CHROME

nie tylko metalem człowiek żyje :)

Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox

ODPOWIEDZ
Baton
weteran forumowych bitew
Posty: 1653
Rejestracja: 03-02-2008, 14:51
Lokalizacja: Electric Ladyland

CHROME

24-01-2012, 18:40

Kapela prawie mi nieznana, ale jak ja nie założe, to pewnie nikt tego nie zrobi przez wiele kolejnych miesięcy/lat.
Zespól chyba tutaj znany, bo to w sumie klasyk, ale kojarze go na masterfulu głownie z postów longinusa. Mniemam, że może ktoś jeszcze kocha bezgranicznie.

Ja bezgranicznie nie kocham, bo się dopiero wgłebiam, a znam (w dodatku słabo) tylko dwa albumy: "Alien Soundtracks" i "3rd from the sun". Niemniej pewnie się to kiedyś zmieni, bo muzyka ta robi mi dobrze, chociaż, przyznam, nie wchodzi od razu jak woda. Skojarzenia, jakie we mnie budzi to "koszmarny sen Philipa K.Dicka" i to chyba niezłe podsumowanie klimatu jaki można znaleźć na ww albumach. Hałas, zgiełk, postpupunkowe odloty w psychedeliczny kosmos. Czuć w tym graniu zapowiedź zarówno industrialnej apokalipsy a'la GODFLESH, jak też insektoidalnej inwazji kosmitów z VOIVOD - mam rację, czy tylko przywidzenia słuchowe?

Co jeszcze, poza dwoma wspomnianymi albumami, warto poznać? Dorobek CHROME jest w sumie całkiem obszerny, a jak dorzucić do tego solową twórczośc obu panów to robi się z tego ponad kilkadziesiąt płyt.
Fairies wear boots and now you gotta believe me
Yeah I saw it, I saw it, I tell you no lies
Awatar użytkownika
megawat
weteran forumowych bitew
Posty: 1354
Rejestracja: 24-08-2010, 12:12
Lokalizacja: mathplanet

Re: CHROME

25-01-2012, 12:23

I to jest, kurwa, zajebiście ważny i wartościowy zespół, choć nie znam całej dyskografii to jak dla mnie jeden z najważniejszych z nurtu post-punka, nowej fali, czy szeroko pojętej awangardy. Heh, w ogóle całą muzykę tego okresu poznałem dzięki mojemu kumplowi, koleś uczył mnie grać na bębnach za dzieciaka i zarażał mnie właśnie takimi klimatami. Kurwa, czego ja bym dzisiaj słuchał gdyby nie on... Ale do rzeczy.
"Koszmarny sen Philip K. Dicka" to bardzo ładne określenie, w Chrome słychać i futuryzm, i syntetyczność a nieludzkki klimat ich muzyki wręcz terroryzuje. ;) Wydaje mi się, że ich wpływ na undergroundową muzykę ciężko przecenić i myślę, że Chrome spokojnie można wymieniać obok takiego np. Devo.
Pierwszy mój kontakt z ich twórczością to "Live in Germany" i to był szok. Moim ulubionym do dziś albumem jest właśnie ten i trochę żadko wymieniany "Into the Eyes of the Zombie King" i z nimi (poza tymi, które wymieniłeś) na pewno warto się zapoznać.
"Funkcjonariusze po wstępnych oględzinach poćwiartowanych i nagich zwłok stwierdzili, że morderca musiał być szczególnym zboczeńcem".
Baton
weteran forumowych bitew
Posty: 1653
Rejestracja: 03-02-2008, 14:51
Lokalizacja: Electric Ladyland

Re: CHROME

26-01-2012, 20:49

megawat pisze: "Koszmarny sen Philip K. Dicka" to bardzo ładne określenie, w Chrome słychać i futuryzm, i syntetyczność a nieludzkki klimat ich muzyki wręcz terroryzuje. ;)
Wgryzam się właśnie w "Alien Sopundtracks" i tak to własnie wygląda. Muzyka dla robotów, ludzkiego pierwiastka w tym specjalnie nie czuć. Bardzo odhumanizowane granie, podoba się.
Fairies wear boots and now you gotta believe me
Yeah I saw it, I saw it, I tell you no lies
Awatar użytkownika
0ms
rasowy masterfulowicz
Posty: 3286
Rejestracja: 02-02-2009, 22:05

Re: CHROME

26-01-2012, 22:56

Znam ja Alien Soundtracks i Half Machine Lip Moves, wiec ciezko sie wypowiedziec w jakikolwiek sposob ponad to, co zostalo juz napisane. Zobaczymy po przerobieniu wiekszej czesci ich tworzosci
Awatar użytkownika
Kurt
rasowy masterfulowicz
Posty: 3179
Rejestracja: 24-12-2010, 15:54
Lokalizacja: Łódź

