Strona 1 z 2

Aarni

: 07-05-2008, 22:58
autor: 4m
Istnieje taki zespół, którego płyta mocno mnie dziś zaskoczyła: Aarni. Wyszukiwarka nie znalazła wątku jemu należnemu, więc myślę, że to dobra okazji, aby taki założyć. Szybki teleport myślowy:
Skaut_Kwatermaster pisze:
4m pisze:Aarni - Tohcoth
Przesluchalem kilku probek porozrzucanych po myspace last.fm i innych, i musze przyznac, ze to jest zdrowo popierdolone. Podoba mnie sie "The Battle Hymn of the Eristocracy "
:twisted: Tak, ten kawałek jest nieźle odjechany. Refren rozwala - grand and gory Old Discordja! Layout jest też pięknie wykręcony. Aarni observes the following entities: Black Sabbath, Camel, VDGraafG, King Crimson, Kayo Dot, Aghora, Opeth, Robert Anton Wilson, Phil Hine, Chris Hyatt, John Dee, Peter Carroll, Timothy Leary, Aleister Crowley, Austin Osman Spare, Hakim Bey, Malaclypse The Younger, Terence McKenna, H.P. Lovecraft, Hermann Hesse, C.G.Jung, Wilhelm Reich, F. Nietzsche, Philip K. Dick. Terry Pratchett, Douglas Adams, H.R. Giger, Salvador Dali, David Lynch, Monty Python's Flying Circus [...] To tylko te najbardziej znane marki i mniej więcej te inspiracje słychać, nie ma co ukrywać. Osobiście dorzuciłbym jeszcze Gong. Nie do końca jeszcze przetrawiłem teksty, ale słyszę w nich ten wyższy poziom abstrakcji, który chciałem słyszeć. Jest bardzo dobrze :twisted:

: 07-05-2008, 23:48
autor: 4m
Pomiędzy riffami Drone, czytaj pomiędzy riffami :)

: 07-05-2008, 23:55
autor: 4m
Dno jest tylko jedno i fajnie, że je znalazłeś, ale w złym kierunku patrzysz - fajniejszy jest ten wyższy poziom abstrakcji. Szkoda, że nie widzisz książeczki (Jung), nie widzisz tekstów (Nietzsche), nie słyszysz i nie rozumiesz "The Battle Hymn of the Eristocracy" (Monty Python's), o którym Skaut wspomniał wyżej. Wiesz co to Eristokracja chociaż? :)

: 08-05-2008, 00:06
autor: cumchrist
Ja na razie rozbiłem sie na okładkach (muchomorek rozkurwia). Jakoś płyty jeszcze w łapska mi nie wpadły a na obiegowych opiniach się nie opieram, bo są generalnie sprzeczne. Słyszałem jeno cover na trybucie dla Skepticism, ale to inna para kaloszy.

: 08-05-2008, 00:10
autor: 4m
Drone pisze:Co jest w tej książeczce związanego z Jungiem?
I w tekstach z Nietzschem?
Jung - symbolika, mandale, teksty. Nietzsche - w dużym skrócie przemyślenia nawiązujące do Antychrześcijanina.

: 08-05-2008, 00:11
autor: twoja_stara_trotzky
antychrześcijanin (tfu! idiotyczne, postmodernistyczne tłumaczenie) to już nie Nietzsche w zasadzie ;)

: 08-05-2008, 00:28
autor: 4m
Antychryst to nie Nietzsche? W jakim sensie? W tekście"The Sound Of One I Opening" jest naprawdę dużo z ducha nietzscheańskiej krytyki chrześcijaństwa.

Pogooglałem za ich stroną, bo wcześniej jakoś nie byłem tam nawet i podaję za http://www.aarni.info/faq.html

Aarni: We think we have usually made the subject clear enough. At other times the listener may need some basic intelligence, knowledge and learning to 'get the picture'. However, some curiosities:

'Liber Umbrarum vel Coniunctio's lyrical content and mental imagery came to MW in a waking dream after intensively reading Jung. He has got better since. As apparent to anyone even slightly familiar with Jung's ideas, the song deals with the individuation process and more specifically with confronting and subsequently assimilating one's Shadow and other Jungian key elements of one's unconscious. The 'Book of Shadows' and 'Book of (the) Youth' mentioned in the song's title and lyrics obiviously refer to these archetypal images and to the works of Jung himself, respectively.

