrotnie, ten z zakrzepicą po 6 dawce zyska. O tych bez żadnej nie wspominając. Same korzyści. I wegeburaczana dieta się rozpropaguje a i uśmiechnięty, zadowolony z paska, wypłaty ratownik przyjedzie na czas ratując nam dupe. Tylko się cieszyć z koronaściemy. Choć są tutaj niezadowoleni, że ich nie rozjebał omni w drobny mak. Ale wszystkim nie dogodzisz.

[535]

Żadnego nakazu pracy. W każdym razie na mnie nie liczcie, a za to jak pracują i ile zarabiają ratownicy odpowiada ten kto tworzy zjebany system. Ratownik jak sama nazwa wskazuje ma ratować, a nie kombinować jak zarobić. Poza tym... dwa miliardy na sylwestra w piździe. To rozwiązuje najbardziej palące potrzeby bantustańczyków.

[Sybir]

Ratownik może nie dojechać na czas, bo może go nie być - za lepsze pieniądze nie będzie musiał już tyle jeździć - a szkolenie kadr jednak swoje trwa, aczkolwiek nie wyobrażam sobie szturmu na kierunki ratownictwa i (zwłaszcza) pielęgniarstwa w najbliższych latach. System składa się jak domek z kart na naszych oczach, proces postępujący od lat przyspieszył "dzięki" C-19 i mimo "starań" zawiadowców.

[535]

Bo faktycznie trzeba być wybitnym mózgiem, by zorientować się, że ludziska nie będą tyrać za popularny damski chuj.

[Sybir]

Dla mnie to jest ciągle kuriozum, jak można było tak spierdolić i nie zauważyć, że nowych pielęgniarek jakoś nie przybywa, a i ratowników jest za mało - przy jednoczesnym konsekwentnym i mniej lub bardziej medialnym jebaniu tych grup zawodowych przez naczelników państwa. Tym bardziej jest to dziwne, że jednak co do braków w kadrze konowalskiej jednak się ktoś jorgnął i zareagował.

[tomaszm]

Ratownik może nie dojechać na czas, bo może go nie być - za lepsze pieniądze nie będzie musiał już tyle jeździć - a szkolenie kadr jednak swoje trwa, aczkolwiek nie wyobrażam sobie szturmu na kierunki ratownictwa i (zwłaszcza) pielęgniarstwa w najbliższych latach. System składa się jak domek z kart na naszych oczach, proces postępujący od lat przyspieszył "dzięki" C-19 i mimo "starań" zawiadowców.

Michał z całym szacunkiem ale ja kurwa naprawdę nie wiem osochodzi, Jesli lekarze zarabiający na oddziałach covidowych rzędu 40-50 tys netto i ratownicy medyczni zarabiający po 30 tys netto- oczywiście zapierdalający na maksimum stawek doby godzinowej wg Kodeksu Pracy ale i tak nie raz migający się z nim ale dobrze kombinując to mało to ile to dużo? Zapierdalają- jasne ale kto by nie zapierdalał? W takich okolicznościach. Ja nie wiem jak jest poza ślaskiem. Chłopaki wznoszą modły dziękczynne do boga covidovego za to co ich spotkało. Nie wymyślam sobie- mam ich paski wypłat przed oczyma. Proszę nie pierdolić:) Dzisiaj w Kancelarii był temat gównoburza- oczywiście,ze każdy z nas w biurze wie co sie dzieje- jak kilkanaście bab komentuje paski wypłat ludzi z z służby zdrowia porównując je do swoich wypłat i konsternacja- to Mówię zawsze dziewczyny jest okazja cobyście na służbę covidovą przeszły jeśli takie gówno-pieniadze zarabiacie w kancelarii .Pełna swoboda rynku działalności gospodarczej i miejsca podejmowanej pracy.Tylko ten pierdolnik się skończy jak i ta pandemia- pamiętajcie o tym. Kurwa w prywatnej działalności skarb państwa nikt nas nie sponsoruje. musimy sobie radzić.