Tak patrzę, patrzę i nie widzę wątku o tych hultajach, więc czas najwyższy aby nadrobić to karygodne zaniedbanie, wszak to weterani z ponad dwudziestoletnim stażem. Tym bardziej, że okazja ku temu jest przednia, gdyż niedawno ślimakożercy wyrzygali swojego szóstego longa "Expulsed" na którym w niespełna pól godziny możemy posłuchać 17 grindowych ballad.
tu kilka próbek na zachętę:
Re: INHUMATE
: 20-07-2013, 11:25
autor: megawat
Nie śledzę ich teraz, choć widziałem kiedyś dwa razy na żywo i cóż... Przyćmili dość mocno moje wrażenia po koncercie Napalm Death. Ich płyt raczej nigdy nie słuchałem i nie podejrzewam bym robił to w przyszłości, ale gdy będzie okazja obejrzeć ich koncert, to się nie zawacham, bo miazga jest niemożliwa i nie do opisania.
Re: INHUMATE
: 20-07-2013, 12:02
autor: Pacjent
Zasłużeni weterani, których każda płyta zasługuje przynajmniej na 4+. Nową potwierdzili tkwiące w nich możliwości do totalnego rozpierdolu w granicach death/grind.
Re: INHUMATE
: 20-07-2013, 14:04
autor: Lykantrop
Znam jedynie "Growth", który swego czasu mocno promował w naszym landzie Przemo z Mad Lion. Rzadko mam ochotę na takie granie, ale jeśli już mam to bez cienia żenady sięgam po w/w pozycję. Raz, że sentyment, dwa, że to naprawdę kawał niezłego:
totalnego rozpierdolu w granicach death/grind.
Kilkanaście lat temu widziałem ich też na Obscene. Fajny był widok jak zaprosili ok. 40 fanów na scenę i wspólnie wszyscy odśpiewali kilka sztandarowych hitów.
Re: INHUMATE
: 24-07-2013, 17:09
autor: Nasum
Taka kapela, a tak małe zainteresowanie... ja wiem że grind to muzyka nie ciesząca się uznaniem tłumów no ale...
Muzyka tworzona przez tych żabojadów ma w sobie takiego kopa, że laczki same spadają po odpaleniu płyty. Oni nie poszukują, nie udziwniają, nie mają chyba nawet zamiaru zbaczać z raz obranej drogi - dla jednych zaleta, bo są w stu procentach szczerzy a dla drugich wada, bo niby grają wciąż to samo. Owszem, na każdej płycie znajduje się grind najwyższej próby, niby to samo, ale podane inaczej, jest brutalnie, szybko, konkretnie. Ta muzyka rani i okalecza, od początku aż do końca.
Warto wspomnieć o ich koncepcie - mają ustalone nazwy i ogólny zarys siedmiu płyt, to koncept ludzkiego życia, od momentu poczęcia aż do śmierci. Dość ciekawa inicjatywa, trzymają się tego od samego początku, następna płyta będzie nosiła tytuł "Death", a kolejna "After life" bodajże. Co będzie dalej, nie wiadomo, koncept się skończy, zobaczymy co postanowią.
Kolesie są dość mocno zaangażowani w scenę - parę lat temu organizowali swój festiwal na którym tak w ramach ciekawostki wystąpił polski Reinfection. Jakiś czas temu zawiesili organizację festiwalu, być może zaangażowali się w jakieś inne projekty.
Na żywo nie miałem okazji ich jeszcze zobaczyć, ale z tego co słyszałem, ich koncerty są bardzo ekspresyjne, chłopaki mimo że już niemłode to nie oszczędzają się i naparzają co sił. Ich wokalista to podobno wulkan energii na scenie - jego znak rozpoznawczy to rozpierdolone czoło. Zawsze ponoć rozwala mikrofon o swój łeb, ot tak, żeby tradycji stało się zadość.
Najnowszej płyty jeszcze nie słyszałem, ale już wiem że mną potarga okrutnie, a zawodu nie przewiduję. Jesli ktoś nie zna, niech bierze w ciemno jakakolwiek płytę na początek, każda jest warta przesłuchania a Inhumate jakiejś wybitnej słabizny jak dotąd nie nagrał.
