27-01-2023, 15:10
Nowa Katatonia już od tygodnia na rynku - czas coś o niej napisać. Przesłuchałem całość na razie 3 razy i powiem szczerze, że dali tym razem radę. Płyta jest czasowo w sam raz (40 minet z okładem, bez bonusa Absconder) i bardzo spójna, w porównaniu z dwiema poprzedniczkami brzmi prawie jak monolit. Świetna produkcja - chyba najlepsza z w ich historii. Mnóstwo smaczków, pogłosów, dealeyów. Na słuchawkach słucha się bosko. Zwracają uwagę liczne jak na nich solówki - bardzo wysmakowane, że tak powiem. No i Renske - jakby odmłodniał. Niby on, a jednak fajnie mu ten głos ustawili, że brzmi jakby to ktoś inny śpiewał. Aha, i nie przesadzili tym razem z pseudoprogresywnymi łamańcami - dominuje prostota. Przeboje? Niekoniecznie, może pierwszy singiel, z tym wręcz HIM-iowskim refrenem. Kapitalny jest najdłuższy na płycie "No beacon...", jak na ich obecną twórczość to wręcz doomowy. Mocna rzecz. Balladka z gościem z Soen ładna, ale spodziewałem sie jednak czegoś bardziej intrygującego.
Jak dla mnie najlepszy jest drugi kawałek - „Colossal Shade”, z tą niesamowitą, wręcz toporną rytmiką, ale żre to niesamowicie.
Jak na razie, pozytywne zaskoczenie, bo ich już trochę skreśliłem. Warto posluchać: 4,5/6.
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.