Tour report



Najnowsza recenzja

Deamoniac

Visions of the Nightside
Trzeci album włoskiej death metalowej ekipy złożonej z byłych muzyków nieco bardziej znanego wszystkim Horrid. Tutaj, zafascynowani starą Szwecją oddają się całkiem przyjemnemu, brutalnemu mieleniu w bardzo surowej oprawie brzmieniowej (chyba nawet bez masteringu) co powinno przypaść do gustu wielbicielom nie tylko Nihilist, Carnage, czy wiadomo-którego-Crematory, ale też Nominon, Ka...





Morbid Sacrifice

Ceremonial Blood Worship
Drugi album włoskich podziemniaków, których jaskiniowy black/death metal zauroczy każdego, kto pluje na krzyż i tańczy przy wczesnych piosenkach Archgoat, Hellhammer, Nunslaughter, Grave Desecrator, peruwiańskiego Mortem, Sathanas, czy choćby naszego Throneum. Nowy materiał, podobnie jak dotychczasowe tego zespołu, pozbawiony jest partii solowych i brzmi prawie jak koncertówka z głębo...





  • Dead Perverse Remains Tour 2003, Niemcy - Perverse & Dead Remains

    2003-10-19
    03.10.2003 - Prenzlau - klub "Tam Tam"

    Pierwszy dzień i pierwszy dystans do pokonania, około 100 km. Dotarliśmy na miejsce około godziny 20:00. Średnich rozmiarów klub, akustycznie do dupy i bez nagłośnienia, w którym graliśmy rok temu. Niestety na miejscu dowiedzieliśmy się, że nikt nie zajął się reklamą, żadnego plakatu, żadnej ulotki. Nie mam pojęcia dlaczego ludzie, kluby decydujące się na organizację koncertu nie promują go, taka sytuacja jest cholernie wkurzająca. W klubie spotykamy gości z niemieckiego ENTHRALLMENT oraz z DEAD REMAINS. Około dwugodzinne oczekiwanie na rozpoczęcie koncertu oraz publiczność, która tego wieczoru niezbyt dopisała w porównaniu do poprzedniego roku, gdzie lokal był pełny. Pojawiło się około 60 osób. Próby ENTHRALLMENT i DEAD REMAINS a następnie na pierwszy ogień poszedł ENHRALLMENT. Cóż można powiedzieć, mikstura death z grind'em, prosta, klasyczna, trochę wpływu thrash metal'u, SLAYER'a, growling-wokal, wielu maniax mogłoby spodobać się, lecz ja mam odmienne zdanie. Panowie grają już jakiś czas i po raz pierwszy zobaczyłem ich z żywym perkusistą, gdyż wcześniej grali z automatem. Zagrali około 30 minut. Maniax stali w bezruchu, zresztą jest to norma w Niemczech.
    Kolejnymi mordercami byli DEAD REMAINS. Około godziny 22:30 rozpoczęli swój set składający się z 40 minutowej klasycznej death metal'owej mordowni. Proste i przygniatające riffy wraz z bardzo dobrym niskim growling'iem oraz mimikami scenicznymi wokalisty wdały się w umysły kilku maniax, którzy ruszyli w headbanging wraz z zespołem. Dobry występ oceniony oklaskami, lecz trochę było słychać brak technicznego przygotowania się.
    Godziny występów w Niemczech i nie tylko, ogólnie na zachodzie przysparzają o palpitację fujary i mdłości dupy. Około godziny 23:50 wychodzimy na scenę, by pozamiatać przed kilkudziesięcioma maniax. Na polu bitwy tylko we troje, Arthur, Bartho i ja Pith. Poszło intro i zaczynamy, najnowszy numer z nadchodzącego materiału na nową płytę "INFESTATION & DESOLATION", szybko i na temat, kolejna nowość "KNIFE'S KEEPER" oraz "SICK TUNES". Maniax stoją, niektórzy ruszają główkami, lecz większość stoi zdziwiona, jakby zobaczyli poranną zorzę na niebie lub dymających się w blasku księżyca. My lecimy dalej, kolejne intro oraz "HAMMER SMASHED FACE", tym razem odkuliśmy kilku zauroczonych i ruszyli w headbanging, w szczególności nasz dobry kolega, wokalista z DEAD REMAINS, Thomas, jego headbanging był najszybszy. Następne intro i kilka utworów z płyty "BLUNT OF STENCH" m.in. "ANAL DECHY" oraz "13". Zakończyliśmy nowym muzycznym outr'em "DESPITE THE EXECUTION" około 0:30 dnia następnego. W większości zszokowani maniax, czyli pozamiataliśmy. Jedna czy dwie koszulki sprzedane.
    Ogólnie mówiąc udane koncerty wszystkich zespołów, chujowe żarcie, browar zajebali i takie tam. Po koncercie około 2:00 w nocy kolejne 100 km do noclegu, który mieścił się w Neubrandenburgu w mieszkaniu wokalisty DEAD REMAINS, Thomas'a. Około 3:30 sen ...