Re: CHROME

26-01-2012, 23:11

No cóż, bardzo ubolewam nad tym faktem, ale znam tylko jedynie Half Machine Lip Moves, która to zresztą płyta wybitnie mi leży. Słyszę tam bardzo wyraźnie echa mojego ukochanego Hawkwind, ale też różne inne eksperymenty i zabawy z dźwiękiem, które nadają tej płycie jeszcze bardziej nieludzkiego i kosmicznego charakteru - w skrócie - zajebistość. W sumie wstyd, że znam tylko jedną płytę, wypada należycie uzupełnić braki w znajomości tego zespołu.
The madness and the damage done.
Awatar użytkownika
Glene
weteran forumowych bitew
Posty: 1643
Rejestracja: 03-12-2009, 22:45

Re: CHROME

29-01-2012, 17:47

The Residdents zabrali Iggego Popa w kosmos:)Znam peirwsze 3 wydawnictwa i sa swietne!Moze jeszcze do konca ich nie przegryzlem, ale z tym koszmarem to moze troche na wyraz:)
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re: CHROME

30-01-2012, 22:00

Cholera... Ja chciałem założyć ten temat, tylko jakoś nigdy nie starczało mi czasu.

Od czego tu zacząć? Może od tego, że zawsze miałem pod górkę z Chrome. Mimo szczerego podziwu dla tej kapeli niemal każdy album musiałem przemielić kilka, a niektóre kilkanaście razy, żeby coś we łbie zaskoczyło. Oczywiście było też w nich coś, co zawsze mnie pociągało i sprawiało, że musiałem zrobić kolejne podejście. Może chodziło o znajome dźwięki, kojarzące się z twórczością innych zespołów, które już znałem i lubiłem? Trzeba bowiem przyznać, że Chrome to taki punkt węzłowy, gdzie kosmiczna muzyka z przełomu lat 60. i 70. splata się z tym co było później - post-punkiem, industrialem, noisem itp.

Helios Creed zawsze powtarzał, że psychodelia to rzecz ponadczasowa, nie związana z konkretną epoką, istniejąca od starożytności – żadna tam domena hippisów. Doświadczenie psychodeliczne nieobce było społecznościom pierwotnym, plemionom żyjącym na różnych kontynentach. Muzyka może przywracać to doświadczenie ludziom naszych czasów. W szczególności TA muzyka miała spełniać to zadanie. Przynajmniej brzmiała jakby była formą komunikacji dla istot w stanie rozszerzonej świadomości.

Zresztą dość pierdolenia. Pokrótce o kilku pozycjach z dość długiej dyskografii tych szamanów:

Obrazek

The Visitations

Prezentuje jeszcze nie w pełni ukształtowane oblicze zespołu, zatopione w klasycznej psychodelii lat 60-tych i 70-tych. Wyraźne inspiracje Hawkwind, do tego trochę etnicznych wibracji (w warstwie rytmicznej), nadających specyficznego luzu tym kompozycjom. Teksty w klimatach sci-fi, traktujące o gwiezdnych podróżach i kontaktach z obcymi. Utwory wciąż jeszcze uporządkowane, bez awangardowych szaleństw – trochę zmodyfikowanych dźwięków gitary, dość typowej, nieco nawet przestarzałej, bo zbyt dosłownie odwołującej się do epoki, która złote lata miała już za sobą. Miło się tego słucha, ale bez szoku i przymusu ciągłego skupiania uwagi na coraz to nowych dźwiękach, co będą wymuszały kolejne albumy.

Obrazek

Alien Soundtracks

Pierwszy album z Heliosem Creed na pokładzie tego lecącego donikąd statku kosmicznego. Płytę otwiera „Chromosome Damage” – prosty, niemal punkowy wykurw w stylu The Stooges, który jednak po 1,5 minuty milknie i nagle, po chwili ciszy, do gry wchodzi psychodeliczna, rozciągnięta gitara, przenosząca słuchacza w odległe rejony kosmosu. Takie bezceremonialne podejście do narracji muzycznej jest typowym składnikiem twórczości Chrome i decyduje niekiedy o postawie „love it or hate it”, jaką przyjmują odbiorcy w stosunku do tego zespołu. Klimat w obrębie, bądź co bądź, krótkich utworów może się zmienić nawet kilkakrotnie. W Chrome zawsze chodziło o radosną eksperymentację, o poszerzanie świadomości. Wraz z kolejnymi kawałkami atmosfera płyty zmienia się z punkowej w całkowicie porąbany, psychodeliczny jam. „Nova Feedback” to niepokojący, narkotyczny trip. „Pygmies in Zee Dark” to z kolei szalony kawałek, pełen industrialnych wtrętów, plemiennej rytmiki i wyjącej w konwulsjach, torturowanej gitary elektrycznej. „Slip it to the Android” wprowadza radosny nastrój za sprawą piskliwego i wyluzowanego, kosmicznego funku, który dominuje już niemal do końca albumu.

