Masterful Magazine

Co państwo szanowni sądzą o teoriach Ericha von Dänikena? Irytuje mnie czasami styl i język jakim się posługuje w swoich książkach, czasami naiwność i naciąganie faktów, nie sposób mu jednak odmówić wielu trafnych spostrzeżeń, które stawiają wiele niewygodnych pytań o prawdziwą historię gatunku ludzkiego, a także znajduje dużo ciekawych i nie tak prostych jak mogło by się wydawać zawiłości i analogii w wielu starożytnych religiach (wliczając w to judeochrześcijanizm), nierzadko zadając kłam tezom stawianym w świętych księgach. Wyrwane z kontekstu cytaty, np. o Arce Przymierza jako napędzanym małym silnikiem atomowym radiem służącym do komunikacji z istotami spoza układu słonecznego, mogą brzmieć co najmniej irracjonalnie, jednak ubrane w odpowiednie akapity, wyjaśnienia i poukładane w książkach nabierają dość ciekawego znaczenia. Nawet jeżeli ktoś jest absolutnym sceptykiem i totalnie wyklucza tezy Dänikena, to i tak powinien zapoznać się z jego książkami.

Jak byłem dzieciakiem to bardzo się pasjonowałem jego teoriami. Dziś wiem, że to niestety paranauka, wynikająca z tego, że nie rozumiemy jeszcze pewnych zjawisk czy też pochodzenia niektórych artefaktów. A jak wiadomo, człowiek wypełnia sobie pustkę niewiedzy różnego typu mało prawdopodobnymi teoriami. Szacunek do gościa jednak mam, bo zwrócił moje szczenięce zainteresowania ku szeroko pojętej nauce.

Däniken? Jestem profanem i gardzę taką szkołą ideologii. Dziękuję, dobranoc.

Jako nastolatek zaczytywałem się w 'powieściach' tego pana. I co mnie w nich wszystkich uderzyło najbardziej, to jego otwartość. Fakt, że niejednokrotnie napierdalał bzdury, ale pojechał tam czy siam i jarał się wszystkim co napotkał. Fakt2: sfiksował później na temat swoich teorii. Znajoma była kiedyś na spotkaniu z tym panem i wymyśliła sobie, że widziała dziwne kształty na nocnym niebie. To oczywiście (w/g Ericha) było zajebane UFO. Paleoastronautyka - tylko dla wytrwałych!

est pisze: Fakt, że niejednokrotnie napierdalał bzdury, ale pojechał tam czy siam i jarał się wszystkim co napotkał.

Fakt, najlepszym dowodem na absurdalność jego teorii był chyba astronauta z Palenque. Zadziwia mnie swoją niezłomnością i tym, że mimo iż niejednokrotnie wytykano mu błędy i naginanie faktów do swoich utopijnych teorii, to dalej brnie nie przejmując się nikim i niczym. Jedyne co jest dobre w jego książkach to znalezione przez niego ciekawe budowle, artefakty czy inne niewyjaśnione ciekawostki z bardzo odległej przeszłości. gdyby tylko ograniczył się do ich przedstawienia i pozostawienia czytelnikowi pola do interpretacji byłoby git, kiedy zaczyna snuć swoje teorie na temat wizyty obcych zaczynam mimowolnie ziewać.

Taką otwartość interpretacji zostawia Alan Alford. Jego definitywnie warto poczytać.

Daeniken oczywiście pisał i pisze książki wyłącznie dla kasy i sławy. Jako słynny oszust i malwersant finansowy, po prostu odnalazł optymalny instrument do lewarowania ludzkiej głupoty.
Oczywiście większość książek mam.

So_It_Is_Done pisze:Taką otwartość interpretacji zostawia Alan Alford. Jego definitywnie warto poczytać.

