Zrozumieliśmy się doskonale, chyba to właśnie napisałem, ale nieważne. Wynajem, czynsz, rachunki, ile zostanie po wynajęciu tej skorupy? Poza tym wydaje mi się, że ja tu cały czas o czym innym. Podajesz jakieś skrajne przypadki, w kółko nawijając o rozdawaniu pieniędzy i helikopterach. Tymczasem ja o tym słowa nie napisałem. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem rozdawnictwa. Panie, ja bym wszystkie nieuzasadnione dopłaty, zasiłki i bonusy polikwidował w pizdu. Żadnych socjali. Miotła i na ulice. Żadnego ciepłego kiblowania przy telewizorku i papierosku w zakładach penitencjarnych. Kamieniołom, stolarnia, ślusarnia, cokolwiek. Każdy ma na siebie zarobić. Zawsze tak uważałem i to się nie zmieni nigdy.Nebelwerfer pisze:Chyba się nie zrozumieliśmy, chodziło o 2x1700, co daje 3400 na dwójkę. Przy wynajmie małej skorupy spokojnie sobie przeżyją. Że nie będzie to fajny apartament, net będzie wolno chodził, a w telewizorze mało kanałów, itd. to trudno, na wszystko trzeba sobie zapracować. .Pomijając kuriozalne stwierdzenie naprawdę ciężko zarabiać poniżej tej granicy (1700 zł netto), świadczące o oderwaniu od rzeczywistości, nie mogę się doliczyć jak chciałbyś utrzymać dwójkę mających się rozwijać młodych ludzi, za niespełna 2000 złotych przy obecnych cenach.
No nic. Spróbujmy jeszcze inaczej. Ile to było? 3400 zł. To plus minus, taka kwota, jaką dysponowałem wraz ze swoją kobitą, gdy wyprowadzaliśmy się od rodziców. Tylko mała uwaga. To było niemal dwadzieścia lat temu. Uważasz, podobnie jak duża część specjalistów od mieszania powietrza, że czas i ceny dla szarej masy stoją w miejscu?
Każdy kto siedział w tej branży dziesięć lat temu, powinien doskonale pamiętać, co się wtedy działo. Nie przypominam sobie, żeby którykolwiek chłopek pracujący na rusztowaniu, przy renowacjach elewacji, zgadzał się na pracę poniżej trójki, nierzadko lądując w okolicach mitycznej, jak już ustaliliśmy wcześniej, czwórki. To samo wykończeniowcy, murarze, cieśle, i zdecydowana większość śmietanki. Stawki szybowały w górę i ... były wypłacane. Myślisz, że dokładałem ze swojej działki do fanaberii panów fachowców?Nebelwerfer pisze:Pisałeś coś piętro wyżej, że lata temu kosiłeś w budowlance piątkę. No i co, w tym zawodzie i branży każdy ziomek o takich skillach kosił wtedy również piąteczkę, żadnych wahań?
Powiesz, że taki był rynek i można było sobie na to pozwolić. Pewnie trochę będziesz miał rację, ale...Słyszałeś o tym jak chwilę później, przy okazji kryzysu, właściciele firm obniżali sobie koszty pracy? Nie pamiętasz zorganizowanej akcji, by nie płacić ani grosza więcej, albo pensja "przez pół", różnego rodzaju propozycje nie do odrzucenia, o wymuszonym samozatrudnieniu nie wspominając? Nie zauważyłeś jak została spłaszczona, w dół rzecz jasna, "tabela" proponowanych wynagrodzeń, tłumacząc wszystko wolnym rynkiem? Przecież ja nie piszę o żenujących postawach Bogdana, Janka, czy Marioli, tylko o ogólnej tendencji, którą musiał zauważyć każdy kto ma do czynienia z rynkiem pracy w perspektywie dłuższej, niż pięć, czy dziesięć lat. Ty zdajesz się tego kompletnie nie dostrzegać, albo po prostu udajesz.
No sam popatrz. Czytam coś takiego.
Daj mi przykład choć jednego zdania w którym napisałem cokolwiek w powyższym duchu. Czyżby trójka lub czwórka na rękę, oznaczały wstąpienie do raju/ idyllę/ portfel pełen sałaty? Napisz, że to żart. Wydaje mi się, że już sam fakt, operowania na takim poziomie finansowym, pokazuje kuriozum tego całego bajzlu, zwanego szumnie rynkiem pracy. Ja sugeruję skurwysyństwo i cyniczne wykorzystywanie, a w zamian czytam o leniwej Basi i przedsiębiorcy zobligowanym przez model. Przecież ja z góry zakładam, że leniowi nie tylko nie zapłacę piątki, czy czwórki, ale w ogóle nie będę z nim gadał. Myślałem, że to jest oczywiste, używając klasycznego już forumowego stwierdzenia.Nebelwerfer pisze:Nie opisuj mi idylli, gdzie każdy ma portfel pełen sałaty i stać go na luźnej gumce na niemal wszystko, tylko skrobnij, jak do tego doprowadzić.