    04.10.2003 - Neubrandenburg 0 klub "Blue Label"

    Wstaliśmy około 12:00 w południe, śniadanie i dla mnie kolejny sen do godziny 15:00. Reszcie było zielono J przed telewizorem. Koncert w mieście, w którym nocowaliśmy, więc żadnych kilometrów, z czego niezmiernie byłem ucieszony. Do klubu dotarliśmy na 17:00. Nie wielki klub, ale z super klimatem, stare radia, gramofony, magnetofony, telewizory z lat 40, 50, 60, scena, światła i brak nagłośnienia. Rozstawienie i podłączenie sprzętu przez chłopaków z DEAD REMAINS. W międzyczasie dowiadujemy się, że ENTHRALLMENT, który miał także i tutaj zagrać, nie zagra z powodu choroby gardła, sądzę, że wychlali nasz zajebany dzień wcześniej browar ... Problemy ze sprzętem, trochę kilometrów i lokal, próba DEAD REMAINS. Czujemy się znakomicie, lokal powala, muza jak należy. Kilka herbatek, piwek, schodzą się ludzie, jest fajnie. Gdy lokal został napełniony przez maniax, a było ich około 90, uczta dla uszu zaczęła się około godziny 22:00. Na pierwszej linii DEAD REMAINS. Rozpoczynają swym śmiesznym intrem z jakiejś niemieckiej bajki, nie pamiętam dokładnie skąd ale idzie dobrze. Pierwszy utwór i kilka osób pod sceną, reszta przy stolikach porusza głowami. Jak na poprzednim koncercie, wzorowy headbanging, nawiązanie konwersacji z publicznością i walec toczy się dalej. Tutaj z techniką jest o wiele lepiej niż dzień wcześniej. Bardzo dobrze zagrana ich własna kompozycja "REPTILE" (polecam) oraz na zakończenie cover MACABRE - "ZODIAK".
    Około 23:00 po udanym koncercie, DEAD REMAINS schodzą ze sceny na własnym polu bitwy. Kolej na nas, czyli rzeźników z północnej Polski. Intro i ponownie nowy, szybki "INFESTATION & DESOLATION", a następnie "KNIFE'S KEEPER" oraz "SICK TUNES", wszystko wg set-listy. Bartho jest w dobrej formie, blasty bardzo szybkie i okraszone bardzo dobrą techniką, Arthur zgniata uszy swoim growl'em, a ja atakuje dźwiękami. Niemieccy maniax jak tytuł pieśni - "STARING THROUGH THE EYES OF THE DEAD" - dosłownie, wpatrzeni jak skamieniałe twarze ... my rzeźbimy ... "HAMMER SMASHED FACE" - dwie panie ruszają do ataku, headbanging na całego, my miotamy się na scenie ... Idą kolejne kawałki, tempo wzrasta, Bartho masakruje na garach, tym razem "DEAD", "13", "ANAL DECAY", "BLASTING THE JUDGEMENT DAY" i na koniec outro "DESPITE THE EXECUTION" oraz intro z płyty cd - chore dźwięki z DIABLO. Około 24:00 zeszliśmy ze sceny. Temperatura była wysoka, przepompowaliśmy sporo krwi i pozamiataliśmy ... kilka koszulek oraz płyt sprzedanych, browar cały. Koncerty uwieńczone na kamerze video. DEAD REMAINS sprzedał sporo koszulek. Wszyscy są zadowoleni, reklama była, klimat był, maniax dopisali ...
    Około 2:30 oglądamy nasze sfilmowane koncerty i czas na sen, upragniony sen ...


