ozob pisze: ↑11-05-2022, 15:51
Podajesz przykład technicznego grania. Ok, można to jakoś podeprzec tym Immolation, które podałeś, ale z drugiej strony jest masa kapel bardziej technicznych niż oni, których o ten rozmach nie posadzisz, bo to jest łamanie dla samego łamania.
W mojej definicji rozmachu jest po prostu robienie czegoś ponad standard. Kiedyś we Wrocku było głośno o tym, że opera realizowała spektakle na stadionie lub nad rzeką, robiąc jakieś cuda z inscenizacją - palenie statków, lwy, tygrysy, itd. Prasa pisała, że było to zrobione z rozmachem. I traktuję to jako benchmark.
Mierzenie, która kapela gra bardziej technicznie, nie ma sensu, aczkolwiek w muzyce Behe czy tych dwóch przypadkach które podałeś to już w ogóle brzmi absurdalnie. Behemoth jeśli zasługuje na ten przymiotnik, to w kategoriach pozamuzycznych. Mają rozmach w marketingu (ilość meczu, teledysków, publikacji, dbałość o oprawę płyt, social media, itd.) i inscenizacji - flagi, stroje, makijaże, akcesoria, pirotechnika na figach, itd. Pomijając, czy mi się to podoba, tu mogę przyznać - robią w tym zakresie dużo więcej niż to konieczne, niż wynosi scenowy standard, etc.
O wiele trafniejszym przykładem byłby Nile. Techniczne, czasami patetyczne granie z wyraźnie zaznaczonym elementem, nazwijmy to, folkloru egipskiego śmiało wykorzystującego inwokacje, chory, trąby i inne instrumentarium. Tak rozumiem rozmach ponieważ w ich twórczości występuje mnogość dźwięków i nie ma znaczenia czy są one z komputera czy z orkiestry, bo końcowy efekt odzialowuiacy na słuchacza jest ten sam.
Nie chcę się ciągle przypierdalać, lubię Nile, ale do ich "rozmachu" też mógłbym zgłosić różne uwagi. Mniejsza o to.
CoF czy Dimmu oczywiście nie posadzisz o technicznie granie, bo wywodza się z innego pnia muzycznego w heavy metal, ale już wykorzystanie innych dźwięków w celu ubogacenia klasycznego zestawu gitara, bas perkusja już tak.
Nie chodzi o technikę. Po prostu, obie te kapele grają prostą muzykę. Dodanie klawiszy do tych riffów, czy wynajęcie kilku zawodowych muzykantów wg mnie wciąż niewiele do tej nuty wnosi. Goście piłują na zmianę E i F i dołącza do nich kolejny, który gra to samo razem z nimi - dla mnie to nie jest rozmach. Tak jak w designie, w muzyce forma powinna wynikać z funkcji, wprowadzenie instrumentu by nic nie wnosił jest kiczowate. Trudniej jest zaaranżować sensowną muzykę na kwartet smyczkowy, niż zaprosić dwunastu oboistów by razem z jakimś Sileniozem odpalali jakiś dźwięk.
I ten obszar ekstremalnej muzyki zagospodarował również Behemoth. Czasem gra techniczne, czasem prosto, ale do klasycznego zestawu umiejętnie domontowal cały wagon ozdobników i stworzył spójną całość.
Zupełnie inaczej odbieram te kapelę, ale chyba nie ma sensu polemizować.