Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
Tak to, że Max pierdolnął zespół w 1996 roku a jego brat dekadę póżniej. Pewnie myślał, że się po tym rozwiążą. Może trza było sobie w 1988 roku zastrzec prawo do nazwy.
Jest bezrobocie. Poza tym muszę zajmować się babką i po prostu jej pilnować, żeby nic się jej nie stało. Jest już starsza, jakby sama zostawała, ktoś mógłby ją na przykład kraść. Draństwa jest dużo.
Ksiadz Marcin sie nia zaopiekuje, do roboty nierobie
Jest bezrobocie. Poza tym muszę zajmować się babką i po prostu jej pilnować, żeby nic się jej nie stało. Jest już starsza, jakby sama zostawała, ktoś mógłby ją na przykład kraść. Draństwa jest dużo.
Bierz się do roboty. Chłopy mi narzekają, że odkąd Ukraińcy dostali socjał to nie ma komu owoców rwać. 500+, Ukrainiec+ = rolnictwo minus.
Jeśli prawdę można wypowiedzieć tylko szeptem, oznacza to, że kraj został opanowany przez wrogów.
Jest bezrobocie. Poza tym muszę zajmować się babką i po prostu jej pilnować, żeby nic się jej nie stało. Jest już starsza, jakby sama zostawała, ktoś mógłby ją na przykład kraść. Draństwa jest dużo.
To zajmij sie tą babką, a nie ciagłym pierdoleniem tego samego na forum, bo smieszne to juz bylo, teraz to zbędne kilobajty, a prąd trzeba oszczędzać.
Innymi słowy - w tematach muzycznych rozmawiamy o muzyce, a nie o roli, babce i rurze.
hcpig pisze:A po latach co stawiacie wyżej - Soulfly czy Sepę z Greenem?
Zdecydowanie Sepa z Greenem.
Może niepopularna odpowiedź, ale Soulfly oraz Cavalera Conspiracy. Płyt z Greenem ciężko mi się słucha głównie przez jego wokal. I to co słyszałem (a nie miałem sił wszystkiego przesłuchać) nie ma takiej pary jaką mieli jeszcze z Maxem.
Ostatni Soulfly, którego słuchałem to był Dark Ages chyba. Sepulturę sprawdzam za każdym razem jak coś wypuszczą, ale to chyba bardziej z sympatii do AK.
Powiem szczerze, że do tej pory nie słyszałem nawet debiutu Soulfly. W ogóle z całego dorobku tej grupy znam całe dwa wideoklipy. Pierwszy do tytułowego numeru z "Prophecy", będącego tanią podróbą "Roots bloody roots", gdzie dodatkowo bawił mnie Ellefson w czapie. Drugi do "Frontlines" z następczyni, gdzie niby udanie nawiązują do okolic "Arise" / "Chaos A.D.", ale jak się wsłuchać to wszystko tam jest takie jak żenujący, prostacki tekst - sprawia wrażenie napisanego na kolanie w studio w pięć minut. Owszem - na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat powstawały w ten sposób również arcydzieła gatunku, nieśmiertelne klasyki będące niedoścignionymi wzorami i inspiracją dla całej armii naśladowców, kopistów czy po prostu dzieciaków, które "też tak chciały". Żeby takie coś jednak wystąpiło muzycy muszą się znaleźć we właściwym miejscu o właściwej porze. Spływa na nich wtedy jakaś "boska" inspiracja z kosmosu i dalej "samo się robi". W przypadku tego numeru Cavalery nic nie spłynęło. Co najwyżej coś tam w studyjnej toalecie tuż przed lub tuż po rejestracji numeru.
Jeśli chodzi o Sepę, nie przeskoczyłem "Against", które było po prostu tragiczne. Nie jestem pewien czy z sensownych patentów, które wtedy nagrali dałoby się ulepić 1-2 przyzwoite numery. 3/10 to BARDZO łaskawa ocena tego szlamu. Nigdy nie byłem fanem "Roots", ale przy następczyni ta płyta to arcydzieło. Ze wszystkich płyt od "Nation" wzwyż słyszałem tyle numerów, że policzyłbym spokojnie na palcach jednej ręki. Nawet nie pamiętam żadnego tytułu. Musiały być fantastyczne.
Nie znam nic Soulfly ani Sepultury od Against. Jakieś pojedyncze numery na pewno słyszałem ale nie zachęciło mnie to do słuchania i dałem sobie spokój. Proste. Z kolei dwie pierwsze płyty Cavalera Conspiracy były jak dla mnie ok i trochę się pokręciły w odtwarzaczu. Dwie ostatnie po jednym odsłuchu odpuściłem sobie.
Jak się posłucha na spokojnie i bez oczekiwań Sepultury bez Maxa to można się pozytywnie zdziwić.
Soulfly - jeszcze nie słuchałem. Może kiedyś z ciekawości. Kojarzę z teledysków. Dupy nie urywało.
