BLACK SABBATH

[Tatuś]

Born Again > Heaven and Hell.

To był ciężki okres w historii tego zespołu. Ludzie odchodzili, popularność spadała a kariera Ozza szła do przodu. Jeszcze Dio ich wydupcył i rzucił gdy zaoferowano mu karierę solową. Tylko kontrakt wytwórni płytowej, który związał Iomiiego sprawił, że Black Sabbath nie rozwiązał się po Heaven and Hell.

[Kilgore]

Ja tam bardzo lubię Tyr i Headless cross

[hcpig]

Ja tam bardzo lubię Tyr i Headless cross

Najlepsze z Martinem, który jest wokalistą nie ustępującym absolutnie w niczym Dio.

[ŚWIAT BEZ KOŃCA]

Born Again > Heaven and Hell.

To był ciężki okres w historii tego zespołu. Ludzie odchodzili, popularność spadała a kariera Ozza szła do przodu. Jeszcze Dio ich wydupcył i rzucił gdy zaoferowano mu karierę solową. Tylko kontrakt wytwórni płytowej, który związał Iomiiego sprawił, że Black Sabbath nie rozwiązał się po Heaven and Hell.

Born again = Muzyka z busa

Największa zaleta: nie zawiera w sobie "No stranger to love"

[Tatuś]

Dio dla mnie jest niestrawny w większych ilościach.
Martin jako ten trzeci musiał być rzucony na pożarcie, jak Cherone w Van Halen.

[ŚWIAT BEZ KOŃCA]

No tak osobiście jeśli chodzi wyłącznie o wokalistów to Martin > Ozzy > reszta.

[Gunman]

Bardziej zjebana jest okładka

Oni zawsze mieli kiepskie okładki. Dopiero 13 mi się podoba tak szczerze...

[empir]

Bardziej zjebana jest okładka

Oni zawsze mieli kiepskie okładki. Dopiero 13 mi się podoba tak szczerze...

Kilka okładek jednak daje radę.

[Burp]

Debiut ma genialną okładkę. Poziom pierwszego albumu Crimsonów, albo.. no nie wiem Love/Hate Cohena. Jedna Z TYCH okładek. Lubię też bardzo Master of Reality, Paranoid, vol 4, H&H. Nie są genialne, ale bardzo dobre.
Ale Sabotage to jest krindż jakich mało XD

[PureHate]

Większość okładek jest zajebistych. Słabych płyt również brak .

[Sgt. Barnes]

Cross Purposes ma fajną okładkę, Dehumanizer w swojej megakiczowości też zajebisty. Jedynka jednak bezkonkurencyjna.

[Gunman]

A tu chyba zabrakło pomysłu na okładkę totalnie

[empir]

A tu chyba zabrakło pomysłu na okładkę totalnie

To album solowy. Tyle, że wytwórnia uznała że jednak nie.
Solowy album może mieć taką okładkę

[PureHate]

Jeżeli chodzi o okładki to Never Say Die,Mob Rules,Haven and Hell,Headless Cross to moje ulubione.

[hcpig]

Jeżeli chodzi o okładki to Never Say Die

+ Technical Ecstasy.

[Żułek]

Większość okładek jest zajebistych.

raczej beznadziejnych kilka co najwyżej takich sobie

[empir]

BS - taka se
Paranoid - chujnia
MoR - chuj a nie okładka
V4 - j.w.
SBS - chujnia
Sabotage - też chujnia
TE - lol
Never - chujnia
H&H - ujdzie
Mob - jak na BS to zajebista
Born - chujnia na maxa
Idol - może być
Headless Cross - ujdzie
Tyr - j.w.
Dehumanizer - mini chujnia
Purposes - nawet
Forbidden - niezła jak na BS
13 - może być

Wychodzi na to, że najlepsza okładka jest do mob rules a reszta chujowa albo ujdzie

[Gunman]

Hahaha, zgadzam sie z zestawieniem.
Dobrze że warstwa muzyczna jest na wyższym poziomie niż te okładki

[empir]

Hahaha, zgadzam sie z zestawieniem.
Dobrze że warstwa muzyczna jest na wyższym poziomie niż te okładki

Dokładnie, Black Sabbath to nie Behemoth
tu muza jest lepsza niż okładki

[uglak]

W sumie nigdy nie patrzyłem na nich od strony okładek, ale faktycznie mają jedną bardzo dobrą okładkę (Mob Rules), trzy niezłe (Black Sabbath, Heaven & Hell, Forbidden) i resztę fatalnych. Dobrze, że:

(...) warstwa muzyczna jest na wyższym poziomie niż te okładki