: 08-05-2008, 00:41
autor: twoja_stara_trotzky
w takim sensie, że sobie poczytaj na temat Nietzschego ;)

: 08-05-2008, 00:52
autor: 4m
Ale masz na myśli obłęd krótko po napisaniu czy co? Jakieś słowo klucz poproszę, bo nie wiem o co chodzi dokładnie :)

: 08-05-2008, 15:02
autor: Skaut
Drone pisze:No i po 30 minutach słuchania wystawiam surową ocenę. Kompozycyjnie utwory oparte na banalnych riffach albo graniu rozłożonych akordów, wokół których próbuje się nadbudować zdziwaczałą atmosferę przy użyciu fletów itp.
i pisze to czlowiek, ktory rekomendowal Naked Sun.
Nie podchodz do muzyki az tak analitycznie. Daj sie w to wciagnac.

: 08-05-2008, 15:07
autor: Duban
Ślędzę poczynania Aarni od splitu z Umbra Nihil i jestem bardzo na tak. Ostatniej płyty nie słyszałem, ale lubię chłopaków tak bardzo, że pewnie niebawem zagości w moim odtwarzaczu.

Co do wartości pozamuzycznych i rozkładania muzyki na części pierwsze, to w przypadku tego zespołu koło chuja mi to lata.

: 08-05-2008, 15:17
autor: twoja_stara_trotzky
4m pisze:Ale masz na myśli obłęd krótko po napisaniu czy co? Jakieś słowo klucz poproszę, bo nie wiem o co chodzi dokładnie :)
1. kwestia obłędu
2. czym miał być Antychryst i czym się finalnie stał
3. generalnie, ostatnie rzeczy Nietzschego są dziwne

: 08-05-2008, 20:49
autor: 4m
Niewykluczone, Drone, że The Real Thing też by się oberwało, bo mimo wszystko to nie jest jeszcze Faith No More w swoim bezbłędnym (niemalże ;) ) geniuszu. Po drugie stawianie na jednej szali FNM, a na drugiej Naked Sun to spore nadużycie. Zauważ, że nie odmówiłem Naked Sun kompozycji, rzemiosła, pomysłu. Moim zdaniem płyta jest spóźniona o dobre 6 lat, w czasie których ta estetyka została już wyczerpana.

Wracając do Aarni - nie zauważyłeś pewnie, że teksty nie rozbijają się o granicę myśli F. Nietzschego, W. Blake'a, A. Crowleya, A. O. Spare'a co dotychczas było szczytem osiągnięć. Robert Anton Wilson, Phil Hine, Hakim Bey, Terry Pratchett to jest myśl ludzi żyjących (R.A.W - 2007 - R.I.P.), do której wcześniej raczej nikt tak mocno i bezpośrednio nie nawiązywał. Po drugie - jest to o tyle nowatorskie, że do momentu upowszechnienia się internetu, a więc patrząc wstecz jakieś 12-15 lat, była to na terytorium Polski myśl dla ogółu praktycznie nieznana i nieobecna! Co do Junga i Pauliego jeszcze - synchroniczność i jej doświadczanie! O tym między innymi właśnie jest ten album. To po prostu przeskok czasowy, dzięki któremu granicą tematyki albumu metalowego nie jest jakaś mitologia, średniowieczne smoki i rycerze, [tunel czasowy], nie jest okres 1910-1930 (Crowley, Spare, Jung, Reich, Heisenberg, Schrodinger, Bohr, Pauli itd. ), to nie jest też II Wojna Światowa, ale żywa ciągle myśl lat '70-'90. Widzisz już dlaczego uważam ten album za wyjątkowy i przełomowy? Pamiętasz co zarzucałem DHG - SOutcast? It is here, it is now.

Muzyka na razie do mnie jeszcze nie dotarła.

: 08-05-2008, 22:05
autor: Maleficio

: 09-05-2008, 18:51
autor: 4m
Skąd wziąłeś "powoływanie się, wykorzystywanie, zapożyczenia wprost, mieszanie wszystkiego w jednym worze"? Jeżeli pijesz do Aarni to zapewniam Ciebie, że nie wiesz nawet o czym piszesz :) Co z muzyką - jest bardzo dobrze moim zdaniem, a robi sie nawet lepiej :twisted: Zapomnij o tym, że nie wychwalałem Naked Sun i uczciwie (ale tak naprawdę) posłuchaj co Aarni ma do zaproponowania.

ps. "co z muzyką? Przecież jej tu prawie nie ma, są za to melodyjki." ;) A dla mnie nie ważne czy są tylko melodyjki, czy tylko trzaski albo tylko buczenia. Po prostu słucham i wiem. Posłuchaj też, ale muzyki, a nie swoich myśli :)

: 11-05-2008, 17:42
autor: 4m
No to trzymam Ciebie za to "wybitne wyczucie muzyki" :) Gdyby jednak wyczucie zawiodło i umknąłby Ci mały szczegół to spróbuj sobie pojamować do tych kawałków. Grałeś kiedyś, więc jeżeli na ucho się nie rzuci to na palcach od razu coś zauważysz ;) :D

: 11-05-2008, 18:04
autor: Scaarph
szwaarcenegger?

