DZISIEJSZA PREMIERA ALBUMU:

BYTHOS

CHTHONIC GATES UNVEILED
Dziś koncert / Besatt, Disorder ++
Dziś koncert / Besatt, Disorder ++

Tour report



Najnowsza recenzja

Sovereign

Altered Realities
Co za debiut! Jestem absolutnie zauroczony tym co zaserwowała ta norweska ekipa i absolutnie nie dziwię się, że Dark Descent nie zwlekała z kontraktem. Dotychczasowe doświadczenie muzyków Sovereign w takich kapelach jak m.in. Nocturnal Breed, czy Execration na pewno pozwala oczekiwać kompozycji powyżej średniej ligowej, ale ten materiał dostarcza wszystkiego tego, czego zawsze oczekiwal...





Brodequin

Harbinger of Woe
Niczym notoryczny morderca, który w ekstatycznym transie opowiada śledczym o tym, co w momentach szaleństwa robił z dziesiątkami swoich ofiar, tak Brodequin postanowili opowiedzieć nam po 20 latach o swoich nieludzkich praktykach z pierwszych trzech płyt - utrzymywania ofiar na krawędzi agonii w przerażającej pokucie tortur zgniatania, wyrywania, wbijania i rozrywania, ale teraz nadając...





  • BRUTAL SURGEONS TOUR part II - PARRICIDE & DEFORMED

    2003-06-04
    Myślę, że należy zacząć od tego, że pierwotnie Wojtek z Deformed przygotowywał koncerty z myślą o Dark Legion, a gdy oni zrezygnowali postanowił zaprosić nas i nazwać całe przedsięwzięcie 'Brutal Surgeons Tour part II'. Pomimo, że w noc przed wyjazdem nie wiadomo było czym jedziemy i za ile, jakkolwiek pełen nadzieji cieszyłem się, że znów będziemy razem dewastować kolejne miasta. Nikt nie przypuszczał, że będzie to bardzo niezwykła pod każdym względem podróż.




    Deformed

    Maniacy



    Chełm - No Mercy Pub - 9 maja
    Chłopcy z Deformed dojechali nieco spóźnieni, jakkolwiek okazało się, że zamiast busem dysponujemy vanem i po zapakowaniu sprzętu van dobijał na nawet najmniejszym dołku. Tego wieczora miały grać tylko dwa zespoły. Po rozstawieniu sprzętu i stoiska, paru piwkach - Deformed zainstalował się na scenie. Doskonałe brzmienie i kolosalna przepaść między ich wrześniowymi występami (na plus oczywiście ). Chełmska publiczność znała ich z poprzedniej trasy, więc od początku koncertu pod sceną był prawdziwy amok. Po nich zainstalowaliśmy się na scenie i okazało się, że mimo iż znam tą scenę, grało mi się fatalnie - słyszałem tylko swoją gitarę i blachy. Podobno z przodu było brutalnie i selektywnie. Trudno mi jednak to ocenić. Po koncercie pakowanie, van na parking, my do mnie na kolację i nocleg. W Chełmie sprzedaliśmy połowę koszulek z trasy i zaczęliśmy się zastanawiać czy nie dzwonić do Piotrka Popiela, by zdążył je dodrukować przed wyjazdem na Słowację. Później okazało się, że chełmski koncert był najlepszym na trasie, oglądało go około 70 osób, a tantiemy były najwyższe.




