Masterful Magazine

Blizny- każdy ma jakąś po przeszczepie wątroby niektórzy mózgu, po wyjebaniu się na bmxie, oberwaniem kuflem w głowę od przypadkowego szaleńca, od przypadkowego postrzału przez policję.

Proszę o zamieszczanie zdjęć + opis historia która się z nią wiąże. Umieszczanie blazów od walenia gruchy nie jest w temacie mile widziane.

Na początek zacznę od siebie i swojej ręki:

Sorry za jakość zdjęć ale robię lewą i mi się od dźwigania hantli trzęsą.

Historia: rozbita szyba od kierowcy przez którą wyciągałem gościa bo chciał spierdolić . Obrażanie kobiet do tego mi bliskich potrafi mnie rozdrażnić. 31 szwów, wyrwane mięso do kości, zerwane ścięgna.

Nie potrafiłbym powiedzieć, czy na zdjęciu jest ręka czy parówka.

Karkasonne pisze:Nie potrafiłbym powiedzieć, czy na zdjęciu jest ręka czy parówka.

Ta ręka wyrwała by ci trzewia z dupy:)

nie no, lubię tego gościa :) jakieś chujeczki i inni spamerzy odpadają, bo ten bywa czasem nawet zabawny. bliznę mam jedną, dość konkretną, na ręce, ale nie zamieszczę zdjęcia, gdyż nie posiadam aparatu :)

Heretyk pisze:nie no, lubię tego gościa :) jakieś chujeczki i inni spamerzy odpadają, bo ten bywa czasem nawet zabawny. bliznę mam jedną, dość konkretną, na ręce, ale nie zamieszczę zdjęcia, gdyż nie posiadam aparatu :)

Zamieszczę niunia przyjdzie o 19 to zrobi zdjęcie- będą lepsze i nie jedna:). NIe martw się- pochwal sie sowimi żołnierzu poza sińcami na duspku za spóźnienia od starej:)

:D

Twoje zdrowie

Heretyk pisze::D

Twoje zdrowie

Twoje:) Kiedyś może ci jajka urosną:)

mam taką nadzieję :)

A blizna po chirurgicznym usunięciu stulejki się liczy? Mógłbym wrzucić.

tomaszm pisze:

Karkasonne pisze:Nie potrafiłbym powiedzieć, czy na zdjęciu jest ręka czy parówka.

Ta ręka wyrwała by ci trzewia z dupy:)

Sorry ale nie pozwalam nikomu wsadzać ręki do dupy.

Coraz lepiej, na dniach pewnie pojawi się wątek o rozmiarach kutangi.

edit: zobaczyłem, że mam jakąś śmieszną bliznę na dłoni. Poszedłem kiedyś na koncert Tomasza Stańki, najebałem się jak zwierze, urwał mi się po koncercie film i rano obudziłem się w łożu pełnym krwi i z rozwaloną ręką. Co się stało, Bóg raczy wiedzieć albo i on nawet nie, bo go nie ma jak sądzę. Nuda. Ale zawsze jak patrzę na dłoń to mi się tamten koncert przypomina i dobrze, bo był naprawdę niezły. Mogło być gorzej, mogłem sobie to zrobić po koncercie VESANII i wtedy do końca życia miałbym przypominajkę o tym, że byłem na koncercie tego casio-chujstwa.

kenediusze pisze:Coraz lepiej, na dniach pewnie pojawi się wątek o rozmiarach kutangi.

Temperatura ma wzrosnąć, więc obawiam się, że taki temat może powstać.

kenediusze pisze:zobaczyłem, że mam jakąś śmieszną bliznę na dłoni. Poszedłem kiedyś na koncert Tomasza Stańki, najebałem się jak zwierze, urwał mi się po koncercie film i rano obudziłem się w łożu pełnym krwi i z rozwaloną ręką. Co się stało, Bóg raczy wiedzieć albo i on nawet nie, bo go nie ma jak sądzę. Nuda. Ale zawsze jak patrzę na dłoń to mi się tamten koncert przypomina i dobrze, bo był naprawdę niezły.

Tak, nawiedziła Cię niewidzialna ręka wolnego rynku i dokładnie tak ona zwykła działać.

Ja bardzo chętnie pochwaliłbym się swoimi skarsami, no ale jest jedno małe ALE:

Nie mogem, bo mam niewyjsciowa morde, a moje blizny znajduja sie na trzy/czwartej (3/4) jak nie wiecej twarzy. Jestem jak filmowy Maczeta, a dla bardziej wymagajacych jestem jak wspolczesny Bukowski i bdb mi z Tym.