Obrazek

Half-Machine Lip Moves

Płyta ze wszech miar wpływowa i radykalna. Rozwrzeszczany rock (a’la The Stooges) w konfrontacji z psychodelicznymi i industrialnymi odjazdami. Wciąż słychać oczywiście Hawkwind, ale jakby w krzywym zwierciadle – w wymiarze mniej hippisowskim, a bardziej paranoidalno-industrialnym. To koniec marzeń o gwiezdnej utopii, czy też przestrzegania przed możliwymi zagrożeniami rozwoju technologicznego i zarazem koniec złudzeń kontrrewolucji. Przechodzimy do efektów – to, przed czym ostrzegano JUŻ SIĘ STAŁO. „Zombie Warfare” doskonale opisuje stan umysłu twórców, a pośrednio ilustruje sytuację naszej cywilizacji. To dokument epoki, na równi z wcześniejszymi o rok krążkami Pere Ubu i Devo. Ciężki jak jasna cholera początek „Mondo Anthem”, pokazuje, gdzie należy szukać początków rocka industrialnego. Zresztą również noise-rocka i nie tylko – tu czyha na Was wszelka muzyczna aberracja. W każdym utworze słuchacza atakuje masa dziwnych dźwięków, których pochodzenia trudno się domyślić. Rozbijają one rockowy rdzeń utworów, zaburzają konstrukcję, czyniąc ją niekiedy nieczytelną. Zapewne właśnie to, że zespól balansuje nieraz na krawędzi free-improv, sprawia, że tak trudno niektórym zaakceptować i pokochać ich twórczość. Tu nie ma miejsca na prostą, biologiczną wręcz miłość do chwytliwej melodii.

Obrazek

Red Exposure

Chrome w wersji mniej krzykliwej i mniej chaotycznej, za to jeszcze bardziej syntezatorowej, zimnej i klaustrofobicznej. Ten album odzwierciedla najbardziej zdziwaczałe ideały muzyczne tamtych czasów, od post-ludzkiej syntetyczności Gary’ego Numana i jego Tubeway Army po paranoiczne zawodzenia Devo. Dla mnie to jeden z praprzodków „Mechanical Animals” (co w sumie można powiedzieć o dwóch kolejnych płytach). Pokrzywione miniaturki muzyczne urzekające swoją groteskowością. Mogłyby być prostymi piosenkami z lat 50-tych, gdyby nie przepuszczenie ich przez filtr w postaci umysłów dwóch szaleńców, takich jak Helios Creed i Damon Edge. Jeden z moich ulubionych punktów w ich dyskografii.

Obrazek

Blood on the Moon

Creed i Edge rozwijają konsekwentnie formułę znaną z poprzedniego albumu. To nieco bardziej „konwencjonalna”, wręcz piosenkowa pozycja w dyskografii Amerykanów. Większość kawałków oparta została o jednostajną, wręcz mechaniczną, pracę basu i perkusji, do tego syntezator oraz przetworzona na różne sposoby gitara i w efekcie mamy psychodeliczny cyberpunk-rock. Znikają fragmenty sprawiające wrażenie improwizacji, nie ma też chaotycznych przeskoków między motywami. Większość odjazdów ma miejsce w tle, podczas gdy sztywną strukturę utworów z powodzeniem podtrzymuje monotonny rytm.

Obrazek

Third from the Sun

Najdłuższy na płycie, ponad 8-minutowy „Armageddon”, to mój faworyt - o jego coverowanie powinny bić się kapele pokroju Godflesh, Ministry, czy z innej beczki Nine Inch Nails. Po prostu industrialno-rockowy klasyk (z ’82 roku), wpadający w ucho już przy pierwszym odsłuchu. Zresztą chwytliwość to kolejna ważna cecha tego albumu. Można wprawdzie żałować, że muzycy całkowicie porzucili beztroską i przyprawiającą o zawrót głowy zabawę dźwiękami i zbliżyli się do post-punkowych standardów, ale z drugiej strony wciąż słychać, że to Chrome. Wciąż można odczuć ten charakterystyczny powab hard-sci-fi, z lekko industrialnym posmakiem. Kto nie polubił trzech pierwszych albumów z pewnością może spróbować swoich sił z trzema kolejnymi, zapewne z lepszym skutkiem. Uwagę zwraca też nawiedzony „Off the Line” z przestrzennymi, niemal „gotyckimi” chórkami (a przypominam po raz kolejny, że to 1982 r.).

