PARADISE LOST

[vicotnick]

W sedno, kiedyś skresliłem ten album całkowicie, a potem bardzo go polubiłem, dla mnie Gothic się mocno zestarzał

[Gunman]

A dla mnie Icon, słucham go najmniej.

[Oki]

Tak tylko się wypowiem. Jestem szczerze zdziwiony zachwytami nad ostatnim Paradise Lost. Będzie już ze 30 lat jak jak znam ich muzykę - ich różne "transformacje". Tak - kurwa -nawet broniłem "Host" w 1999-tym. I zgrzyt polega na tym, że chyba po raz pierwszy przy okazji "Obsidian" no załapałem się na tym, że "nudno" i chcę wyłączyć. Mówcie co chcecie ale nie słyszę w tym nic "paradajsowego" co nawet słyszałem na "Medusie". A jako, że jest to jeden z "tych" zespołów oczywiście dam szansę jeszcze nie jedną. To moje zdanie - i żeby nie było - niejednokrotnie bywałem nazywany "pojebało Cię to słaba płyta - ale nie - to Paradise Lost" gościem "

Bo słaba płyta Paradise Lost to na scenie klimatycznego metalu-niemetalu i tak najwyższa półka. Piszcie co chcecie, ale inni nie są w stanie do nich doskoczyć na dłuższą chwilę.

[Pacjent]

Bo słaba płyta Paradise Lost to na scenie klimatycznego metalu-niemetalu i tak najwyższa półka. Piszcie co chcecie, ale inni nie są w stanie do nich doskoczyć na dłuższą chwilę.

Na przykładzie beznadziejnego "Host" można wysnuć całkiem odmienne wnioski, zwłaszcza że w tym samym roku albumy (i to jakie!) wydały KATATONIA, IN THE WOODS, MY DYING BRIDE czy TYPE O NEGATIVE.

[Medard]

Bo słaba płyta Paradise Lost to na scenie klimatycznego metalu-niemetalu i tak najwyższa półka. Piszcie co chcecie, ale inni nie są w stanie do nich doskoczyć na dłuższą chwilę.

Na przykładzie beznadziejnego "Host" można wysnuć całkiem odmienne wnioski, zwłaszcza że w tym samym roku albumy (i to jakie!) wydały KATATONIA, IN THE WOODS, MY DYING BRIDE czy TYPE O NEGATIVE.

Dokładnie.

[Oki]

Bo słaba płyta Paradise Lost to na scenie klimatycznego metalu-niemetalu i tak najwyższa półka. Piszcie co chcecie, ale inni nie są w stanie do nich doskoczyć na dłuższą chwilę.

Na przykładzie beznadziejnego "Host" można wysnuć całkiem odmienne wnioski, zwłaszcza że w tym samym roku albumy (i to jakie!) wydały KATATONIA, IN THE WOODS, MY DYING BRIDE czy TYPE O NEGATIVE.

Dla mnie Host jest płytą co najmniej dobrą - nawet jak na standardy Pradajsów i przeskakuje wszystko (może poza Katatonią) powyżej przywołane. Ale wiadomo, każdy ma prawo do własnego zdania.

[[V]]

Host oczywiście nisczy wszystkie płyty ww zespołów które wówczas wyszły. Znakomita płyta. Klimat przygnębienia, rezygnacji i wyobcowania ten sam tylko narzędzia inne. Chciałbym położyć swoje uszy na zaginionych, porzuconych utworach z tego okresu vide languish. Host to za mało w tej stylistyce. Chyba sobie kupię wszystkie single z host.

[Pacjent]

Host oczywiście nisczy wszystkie płyty ww zespołów które wówczas wyszły. Znakomita płyta. Klimat przygnębienia, rezygnacji i wyobcowania ten sam tylko narzędzia inne. Chciałbym położyć swoje uszy na zaginionych, porzuconych utworach z tego okresu vide languish. Host to za mało w tej stylistyce. Chyba sobie kupię wszystkie single z host.

Szanuję Twoje zdanie, ale kompletnie z nim się nie zgadzam, może poza tym, że po wysłuchaniu "Host" udzielił mi się klimat przygnębienia i rezygnacji.

[Hellion]

Nie no, bez przesady. Host to dobry album, ale gdzie mu tam np. do ww ToN World Coming Down z tego samego roku.

