INTERNAL SUFFERING

[r o b e r t]

Cudnie !!! zrobiłes mi dzień . DZEKUJE SERDECZNIE . Uwielbiam od pierwszego wymiotu.

[AroHien]

Mocno przewałkowałem te dwa numery i jest dobrze. Chwilami bardzo, ale ( zawsze jest jakieś ale hehe) liczyłem na większe pokłady barbarzyństwa. Na całość czekam z niecierpliwością i mam nadzieje, ze wtedy juz żadnych 'ale' nie będzie.

[Nasum]

Jakieś ale zawsze się znajdzie. Całość pewnie i tak będzie bezkompromisowa, choć wydaje mi się, że troszkę zwolnili. No i wokale nie aż tak barbarzyńskie, ale i tak jest git. Kupuje w ciemno.

[AroHien]

Czy zwolnili to się jeszcze okaże I tak, zakup obowiązkowy.

[Nasum]

Kiedy w końcu ta płyta ma się ukazać??

[Nasum]

Dla spragnionych - w tym i mnie - nowy album.

[Nasum]

Nie wiem ilu ludzi z niecierpliwością oczekiwały nowego albumu Internal Suffering, ale można już odetchnąć z ulgą i cieszyć sie kolejną porcją masakrycznie brutalnych muzycznych opowieści o kosmicznych, mackopodobnych istotach. Panowie odpowiedzialni za "Rituals" nie zmienili radykalnie kursu i nadal raczą świat brutalnym death metalem, choć po prawdzie trzeba przyznać, że tym razem dodali do swej muzyki szczyptę wytchnienia. Jeśli otworzyliście oczy ze zdziwienia cóż może to oznaczać, to spieszę donieść, że tym razem można usłyszeć na tym albumie kilka zwolnień. Bądźcie jednak spokojni, bowiem zwolnienia w ich przypadku wcale nie oznaczają, że uświadczymy jakichś doomowych patentów, chodzi raczej o większą rozpoznawalność utworów. Nadal króluje tutaj sieczka, blasty chłoszczą aż miło, wokal jak zwykle wypruwa sobie flaki rycząc do mikrofonu, ale oprócz karkołomnej jazdy mamy też momenty kiedy prędkościomierz nie jest poza skalą. Zrobiło to fajny efekt, same kawałki są bardziej przyswajalne, nie tracąc nic ze swej drapieżności. Brzmienie mięsiste, nadzwyczajnej polerki tutaj nie uświadczycie, wszystko hula jak Cthulhu przykazał. Jeśli lubiliście ich poprzednie krążki to i ten przypadnie wam do gustu, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Mam tylko nadzieję, że nie będzie problemem w naszym kraju z zakupem tej płyty, ale to już jakby inne zmartwienie. Nie ma się co rozpisywać za bardzo, bo nie jest to zespół ze szczytu list przebojów a i tutaj chyba niewielu ma fanów, więc wracam do słuchania kolumbijskich masakratorów, do czego gorąco zachęcam wszystkich, którzy do tej pory darzyli ich niesłabnącą sympatią.

[AroHien]

Wałkuje cd od jakiegoś czasu i zasadniczo zgadzam się z przemyśleniami kolegi Nasuma. Pomiędzy okopywaniem czerepu jest czas na wolniejsze ciosy ponizej pasa hehe. Trochę szkoda, że nie powplatali wiecej tych chaotycznych solówek, mogło byc jeszcze lepiej. Osobiście, jestem zadowolony. Chętnie bym sprawdził ich formę w wersji 'live'

[Nasum]

Mniej chaosu, więcej "umuzykalnienia".

[r o b e r t]

No to zaczynam odsłuch intro cudne....

[Żułek]

Czekam z niecierpliwością i mam nadzieję, że będzie to można kupić bez problemu, bo ostatnie Internal Suffering nadal jakoś nieobecne....

już obecne Karol ma

[Nasum]

Już widziałem, ale dziekuję za pamięć

[Żułek]

spoczko

co prawda nie jest to promocja ale postanowiłem sobie zrobić prezent na 3 maja, bo każda wymówka jest dobra

[Bonecrusher]

Sprawdźmy więc z czym mamy do czynienia. Zaczynam od Chaotic matrix.

[dzik]

Też się za to biorę. Tzn. od innej płyty zaczynam.

[Bonecrusher]

Nie moje klimaty kompletnie. Zapodam sobie Vital Remains, albo Asphyx, one bardziej trafiają w mój gust.

[Żułek]

Nie moje klimaty kompletnie. Zapodam sobie Vital Remains, albo Asphyx, one bardziej trafiają w mój gust.

w sumie to chyba zależy od płyty, nowa mi bardzo podeszła w przeciwieństwie do poprzednich dwóch

[Nasum]

Nie moje klimaty kompletnie. Zapodam sobie Vital Remains, albo Asphyx, one bardziej trafiają w mój gust.

w sumie to chyba zależy od płyty, nowa mi bardzo podeszła w przeciwieństwie do poprzednich dwóch

I tak, i nie. Chaotic matrix jest bardzo surowy w brzmieniu, bardzo szybki - zresztą, który ich materiał taki nie jest - ale już następujący po nim Choronzonic force domination jest nieco bardziej wygładzony, dopieszczony. Obydwa materiały są bardzo nośne, więc jeśli komuś nie przypasowało, to chyba już nie spasuje - Awakening .... nadal pędzi na złamanie karku, jest bardzo techniczny ale i bardzo wypolerowany, natomiast Cyclonic... to powrót do barbarzyństwa. Oni raczej grają dla wąskiej grupy sluchaczy. Ludzie którzy lubują się w sieczce serwowanej chociażby przez Brodequin pewnie będą ukontentowani.

[Żułek]

z sieczką nie mam problemu, raczej z sosem do sieczki
coś jak z frytkami, z solą uwielbiam (nawet przesolić) ale z takim keczupem no to już nie bardzo
właśnie Awakening i Cyclonic akurat musieli polać keczupem
a przesolony debiut jest akurat bardzo smaczny ale od czasu do czasu