Dla mnie jedynka i KoTK to najlepsze co spłodził Waters. Never Neverland kładzie trochę płaskie brzmienie i brak mu dzikości i tego specyficznego klimatu jedynki - kompozycyjnie jest tez mocno nierówna - z jednej strony ciosy jak Phantasmagoria, Imperiled Eyes i I am in command , a z drugiej takie wtopy jak Kraf diner czy Reduced to ash.Kilgore pisze:Dobra, pora odpalić ich opus magnum King of the kill.
Set the World on fire też lubię, ale muszę mieć dzień na tę płytę...
Aha, i nie wiedzieć czemu, lubię Remains, chociaż te specyficzne brzmienie nie każdemu dopasuje...
Ale kompozycyjnie świetna.