Be'lakor - "The Frail Tide"
2007 / 1cd
Self-released
Australia
"The Frail Tide" to pierwsza płyta Australijczyków z Be'Lakor. No szału nie ma - chłopcy pchają się z kopytami na scenę doom-goth-black metalową i w zasadzie mają pełen osprzęt, by sobie na niej grać: monumentalizm w riffach, czyste brzmienie gitar, klawisze, gardłowy growl George'a Kosmasa (trochę przypominający mi Asis'a Nasseri z Haggard), niekiedy mało efektowne przyspieszenia - dominują średnie i wolne tempa. Przez mięso gitar przebijają się dźwięki akustyczne. Nie wiem skąd tyle natłuczonej wokół Be'Lakor pogańskiej piany. Oprócz deklarowanych inspiracji "nature" and "paganism" i zdjęcia w jakichś krzakach, tyle tam sioła, żywiołu i w ogóle wszystkiego, co może być "pagan" , ile łez uronionych przez przysłowiowego kota. Bardziej słyszę na płycie Tristanię czy wczesny Theater Of Tragedy, tylko że bez żeńskich wokali no i z resztkami kangura na zderzaku autokaru wożącego kwintet Be'Lakor z koncertu na koncert. W Norwegii kangury się pod koła raczej nie pchają. Mógłbym się bardziej przyczepić i zarzucić, że muzyka Be'Lakor to wypadkowa fascynacji wspomnianymi zespołami tak silnej, że uniemożliwiającej rozwój własnego, indywidualnego stylu. Ale rzeczonej scenie się zawsze mocno po dupie dostaje, a że ja - strzelajcie - pod wpływem jej uroku pozostaje od wczesnego liceum, toteż nie zagłuszę Be'Lakor spuszczaną w kiblu wodą. Tym bardziej, że chłopaki ocierają się niekiedy o thrash, gdzieś tam solówkami flirtują z klasycznym heavy - no nie odczuwa się doomowego ciężaru przez cały czas. Krążek przypadnie do gustu fanom metalu gotyckiego, jego plusem jest na pewno otwarcie na inne, bardziej klasyczne podgatunki, minusem wspomniane "przedruki" z Tristanii i dziwna maniera wokalisty, który niekiedy z różnych słów robi takie samo "oooa!" Nie wiem, może to jakieś australijskie narzecze...
"The Frail Tide" to sześć utworów, w tym jeden - "Paths" - w całości "klawiszowy". Prawie 43 minuty metalu, który nie oszałamia, nawet nie zmusza do jakiegoś głębszego zastanowienia się nad tym, co z zespołem będzie dalej. Coś czuję, że się da oswoić, stanie się przebojowym bożyszczem dla mniej wymagający kręgów słuchaczy, bo brakuje mi w Be'Lakor pazura. Czuć niezdecydowanie, chwilowość, powierzchowność. Póki co, przyzwoicie - czas pokaże.
www.belakor.net; www.myspace.com/belakorPaweł Boroń / 6 Szukaj więcej o Be'lakor