
USA, stan Alabama, końcówka lat 60-tych. Do zadymy w knajpie wezwano stróżów prawa.
Przyjeżdża szeryf.
Wchodzi do środka i widzi na podłodze czarnoskórego mężczyznę w kałuży krwi. Widać kilka ran postrzałowych.
Szeryf ściąga kapelusz i mówi: "Co za syf, dawno nie widziałem tak brutalnego samobójstwa."