Masterful Magazine

Hejoł :) Grypa mnie zjada, temperaturka taka pod 40, pić nie moge bo leki, rodzina zebrana w pokoju obok napierdala wsią z TV, ot święta jak święta.

Tyle tytułem tła historycznego. Teraz meritum. Zapewne również miewacie czasem tak, że każdy, każdziutki wykonawca, album, utwór jaki sobie odpalicie po prostu męczy. Zmusza do wyłączenia. Macie jakąś muzyke do odpalenia wlasnie w takich, ciężkich jak życie sybiraka, chwilach?

Mnie do tej pory zawsze Seasons in the Abyss podtrzymywało na duchu. A dziś kurwa nawet najnowszy OM wkurwia ;/

pozdrawiam zajebiscie swiatecznie,
Soth

1ka Bathory i 2 pierwsze Venom mi pomagają w takich chwilach. Po takiej dawca jak ręką odjął mija kac muzyczny.

Celtic frost morbid tales

Na takie stany tylko cisza

Zdarza się niezwykle rzadko, ale wtedy potrafię zrobić choćby i dwa tygodnie przerwy od czegokolwiek. Kompletny muzyczny blackout.

Przecież napisał chłopak, że obok pogańskie pieśni w TV nadają. Jak kurwa cisza? Terrorizer. ewentualnie Silencer a capella.

Cisza to piekna rzecz. Przeciwienstwem ciszy jest swiateczny zjazd rodzinny ;) Te porywajace kolędy lecace pokoj obok....
Wiem ze najlepiej wziac cos ostrego lub ciezkiego (bo gnata nie mam) i ponegocjować czy uciszamy koledy czy bicie serc, aczkolwiek tak szczególny wyraz światecznej miłości mógłby zainteresować psy. Takie wscibskie dziady są ;/

Venom drugi wzglednie mnie nie odrzuca dzisiaj :) Lykantrop, wypije w sylwka kielona za Ciebie jesli tylko sie wykuruje :)

edit: est mnie ubiegł z tłumaczeniem prawd życiowych ;)

Reinkaos

Tylko Slayer.

Sodom - IN THE SIGN OF EVIL

impiety kaos komand

Tylko

DANZIG - BLACK ARIA

kreator stary zawsze cię uzdrowi

empir pisze:kreator stary zawsze cię uzdrowi

AWAIT AXE IN YOUR BACK AS RIPPING CORPSE ATTACK !!!

Łączę się w bulu :-)
Wczoraj mną telepało jak paralitykiem na technotece, nad ranem miałem 39,6 i wylądowałem na pogotowiu. Antybiotyk poczynił cuda. Na domiar złego jeden syn ma ospę (zaraz więc i drugi będzie miał), a córka przeziębiona. Trochę wolnego i nawet nie ma jak się tym rozkoszować, dziś przesłuchałem jedną piosenkę Blut Aus Nord.

Poruszamy się w obrębie jakiejś określonej stylistyki, czy tak ogólnie? Bo jeśli to drugie, to dla mnie byłoby to np.: Blade Runner OST, 'Ambient 2 The Plateaux of Mirror' Harolda Budd i Briana Eno, albo "Dune" Klausa Schulze.

U mnie to zmienne, mniej więcej w cyklach półrocznych. W obecnych na topie jest OM "Conference of the Birds" (At Giza to tak dojebany kawałek, że nie mam pytań).

FAT OF THE LAND

D E P E C H E M O D E