Cóż za cudowne kilka minut muzyki! Żadnego intro srintro, żadnego ostrzeżenia, parental, srental advisory czy trailerów, które miałyby za zadanie przygotować metalową gawiedź na to muzyczne tornado. Żadnej reklamy, ani zapowiedzi ze strony wielkich wytwórni, które pewnie o tym zespole nawet nie wiedzą. A tu nagle, jak niezapowiedziany strzał w ryj zza rogu ciemnej uliczki, w jakiejś szemranej okolicy, wyskakują panowie z takim materiałem. Brzmi to naprawdę bardzo staro, old school pełną gębą, coś jak miks Napalm Death, Extreme Noise Terror i Death Toll 80 K. Brzmienie surowe, ale utrzymane w ryzach, z rozpoznawalnymi poszczególnymi instrumentami. Wokale nie brzmią jak jakieś świńskie pomruki, ale pełnokrwisty charkot wkurwionego buntownika. Kompozycje przelatują niczym seria z Gatlinga pozostawiając po sobie rozszarpane strzępy każdego nieostrożnego smiałka, który postanowił się z tym demo zapoznać. Zero litości, bezpośredniość jakiej brakuje w takiej muzyce, a przy okazji niesamowita chwytliwość tych numerów mówi mi, że trzeba koniecznie się rozejrzeć za tym na fizycznym nośniku. Mam nadzieję, że wkrótce uraczeni zostaniemy większą dawką, bo 6 utworów narobiło mi piekielnego smaka! Cudny strzał.
Na nowej płycie znajdziecie numer "Krasnodar Kitchen", opowiada on o zakochanych ptaszkach – Dmitry i Natalii Baksheevy z Rosji. Para przyznała się do kilkunastu morderstw od 1999. Podczas przeszukania znaleziono zdjęcia przedstawiające świąteczną kolację, gdzie dekoracjami stołu były ludzkie części ciała.
Czy damy radę wpasować się w panujące dzisiaj trendy tego nie wiem. Mam nadzieję, że tak i płyta zdoła troszkę namieszać i odbije się to echem w środowisku. Mam też nadzieję, że będziemy w stanie pokazać, że scena ma się dobrze i zachęcić innych do tego że warto coś robić mimo tego, że się mieszka daleko od siebie.
Jest old school, bo nie zagraliśmy ani jednego oryginalnego dźwięku, kawałki są krótkie, jest w nich mnóstwo thrashu i punka, szczypta death metalu – to dla wielu będzie właśnie przepisem na grindcore, zmieniają się tylko proporcje. Nie boli nas ta łata, nie chce nam się też szukać innej.