Najnowsze recenzje

  • Sovereign - "Altered Realities"

    2024 / 1cd
    Dark Descent Records
    Norway
    Sovereign - Altered Realities Co za debiut! Jestem absolutnie zauroczony tym co zaserwowała ta norweska ekipa i absolutnie nie dziwię się, że Dark Descent nie zwlekała z kontraktem. Dotychczasowe doświadczenie muzyków Sovereign w takich kapelach jak m.in. Nocturnal Breed, czy Execration na pewno pozwala oczekiwać kompozycji powyżej średniej ligowej, ale ten materiał dostarcza wszystkiego tego, czego zawsze oczekiwaliście po obietnicach kontynuacji dziedzictwa starego Pestilence, Dark Angel, Ripping Corpse, albo Incubus/Opprobrium przy okazji kolejnych nowinek w tym gatunku. I kluczem do zrozumienia wyjątkowości Sovereign jest właśnie pojęcie kontynuacji. Kwartet z Oslo traktuje thrash/death metalowe dziedzictwo tuzów gatunku nie jak nową układankę ze starych puzzli, ale wyłącznie jako formę zakorzenienia. Z old schoolowej napastliwości z wściekłą sekcją rytmiczną i zdartymi wokalami przechodzącą charakterystycznie ścinanymi riffami w rozbudowane, ale niesamowicie wciągające odnogi w kierunkach zarówno progresywnych jak i wolniejszych, pozaziemsko przestrzennych, z przeciągłymi ozdobnikami gitar i wsparciem klawiszy. Zarówno finezyjne riffy jak i porywające solówki nadają wyrafinowany ton temu tętniącym odświeżającą energią organizmowi, w którego żyłach płyną klasyczne, zjadliwe substancje, ale ostateczną konsekwencją wielowątkowych kompozycji jest materiał, który nie przytłacza techniczną zawiłością, za to rozbudza ciągle apetyt na kolejne odsłuchy - i kolejne produkcje rzecz jasna.

    www.darkdescentrecords.com
    www.facebook.com/sovereignnorway
    www.darkdescentrecords.bandcamp.comOlo / 9Posłuchaj / oglądaj
  • Brodequin - "Harbinger of Woe"

    2024 / 4cd
    Season of Mist
    USA
    Brodequin - Harbinger of Woe Niczym notoryczny morderca, który w ekstatycznym transie opowiada śledczym o tym, co w momentach szaleństwa robił z dziesiątkami swoich ofiar, tak Brodequin postanowili opowiedzieć nam po 20 latach o swoich nieludzkich praktykach z pierwszych trzech płyt - utrzymywania ofiar na krawędzi agonii w przerażającej pokucie tortur zgniatania, wyrywania, wbijania i rozrywania, ale teraz nadając tym historiom hieratyzm i wprowadzając w swoje formy przestrzeń budującą pełną napięcia grozę. Brodequin nie zwolnili, nie złagodnieli, wciąż oddają się manii intensyfikacji bólu, ale zdecydowanie poprawili brzmienie całości i przede wszystkim - uatrakcyjnili dynamikę kompozycji wzbogacając je w epicką podniosłość, która pozwala dostrzec w ich muzyce zupełnie inny wymiar. Nie powinno być to poczytywane za ujmę dla ich ekstremizmu, ale ta płyta to zdecydowany przełom dla Brodequin w kwestii przystępności ich sadystycznego przekazu, dotarcia z religią pręgierza także do tych, którzy do tej pory pozostawali głusi na ich surową doktrynę. Dotychczasowych wyznawców natomiast nie spotka rozczarowanie po dwóch dekadach oczekiwania na nową ewangelię.

    shop.season-of-mist.com/list/brodequin-harbinger-of-woe
    orcd.co/harbingerofwoepresave
    www.facebook.com/brodequinTN
    www.instagram.com/brodequintn
    brodequin.bandcamp.comOlo / 9Posłuchaj / oglądaj
  • Deamoniac - "Visions of the Nightside"