    Parricide

    Gość i jego baty



    Dęblin - Łoś klub Dołek - 10 maja
    Pierwszy raz graliśmy w tym mieście i okazało się, że klub był całkiem przyjemny, a właściciel miły, organizacja bardzo dobra. Pierwszy na scenie zaprezentował się lubartowski Profundis, ale ich występ przemknął mi bez szczególnych wrażeń. Grali black/ death w raczej monotonny sposób, wszystko jeszcze przed nimi. Następny Deivos prezentował się już dużo lepiej. Doskonały perkusista, a ich brutalny i techniczny death metal obronił się doskonale. Dobry występ ale statyczny. Deformed kupili publiczność niemal od początku i mimo niezbyt dobrego nagłośnienia brzmieli poprawnie i dali standardowo dobry koncert. Po nich była kolej na nas i muszę powiedzieć, że grało mi się doskonale, słyszałem właściwie wszystko, dzięki czemu odegrałem stuff praktycznie bezbłędnie. Przyjęcie mieliśmy bardzo dobre. Sprzedaliśmy kilka naszych cds oraz koszulek z trasy, podobnie jak cdr-y Deformed szły jak woda. Nocleg mieliśmy w klubie, pękła wódeczka i zrobiło się bardzo miło. Koncert obejrzało około 60 osób, wrażenie robił koleś z batami do połowy ud.



    Gdańsk - Rudy Kot - 11 maja
    Po tym mieście obiecywaliśmy sobie bardzo dużo, a okazało się, że w sali gdzie miał się odbyć koncert było jakieś wesele, a faktycznie odbył się w sali kinowej z nagłośnieniem, które przywieźliśmy ze sobą. Ucieszyłem się, bo wreszcie poznałem osobiście ludzi, z którymi koresponduję od lat, czyli Adama z Necroscope' zine oraz Pawlaka z Open Casket nwslt. Jakkolwiek sam koncert okazał się niewypałem nagłośnieniowym, frekwencyjnym i finansowym. Nie potrafię tego zrozumieć, ale atmosfera w klubie była bardzo zimna, jakby ludzie nie przychodzili tam się bawić, tylko na jakąś stypę. Na stoisko nawet nikt nie spojrzał, a na sali wiało lodem. W Gdańsku okazało się, że padł nam mixer, a gdy zespoły

    Parricide, Deformed, Dark Legion
    występujące przed nami skończyły grać okazało się, że głowa pod moje wiosło również jest na skraju żywotności. Gdy graliśmy wzmacniacz zaczął przerywać i trzeszczeć. Relacje między kapelami są dla mnie równie dziwne, co między fanami. Współpraca odbywa się w jedną stronę, pt. wy nam dajcie zagrać na waszym sprzęcie, a my później zabierzemy nasz, bo już późno. Na koncercie Deformed bawiło się dwóch ludzi, a na Parricide nikt. Gdy grał Sonheillon jacyś kolesie czytali gazety. Musieliśmy w połowie setu zejść ze sceny, bo kończył się czas. Jakkolwiek twierdzę, że zagraliśmy dobry koncert i dzięki Menelowi z Deformed zabrzmieliśmy najlepiej jak można było na tym sprzęcie. Dark Legion zabrzmiał fatalnie, a grali zupełnie po ciemku. Czekam na ich drugą płytę, Marek obiecał, że mnie rozwali. Koncert obejrzało lub przespało jakieś 50 osób. Wkrótce później godzina pakowania i jedziemy na nocleg; Deformed do Marcina z Dark Legion, a my do schroniska nad jeziorem z Markiem z Dark Legion. Wreszcie prysznic i ciepły żurek. Muszę tu ostrzec wszystkich; uważajcie na Marka, zawsze wylewa piwo, w każdym pomieszczeniu w jakim przebywa. Rano śniadanie i powrót do Gdańska. Później razem z Deformed wyprawa na plażę. Tu furorę zrobił Pluto (Deformed), bo jako jedyny w Polsce wykąpał się w Zatoce Gdańskiej.