    05.10.2003 - Lengerich - klub "Jugendzentrum"

    Około godziny 9:30 rano pobudka, śniadanie i przed nami około 600 km drogi, raczej autostrady ... Piątkowe niemieckie święto wdało się w sytuacje na autostradach, kilkunastokilometrowe korki i po 8,5 godzinnej masakrze docieramy na 19:30 do klubu. Na miejscu czeka na nas posiłek, browarek, scena i nagłośnienie, jest dobrze ... Napotykamy na panów ze STEEL DEATH, który zagrał zamiast SUDDEN DEATH. SUDDEN DEATH nie wystąpiło z przyczyn zdrowotnych perkusisty. Niestety kolejna smutna wiadomość, na mieście nie został powieszony ani jeden plakat oraz nie została rozprowadzona ani jedna ulotka ... kolejne wielkie rozczarowanie ... na dodatek największe, gdyż organizator zobowiązał się do reklamy. Tym razem jest gorzej niż w przypadku PREANZLAU. Zawitało tylko 8 maniax, w tym sami znajomi z SUDDEN DEATH i dwie moje dobre znajome z Niemiec. Totalna porażka, brak słów ...
    Około 21:00 na scenie pojawił się DEAD REMAINS, zagrali około 25 minut, żywiołowo i na temat, brzmienie dobre. Panowie z STEEL DEATH, SUDDEN DEATH, PERVERSE i kilku znajomych robią za maniax. Jest śmiesznie J. Około godziny 22:00 na scenę wkraczają STEEL DEATH. Wchodzą przez salę we czwórkę przywdziani jedną szatą olbrzymiego chorego owada. Zrobiło to dobre wrażenie. Panowie wyluzowani na scenie, sypią kawałami, wokalista ubrany w damską koszulę razi niskim na przemian z krzyczącym growling'iem. Ostro, prosto, ciężko i do przodu, dobra mikstura hard core'a, thrash'u i death metalu. Zabawny zespół. Maniax ci sami, tym razem przeobrażają się członkowie DEAD REMAINS. Po 30 minutach kończą swój set, oklaski oddane przez maniax i jest dobrze.
    Około 23:00 wchodzimy my, wykończeni, w szczególności ja 8,5 godzinną jazdą, zaczynamy od intra "HAIL RO RUADH TAWERN" poprzez "INFESTATION & DESOLATION", "KNIFE"S KEEPER", "HAMMER SMASHED FACE" i na kończącym "ANAL DECHY" oraz outrze "DESPITE THE EXECUTION". Krótko i na temat, gdyż nie było dla kogo rozwodzić się. Tym razem nie mieliśmy dla kogo pozamiatać więc odpuściliśmy sobie trochę.
    Około 0:30 byliśmy w mieszkaniu mojego dobrego znajomego, byłego basisty SUDDEN DEATH, a teraz BRETT PIT, Markusa. Chłopaki z DEAD REMAINS pojechali w powrotną drogę, czyli ogólną masakrę na autostradzie ... współczucia. Jedyna pozytywna rzecz z Lengerich to otrzymana od znajomego płytka VCD/DVD z naszym koncertem na niemieckim festiwalu THRASH TILL DEATH oraz spotkania z kilkoma dobrymi znajomymi.
    Około godziny 1:20 nadszedł sen ...


    06.10.2003 - dzień wolny

    Cały ten dzień od godziny 12:00 spędziliśmy na niemieckich autostradach wraz z jednym postojem, oraz pieprzoną policyjną kontrolą w drodze powrotnej do Polski, gdyż przed nami dwa dni wolnego.

    07.10.2003 - dzień wolny

    08.10.2003 - dzień wolny


    09.10.2003 - Braunschweig - klub "Beatclub"