CZasem mi się wydaje, że Against był skazany na porażkę. Sukces Roots był tak spektakularny, że przyćmił wtedy niemal wszystko. Dodatkowo jeszcze po zakończonej trasie sprawa odejścia Maxa i kolejny szok, zespół który jest na szczycie, niemal idzie w rozsypkę. Dziwne to było. Cała metalowa prasa żyła tym wszystkim. I nagle pozostali członkowie zespołu próbują zrobić coś zupełnie innego, chcą pokazać, że potrafią grać bez Maxa. Wydaje mi się, że z liczbą gości na albumie przeholowali, a płyta pozostała w cieniu Roots do dziś. Ludzie mieli po prostu zbyt wielkie oczekiwania.
CZasem mi się wydaje, że Against był skazany na porażkę. Sukces Roots był tak spektakularny, że przyćmił wtedy niemal wszystko. Dodatkowo jeszcze po zakończonej trasie sprawa odejścia Maxa i kolejny szok, zespół który jest na szczycie, niemal idzie w rozsypkę. Dziwne to było. Cała metalowa prasa żyła tym wszystkim. I nagle pozostali członkowie zespołu próbują zrobić coś zupełnie innego, chcą pokazać, że potrafią grać bez Maxa. Wydaje mi się, że z liczbą gości na albumie przeholowali, a płyta pozostała w cieniu Roots do dziś. Ludzie mieli po prostu zbyt wielkie oczekiwania.
Po prostu "Roots" był zgonem tego zespołu (komórki rakowe pojawiły się na "Chaos A.D."), a potem mieliśmy i mamy do dziś nieudane próby ożywienia nieboszczyka. Nie wiem jak duża liczba fanów miała duże oczekiwania wobec tego zespołu, ale ja postawiłem na Sepulturze krzyżyk, słucham płyt do "Arise" włącznie i dobrze mi z tym.
PS. Wyobraźmy sobie, że po odejściu Holmesa Paradise Lost przez kilkadziesiąt lat rozwija tematy na bazie "Host". To byłby jakiś koszmar.
Jeśli prawdę można wypowiedzieć tylko szeptem, oznacza to, że kraj został opanowany przez wrogów.
CZasem mi się wydaje, że Against był skazany na porażkę. Sukces Roots był tak spektakularny, że przyćmił wtedy niemal wszystko. Dodatkowo jeszcze po zakończonej trasie sprawa odejścia Maxa i kolejny szok, zespół który jest na szczycie, niemal idzie w rozsypkę. Dziwne to było. Cała metalowa prasa żyła tym wszystkim. I nagle pozostali członkowie zespołu próbują zrobić coś zupełnie innego, chcą pokazać, że potrafią grać bez Maxa. Wydaje mi się, że z liczbą gości na albumie przeholowali, a płyta pozostała w cieniu Roots do dziś. Ludzie mieli po prostu zbyt wielkie oczekiwania.
Baba rozjebała ten zespół, nie pierwsza ona i pewnie nie ostatnia. A fakty są takie, że ani Max ani Sepultura nie robi tak dobrze jak robili razem. Tak jak Maxowi brakuje tej finezji którą ogrywa Andreas, tak Andreasowi brakuje tego prostego pierdolnięcia które ogrywa Max.
A Green ma katastrofalną dykcje i strasznie monotonne frazowanie, i to kładzie Sepulturę - którą instrumentalnie da się słuchać ale jak wchodzi ten gość to wszystko siada.
Palę się do roboty jak ruska jednostka mobilizacyjna.
Mi akurat Against bardzo podchodzi, szczególnie gra Andreasa, prawdziwy gitarowy kosmos. Oczywiście, nie w sensie wirtuozerii, ale pomysłów, smaczków i wyobraźni. To bardzo niedoceniony wioślarz, a szkoda. Radzę słuchając tej płyty skupić się na gitarowych aranżacjach, ma facet głowę nie od parady. Płyt po Against nie za bardzo słucham, za to debiut Soulfly nadal słucha się znakomicie. O ile lubi się Roots - ja akurat lubię
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
Mi akurat Against bardzo podchodzi, szczególnie gra Andreasa, prawdziwy gitarowy kosmos. Oczywiście, nie w sensie wirtuozerii, ale pomysłów, smaczków i wyobraźni. To bardzo niedoceniony wioślarz, a szkoda. Radzę słuchając tej płyty skupić się na gitarowych aranżacjach, ma facet głowę nie od parady. Płyt po Against nie za bardzo słucham, za to debiut Soulfly nadal słucha się znakomicie. O ile lubi się Roots - ja akurat lubię
To oczywiste. Against to bardziej taki hard corowy atak zabarwiony tymi ich plemiennymi /orientalnymi wpływami. Gdyby na tej płycie śpiewał Max byłaby moc potworna.
If any man should attempt to criticize Braun's actions, he should be thoroughly patronized for his obviously Jewish behavior