    Gorzów Wielkopolski - 13 Posterunek - 12 maja
    Przyjechaliśmy nieco spóźnieni ale od razu poczuliśmy prawdziwie undergroundową atmosferę. Mili ludzie, fajny klub. Okazało się, że w Gorzowie od trzech lat nie było tam koncertu, więc defloracja odbyła się z naszym udziałem. Rozkładamy sprzęt i stoisko, jest dobrze. Zaczynają miejscowi z Bunder Nekromunda, grają solidny grind i choć są młodzi i niedoświadczeni, rokują bardzo dobrze na przyszłość. Deformed daje doskonały koncert, ludzie w amoku, towar ze stoiska schodzi z mozołem, głównie cdr-y Deformed. Później wchodzimy na scenę, słyszalność zerowa, mój wzmacniacz zmienia brzmienie podczas grania, chaos. Podobno pod sceną masakra, ale ciężko nam w to uwierzyć. Koncert widziało jakieś 60 osób. Właściciele są zadowoleni, zniszczenia minimalne, zysk z piwa spory. Będą kolejne koncerty w 13-tym. Po koncercie chłopaki z B.N. pomagają nam spakować sprzęt. Są mili i pomocni i udajemy się do schroniska. Rano Tomek - nasz pałker wraca pociągiem do Chełma, bo ma maturę; ustny z polskiego, co napawa nas przerażeniem, bo jesteśmy zmuszeni grać z bębnami z cd-romu. Piotrek z B.N. okazał się tu bardzo serdecznym i pomocnym człowiekiem. Żegnamy gościnny Gorzów, a przed nami Toruń.


    Toruń - Bunkier - 13 maja
    Najpierw wiało, później padało, zrobiło się zimno, burza. Bunkier to klub z tzw. klimatem, nie ma sceny ale wkrótce ma być. Pierwsi grają Children Of The Worst God. Ich muza to krzyżówka Pantery i old schoolowego death metalu. Grali stanowczo za długo, i używali zbyt dużo jednostajnych patentów. Później grał bydgoski Morthifer, nieco statyczny koncert ale muzyka po prostu niszczy, czekam na materiał, który podobno właśnie nagrywają. Bardzo precyzyjni instrumentaliści, utwory nie nużą, a perkusista to ich największy atut. Deformed dał doskonały koncert, ruch na scenie, ruch pod nią i na stoisku. Czas na egzamin, cdr do discmana i naprzód. Słyszalność na scenie prawie żadna. Discman nie czyta pierwszych pałek. Gramy pierwsze dziesięć utworów i o dziwo pod sceną amok, ale to co dobre szybko się kończy. Cdr przeskakuje lub jest źle wypalony. Chaos, dno, moja wściekłość osiąga apogeum, mimo pozytywnych relacji, nic mnie nie przekona co do tego występu. Musimy tam wrócić z Tomkiem. Koncert widziało blisko 70 osób, a na stoisku zarejestrowaliśmy spory ruch. Jeszcze w Chełmie Wojtek (Deformed) dostał sms'a od Andrzeja - organizatora koncertu w Częstochowie. Napisał,że sorry ale raczej koncert nie wyjdzie, bo są juwenalia, przepraszam za zamieszanie. W obecnej sytuacji zrobiły się dwa dni wolne i było bez sensu wracanie do Bydgoszczy na nocleg. Zdecydowaliśmy, że Robert - kierowca vana oraz Wojtek i Pluto z Deformed jadą do Suchej, a my plus Menel z Deformed do Chełma. Zjedliśmy kolację w barze dla tirowców i pożegnaliśmy się przed Włocławkiem. Wkrótce ruszyliśmy w kierunku Warszawy, a chłopaki w vanie na Łódź.


    14 maja - day off
    W Chełmie byliśmy nad ranem. Tadek i Alek poszli do swych domów, ja z Menelem ruszyliśmy do mnie. Synek do przedszkola, a my spać. Gdy wstaliśmy pomyślałem, że warto zadzwonić do Wojtka. W słuchawce usłyszałem, że zaraz za Włocławkiem wystrzeliła uszczelka pod głowicą w vanie i panewki są do wymiany. Jednak wkrótce miał po nich przyjechać bus z Suchej. Współczuliśmy chłopakom, ale wieczorem urządziliśmy małą popijawę u Alka, było super. Bliscy zwałki dotarliśmy do mnie.


