Masterful Magazine

No właśnie, temat na czasie, bo Dziadek Mróz już się czai za węgłem
Zastanawiam się co mi starzy w tym roku sprezentują - matka jest mistrzynią prezentów z gatunku "ni w chuj, ni w oko".
W tamtym roku dostałem drewnianego psa-popielniczkę (a wie, że nie palę) i jakieś bohomazy robiące z obraz sztuki współczesnej (wstyd to kurwa powiesić nawet w szopie). Z drżeniem rąk oczekuje następnej edycji Dziadka Mroza - może być przeokrutnie, jeśli staruszka utrzyma kurs...

:D :D :D ja raz dostałam sweter, taki z reniferem z odstającym nosem, wyszywanym perełkami i jakimś błyszczącym dziadostwem - Mama sama go zrobiła, był przestraszny i obrzydliwy, ale dzielnie go nosiłam, ale mi się niechcący uprał w 90 st C i się skurczył.

Raz też dostałam czapkę w kształcie różowej maliny.

Najgorsze jest to, że te prezenty dostałam, gdy już byłam pełnoletnia i wcale nie byłam małym dzieckiem.

Random Apex pisze::D :D :D ja raz dostałam sweter, taki z reniferem z odstającym nosem, wyszywanym perełkami i jakimś błyszczącym dziadostwem - Mama sama go zrobiła, był przestraszny i obrzydliwy, ale dzielnie go nosiłam, ale mi się niechcący uprał w 90 st C i się skurczył.

Raz też dostałam czapkę w kształcie różowej maliny.

Najgorsze jest to, że te prezenty dostałam, gdy już byłam pełnoletnia i wcale nie byłam małym dzieckiem.

rodzice wiedzą, że jesteś hipsterem, więc dostajesz adekwatne prezenty

Apex, doceń fakt, ze mama się starała i sama zrobiła to arcydzieło sztuki dziergalniczej :-) Tak prawdziwie z serca, a nie z Tesco ;-)
Co ja tam miałem od Rodzicielki dwa lata temu? Aha, już wiem, wazon z ornamentyką jakąś taką, hmmm, kaukaską i krawat w groszki - to pierwsze niestety przegrało konfrontację z psem koleżanki, drugiego nawet nie założyłem, bo do żadnej koszuli mi nie pasuje... Może w tym roku dostanę pidżamkę w ciuchcie albo bananki? Anything goes...

Doceniłam ten prezent, był naprawdę od serca, mam nadzieję, że nie ze złośliwości ;-)

W tym roku liczę na komplet 12 par skarpet, wszystkich w różnych kolorach, żeby mi się mogły pogubić po jednej i żebym mogła nosić hipstersko dwie różne skarpetki, codziennie.

Moja matka jest teraz zbyt leniwa na jakąś inwencję prezentową, więc nic mi nie kupuje na żadne okazje, tylko daje pieniendze, które lekkomyślnie rozpuszczam na np. na czynsz, zus, podatek, spłatę kredytu czy i inne głupoty. Od pewnego czasu ma też zakaz kupowania moim dzieciom prezentów bez mojego nadzoru. To był jedyny kierunek, z którego otrzymywałem kiedyś głupie prezenty, jakiś kurwa scyzoryk, rzeczy do domu w stylu zamkowo - pałacowym (chociaż chatę mam urządzoną nowocześnie) i inną chujnię.

Kiedyś ojciec kupił mi kasetę z bajką "Ferdynand Wspaniały". Znaczy się... oficjalna wersja taka, że to był Mikołaj. Niezły zgrywus z tego Mikołaja, bo po przesłuchaniu strony A nabrałem ochoty na odsłuch strony B. Na stronie B, niestety zamiast kontynuacji przygód psa Ferdynanda była piosenka, która leciała mniej więcej tak:
Szła Maryna koło młyna,
zaswędziała ją cytryna,
napotkała pana Jana,
co miał dydka po kolana

Niestety, długo prezentem się nie nacieszyłem. Matka usłyszała z kuchni dźwięki dobywające się z pokoju gier i zabaw...

Jaki piękny utwór, znam z dzieciństwa, wujek na działce po kilku głębszych śpiewał to głosem Leonarda Cohena...Tyle, że nieco w innym tempie...

krz63 pisze:jakiś kurwa scyzoryk.

O, to jest akurat moje małe marzenie, posiadać taki sprytny, fajny scyzoryk z Victorinoxa :)

Ja kiedyś dostałem od ojca scyzoryk - fajny z wyglądu, ale miał korkociąg tak krótki, ze za cholerę nie można było otworzyć wina, bo wchodził do połowy korka i kruszył go.... Może w tym roku dostanę w końcu "normalny" korkociąg?

Ja dostałem pod jodłę płytę - tutaj akurat siorka się wstrzeliła, to był chyba najbardziej udany prezent. A był to drugi album Nile, jakoś w tym roku co premiera.

To mi przypomina, że parę lat temu dostałem od żony best of Classix Nouveaux, który sprzedawca doradził jej na hasło "Mąż lubi takie dziwne rzeczy, których nikt inny nie słucha."

jak to fajnie, że nie obchodzę tych bzdur

No to nie dostaniesz prezentu ;-)

W całym okołogwiazdkowym zamieszaniu najwięcej frajdy mam z przygotowywania prezentów (własnoręcznego) i z wręczania ich. Kiedy coś dostaję, to ekstra, ale wolę dawać. I przygotowywać.

Rok temu za zebrane fundusze nabyłam bardzo dobry dyktafon. Bardzo przydatna rzecz.

Vitriol pisze:jak to fajnie, że nie obchodzę tych bzdur

Współczuję, święta są zajebiste

dzień jak co dzień, nie ma się czym podniecać.

e tam. dobre zarcie i mila atmosfera. ja tam lubie.

Właśnie, masz rację drogi kolego.

Riven a lubisz swiateczne kapiele z tatełe w wannie i szukanie potwora z loch ness pod piana moj ksieciuniu?:)