Re: INHUMATE
: 24-07-2013, 17:17
autor: Lykantrop
Ten rozwalony o mikrofon łeb to chyba jakiś chwyt marketingowy, ich gig widziałem od A do Z i jestem gotów przysiąc z prawą ręką na sercu, a lewą na kroczu, że kropla krwi mu z płata czołowego nie spadła :) No i co do ich wiekowości to faktycznie jest coś na rzeczy, już wtedy (tj. w 2001/2002) wokal był bliżej czterdziechy niż trzydziechy. Szacun, że jeszcze mają tyle sił i wigoru. Prawdę mówiąc to dopiero tym tematem mi odświeżyliście pamięć i zarazem zdziwiliście, że oni jeszcze wogóle istnieją :) Dobra też była "sesja zdjęciowa" na "Growth" :)
Re: INHUMATE
: 24-07-2013, 17:34
autor: Nasum
Kurde, szukam na stronie Obscene Extreme ich fotek - wystapili na OEF trzy razy i jestem pewien że raz co najmniej rozjebał sobie łeb że leciała mu krew. Tylko jakoś tych starych fotek nie jestem w stanie znaleźć...
Re: INHUMATE
: 24-07-2013, 17:39
autor: Lykantrop
Ja je mam w wersji czarno - białej w jednym ziniaczu. Mogę wieczorkiem zeskanować i wrzucić tutaj, wraz z dosyć obszernym wywiadem.
Re: INHUMATE
: 24-07-2013, 17:42
autor: Nasum
Wrzucaj. A propo fotek - sprawdziłem - we wkładce do "Life" jest jedno na którym widać rozwalony łeb wokalisty i krew na czole. Na wspomnianej płytce jest jeszcze jakiś multimedialny dodatek, tam tez było chyba zdjęcie zgniecionego mikrofonu. Chyba że ta fotka jest na stronie OEF, a której nie potrafie odszukać.
Re: INHUMATE
: 24-07-2013, 17:58
autor: Nasum
Lykan, jeśli nie słyszałeś ich przedostatniego albumu "The Fifth seasons" to polecam jak najszybciej nadrobić zaległość. Właśnie powędrował do mojego odtwarzacza i co tu dużo mówić, miazga panie, miazga.
Re: INHUMATE
: 24-07-2013, 18:32
autor: Lykantrop
Są bardzo realne szanse, że dzisiaj wieczorem w wersji mpchujkowej odsłucham sobie polecany przez Ciebie album. A tymczasem dla bdb kolegów z mojego ulubionego forum skany z obiecanym wywiadem i zdjęciami!!!:-)
Jak byłem na OEF 2003 to bańka rozbita była całkiem niezle hehe. Na żywo ten zespół to wulkan, sam nie wiem dlaczego dość mocno jestem do tyłu jesli chodzi o ich studyjne materiały. Ostatni jaki słyszałem, to chyba Growth, a przecież kilka lat od jego wydania minęło...
Re: INHUMATE
: 24-07-2013, 18:50
autor: Lykantrop
Pewnie dlatego, że "Growth" było w naszym kraju powszechnie dostępne, wydane na licencji Przema z ML i promowane w dość pokaźnej ilości ziniaczy (nawet tych niekoniecznie grajndowych jak widać powyżej) :)
Re: INHUMATE
: 24-07-2013, 18:51
autor: Nasum
Od Growth minęło już kilka lat, do tej pory pojawiły się kolejne trzy, łącznie z tą wydaną w tym roku. każda rozwala w drobny mak. A co do skanów - dzieki wielkie.
Re: INHUMATE
: 30-07-2013, 17:31
autor: Nasum
Mam nadzieję że już jutro dane mi będzie skatować swoje uszy najnowszą płytą tych wykolejeńców, słuchałem kilku próbek na you dupie i cóż mogę powiedzieć - sponiewiera mnie ten album, oj sponiewiera.... żeby nie psuć sobie zabawy i przyjemności wyłączyłem. I czekam.....
Re: INHUMATE
: 30-07-2013, 17:36
autor: Harlequin
Kumpel z gdańska kilkukrotnie polecał mi tą kapelę, ale nigdy nie miałem okazji posłuchać i zawsze odkładałem na później. Która jest najbardziej reprezentatywna?
Re: INHUMATE
: 30-07-2013, 17:48
autor: Nasum
Jeżeli nie słyszałeś jeszcze ani sekundy ich muzyki to moim zdaniem możesz zacząć od "Life".