    15 maja - day off
    Około południa zadzwoniłem ponownie do Wojtka. Okazało się, że po spędzeniu 30 godzin w vanie przyjechał po nich bus. Przepakowali sprzęt i ruszyli na południe. Około 40 kilometrów przed Suchą bus uderzył w autobus. Pluto z Wojtkiem spali na pace i w momencie uderzenia sprzęt poleciał na nich. Pluto ma rozcięty łuk brwiowy, a Wojtek stłuczoną nogę. Bus musiał być holowany. Jutro mamy ruszać na Słowację a dwa samochody zostały skasowane.




    Parricide, Deformed, Abstract

    Parricide, Deformed, Abstract



    Banska Bystrica (Słowacja) - Tartaros - 16 maja
    Pobudka o 4 rano i jedziemy do Suchej. Na miejscu pakowanie i kolejny zawód. Nowy właściciel Remontu - klubu w którym mieliśmy grać ostatni koncert trasy 18 maja, nie dopełnił formalności i klub nie może być otwarty; koncertu nie będzie. Głowa Alka nie działa, została uszkodzona podczas wypadku, musi zostać w Suchej. Jedziemy na Słowację. Dwoma osobowymi samochodami przekraczamy granicę bez przeszkód. Pod klubem jesteśmy około 18tej i już na wstępie uderza nas serdeczność Słowaków. Piwo leje się strumieniami. Pierwszy zespół na scenie to Perversity; solidny death metalale bez rewelacji. Dźwięk nie najlepszy, ale jest dość brutalnie choć nazbyt statycznie. Później zainstalowaliśmy się my. Mała scena, ciasno ale jest dobrze. Słyszalność niezła, brzmienie na scenie niezłe, niestety z przodu nieco chaotycznie, podobno brutalnie ale z trzeszczeniem. Spory ruch pod sceną. Towar ze stoiska zaczął się sprzedawać i dobrze - już widać kolesi w koszulkach z trasy. Następnie Deformed i ponownie masakra, grali już w Banskiej i są tu bardzo lubiani. Bardzo dobry koncert, choć Menel narzeka na zerową słyszalność na scenie i nie możność podłączenia trzeciego mikrofonu; schodzą zadowoleni. Brzmienie jak poprzednio, nieco trzeszczące i niezbyt czytelne zmieniło się dopiero, gdy zainstalował się Hypnos. To zrozumiałe, bo zmienili oni sprzęt na własny i zabrzmieli bardzo dobrze jak na warunki panujące w klubie. Zagrali bardzo dobry koncert ale ludzie z niewiadomych przyczyn nie bawili się. Myślę, że Tartaros odwiedziło tego dnia blisko 80 osób. Po koncercie, piwko, zdjęcia, bójka między jakimiś punkami, zaloty Pluta do ochoczej Słowaczki, która od dziś została nazwana przez Słowaków Plutovą. Pożegnania i udajemy się na posiłek do Petra (Abstract). Potem chłopaki z Deformed zostają, a my jedziemy spać do Macia. Na miejscu okazuje się, że impreza dopiero się zaczyna. Bardzo weseli i uprzejmi Słowacy robią na nas kolejne pozytywne wrażenie. Po chwili wpadają następni, Julo z Abstract i Ivanka Plutova. Leje się piwo, rum i wódka, dla smażących również był raj. Kładziemy się o 5 - tej, o 8 - mej część ludzi już na nogach. Znów muzyka, znów piwo.


