Relacje z koncertów



Najnowsza recenzja

Sovereign

Altered Realities
Co za debiut! Jestem absolutnie zauroczony tym co zaserwowała ta norweska ekipa i absolutnie nie dziwię się, że Dark Descent nie zwlekała z kontraktem. Dotychczasowe doświadczenie muzyków Sovereign w takich kapelach jak m.in. Nocturnal Breed, czy Execration na pewno pozwala oczekiwać kompozycji powyżej średniej ligowej, ale ten materiał dostarcza wszystkiego tego, czego zawsze oczekiwal...





Brodequin

Harbinger of Woe
Niczym notoryczny morderca, który w ekstatycznym transie opowiada śledczym o tym, co w momentach szaleństwa robił z dziesiątkami swoich ofiar, tak Brodequin postanowili opowiedzieć nam po 20 latach o swoich nieludzkich praktykach z pierwszych trzech płyt - utrzymywania ofiar na krawędzi agonii w przerażającej pokucie tortur zgniatania, wyrywania, wbijania i rozrywania, ale teraz nadając...





Deamoniac

Visions of the Nightside
Trzeci album włoskiej death metalowej ekipy złożonej z byłych muzyków nieco bardziej znanego wszystkim Horrid. Tutaj, zafascynowani starą Szwecją oddają się całkiem przyjemnemu, brutalnemu mieleniu w bardzo surowej oprawie brzmieniowej (chyba nawet bez masteringu) co powinno przypaść do gustu wielbicielom nie tylko Nihilist, Carnage, czy wiadomo-którego-Crematory, ale też Nominon, Ka...





Morbid Sacrifice

Ceremonial Blood Worship
Drugi album włoskich podziemniaków, których jaskiniowy black/death metal zauroczy każdego, kto pluje na krzyż i tańczy przy wczesnych piosenkach Archgoat, Hellhammer, Nunslaughter, Grave Desecrator, peruwiańskiego Mortem, Sathanas, czy choćby naszego Throneum. Nowy materiał, podobnie jak dotychczasowe tego zespołu, pozbawiony jest partii solowych i brzmi prawie jak koncertówka z głębo...





  • Nocturnus, 2 października, Berlin, klub K17

    2008-11-13
    Nocturnus to - nikt chyba nie powinien mieć co do tego wątpliwości - kapela z rzędu tych, które każdy szanujący się fan metalowej ekstremy powinien choć raz w życiu zobaczyć. Bez względu naprawdę na to, po ilu latach się zreaktywował, w jaki składzie występuje i kto tam jeszcze do czego mógłby się w swej przerośniętej "truemetalowości" przypierdolić. Dlatego gdy tylko się dowiedziałem, że Mike Browning z muzykami swojej obecnej kapeli, After Death, ruszył w trasę "The Lost Key Is Coming Back", a jeden z jej koncertów odbędzie się w Berlinie, wiedziałem że muszę tam być.

    Obaw oczywiście było sporo. Od czasu wydania legendarnego albumu "The Key" minęło wszak 18 lat (sic!), gitarowe wywijasy Mike'a Davisa to jednak spore wyzwanie, a przede wszystkim - wiadomo jak to z reaktywacjami bywa. Pozytywnie nie nastrajały zresztą ani frekwencja na koncercie, ani supporty. Po wejściu na salę okazało się, że wieje z niej kosmiczną wręcz pustką (po sporym klubie plątało się ledwie kilka osób), a obecny już w K17 jednoosobowy warszawski desant w postaci niejakiego Morbid Marcina wydał na pierwszy grający tego wieczora wyrok skazujący (na zapomnienia). Niestety później nie było wiele lepiej, z kronikarskiego więc tylko obowiązku dodać należy, że bułę męczyły Violated, Punish, Memorial i Slither. W jakiej kolejności i kto co grał - nie mam pojęcia. Czynności poznawcze ograniczyły się do pytań natury egzystencjalnej zadawanych w części barowej.

    Przepijanie browaru whiskaczem (czy może na odwrót) i metalowe pogaduchy przerwało dopiero dobiegające z sali koncertowej intro, zaczęło się - cytując klasyka - misterium. I wszelkie obawy prysnęły jak bańka mydlana wraz z pierwszymi dźwiękami "Lake of Fire". Mike Browning był tego wieczoru w znakomitej formie, równie sprawnie wystukując połamane rytmy na garach, co growlując jak za swoich najlepszych lat. Reszta składu, trzeba przyznać, w niczym mu nie ustępowała, a jedyne, na co można było narzekać, to niknące czasem partie klawiszy (co akurat w przypadku Nocturnusa nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem). Koncert tak czy owak absolutnie zajebisty, jedyny w swoim rodzaju sci-fi death metal, "Neolithic", "Undead Journey", "Droid Sector", "Destroying the Manger", "B.C. A.D." (przy którym z okazji zakończenia trasy na scenie pojawili się muzycy wszystkich supportów) - jeszcze jakieś pytania. Jeśli tak, to śpieszę donieść, że pojawiło się też kilka kawałków After Death, a na sam koniec surowe, pochodzące z samego początku działalności Morbid Angel "Angel Of Disease" i "Chapel of Ghouls" (i bodajże "Demon Seed", ale ledwo już kontaktowałem). Koniec, kropka, łeb urwany przy samej szyi.

    Kto nie był, ten przegrał życie. Nie może być inaczej.

    tekst: Paweł Palica
    zdjęcia: Mikołaj Kunz






    Dodał: Olo

Najnowsza recenzja

Sovereign

Altered Realities
Co za debiut! Jestem absolutnie zauroczony tym co zaserwowała ta norweska ekipa i absolutnie nie dziwię się, że Dark Descent nie zwlekała z kontraktem. Dotychczasowe doświadczenie muzyków Sover...





Najnowszy wywiad

Epitome

...co do saksofonu to był to przypadek całkowity. Bo idąc coś zjeść do miasta napotkaliśmy kolesia który na ulicy grał na saksofonie. Zagadałem do niego żeby nagrał nam jakieś partie i zgodził się. Oczywiście nie miał pojęcia na co się porwał, do tego komunikacja nie była najlepsza, bo okazał się być obywatelem Ukrainy i język polski nie był dobry albo w ogóle go nie było...