    2024 / 3cd
    Xtreem Music
    Italy
    Deamoniac - Visions of the Nightside Trzeci album włoskiej death metalowej ekipy złożonej z byłych muzyków nieco bardziej znanego wszystkim Horrid. Tutaj, zafascynowani starą Szwecją oddają się całkiem przyjemnemu, brutalnemu mieleniu w bardzo surowej oprawie brzmieniowej (chyba nawet bez masteringu) co powinno przypaść do gustu wielbicielom nie tylko Nihilist, Carnage, czy wiadomo-którego-Crematory, ale też Nominon, Kaamos, a nawet jedynki Vomitory. Rozpędzone betonowe buldożery, napierający bezlitośnie atak bębnów, szczypta melodii w riffach, klasyczny growl i żadnych zabaw w klimatyczne przestoje, malownicze solówki, czy próby bezsensownego odpowiadania na pytanie po co nam kolejny klon skandynawskiego cudu sprzed trzech dekad. Warte docenienia szczere i niepretensjonalne podejście do sprawy.

    shop.xtreemmusic.com/english.item.index.php?&id=27087
    xtreemmusic.bandcamp.com/album/visions-of-the-nightside
    www.facebook.com/DAEMONIAC666/Olo / 6,5Posłuchaj / oglądaj
  • Morbid Sacrifice - "Ceremonial Blood Worship"

    2023 / 2cd
    Godz ov War Productions
    Italy
    Morbid Sacrifice - Ceremonial Blood Worship Drugi album włoskich podziemniaków, których jaskiniowy black/death metal zauroczy każdego, kto pluje na krzyż i tańczy przy wczesnych piosenkach Archgoat, Hellhammer, Nunslaughter, Grave Desecrator, peruwiańskiego Mortem, Sathanas, czy choćby naszego Throneum. Nowy materiał, podobnie jak dotychczasowe tego zespołu, pozbawiony jest partii solowych i brzmi prawie jak koncertówka z głębokiego bunkra, ale rwące, nieskomplikowane i pachnące starym grobowcem riffy stały się teraz bardziej czytelne. Uzupełnia je prosta, ale odpowiednio tasująca tempa sekcja rytmiczna i genialny, ociekający smolistą flegmą wokal. I choć to południowa Europa to wszystko to brzmi bardzo południowoamerykańsko, z właściwą dla tamtego podziemia wiarą w prostotę, autentyczność i pogardę dla wszelkich trendów, progresywnej świeżości i instrumentalnych popisów. Jeżeli dodam, że włoskie trio wybrało klasyczny staroć Sodom na cover to dostajecie pełne wyobrażenie o tym czego się po nich spodziewać. Słuchając tego materiału nawet nie czuję zażenowania pisząc recenzję, w której po raz wtóry powtarzam te same frazesy bo i u Morbid Sacrifice ciężko szukać wybitnej oryginalności. Warto jednak zaznaczyć, że przy całym swym regresywnym uroku Morbid Sacrifice nie jest jednym z tych zespołów, który próbuje chować instrumentalne kalectwo za oldskulowym parawanem. “Ceremonial Blood Worship” wchodzi jak złoto już od pierwszego kontaktu i bez potrzeby przymykania oka na jakiś muzyczny paździerz.

    fb.me/MorbidSacrificeOfEvil
    godzovwar.com
    www.facebook.com/godzovwar
    godzovwarproductions.bandcamp.comOlo / 7,5Posłuchaj / oglądaj
  • God Disease - "Apocalyptic Doom"

    2023 / 2cd
    Gruesome Records
    Finland
    God Disease - Apocalyptic Doom Nazwa God Disease przewinęła mi się parę lat temu w kampaniach niemieckiej F.D.A. Records, która wydała debiut tych Finów, ale nigdy nie doszło do zbliżenia, że się tak wyrażę. Drugi album zespołu ukazuje się z kolei w barwach świeżutkiej, portugalskiej Gruesome Records. Tym razem trafił do mojego odtwarzacza i, korzystając ze sprzyjającej aury leniwie się w nim rozgościł na nieco dłużej. Tytuł albumu zwięźle i celnie opisuje nawiasy, w których trio to wykonuje swoje działania i przyznam szczerze, że świetnie ten album pasowałby do katalogu nieczynnej już od bodajże dekady, ich rodzimej Firebox. Przetaczające się powoli, podsuwane przez God Disease muzyczne obrazy spowite gęstą cmentarną mgłą nie odbiegają od standardów wyznaczonych przez Evoken, Mournful Congregation, Doom V.S. i całej reszty błąkających się jesienią pomiędzy grobami specjalistów od muzycznych depresji. W ciężkie, masywne i powolne riffy God Disease wplątują w dwugłosach gitar niebanalne, rozwlekłe melodie wnoszące odpowiedni, melancholijny posmak do utworów. Chwilowe zrywy do bardziej dynamicznego prowadzenia kompozycji wpływają tylko pozytywnie na słuchalność całego materiału nadając mu jeszcze więcej wyrazistości, a nieziemskie wyziewy Ilkki (który wokaluje swoją drogą też w wydawanym przez Godz Ov War death metalowym Ashen Tomb) nadają całości jeszcze bardziej ponurego kształtu. Całkiem niezły kąsek, dla doceniających doom z mocnym death metalowym sznytem.

    www.facebook.com/goddisease
    goddiseasofficial.bandcamp.com
    www.facebook.com/GruesomeRecordsPT
    gruesomerecords.bandcamp.com/
    gruesomerecords.wordpress.comOlo / 7Posłuchaj / oglądaj
  • Melancholic Seasons - "The Crypt of Time"

    2022 / 5cd
    self-released
    Germany
    Melancholic Seasons - The Crypt of Time Melodyjny death metal od wielu lat skręca coraz bardziej na margines zainteresowania fanów ekstremalnego grania i skutkuje to tym, że nawet tak niezłe zespoły jak niemieckie Melancholic Seasons funkcjonują jako kompletnie nieznane i bez większych szans na przebicie się przez skorupę powszechnej obojętności. Wierząc Metal Archives i załączonemu bio zespół istnieje od połowy lat 90-tych i “The Crypt of Time” to już ich piąty studyjny album. Wystarczy pobieżne sprawdzenie ich dotychczasowej twórczości żeby zdać sobie sprawę, że na “The Crypt of Time” Melancholic Seasons wykonali kolosalny skok pod względem jakości produkcji, rozbudowanych i dopracowanych kompozycji, a nawet okładki - wreszcie nie utrzymanej w duchu pseudo mrocznej popeliny, ale naprawdę godnej oldschoolowych tradycjonalistów - choć sam temat obrazka nawiązuje do motywu czaszki z kwiatkiem, który od początku przewija się na okładkach ich albumów. W każdym razie wszystko co do tej pory zalatywało serem młodych harcowników, na “The Crypt of Time” dojrzało na tyle, że spokojnie porównywać można teraz tych Niemców z najlepszymi w tym gatunku - Hypocrisy z połowy lat 90-tych, Centinex, Defleshed, czy nawet wczesnym Edge of Sanity (choć tak naprawdę najbliższy stylistyczne wydaje się tutaj być akurat “Cryptic” - jedyny krążek nagrany bez udziału Swanö). Krótko mówiąc - znajdujemy tu dobrze zbilansowaną formułę chwytliwych gitar, z agresywną, nie stroniącą od blastów sekcją rytmiczną i, co dla mnie osobiście najważniejsze - bez popadania w męczący nadmiar melodyjnej ornamentyki, którym epatowali göteborgscy pionierzy gatunku. Sam zespół stoi mocno na ziemi, zapewniając, że zdają sobie sprawę, iż nie odkrywają niczego nowego, a ich działalność to wynik wielkiej pasji do tego typu grania i że tak naprawdę wcale nie liczą na jakiś nagły wzrost popularności. Poziom zaprezentowany na tym krążku powinien, obiektywnie rzecz biorąc, wystarczyć przynajmniej na podpisanie jakiegoś kontraktu, ale chyba wszyscy dobrze wiemy jak to w biznesie wygląda i co teraz, mówiąc kolokwialnie ‘żre’.

    www.facebook.com/MelancholicSeasons.Metal
    www.melancholic-seasons.deOlo / 6,5Posłuchaj / oglądaj
  • Epitome - "ROTend"

    2022 / 5cd
    Deformeathing Production
    Poland
    Epitome - ROTend Przyszło nam czekać osiem długich lat na nowy album rzeźników z Epitome. Koniec końców jednak wybiła godzina "W" i płyta zagościła w moim odtwarzaczu. Pierwsze takty są powolne, ciężkie, jakby przygotowywały nieświadomych słuchaczy na zbliżającą się dźwiękową masakrę, a ta rozpoczyna się już po kilkunastu sekundach. Trwa nieprzerwanie przez następne 30 minut prezentując 17 nowych kompozycji, które utrzymane są w doskonale znanym, chorobliwym klimacie jaki panowie nam serwują od lat. Nie ma tu nic odkrywczego - i nie jest to, broń szatanie, żaden zarzut! Zespół po prostu konsekwentnie podąża raz obraną ścieżką i kolejne albumy są cały czas utrzymane w takiej właśnie konwencji. Średnie tempa w połączeniu z ciężkimi riffami, absolutnie wbijającym w glebę masywnym brzmieniem sprawiają, że słucha się tego z nieskrywaną przyjemnością. Chłopaki od czasu do czasu przyspieszą, ale to wciąż jest chore, szalone, obłąkane. Nowe kawałki są utrzymane w przytłaczającym klimacie, zapewne to spora zasługa naprawdę solidnego, ciężkiego brzmienia które idealnie pasuje do tej muzyki. "ROTend" jest brudny, szorstki, brutalny i każdy, kto lubił poprzednie materiały Epitome nie powinien się czuć zawiedziony. Ten gnijący, cuchnący rozkładem ochłap mięsa powinien zadowolić nawet najbardziej wybrednych koneserów gore grindowej mielonki, więc nie pozostaje mi nic innego niż włączyć przycisk "repeat" i wysłuchać tego albumu raz jeszcze. Wy zrobicie dokładnie tak samo.

    www.facebook.com/SupeROTic
    www.deformeathing.com
    www.facebook.com/deformeathing
    www.deformeathing.bandcamp.comNasum / 9Posłuchaj / oglądaj
  • Hostia - "Resurrected meat"

    2022 / EP
    Deformeathing Production
    Poland
    Hostia - Resurrected meat Tym wszystkim, którzy nie mogą doczekać się najnowszego, pełnowymiarowego albumu Hostii, gentelmeni tworzący muzykę w tym projekcie postanowili przyjść z pomocą i nieco ulżyć wszystkim zniecierpliwionym owieczkom. Jak wiadomo, nic tak nie cieszy jak porcja nowej muzyki - idąc tym tokiem rozumowania, dostajemy epkę, która z jednej strony uspokaja fanów, bo mogą posłuchać sobie nowych kawałków, a z drugiej zaostrza apetyt i sprawia, że czekają z jeszcze większą niecierpliwością. 11 minut, bo tyle trwa "Resurrected meat", to istny huragan. Żaden utwór nie przekracza magicznej granicy dwóch minut, więc nietrudno sobie wyobrazić jak to może brzmieć. Niezwykle gęsta, pędząca na złamanie karku perkusja wyznacza tempo muzycznej chłosty. Mimo takiej intensywności materiał brzmi bardzo dobrze i nie otrzymujemy jakiejś ściany dźwięku, z której będziemy próbować coś wyłapać. Klarowne brzmienie pozwala nam usłyszeć poszczególne instrumenty, ale jednocześnie sprawia wrażenie zbyt czystego. Być może przydałaby się jakaś odrobina produkcyjnego brudu, trochę więcej ciężaru, aby te kawałki zabrzmiały jeszcze potężniej. To jednak tylko takie marudzenie dla marudzenia, bo wszystko żre tutaj jak należy.Szczególnie mocnym akcentem jest odhumanizowany, industrialny, chory remix który otrzymujemy na koniec. Dość mocno kojarzy mi się z kawałkiem autorstwa Deranged, który usłyszymy na ich trzeciej płycie. Wszyscy czekający na pełny album mogą być spokojni,bowiem ten króciutki przedsmak zwiastuje solidną porcję death/grind na wysokim poziomie. Chciałoby się powiedzieć mała rzecz, a cieszy.

    www.churchofhostia.com/
    www.facebook.com/hostiaband/
    hostiametal.bandcamp.com/
    www.instagram.com/hostia666/
    open.spotify.com/artist/1oM790LNK44Js7LOQJKSzy
    www.youtube.com/channel/UC7xlWDBjjfBNuDACp7fWpjwNasum / 7Posłuchaj / oglądaj
  • Ataraxy - "The Last Mirror"