Nie znam gościa. Coś ciekawego i wartego polecenia??

z dupy wyjete bzdury

ale i tak: hail annunaki o/

dwadzieścia lat temu to nawet robiło na mnie wrażenie:-),pieniacz i fantasta? dodatkowo przyjaciel Łysiaka:-)))

Nasum pisze:

So_It_Is_Done pisze:Taką otwartość interpretacji zostawia Alan Alford. Jego definitywnie warto poczytać.

Nie znam gościa. Coś ciekawego i wartego polecenia??

Wszystko oprócz pierwszej, w której się zapędził za bardzo i później odwołał co bardziej brawurowe teorie. Poza tym bardzo sensownie. Sprawdź http://www.eridu.co.uk/

Jest to oczywiście bardzo fajny i godny zgłębienia temat, ale Daniken i cała masa innych z reszta też (m.in. Zaharia Sitchin np.,) zjebała ten temat naginając, niejednokrotnie w infantylnie manipulatorski sposób interpretację znalezisk, przekazów do stworzonych przez siebie hipotez. Danikena czytałem na kilogramy gdzieś w wieku 12-14 lat i już wtedy wiele jego wywodów było dla mnie żenujące, choć koleś skutecznie wypromował się na największy autorytet w temacie paleoastronautyki. Tak jak chyba każdy interesujący się zjawiskiem UFO zaczynał od książek Znicza, tak każdy interesujący się kosmiczną proweniencją starożytnych bogów zaczynał od Danikena.

Daniken Danikenem, to zaden naukowiec tylko hotelarz, co zreszta bylo mu wielokrotnie zarzucane. a Sitchin to IMO juz inna szuflada paranauki :)

tak czy siak, tam nic nie ma a gwiazdy milczą.

Drodzy państwo, jesteśmy w punkcie zero. Danikena fajnie poczytać, ale fikcja pozostaje fikcją. Najważniejsze jest jednak to, z jaką odwagą (a zazwyczaj niestety naiwnością, fantastomanią i infantylnością) podchodzi do wielu spraw. Ciekawe jest też to co wygrzebuje - wykopaliska lub znaleziska archeologiczne które nijak się nie dają wyjaśnić w logiczny sposób lub arcyciekawe cytaty z świętych ksiąg, które w oficjalnych wykładniach religijnych zostają nieco przemilczane, bo nie pasują do reszty. Zresztą "nie pasowanie do reszty" jest jakby mottem Danikena.

Czyżby był takim odpowiednikiem Korwina w nauce? Pozdrawiam rzeczjasna Kelcia, który pierwszy raz od dawien dawna wypowiedział się w internecie w miarę poważnie.

Rzecz która mnie wkurwia u Erika. Język. Ten człowiek nie umie pisać. Albo Prokop to pipa i nie umie tłumaczyć. Raczej to Dainken. Absolutnie głupio mądry nie traktujący poważnie czytelnika. Tym bardziej mnie to dziwi że koleś jest strasznie oczytany i raczej dobrze wyedukowany - mimo iż absolutnie poważnie traktuje swoje "badania" to jednak pisze byle jak. Co wy na to?

Może to ty jesteś taki schab, że nie rozumiesz. Po tym co tu piszesz, to tak może być.

to ta fanatyczna metoda przekonywania na sile do swoich wynalazkow, elokwentnosc i naukowosc, to czlowiek ktory oprocz czytelnika, robi barana i z samego siebie. w podobnym szyku popelnione zostaly niektore plyty Igora Witkowskiego, faceta ktorego uwielbiam, ale trzeba nazywac rzeczy po imieniu ;) za duzo wazeliniarstwa, za malo naukowego sceptycyzmu

Zacytuję, to co dobrze go komentuje "skoro żadne inne możliwości nie zostały potwierdzone naukowo, to my możemy wysnuć swoje, nawet najbardziej fantastyczne". Nie mogę natomiast znieść faktu że czytelnika - czyli mnie - traktuje jako debila który nie ma żadnego pojęcia, ani religijnego, ani technicznego i historycznego zaczepienia.

W temacie kosmosu: