Dziś koncert / Inqisition, Demonical
Bez dwóch zdań jest to jeden z czołowych kandydatów do death metalowego albumu tego roku. W składzie Denial przewijają się muzycy, którzy swoją wartość udowodnili już w kilku innych miażdżących meksykańskich szwadronach (takie nazwy jak Cenotaph czy Shub Niggurath nie powinny być nikomu obce) więc Asphyxiate podpisując z nimi kontrakt wiedziała, że kota w worku nie bierze i recenzowany tu debiutancki długograj ściera w proch wszelkie wątpliwości w tym temacie. Ale do rzeczy. Denial generalnie trzyma się standardów wyznaczonych przez tytanów podziemia w początkach eksplozji death metalu na początku lat 90-tych. Brutalny, mielący się w ultraniskim strojeniu death metal z ciężkimi zwolnieniami, wwiercającymi się bluźnierczo riffami z wysokimi akcentami w stylu Incantation, basem rzężącym jak cały oddział dogorywających gruźlików i sprężystymi walcami w stylu Grave, chorymi, nieco chaotycznie wijącymi się solówkami, gniotącą pracą perkusji z lepkimi taktowcami, opóźnionymi smagnięciami wysokiego werbla i dzwonkowatymi talerzami i wreszcie ze wspaniale głębokim i mokrym growlem wibrującym jak przesuwana płyta grobowa. Współczesna technika producencka całe szczęście nie pozbawiła tych kawałków naturalnego brudu, kurzu, pajęczyn, i konsystencji rozkładającej się surowizny, a jednocześnie nie pozwoliła, aby wszystko zlało się jeden bezsensowny basowy bełkot. Wyszła z tego genialna, old schoolowa hybryda szkoły skandynawskiej i amerykańskiej, w której, jak już wyżej wspomniałem, najczęściej wyczuwalne są podobieństwa do Incantation i Grave, ale co chwila można wychwytywać naleciałości coraz to innych piewców death metalowej zgnilizny - Autopsy, Carnage, Demilich, Vital Remains (z czasów debiutu), Bolt Thrower, Immolation... i można tak sobie ciągnąć jeszcze długo. A jak ktoś narzeka, że "to przecież nic nowego" to niech sobie kupi odświeżacz w Rossmanie zamiast tego CD.
Co za debiut! Jestem absolutnie zauroczony tym co zaserwowała ta norweska ekipa i absolutnie nie dziwię się, że Dark Descent nie zwlekała z kontraktem. Dotychczasowe doświadczenie muzyków Sover...
...co do saksofonu to był to przypadek całkowity. Bo idąc coś zjeść do miasta napotkaliśmy kolesia który na ulicy grał na saksofonie. Zagadałem do niego żeby nagrał nam jakieś partie i zgodził się. Oczywiście nie miał pojęcia na co się porwał, do tego komunikacja nie była najlepsza, bo okazał się być obywatelem Ukrainy i język polski nie był dobry albo w ogóle go nie było...