    2022 / 3cd
    Dark Descent Records / Me Saco Un Ojo Records
    Spain
    Ataraxy - The Last Mirror Znakomity w moim osobistym odczuciu poprzedni album Hiszpanów spotkał się jednak z zarzutami o nadmierne złagodzenie formy w stosunku do debiutu. Na trzecim z kolei - “The Last Mirror” Ataraxy szybko wyciągnęli wnioski i, utrzymując wciąż głębię i dostojność atmosfery powrócili do bardziej szorstkiego i masywniejszego brzmienia. Niepowtarzalny klimat zaświatów uzyskany prawie wyłącznie klasycznym instrumentarium, charakterystycznie zwieszająca się rozpacz w growlingu Javiego, raz wyjące boleśnie, a kiedy indziej wżynające się bezlitośnie w dzikim obłędzie gitary, dynamika podkreślająca z jednej strony podniosły nastrój, a z drugiej przekazująca potężną, skomasowaną gwałtowność - Ataraxy uwodzi bogatym wachlarzem upiornych doznań i wciąż będę upierał się, że ich twórczość bliższa jest stylistyce dark metalowej, choć rzecz jasna z wyraźnym, death metalowym rdzeniem. Mniejsza już jednak o te szufladki. Hiszpanie po raz kolejny udowadniają, że mają swój pomysł na granie i potrafią przełożyć go na praktyczne wykonanie. Jest w tym wszystkim zawsze coś na tyle intrygującego, że każdy z ich albumów zostaje w odtwarzaczu na długo i na każdy kolejny czekam z niekłamaną ekscytacją.

    www.facebook.com/DarkDescentRecords/
    www.darkdescentrecords.com/
    www.facebook.com/mesacounojo/
    www.mesacounojo.com/Olo / 8,5Posłuchaj / oglądaj
  • Crucifier - "Say Your Prayers"

    2022 / EP
    Iron Bonehead Productions
    USA
    Crucifier - Say Your Prayers Zdecydowanie najsłabszy materiał Crucifier jaki znam. OK, rozumiem, że wydawnictwa mniejszego formatu rządzą się często swoimi prawami, że zespoły pozwalają sobie na eksperymenty, ale mimo wszystko wciąż nie rozumiem dlaczego ekipa o takim statusie wypuszcza materiał, który nie dorasta poziomem nawet do ich pierwszych demówek. Szanuję ogólnie pojętą pogardę Crucifier dla technicznego onanizmu i aranżacyjnych kunsztowności, ale do tej pory było to ich atutem, a nie przykrywką dla kompozycyjnej i technicznej indolencji. “Say Your Prayers” to przeciętna dynamika, mdłe i dosyć przypadkowo montowane riffy, nieudolnie zaaranżowane sola z melodiami nieprzystającymi kompletnie do ich ponurego, bluźnierczego dziedzictwa i produkcja na poziomie nagrania z próby. Sytuację odrobinę tylko ratuje wciąż trzymający poziom wokal Cazza Granta, ale cała reszta wciąż jest daleka od poziomu death/black metalu do jakiego przyzwyczaili nas ci panowie. No i jeszcze ten nieszczęsny cover Carnivore na koniec, który kompletnie nie pasuje do brzmienia Crucifier. Jego wybór wydaje się być po prostu nietrafioną decyzją - ale pewnie znajdą się tacy, którzy zarzucą mi bluźnierstwo.

    weltenfeind.com/crucifier
    www.ironbonehead.de/
    www.facebook.com/IronBoneheadProductions
    ironboneheadproductions.bandcamp.com/Olo / 4Posłuchaj / oglądaj
  • Mastectomy - "Supreme Art of Extermination"

    2021 / EP
    Rotten Music
    Poland
    Mastectomy - Supreme Art of Extermination Imponująca jest cierpliwość, pracowitość i oddanie jakie Adam wkłada w swoją twórczość. W stylistyce brutal-slam-gore-czy-co-tam-sobie-dodacie-jeszcze death metalu czuje się przy tym jak pocisk z javelina w ruskim czołgu i nie ustaje w serwowaniu nam kolejnych krwawych scenariuszy muzycznych. Podoba mi się ten konsekwentnie dawkowany, niezbyt szybki groove i cedząca się sadystycznie brutalność, żonglerka aranżacyjnymi pomysłami i nurzanie się w chorej patologii naszej rzeczywistości. Nie będę Wam wciskał kitu o wybitności Mastectomy, ale będę też bronił przed sprowadzeniem go do kolejnego sztampowego brutalizera z syntetycznymi blastami, silikonowymi maskami zombie i sztuczną krwią - co powiecie w zamian na historie o dzieciach z Leningradzkiego, wnikliwą wiwisekcję psychiki różnych seryjnych zabójców, czy… pochwałę pracy policjantów? No tak, niezbyt poprawne politycznie podejście lidera Mastectomy do pewnych tematów może nie ułatwiać mu drogi do sukcesów wydawniczych, ale cóż gorszego może nas spotkać niż kiszenie się we własnej, zbiorowej jednomyślności? Odstawiając dyskusje światopoglądowe na bok - tego co dostajemy z logiem Mastectomy słucha się po prostu z przyjemnością. Słychać ciągły progres twórcy pod względem instrumentalnym i koncepcyjnym. Po raz kolejny pochwalić muszę programowanie bębnów i ich naturalny charakter - współczesna technika produkcyjna na pewno ma tu swoje znaczenie, ale wyczucie tematu i umiejętność składania wszystkiego w jedną sensowną całość to jednak zupełnie inna sprawa i Adam może być tylko dumny z tego co wychodzi spod jego ręki.

