Recenzje



  • Morgoth - "Ungod" 2015 / 4CD
    CENTURY MEDIA RECORDS
    GERMANY

    Morgoth - Ungod Powrót syna marnotrawnego niemieckiego death metalu z jednej strony elektryzował, z drugiej - wzbudzał chyba w każdym pewne rozterki. Oto zespół, który kilkanaście lat wcześniej pokazał death metalowym fanatykom wielkiego faka, wraca i każe nam wierzyć, że znów zapłonęła w nich death metalowa iskra i przeszło im zmęczenie tym gatunkiem, do czego otwarcie przyznawali się w wywiadach w I połowie lat 90-tych. Zmiana w ostatniej chwili przed nagraniami na pozycji frontmana dodatkowo podsyciła wątpliwości i zwiększyła ciężar oczekiwań co do nowego materiału. Dziś, dwa miesiące po premierze wątpię jednak, aby ktokolwiek poważnie twierdził, że ten reunion był niepotrzebny, aby ktokolwiek płakał za Markiem Grewe i nagrywał video z sikaniem na swój egzemplarz “Ungod”. Nie ma bowiem mowy o najmniejszym rozczarowaniu - będąc fanem tej kapeli w całej jej dyskograficznej rozciągłości jestem kupiony na amen i nie wyobrażam już sobie w tej chwili braku tego krążka na swojej półce i nie są to tylko tępe spusty starego pryka nad kultowym szyldem. Praktycznie każdy numer to rasowy morgothowy killer, w których znajdziemy wszystkie charakterystyczne dla nich elementy - pełzające złowrogo walce, posępne melodie, rytmiczny groove z przeszywającym kąśliwie werblem no i te specyficzne, chwytliwe riffy, z drugą gitarą dogrywającą wysokie akcenty, ozdobniki i szesnastki. W tą rekultywację starego oblicza zespołu idealnie wpisał się też gardłowy Disbelief, którego wokal, wręcz bliźniaczo podobny do śpiewu Grewe (a może nawet jeszcze bogatszy w możliwości operowania głosem) okazał się wybornym uzupełnieniem nowych kawałków, bez utraty historycznej tożsamości zespołu. Wszystko jest tu więc ewidentnie wycelowane w odtworzenie magii twórczości zespołu do “Odium” włącznie i momentami ociera się to wręcz o cytowanie samych siebie - ewentualnie możemy potraktować to po prostu jako wyciskanie możliwie najbardziej chwytliwej esencji tego Morgoth do którego wszyscy tak bardzo tęsknili. W odstawkę poszła jedynie jedna rzecz - non-konformistyczna mentalność zespołu z tamtego okresu, która decydowała o ciągłych zmianach, eksperymentach, pchała zespół na drogę indywidualizmu i pogardy dla oczekiwań rzeszy fanatyków. Niemiecka legenda nie wydaje się być jednak obciążona z tego powodu jakimś kacem moralnym. Na razie udowodnili, że są w świetnej kompozycyjnej, a także koncertowej formie i doskonale radzą sobie w nowej, jakże innej już przecież rzeczywistości muzycznego przemysłu. Jakie będą dalsze ruchy zespołu? Czy doczekamy się konsekwentnego stawiania pomników dla swojego dziedzictwa, czy może jednak nie ustoją w jednym miejscu i połkną bakcyla progresu?

    www.facebook.com/MorgothOfficial
    www.morgoth-band.comOlo / 9 Szukaj więcej o Morgoth
  • Multimedia






Najnowsza recenzja

Deamoniac

Visions of the Nightside
Trzeci album włoskiej death metalowej ekipy złożonej z byłych muzyków nieco bardziej znanego wszystkim Horrid. Tutaj, zafascynowani starą Szwecją oddają się całkiem przyjemnemu, brutalnemu m...





Najnowszy wywiad

Epitome

...co do saksofonu to był to przypadek całkowity. Bo idąc coś zjeść do miasta napotkaliśmy kolesia który na ulicy grał na saksofonie. Zagadałem do niego żeby nagrał nam jakieś partie i zgodził się. Oczywiście nie miał pojęcia na co się porwał, do tego komunikacja nie była najlepsza, bo okazał się być obywatelem Ukrainy i język polski nie był dobry albo w ogóle go nie było...