Re: INHUMATE
: 01-08-2013, 15:28
autor: Nasum
Jak patrzę sobie na te wszystkie KSW i tych Pudzianów Srudzianów którzy pozują na najwiekszych zabijaków w historii, to zastanawiam się jakby poradzili sobie z prawdziwymi zabijakami spod ciemnej gwiazdy, którzy nie żyją w błysku fleszy ale naprawdę walczą na ulicy o przeżycie w dzielnicach nędzy, takich jak chociażby osławione favele w Rio. Na Pudziana nikt nie wskoczy by mu obić mordę, bo raz - nakoksowany, dwa, każdy zna ten ryj i z respektu nie podskoczy. Ale znajdzie się jakieś chuchro, które nie będzie czuło strachu i któremu wszystko jedno, wyjdzie na sparring wyjebie kilka strzałów i trzeba będzie wzywać karetkę by zdrapali z asfaltu Pudziana. Tak też jest z najnowszym Inhumate - patrząc na to ile osób udziela się w tym wątku, nie jest to kapela bardzo znana i doceniana, są i działają raczej na obrzeżach sceny, ale robią to z prawdziwą pasją i zaangażowaniem, skutkiem czego zdmuchują bardziej znaną konkurencję z powierzchni ziemi po kilku lub kilkunastu sekundach. Najnowsza płyta to zbiór ciosów z łokcia, pięści, kolan, nóg i główki, to solówa z której nie ma szans by uszliśmy bez uszczerbku. Już pierwszy utwór to pocisk w uzębienie tak mocarny, że jeśli nie straciliśmy przytomności to usłyszymy ich klang jak odbijają się od ziemi i wesoło tańczą po posadzce. Tu nie ma przebacz - jeśli zakrywasz się dłońmi by uchronić się przed kolejnymi ciosami, jest to odczytane jako napaść i próba odgryzienia się. To dalej - leżysz i kwiczysz, a kolejne buty wyłamują ci rzepki w kolanach, wywracają łokcie na lewą stronę, żebra pękają jak zapałki. Zero litości, współczucia, empatii. To słowa abstrakcyjne, doskonałe brzmienie dopełnia tą krwawa jatkę, wokalista zdziera gardło na każdy możliwy sposób. Zresztą, tu nikt się nie oszczędza, a tym bardziej nikt nie oszczędza słuchacza. Pustka jest tym co zagości w Twoich uszach po wysłuchaniu tej płyty. Później usłyszysz jeszcze cichy pomruk aparatury podtrzymującej życie, chyba że panowie przyjdą Cię odwiedzić.
Re: INHUMATE
: 01-08-2013, 20:48
autor: Jimmy Boyle
Super recenzja, nie pierwsza i mam nadzieję nie ostatnia Szanownego Kolegi. Mi osobiście muzyka Inhumate też się od zawsze z bijatyką kojarzyła, z tym że może nie koniecznie w wydaniu MMA ;)
Re: INHUMATE
: 01-08-2013, 21:00
autor: ramonoth
Nasum pisze:Jak patrzę sobie na te wszystkie KSW i tych Pudzianów Srudzianów którzy pozują na najwiekszych zabijaków w historii, to zastanawiam się jakby poradzili sobie z prawdziwymi zabijakami spod ciemnej gwiazdy, którzy nie żyją w błysku fleszy ale naprawdę walczą na ulicy o przeżycie w dzielnicach nędzy, takich jak chociażby osławione favele w Rio. Na Pudziana nikt nie wskoczy by mu obić mordę, bo raz - nakoksowany, dwa, każdy zna ten ryj i z respektu nie podskoczy. Ale znajdzie się jakieś chuchro, które nie będzie czuło strachu i któremu wszystko jedno, wyjdzie na sparring wyjebie kilka strzałów i trzeba będzie wzywać karetkę by zdrapali z asfaltu Pudziana. Tak też jest z najnowszym Inhumate - patrząc na to ile osób udziela się w tym wątku, nie jest to kapela bardzo znana i doceniana, są i działają raczej na obrzeżach sceny, ale robią to z prawdziwą pasją i zaangażowaniem, skutkiem czego zdmuchują bardziej znaną konkurencję z powierzchni ziemi po kilku lub kilkunastu sekundach. Najnowsza płyta to zbiór ciosów z łokcia, pięści, kolan, nóg i główki, to solówa z której nie ma szans by uszliśmy bez uszczerbku. Już pierwszy utwór to pocisk w uzębienie tak mocarny, że jeśli nie straciliśmy przytomności to usłyszymy ich klang jak odbijają się od ziemi i wesoło tańczą po posadzce. Tu nie ma przebacz - jeśli zakrywasz się dłońmi by uchronić się przed kolejnymi ciosami, jest to odczytane jako napaść i próba odgryzienia się. To dalej - leżysz i kwiczysz, a kolejne buty wyłamują ci rzepki w kolanach, wywracają łokcie na lewą stronę, żebra pękają jak zapałki. Zero litości, współczucia, empatii. To słowa abstrakcyjne, doskonałe brzmienie dopełnia tą krwawa jatkę, wokalista zdziera gardło na każdy możliwy sposób. Zresztą, tu nikt się nie oszczędza, a tym bardziej nikt nie oszczędza słuchacza. Pustka jest tym co zagości w Twoich uszach po wysłuchaniu tej płyty. Później usłyszysz jeszcze cichy pomruk aparatury podtrzymującej życie, chyba że panowie przyjdą Cię odwiedzić.