    www.rottenmusic.net
    www.facebook.com/Mastectomy666
    mastectomy1.bandcamp.comOlo / 6Posłuchaj / oglądaj
  • Malignant Altar - "Realms of Exquisite Morbidity"

    2021 / 1cd
    Dark Descent Records
    USA
    Malignant Altar - Realms of Exquisite Morbidity Pochodzący z Houston Malignant Altar to stosunkowo nowa nazwa na tamtejszej scenie. Powstali w 2018 roku i zdążyli od tego czasu nagrać tylko dwa dema. W ich składzie znajdziemy jednak muzyków, którzy z niejednego pieca głośnik zjarali - zainteresowanych wszystkimi detalami odsyłam na Metal Archives, ale może wystarczy Wam fakt, że przewijają się tam takie nazwy jak choćby grindcore’owy Insect Warfare, kompletnie odmienne stylistycznie - Oceans of Slumber, czy też grające zajebisty, lovecraftowski old school death metal Church of Disgust. Ci ostatni są zdecydowanie najbliższym odnośnikiem dla Malignant Altar, ale trzeba powiedzieć, że ogólnie teksaska scena ekstremalna od zawsze charakteryzowała się specyficznym ciężarem riffów jak i ciekawym podejściem do sekcji rytmicznej i “Realms of Exquisite Morbidity” zdecydowanie wpisuje się w te standardy. Zwalające z nóg obuchy gitar przetaczają się w ponurym walcu przechodzącym w masywne mielony, a wreszcie w gęste, mordercze blasty - no tak, to w skrócie klasyczny opis sztampowego -ation death metalu, ale jednak jakość pomysłów, wykonania i brzmienia, z którą mamy tu do czynienia świadczy o tym, że Malignant Altar stawiają sobie poprzeczkę zdecydowanie ponad masowo produkowaną przeciętność. Riffy, solówki, skład tego wszystkiego do kupy - we wszystkim czuć fajny, całościowy zamysł, a na szczególne wyróżnienie zasługuje zwłaszcza praca bębnów, której aranżacyjne wyrafinowanie nadaje kompozycjom wyjątkowej gęstości i wynosi cały album na inny poziom death metalowej abstrakcji. No i produkcja - czytelna, pełna soczystego ciężaru, doskonale podkreślająca siłę tych utworów w pełnym spektrum częstotliwości. Doskonały debiut, którego nie powinno się przegapić.

    darkdescentrecords.bandcamp.com/
    www.facebook.com/DarkDescentRecords/
    www.darkdescentrecords.com/store/index.phpOlo / 8Posłuchaj / oglądaj

Najnowsza recenzja

Sovereign

Altered Realities
Co za debiut! Jestem absolutnie zauroczony tym co zaserwowała ta norweska ekipa i absolutnie nie dziwię się, że Dark Descent nie zwlekała z kontraktem. Dotychczasowe doświadczenie muzyków Sover...





Najnowszy wywiad

Epitome

...co do saksofonu to był to przypadek całkowity. Bo idąc coś zjeść do miasta napotkaliśmy kolesia który na ulicy grał na saksofonie. Zagadałem do niego żeby nagrał nam jakieś partie i zgodził się. Oczywiście nie miał pojęcia na co się porwał, do tego komunikacja nie była najlepsza, bo okazał się być obywatelem Ukrainy i język polski nie był dobry albo w ogóle go nie było...