    Około godziny 14:00 wyruszyliśmy z kraju. Około 400 kilometrów do pokonania. O godzinie 18:30 jesteśmy w klubie. Na miejscu czekają panowie z DORMANT MISERY oraz jedzonko, browarek i inne leśne rarytasy J. Tym razem po zbadaniu sytuacji dowiadujemy się, że reklama została należycie sporządzona i rozprowadzona w postaci ulotek oraz plakatów. Na potwierdzenie klub odwiedza około 120 maniax, co wpływa znacząco na jakość występów. Klub wyposażony w nagłośnienie, znajdujący się w podziemiach centrum na deptaku, który miażdżył klimatem. Na wstępie nastąpiły próby zespołów DORMANY MISERY oraz DEAD REMAINS. PERVERSE ja zwykle nie bada dźwięków przed głównym występem. Godzina około 21:30 i na scenę wchodzą DORMANT MISERY. Stara szkoła death metalu, wpadająca w trans, przypominała mi stary GODFLESH, miejscami muzycznie i wokalnie, headbanging dotyczy szczególnie basisty, który przez całego seta machał bańką, dźwięk na poziomie i jest dobrze. Kilku maniax ruszyło w headbanging za zespołem. Około 40 minutowy set oklaskiwany był wystarczająco by stwierdzić, że panowie z DORMANT MISERY grają już długo, bo od 1989 roku i choć nie wyszli poza lokalną scenę, to show dobre i warte pokazania szerszemu gronu maniax. Osobiście podobało się mi.
    Około 22:40 na pole bitwy wkracza DEAD REMAINS. Rozpoczynają od swego śmiesznego intra i dalej jest tylko walec ciężkich dźwięków. Po raz kolejny na uwagę zasługuje numer "REPTILE" oraz "UNLOVED STEP SON". Większa ilość maniax doznaje headbanging'u, jest świetnie. Miotają się i klimatem przypominają krajowe gorące koncerty, choćby w małej części to co działo się podczas naszego ostatniego mocnego koncertu w Gorzowie Wlkp. Po 40 minutowym dobrym secie, oklaskiwani chłopcy kończą cover'em "ZODIAK" i wszystko jasne. Kolej na "perwerów". Około godziny 23:30 pojawiamy się na scenie. Robi się gorąco. Zaczynamy jak zwykle od intra, potem szybki i techniczny "INFESTATION & DESOLATION". Już spora większość maniax wczuwa się w headbanging, reszta stoi w zamarciu, twarze skupione w naszym kierunku. My nie dajemy za wygraną i dalej kolejno wg set listy miażdżymy. Bartho dzisiaj ponownie pokazuje technikę. Trochę skracamy set do 8 utworów. Leci ostatnie intro z DIABLO, a publika jest zaskoczona zbyt krótkim setem. Tym razem chcieliśmy zostawić niedosyt i udało się. Po około 30 minutowym secie, maniax dopadają nas i obrzucają samymi superlatywami. Sporo koszulek sprzedanych, klimat super, przyjaźni ludzie, w tym właścicielka, aż żal kończyć. Nocleg u Michy "I'm death metal fan, fuck it all" 34 letniego zagorzałego death metal'owego maniaka, czy niektórzy znają stary angielski DESECRATOR?!?! Ja po raz pierwszy usłyszałem u Michiego winylową płytę tej grupy, wydali tylko jedną płytę i to w dodatku tylko na winylu, DESECRATOR rządzi, Micha też. Browar, odpowiednia muza i zielono nam J. Tak na marginesie, mieliśmy szczęście, gdyż Micha miał w miarę porządek w swoim mieszkaniu, w przeciwieństwie do mieszkania, w którym spali chłopaki z DEAD REMAINS, podobno sifilisus totalez ... Około godziny 2:30 sen ...


    10.10.2003 - Berlin - klub "k 17"

