Heretyk pisze:reaktywuję
1.tak jak już wspominałem: kończę z alkoholem. udało się z fajkami to i tutaj się uda. nie, żebym miał jakiś duży problem, ale ja już zwyczajnie nie chcę pić bo za dużo mam rzeczy do przeczytania, obejrzenia i zrobienia, a alkohol mi w tym po prostu przeszkadza.
2. sprawa druga. przeczytać jak najwięcej z zalegających setek książek, przy tym nie kupując nic nowego. czyli ograniczanie konsumpcjonizmu
trzecia to płyty. porządnie przesłuchać kilka nowości i jak zawsze wracać do klasyki. kupowanie ograniczyć no niezbędnego minimum. czyli nowe pyty Atheist, Mgła, Stargazer, Blood Incantation. chyba tyle. może mnie coś miło zaskoczy, wtedy będzie fajnie. a jak nie, to nie
i niech mi nikt nie pierdoli, że od 1 stycznia postanowienia mają tylko "janusze". dobra data, można sobie potem łatwo obliczyć czy się udało, czy nie :)
1. do wtorku planuję chodzić zygzakiem, w poprzek, zaliczyć kilka przewrotek w tył i przód, mieć boleści brzucha a od środy ... odstawić alko, kawę, białka i inne gówna w płynie. gazowanych syfów i tak nie piję, przynajmniej tutaj nie będzie krieg'u samego ze sobą. 2 wyjątki (rozciągnięte w czasie) planuję mieć. primo - wyjazdy zagraniczno-wakacyjne. tutaj nie wyobrażam sobie nie najebać się płynami zagramanicznymi, rozwalić jakiejś kabiny prysznicowej robiąc na nią susem nabieg, czy wpierdolić się najebanym pomiędzy równie najebanych rudych brytoli, czy niemniaszków. taki januszowo-sebiksowy odpust boszy mam w planie. drugi scenario, to takie, że jakimś dziwnym trafem przyjedzie zespół co mnie zainteresuje tak, że się ruszę (w 2018 były to 3 gigi: Grave Miasma, Antiversum, NNW Fest). musiałby to być jakiś Teitan, jakiś Impetuous, no nie wiem. i właśnie na takim gig-u może byc jakiś kolega. a z kolegą to wiadomo. nie wypada być niekulturalnym. i nie wypić. a tu na miejscu u mnie już prawie wszyscy nie piją. więc jakby łatwiej.
tak więc tak o jakiejś 18tej robię wjazd do Bied(r)y, czy innego Lidla, a później walę po całości.
2. i 3. planuję sprzedać większość pozycji muzycznych*. kupić ew. tylko mój kanon z 2019. zaległych właściwie nie mam, ale np. dzisiaj w nocy nagrzałem się na demówki na LP Void Meditation Cult (jeden stuff jest na discogs za 80 eurodojczemark i jak zawsze brałem bo było i chciałem mieć u siebie coby się pobrandzlować, to tym razem poczekam). książek nie planuję czytać poza tymi co mam kupione teraz w grudniu. gazet nie kupować muzycznych, bardziej przysiąść do tych co mam. zarchiwizować i wyjebać. te niemieckojęzyczne przysiąść i potłumaczyć. na koniec roku kupić wszystkie zerotolerance, RHmagazine'sy i polskie. i mieć orgie. tutaj też wyjątkiem ma być Compilation of Death. to co nie sprzedałem książkowego - do antykwariatu opcjonalnie do syfa. fajnie, że zostało tego tyle co nic. muzycznie mam też jedno ważne postanowienie. zawęzić się jak najwęziej się da. stylistycznie. takie dajhardowe podejście do kwestii muzycznych.
poza tymi sprawami skoncentrować się na kwestiach zawodowych i sportowych. z robotą planuję dojebać po całości. jako reset dojebać sportowo. to dość łatwe bo póki co mogę sam regulować. przełoży się to zapewne na kwestie towarzysko-rodzinne, ale coś za coś. pierwsze trupy padną na poziomie wakacyjnym. nie 3 miesiące od Hiszpanii, Bułgarii, po Litwy, Niemce w bajabongo granie, tylko jeden wypad na mocny reset. a jak inni chcą i kasa będzie - droga wolna. przez wiele lat to bilansowałem, rozkładałem akcenty. nadszedł czas na mocniejsze zagrania.
w 2020 założenie mam takie, żeby wejść z czystymi sprawami. porządkiem w burdelu muzycznym. z kasą, którą da mi swobodę na kolejne kilka lat (licząc z tym co uzbierałem teraz). podsumowując to co mnie pociąga: żyć ascetycznie, z małymi przyjemnościami a nie rozdętym do monstrualnych rozmiarów konsumpcjonizmem. tym łatwiej bo się ostatnie lata "nażarłem", mam co potrzebuję do wygodnego życia. takie refleksje mnie dopadły. zbieram się do tego kilka lat. małymi kroczkami temat jest przygotowany. w pewnych sferach nawet mam znaczące postępy**.
*mam spory dylemat tutaj. biję się z myślami. zobaczę ile tego na końcu zostanie.
** spora zmiana nawyków żywieniowych. zmiana w myśleniu o jedzeniu.
u mnie na końcu wszystko sprowadza się z przeklejonego z internetu:
askesis – ćwiczenie, trening, praktykowanie. i tą definicję lubię. i tej definicji się trzymam. w ramach bieżączki dnia powszedniego.