Recenzje



  • Oligarquia - "Nechropolis"

    2000 / cd
    Destroyer Records
    Brazylia
    Niewiele oczekiwałem po "Nechropolis" sugerując się poziomem reprezentowanym przez dwa pozostałe zespoły (Genocidio i Torture Squad), których płyty razem z Oligarquia otrzymałem w paczce od Destroyer Records. Wyglądało mi to na jeszcze jedną trzecioligową, nikomu nie potrzebną kapelę z garażu. Wrażenie zostało spotęgowane gdy na zdjęciu zobaczyłem dziewczynę. Nie jestem jakąś szowinistyczną świnią (chyba...), ale moim zdaniem kobiety (z pewnymi wyjątkami) o metalu pojęcia nie mają. Na szczęście dla Oligarquia Carolina nie udziela się piskliwo - wokalnie, tylko o dziwo szarpie sześć strun! A i dźwięki jakie wykonuje z trzema kolegami są dla mojego ucha dużym zaskoczeniem! Plus dla niej! Na dzień dzisiejszy nie potrafię wymienić zbyt wielu kapel, które nadal grają w tak archaiczny sposób. "Jak?" - zapytacie. "Całkiem do rzeczy!!!" - odpowiem. Oligarquia najwięcej pożycza od swoich krajanów z Sarcofago, oraz troszeczkę z demówkowego okresu Impaled Nazarene. "Nechropolis" to w przeważającej części nawałnica hałasu, w której wszystko wali się na łeb, a najprzyjemniejsze, że wcale nie chce przestać. Cenię sobie baniaki prujące zdecydowanie do przodu, nie baczące na techniczne niuanse, dudniący bas, w kółko powtarzane riffy, nierzadko działające na tej samej zasadzie, tj. najpierw kilkudziesięciosekundowy, walcowaty wstęp, a później już tylko jazda na maksa. Oczywiście są i wolniejsze fragmenty, w których band potrafi się odnaleźć bez utraty siły i dynamiki. "Nechropolis" rekomenduję maniakom drwiącym ze zniewieściałego, melodyjnego metalu lat obecnych!

    artourq@hotmail.com, absuss@brfree.com.brm.k / 7 Szukaj więcej o Oligarquia

Najnowsza recenzja

Sovereign

Altered Realities
Co za debiut! Jestem absolutnie zauroczony tym co zaserwowała ta norweska ekipa i absolutnie nie dziwię się, że Dark Descent nie zwlekała z kontraktem. Dotychczasowe doświadczenie muzyków Sover...





Najnowszy wywiad

Epitome

...co do saksofonu to był to przypadek całkowity. Bo idąc coś zjeść do miasta napotkaliśmy kolesia który na ulicy grał na saksofonie. Zagadałem do niego żeby nagrał nam jakieś partie i zgodził się. Oczywiście nie miał pojęcia na co się porwał, do tego komunikacja nie była najlepsza, bo okazał się być obywatelem Ukrainy i język polski nie był dobry albo w ogóle go nie było...