: 13-05-2008, 19:22
autor: 4m
Spoko, też nie rozumiem :) Być może podobna sytuacja jak z Anorexia Nervosa - Exile, którą uważam za swietny album, choć zazwyczaj jest przez krytyków gnojony. No, ale oni piszą, że to "symphonic black metal", a ja się pytam tylko w myślach "gdzie kurwa?!". Rozumiem, że następne tak, ale następne płyty AN są średnie co najwyżej i dla mnie niesłuchalne - moim zdaniem tylko jedynka się liczy i to bardzo, bardzo mocno. Za cholerę nie wiem gdzie te dupki widzą tam "symphonic black metal" i szlag mnie z tego powodu trafia, gdy o tej płycie czytam. Znasz ją?

Wracając do Aarni - "muzycznie do bólu prymitywne". Namawiałem do jammowania do tej płyty, ponieważ to tylko pozornie i częściowo są proste melodyjki i proste harmonie. Co mi się jeszcze w niej podoba - klawisz jakby wyjęty z Camel, charakterystyczne brzmienie. Podoba mi się melodyka tego krążka - to nie jest dur-mol. Bogate harmonie z dodanym dźwiękiem o ton niższym w oktawie +1 od akordu podstawowego. Ten sam patent zresztą wykorzystywał Schuldiner na Sound of... czy Petrucci w Erotomanii np., ale w Aarni nawet bas gra w ten sposób i stąd wrażenie, że brzmienie jest trochę inne i jakby "obok". Nie chcę rozbierać kawałków w ten sposób, bo nie wiem jak się nazywają w terminologii te wszystkie rzeczy, które tam słyszę, ale nie dam się przekonać, że to proste i prymitywne melodyjki - no kurde naprawdę podoba mi się ten album pod tym względem :) Trochę kojarzy mi się z "bajkowymi" albumami Gong, latami 70-tymi, trochę z czeskim Forgotten Silence. Ja ciągle jestem zachwycony w każdym razie - zwariowana muzyka :)

: 13-05-2008, 20:29
autor: Olo
w momencie gdy zacznę podchodzić do muzyki jak kolega powyżęj to z całym szacunkiem ale niech ktoś pierdolnie mnie w łeb broną rolniczą

: 13-05-2008, 20:44
autor: 4m
Jeżeli kawałek jest w 80% zbudowany w oparciu o te akordy alterowane (heh, nareszcie wiem jak to się nazywa :) ) i ich progresje to chyba możemy już mówić o odejściu od dur-mol, co potwierdza zdanie z tego linka: http://www.rmfclassic.pl/index.html?a=e ... id=1574444
Jeszcze bardziej wzbogacili zasób a. a. M. Reger, R. Strauss, A. Skriabin, A. Schönberg i K. Szymanowski. Zwiększona częstotliwość występowania a. a. doprowadziła do zatarcia różnicy między trybami durowym i molowym, a w dalszej konsekwencji do przezwyciężenia funkcyjnego systemu harmonicznego.
Chociaż tu znów nie wiem dokładnie co to "funkcyjny system harmoniczny", ale czuję, że właśnie o to "przezwyciężenie" w melodyce mi chodzi :D Zauważ też, że w te alteracje czasem nawet wokal wchodzi, a reszta instrumentów gra dur-mol, albo tez wszystko razem z wokalem jedzie w rożnych wartościach odjętych/dodanych. Nie znam drugiej takiej płyty metalowej, gdzie w takiej ilości występuje w ten sposób uzyskany niepokój i ciążenie dźwięku. Bardzo mi tez podobają się częste wycieczki basu w różne rejony gryfu, które recenzenci nazywają "jazzowymi". Zgodzę się z Tobą, przy tym moim innym postrzeganiu tej muzyki , że nie jest to płyta do końca "przepracowana". Nie ma tu jeszcze tej lekkości bytu właśnie, a momentami toporność daje się we znaki ;)