[[V]]

Host oczywiście nisczy wszystkie płyty ww zespołów które wówczas wyszły. Znakomita płyta. Klimat przygnębienia, rezygnacji i wyobcowania ten sam tylko narzędzia inne. Chciałbym położyć swoje uszy na zaginionych, porzuconych utworach z tego okresu vide languish. Host to za mało w tej stylistyce. Chyba sobie kupię wszystkie single z host.

Szanuję Twoje zdanie, ale kompletnie z nim się nie zgadzam, może poza tym, że po wysłuchaniu "Host" udzielił mi się klimat przygnębienia i rezygnacji.

Luzik.

[[V]]

Nie no, bez przesady. Host to dobry album, ale gdzie mu tam np. do ww ToN World Coming Down z tego samego roku.

Okrutnie mi się zestarzał te albume tak jak prawie cały ton.

[KKK]

Nie no, bez przesady. Host to dobry album, ale gdzie mu tam np. do ww ToN World Coming Down z tego samego roku.

Okrutnie mi się zestarzał te albume tak jak prawie cały ton.

Ja to się dziwię, że to autoerotyczne stekanie urosło do rozmiarów jakiegoś kultu swego czasu.

[Oki]

Nie no, bez przesady. Host to dobry album, ale gdzie mu tam np. do ww ToN World Coming Down z tego samego roku.

dla mnie znowu żaden ToN nawet nie wącha spalin Host

[Hellion]

No faktycznie, takie White slavery to autoerotyczne stękanie...

[[V]]

Nie no, bez przesady. Host to dobry album, ale gdzie mu tam np. do ww ToN World Coming Down z tego samego roku.

dla mnie znowu żaden ToN nawet nie wącha spalin Host

Debiut i słodziutki, gotycki October Rust wciąż bardzo lubię i się nie pozbędę. Reszta jest mi obojętna.

[KKK]

No faktycznie, takie White slavery to autoerotyczne stękanie...

Tak. Z tego powodu (głównie) nie mogę przez ten caly ToN przebrnąć.

[Tatuś]

ToN zdecydowanie nie dotrzymało kroku Paradise Lost, MDB w sumie też.

[Żułek]

a ja tam wole TON od PL
jedyny konkurencyjny PL to Draconian Times

[Hellion]

ToN zdecydowanie nie dotrzymało kroku Paradise Lost, MDB w sumie też.

W ilości płyt na pewno.

A jakościowo, w zasadzie wszystkie 6 albumów to doskonałe strzały, może tylko narzekano lekko na Life is killing me. Z resztą porównywanie PL do Type O mija się z celem, dwa odrębne muzyczne światy.

[von Leers]

Bo słaba płyta Paradise Lost to na scenie klimatycznego metalu-niemetalu i tak najwyższa półka. Piszcie co chcecie, ale inni nie są w stanie do nich doskoczyć na dłuższą chwilę.

Na przykładzie beznadziejnego "Host" można wysnuć całkiem odmienne wnioski, zwłaszcza że w tym samym roku albumy (i to jakie!) wydały KATATONIA, IN THE WOODS, MY DYING BRIDE czy TYPE O NEGATIVE.

Z "Hostem" bym się nie zgodził o tyle, że wielu ludzi wtedy podeszło na tyle "ortodoksyjnie" do tej płyty na zasadzie "co to ma być - to nie Paradise Lost". Nie będę bronił tej płyty na dzisiaj bo z wszystkich PL-ów chyba najrzadziej do niej wracam (wręcz - wcale) ale "beznadziejną" bym jej nie nazwał. Oczywiście można być ortodoksem. Pamiętam jak wychodziła "Shades of god" i paru moich znajomych (zgadnijcie czego słuchają teraz) pluli na nią - "słaby growling", "sprzedali się". Czas zwerywikował - dla mnie osobiście "Shades of god" jest opus magnum tego zespołu. A w przypadku Type'o'negative wspomnianym tutaj - "World coming down" (wyłączając "Pyretta Blaze") - te śmieszne zespoliki z nurtu "nocturnal depression" mogą się pałować przy dole jaki robi ta płyta. Ach - i wspomniany również "In the Woods" - nie mogę się nie odnieść jak bardzo jestem zniesmaczony targaniem nazwy zespołu, który nagrał genialne "Heart of the Ages", "Omnio" i "Strange in Stereo" takimi wymiotami jakie się ukazują pod tym szyldem ostatnio.
Pozdrawiam