    Trencin (Słowacja) - Bianka - 17 maja
    Wstałem po 10-tej, pożegnanie z Maciem i innymi wesołymi chłopakami, Ivanka Plutova też już poszła. Jedziemy do Petra na śniadanie. Potem do Tesco po zapasy i do sali prób Abstract po sprzęt. Wkrótce przyjeżdżają chłopaki z Pathology Stench i pakujemy graty. Około 18-tej jesteśmy pod klubem. Wypakowujemy sprzęt i rozstawiamy stoisko. Na scenie Abstract, grają niezły koncert. Petr to bardzo żywiołowy gitarzysta, robi wrażenie. Słowacy grają instrumental dark/doom metal. Dają dobry koncert ale nie są zadowoleni. Petr twierdzi, że to ich najgorszy koncert w życiu. Przesadza. Następnie Deformed, dają dobry koncert, brzmienie nienajlepsze, Menel narzeka na słyszalność, wina sprzętu. Do przodów można podłączyć tylko jeden wokal i automat w mono. Drugi wokal z basowego pieca. Jakkolwiek ludziom się podobało. Wychodzimy na scenę. Niezłe brzmienie, słyszalność taka sobie. Swoboda, luz jak nigdy wcześniej. Wokalu nie słychać, Tadek jest spięty, pod koniec setu pęka struna w basie, robimy przerwę, Tomek gra krótkie solo na bębnach. Jeszcze dwa kawałki i schodzimy. Czas na Pathology Stench, są tu uważani za najlepszy słowacki zespół, więc przyjęcie maja znakomite. Widać ogromne doświadczenie koncertowe. Wokalista pokazał przyrodzenie, co zaowocowało włączeniem się do zabawy damskiej części publiczności. Nie znam muzyki P.S. z płyt, a na koncercie panował zbytni chaos, bym mógł ocenić wartość muzyczną zespołu. Jakkolwiek zrobili na mnie bardzo dobre wrażenie. Po koncercie wracamy do Banskiej, do Petra, później kolacja i spanko. Rano pożegnania, zdjęcia i odjazd; Deformed przez Chyżne, my przez Piwniczną, bo chcieliśmy jeszcze zobaczyć Tatry. Czeka nas jeszcze jeden kurs do Suchej i z powrotem - po sprzęt.


    Mimo, że prawie na każdym koncercie były niedostatki sprzętowe, że nie raz przymieraliśmy głodem, że mieliśmy pecha co do ilości koncertów - najpierw było ich 14, a faktycznie zagraliśmy ich 7, mimo że dołożyliśmy pieniądze, których zawsze nam brakuje, mimo dwóch wypadków oraz padniętych wzmacniaczy i miksera, mimo gównianego koncertu z cdr'em, niczego nie żałuję. Z Deformed jeździliśmy drugi raz, znamy się jak łyse konie, to świetni kolesie. Dzięki tej trasie poznaliśmy nowe miejsca i nowych ludzi. Słowacy są najserdeczniejszymi ludźmi, których w życiu spotkałem. Mam nadzieję, że wkrótce doprowadzimy do trzeciej edycji. Do zobaczenia na koncertach w ramach Brutal Surgeons Tour part III. To wyłącznie moje spostrzeżenia. Tyle widziałem, słyszałem i czułem podczas tej trasy, więc przy okazji innych ewentualnych relacji mogą być rozbieżności i myślę, że to naturalne.


    autor: Piotr (Parricide)


    Dodał: Olo

Najnowsza recenzja

Sovereign

Altered Realities
Co za debiut! Jestem absolutnie zauroczony tym co zaserwowała ta norweska ekipa i absolutnie nie dziwię się, że Dark Descent nie zwlekała z kontraktem. Dotychczasowe doświadczenie muzyków Sover...





Najnowszy wywiad

Epitome

...co do saksofonu to był to przypadek całkowity. Bo idąc coś zjeść do miasta napotkaliśmy kolesia który na ulicy grał na saksofonie. Zagadałem do niego żeby nagrał nam jakieś partie i zgodził się. Oczywiście nie miał pojęcia na co się porwał, do tego komunikacja nie była najlepsza, bo okazał się być obywatelem Ukrainy i język polski nie był dobry albo w ogóle go nie było...