    Wstaliśmy około 11:20, małe śniadanko i spotkanie na deptaku pod klubem z DEAD REMAINS i 250 kilometrów drogi do Berlina. Gdy dotarliśmy do miasta po 3,5 godzinnej drodze, musieliśmy przebrnąć przez korki na ulicach Berlina. Zajęło nam to dobra godzinę i około 17:00 dotarliśmy do klubu. Klub pusty i jesteśmy pierwszymi gośćmi, po kilku chwilach udaliśmy się do pobliskiego tureckiego baru by spożyć jakąś strawę. Po powrocie do klubu ponowne żarcie, browarek i około godziny 18:30 zjeżdżają się zespoły. Tego wieczoru oprócz nas i DEAD REMAINS zagrali moi dobrzy znajomi z polskiego zespołu CRUENTUS oraz niemiecki SECRETUM. Koncert pod nazwą METAL MASSAKER II został przesunięty z godziny 21:00 na 22:00, co oznaczało, że na scenę wejdziemy około godziny 1:00, ogólna masakra, zachód jest pod tym względem do dupy ... Dwa zespoły robią próbę, polski CRUENTUS oraz niemiecki SECRETUM. My jak zwykle obchodzimy się bez próby a w nasze ślady idą DEAD REMAINS. Nagłośnienie pracuje jak należy, choć w starym miejscu lokal k17 miał lepsze brzmienie, którego doświadczyliśmy rok wcześniej. Maniax zaczynają schodzić się około godziny 21:00. Około godziny 22:00 jest 70 osób, ciągle schodzą się i na scenie pojawiają się chłopaki z polskiego CRUENTUS. Panów sześciu, grają porządny black death metal okraszony klawiszami, inspirowany dokonaniami DIMMU BORGIR, lecz jest coś więcej w ich muzyce, ich własny przekaz, który rodzi swój własny styl. Bardzo dobre mimiki, szczególnie wokalisty, gitarzysty oraz basisty. Utwór za utworem, rodzi się niesamowity klimat i kilku maniax podąża za zespołem w headbanging. Coraz więcej ludzi napływa do lokalu. Sala zapełnia się do 100 maniax, a CRUENTUS rzeźbi swoją piękną klimatyczną muzyczkę. Są gromkie brawa i masa zdjęć, co rusz flesh'e błyskają. Po około 30 minutowym bardzo dobrym secie na scenie pojawia się niemiecki SCRETUM. Od jakiegoś krótkiego czasu chłopaki próbują zdobyć Niemcy i stać się popularni. Czysty thrash metal, brzmienie basu przybliżone do starego OVERKILL, wokal podobny do Billy'ego Milano i panowie serwują dobrą dawkę czystego thrash metal'u z niewielkimi naleciałościami death metalu. Sporo maniax udaje się w headbanging i cała sala ogląda SECRETUM, słychać, że mają swoją publiczkę w Berlinie i rozwijają się. Po 40 minutowym dobrym koncercie na scenie atakują chłopcy z DEAD REMAINS. Niestety zbyt wiele nie mogę powiedzieć na temat ich występu, gdyż przesiedziałem cały ich set w garderobie J na pogawędkach z chłopakami z CRUENTUS'a. Słyszałem gromkie oklaski. Po około 35 minutowym secie czas na zamiatanie. Około 0:30 wchodzimy na scenę. Intro "HAIL RO RUADH TAWERN" płynie z głośników. Niemieccy maniax podchodzą pod scenę i zaczynamy jak zwykle wg set-listy, "INFESTATION & DESOLATION", "KNIFE"S KEEPER", "SICK TUNER". Widzę miejscami ostry headbanging, flash'e błyskają i headbanging. Brzmienie gitary powala mnie, Bartho łoi niesamowite tempa, technika profesjonalna, Arthur masakruje najniższymi dźwiękami wydobywając je głęboko z gardła i jak zwierz miota się po scenie. Następnie “HAMMER SMASHED FACE". Dojrzałem nawet wokalistę SECRETUM w publiczności, który machał bańką. Maniax krzyczą i klaskają na przemian. Następnie "ANAL DECHY". Temperatura sięga zenitu ... Headbaning ... Kolejno "DEAD" i struna pęka, zbyt wilgotno i gorąco ... Co by nie było, dokańczamy razem "DEAD". Nagle wracają myśli i stwierdzam, że zapomniałem zapasowego kompletu, co jest strasznym błędem. Przepraszam przez mikrofon maniax, tłumacze sytuację i dziękuję za bardzo dobre przyjęcie. Schodzimy ze sceny w niedosycie. Po minucie wracam by spojrzeć co dzieje się ... Maniax stoją w bezruchu w tych samych miejscach, jakby nasze show ciągle toczyło się ... Szybkie zebranie myśli, prośba o pożyczenie gitary od chłopaków z polskiego CRUENTUS'a. Gitarzysta poszedł do samochodu. Ja międzyczasie penetruje swój śmietnik i znajduję komplet zapasowych strun. Wymiana w szybkim tempie i wracamy na scenę. Maniax ciągle w tych samych miejscach ... Niesamowite wrażenie ... Jedziemy od numeru "13".
    Jeden z maniax fotografuje nas i w tym samym czasie macha bańką ... Niesamowite wrażenie ... Następnie “BLASTING THE JUDGEMENT DAY" i outro muzyczne “DESPITE THE EXECUTION" ... Schodzimy ze sceny w trakcie intra z BALDUR'S GATE ... maniax nie odchodzą i krzyczą pojedynczo ZUGABE, czyli jeszcze raz ... Chcemy pozostawić niedosyt lecz maniax nie poddają się i skandują chóralnie naszą nazwę, więc wychodzimy ponownie ... Pierwszy i ostatni na trasie bis w postaci utworu "UNITED BY HATRED", który zagraliśmy także po raz pierwszy i ostatni na tej małej trasie. Maniax poszli w headbaning ... Około godziny 1:30 schodzimy ze sceny, na której solidnie pozamiataliśmy ... jestem cholernie zadowolony. Najlepsze brzmienie z całej trasy, dobra publika, wszystko poszło znakomicie, oby więcej takich koncertów ... Kilka koszulek i płyt sprzedanych, kilka pochwał, rozmów z maniax i mały incydent z organizatorem, który chciał wg mnie zbyt szybko opuścić lokal i na moje zapytanie o pieniążki stwierdza, że wyśle je pocztą. Takiego żartu w życiu nie słyszałem ... Szybka interwencja i dodatkowa pomoc dwóch osób i pieniążki znajdują się natychmiast ... jak nie reklama to pieniądze ...
    Chłopaki z DEAD REMAINS ponownie powracają do domu, a my rezygnujemy z noclegu w klubie i udajemy się we czwórkę do mieszkania siostry wokalisty DEAD REMAINS, Ersthe. Super mieszkanko i o 4 nad ranem zapadamy w sen ...