Dobra... na razie tyle. Trochę się rozpędziłem, ale mam już dość chwilowo. Reszta kiedy indziej.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
[V]
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 8581
Rejestracja: 07-06-2009, 16:29

Re: CHROME

30-01-2012, 22:02

o kurwa..
If any man should attempt to criticize Braun's actions, he should be thoroughly patronized for his obviously Jewish behavior
Awatar użytkownika
Kurt
rasowy masterfulowicz
Posty: 3179
Rejestracja: 24-12-2010, 15:54
Lokalizacja: Łódź

Re: CHROME

30-01-2012, 22:07

Po przeczytaniu posta Longinusa tym bardziej mi wstyd, że tak słabo znam tę kapelę ;)
The madness and the damage done.
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re: CHROME

01-02-2012, 22:44

Tak a'propos metalowego wymiaru "Third from the Sun" - tutaj macie tytułowy kawałek z tej płyty scoverowany przez PRONG



A tutaj w oryginale, na wszelki wypadek:

Ostatnio zmieniony 02-02-2012, 21:23 przez longinus696, łącznie zmieniany 1 raz.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Kurt
rasowy masterfulowicz
Posty: 3179
Rejestracja: 24-12-2010, 15:54
Lokalizacja: Łódź

Re: CHROME

02-02-2012, 10:56

Wkleiłeś dwa razy ten sam link ;)
The madness and the damage done.
Awatar użytkownika
megawat
weteran forumowych bitew
Posty: 1354
Rejestracja: 24-08-2010, 12:12
Lokalizacja: mathplanet

Re: CHROME

02-02-2012, 14:36

Longinus dopierdolił. Czy przypadkiem The Jesus Lizard też nie grali jakiegoś kawałka Chrome?
"Funkcjonariusze po wstępnych oględzinach poćwiartowanych i nagich zwłok stwierdzili, że morderca musiał być szczególnym zboczeńcem".
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re: CHROME

02-02-2012, 21:31

Kurt pisze:Wkleiłeś dwa razy ten sam link ;)
Poprawione :)
megawat pisze:Czy przypadkiem The Jesus Lizard też nie grali jakiegoś kawałka Chrome?
Oczywiście, że nagrali... nawet 2 na raz. Zrobili medley kawałków "T.V. ss Eyes" i "Abstract Nympho" - nazwali tę kompozycję "Chrome".

The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
megawat
weteran forumowych bitew
Posty: 1354
Rejestracja: 24-08-2010, 12:12
Lokalizacja: mathplanet

Re: CHROME

02-02-2012, 22:26

Aż takim wymiataczem w temacie Chrome nie jestem. Chyba mam już zapewnioną rozrywkę na najbliższe dni...
"Funkcjonariusze po wstępnych oględzinach poćwiartowanych i nagich zwłok stwierdzili, że morderca musiał być szczególnym zboczeńcem".
Awatar użytkownika
NocnyKomboj
zaczyna szaleć
Posty: 129
Rejestracja: 30-12-2011, 23:18

Re: CHROME

03-02-2012, 21:27

No no, longinus to jest gosc.
Znam Alien Soundtrack i Half-Machine Lip Moves i mimo, ze zapoznalem sie z tym materialem pare dobrych lat temu, tak wciaz nie kapcze (choc gwoli szczerosci nie mialem serca zeby porzadnie sie za to zabrac). Ale po tym poscie, co sie zaczynal od "Cholera", chyba sprobuje ponownie.
E Pluribus Anus
Baton
weteran forumowych bitew
Posty: 1653
Rejestracja: 03-02-2008, 14:51
Lokalizacja: Electric Ladyland

Re: CHROME

19-07-2013, 09:23

Czy "nowy" CHROM jest fajny? Okładka, przyznać trzeba, jest bardzo smakowita
Fairies wear boots and now you gotta believe me
Yeah I saw it, I saw it, I tell you no lies
Awatar użytkownika
Triceratops
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15994
Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
Lokalizacja: Impossible Debility

Re: CHROME

19-07-2013, 09:58

Po prostu podroz 30 lat wstecz. Piekne jest to po prostu, ze sie dostaje proces tworczy sprzed 30 lat i brzmi on tak, ze dzisiaj malo kto jest w stanie oddac w taki sposob ducha takiej muzyki.

Swoja droga w tym roku wyszly tez jakies archiwalne kawalki The Chameleons na skladaku Dreams In Celluloid, i brzmi to rowniez swietnie.

Wyglada na to, ze jednak cos zgubilismy po drodze przez te 30 lat, brzmienie i produkcje chyba z pewnoscia.
woodpecker from space
ODPOWIEDZ