KATAKLYSM - PREVAIL - [2008]

[Plastek]

Chrystus ich ukarze za nagrywanie czegoś takiego.

[ultravox]

Juro premiera singla Thy Serpent's Tongue z nowej nadchodzącej płyty smyki

On ci jest:
" onclick="window.open(this.href);return false;

nie jest dobrze.

O matko...

[Pacjent]

Chrystus ich ukarze za nagrywanie czegoś takiego.

Zdaje się, że im wystarczy, iz płacą za to Niemcy. Mieć na końcie "Sorcery" ,"Temple of Knowledge", a nawet "The Prophecy" i nagrać takie coś to wstyd, hańba i rzeżączka.

[ultravox]

Nawet "Victims of This Fallen World" to na tle tego czegoś zajebiście wyprodukowane dzieło geniusza.

[Pacjent]

Nawet "Victims of This Fallen World" to na tle tego czegoś zajebiście wyprodukowane dzieło geniusza.

Po kilku ostatnich albumach doceniłem "Victims..."
PS. Kataklysm nakręcił teledyski do każdego z 10 utworów z nowej płyty. Ratunku!

[ultravox]

"Victims..." jest ok, jeśli nie patrzy się na nią przez pryzmat "Sorcery" czy "Temple...". Ale to nowe coś to prawie wszystko czego nie lubię w tzw ekstremalnym metalu w pigułce. Począwszy od brzmienia, na melodyce kończąc.

[Drone]

Skąd zaskoczenie? Przecież ten zespół od prawie 20 lat nie ma nic ciekawego do zaoferowania.

[ultravox]

Z sentymentu sprawdzam od czasu do czasu co tam u nich słychać. Z jednej strony trudno mówić o zaskoczeniu, bo wiedziałem, ze dobrze raczej nie jest. Niech nawet grają sobie taki nowoczesny melo-core jak już muszą, ale żeby zespół z takim doświadczeniem brzmiał aż tak źle... no mimo wszystko trochę mnie to dziwi.

[Drone]

Już nieważne brzmienie czy styl grania - to jest przede wszystkim bezbrzeżnie nudne.

[Headcrab]

Tragedii ani niespodzianki nie ma, typowy nowy Kataklysm, tylko melodii trochę za dużo.

[Żułek]

rzeczywiście nie wyszedł im ten numer

[Nasum]

PS. Kataklysm nakręcił teledyski do każdego z 10 utworów z nowej płyty. Ratunku!

10 teledysków, do każdego utworu??? Pojebało ich? Tym razem przeholowali maksymalnie....

[Nasum]

Z sentymentu sprawdzam od czasu do czasu co tam u nich słychać. Z jednej strony trudno mówić o zaskoczeniu, bo wiedziałem, ze dobrze raczej nie jest. Niech nawet grają sobie taki nowoczesny melo-core jak już muszą, ale żeby zespół z takim doświadczeniem brzmiał aż tak źle... no mimo wszystko trochę mnie to dziwi.

Podobna sytuacja jak z Vader - za dużo, za często, album za albumem.... Też z sentymentu posłucham co u nich nowego, ale od dłuższego czasu nowe płyty nie wzbudzają u mnie właściwie żadnego entuzjazmu. Właściwie żadnego odzewu z mojej strony, wychodzi nowa płyta i tyle, odnotowałem w pamięci, przesłuchałem raz i na tym się kończy. Naprawdę szkoda mi tego zespołu, bo ich pierwsze materiały to było chore granie, na tyle chore, że wyróżniało się wśród grona wielu brutalnych ekip tamtych czasów, a i teraz słuchając takiego Temple... człowiek nie wie, jak się skulić przed takimi ciosami.

Dziwi mnie że wybrali taki kierunek rozwoju swojej muzyki - nie mam nic przeciwko melodii jeżeli jest użyta z głową, nie mam nic przeciwko czystemu brzmieniu o ile nie traci przez to muzyka ciężaru...ale tutaj jest i za czysto i za melodyjnie i właściwie bez pazura. Dla mnie zmęczenie materiału, dla mniej ortodoksyjnych fanów ciężkiej muzyki chyba w sam raz, bo skoro jest popyt to trzeba to wykorzystać, inaczej nie potrafię wytłumaczyć czemu Kataklysm od kilku płyt klepie takie właśnie albumy. Dla mnie pozbawione jaj. Naprawdę wielka szkoda, muzyczny zawód, i to chyba jeden z najwiekszych.

[Rattlehead]

Takie granie dla niemieckich fanów. Bida aż piszczy.

[Nasum]

Six Feet Under też kieruje swoją propozycję do niemiaszków, z podobnie mizernym skutkiem, bo ostatnia ich płyta tak samo biedna.

[Rattlehead]

W zasadzie poza Haunted mogliby dla mnie nie istnieć. Tylko Krzyśka trochę szkoda.

[Nasum]

Jeśli chodzi o twórczość SFU to się zgodzę. Natomiast jeśli chodzi o bohaterów tego tematu to do "Serenity fire" jest dobrze, to chyba ostatnia płyta która nie powodowała u mnie niechęci.

[Rattlehead]

Ja już miałem problem z Victims of This Fallen World i The Prophecy. Później przyszła zwyżka formy na Epic - The Poetry of War i średniawka na Shadows & Dust i Serenity in Fire. Kolejne to już raczej z jakiegoś tam obowiązku sprawdzałem, przy czym z ostatnią dałem sobie już całkowicie spokój. Z nową zanosi się podobnie.

[Nasum]

"The prophecy" po chłodno dosyć przyjętym "Victims.." swego czasu mocno mi siadło i słuchałem go dosyć często. Czasem wracam do tego materiału i całkiem udanie sie broni po latach, "Poetry..." było bardziej szorstkie, ale nadal dobre. "Shadow..." oraz "Serenity.." to już zmierzch tego zespołu jak dla mnie, ale te płyty jeszcze wchodzą mi bez popity. O późniejszych już tego nie mogę powiedzieć.

[Rattlehead]

Spróbuję w takim razie wrócić do Victims..., bo już sporo czasu minęło kiedy słuchałem tego ostatni raz. Śmiem twierdzić, że było to pewnie w okolicach premiery. Tak mnie ten materiał wkurwił, że jebłem tym w szufladę.