    11.10.2003 - Wismar - klub "Fellfresse"

    Wstajemy o godzinie 14:00 po południu, w końcu wysypiamy się, mała przechadzka po berlińskich ulicach w poszukiwaniu pieczywa na śniadanko. Wracamy do mieszkania i po śniadanku około godziny 16:00 wyruszamy do Wismar. 280 kilometrów autostrady i jesteśmy w klubie przed godziną 20:00. Na miejscu dowiadujemy się, że PERVERSE gra jako otwieracz i ma zaczynać o godzinie 20:00 ... Następna pieprzona niespodzianka ... Oczywiście niby mieliśmy tylko 10 minut ... Jako ostatni zespół ma zagrać ENTHRALLMENT, jakieś wymówki z brakiem sprzętu i takie tam ... Wkurzeni wchodzimy na scenę, rozstawiamy się spokojnie i zaczynamy o 21:00 swój set. Set idzie wg listy. My headbanging na polu bitwy ... Maniax, około 80 osób stoją jak oniemieli. Tylko dwóch czy trzech miota pod sceną ... W trakcie "HAMMER SMASHED FACE" jest o wiele więcej ... Reszta kamienne twarze ... Około półgodzinny set i pozamiataliśmy Wismar ... Sporo płyt sprzedanych i ostatnia koszulka. Ogólnie lokal stricte metal'owy, w drzewie, z drewnianym balkonem wewnątrz, super klimat ... Ponownie jakieś dziwne roszady i na scenie pojawia się ENTHRALLMENT, co oznacza, że ostatni miał zagrać DEAD REMAINS, bez komentarza. Słyszę tylko kawałek ich utworu, w dodatku krzywo odegranego ... Pakujemy się i około godziny 22:30 odjeżdżamy do naszego kraju, żegnając się ze wszystkimi wspaniałymi ludźmi z DEAD REMAINS, właścicielem klubu, który jest zagorzałym maniakiem brutalnej muzy w stylu DISAVOWED, także jest dobrze. Około godziny 2:30 w nocy jesteśmy w Polsce, zmęczeni, w szczególności ja, kierowaniem samochodu, lecz bardzo zadowoleni ...

    Reasumując, bardzo udane koncerty po Niemczech, ponad 450 maniax obejrzało nasze koncerty oprócz niewypału w Lengerich, wszystkie koszulki sprzedane i sporo płytek, poznaliśmy dużo świetnych ludzi, dużo rozmów, muzyki, doświadczenia ... ogólnie pozamiataliśmy jak zawsze ... Wielkie podziękowania dla wszystkich, którzy nam pomogli ... Wiecie kim jesteście ... SZACUNEK !!!


    autor: Pith & Perverse

    Dodał: Olo

Najnowsza recenzja

Deamoniac

Visions of the Nightside
Trzeci album włoskiej death metalowej ekipy złożonej z byłych muzyków nieco bardziej znanego wszystkim Horrid. Tutaj, zafascynowani starą Szwecją oddają się całkiem przyjemnemu, brutalnemu m...





Najnowszy wywiad

Epitome

...co do saksofonu to był to przypadek całkowity. Bo idąc coś zjeść do miasta napotkaliśmy kolesia który na ulicy grał na saksofonie. Zagadałem do niego żeby nagrał nam jakieś partie i zgodził się. Oczywiście nie miał pojęcia na co się porwał, do tego komunikacja nie była najlepsza, bo okazał się być obywatelem Ukrainy i język polski nie był dobry albo w ogóle go nie było...