Zazdrosc temperamentu?

a no i jakas popierdolka na lokciu od szkla, rozcietej brody nie licze specjalnie tez, bo to czesc mordy. Do tego dwie(2) blizny po wycieciu wlokniaka na plecuszkach i na karku po wycieciu kaszaka (tzalkiem spora, bo chujowo sie zagoilo).

manieczki pisze:

kenediusze pisze:zobaczyłem, że mam jakąś śmieszną bliznę na dłoni. Poszedłem kiedyś na koncert Tomasza Stańki, najebałem się jak zwierze, urwał mi się po koncercie film i rano obudziłem się w łożu pełnym krwi i z rozwaloną ręką. Co się stało, Bóg raczy wiedzieć albo i on nawet nie, bo go nie ma jak sądzę. Nuda. Ale zawsze jak patrzę na dłoń to mi się tamten koncert przypomina i dobrze, bo był naprawdę niezły.

Tak, nawiedziła Cię niewidzialna ręka wolnego rynku i dokładnie tak ona zwykła działać.

Kupuję to wytłumaczenie.

a dla bardziej wymagajacych jestem jak wspolczesny Bukowski i bdb mi z Tym.

Znaczy możesz grać w Planecie Małp bez charakteryzacji?

Tylko po elektrowstrzasach.

kenediusze pisze:Coraz lepiej, na dniach pewnie pojawi się wątek o rozmiarach kutangi.

edit: zobaczyłem, że mam jakąś śmieszną bliznę na dłoni. Poszedłem kiedyś na koncert Tomasza Stańki, najebałem się jak zwierze, urwał mi się po koncercie film i rano obudziłem się w łożu pełnym krwi i z rozwaloną ręką. Co się stało, Bóg raczy wiedzieć albo i on nawet nie, bo go nie ma jak sądzę. Nuda. Ale zawsze jak patrzę na dłoń to mi się tamten koncert przypomina i dobrze, bo był naprawdę niezły.

Sprawa jest banalna, jak to po alkoholu bywa. Tomasz zaliczył w trąbę, więc nic dziwnego, że ręka rozjebana.

Jak miałem z 9 lat to chciałem nauczyć się jeździć bez trzymanki (tak wnioskuję, bo wstrząs mózgu i nie pamiętam dokładnie). jak na zjeździe zakurwiłem uśmiechem w krawężnik to aż mordę rozerwało jak jokerowi. I tak prowadziłem ten rowerek z gębą zalaną krwią do domu płacząc. Jakiś gość popatrzył na mnie i poszedł dalej :D Mówcie mi o znieczulicy. Żeby uśmiech wrócił do normy to trzeba było go szwami trochę ograniczyć.

kenediusze pisze:Poszedłem kiedyś na koncert Tomasza Stańki, najebałem się jak zwierze, urwał mi się po koncercie film i rano obudziłem się w łożu pełnym krwi i z rozwaloną ręką. Co się stało, Bóg raczy wiedzieć albo i on nawet nie, bo go nie ma jak sądzę. Nuda. Ale zawsze jak patrzę na dłoń to mi się tamten koncert przypomina i dobrze, bo był naprawdę niezły. Mogło być gorzej, mogłem sobie to zrobić po koncercie VESANII i wtedy do końca życia miałbym przypominajkę o tym, że byłem na koncercie tego casio-chujstwa.

No ja mam niestety coś w ten deseń, ale bardziej obciachowego, bo Stańko OK jest. Najebany jak zwierzę polazłem kiedyś na plenerową studencką imprezę. Co wywijałem przed wejściem na teren to w ogóle żal wspominać. Pech chciał, że grało tam My Riot. Popłuczyny po niezbyt wspaniałym Sweet Noise. Ale jak się człowiek napije, to mu w sumie jakość muzyki nie przeszkadza. No to się poszło w tany, się było wprasowanym w barierkę, bo przecie kontrola nad organizmem była, jaka była. Później się wywaliło kolejne browary i pojechało do domu. A rano się okazało, że za bardzo ruszać się nie mogę, bo coś w ożebrowaniu pękło. Blizn nie ma (poza mentalnymi), ale zrosło się jakoś do dupy i boli nawet teraz czasami, a lat minęło kilka. Co za wstyd...

lolek ma coś takiego od urodzenia