
kto by mnie nie wybudził ze snu, jakakolwiek pora by nie była, i nie wiem, jak bym pijany nie był, na pytanie o najlepszy soundtrack niezawodnie bez namysłu odpowiem: ROCKY.
nie żadne star warsy, nie ojce chrzestne. ścieżka dźwiękowa do rocky'ego jest nie dość, że najbardziej rozpoznawalną muzyką z filmu, to do tego najlepszą. simple as that.
przymierzam się do napisania tej recenzji od długiego czasu, ośmiela mnie teraz alkohol krążący w żyłach. jakoś nie mogłem dotychczas znaleźć odwagi by zmierzyć się z wielkością tego krążka. nawet nie wiem za bardzo, od czego zacząć.
na porządku dziennym jest jebanie zarówno filmu, jak i muzyki do niego, z niewiadomych powodów. na szczęście zauważyłem, że takie głupoty przechodzą z wiekiem - im człowiek starszy, tym mniej wstydzi się przyznawać do występków za które myśli, że zostanie zjebany.
film w tym temacie odpuszczam, za tydzień muszę być z powrotem w robocie. ale o muzyce trzy słowa wspomnę.
contiemu zdarzały się rzeczy lepsze i gorsze. ścieżka dźwiękowa do rocky'ego to jest top klasa - zdecydowanie najlepsza muzyka, jaka wyszła spod jego palców. zdecydowanie najlepszy soundtrack, jaki istnieje. poważnie. to jest niewiarygodne, ile uczucia reprezentuje ta muzyka. od początku do końca skomponowana przez jednego gościa, co gwarantuje spójność kompozycji, tutaj nie ma dzisiejszego miksu paru popularnych, nośnych kawałków. to płyta kompletna - wspaniałe jest to, że radzi sobie wybitnie również w oderwaniu od filmu, świadczy to moim zdaniem o jej wielkości. tutaj nie ma jakichś tam nic nie mówiących dźwięków - doświadczamy absolutnego serca muzyki. uczuć, ewidentna rzecz.
przejdźmy się ulicami filadelfii późnym, listopadowym wieczorem. doznamy upadku, podniesiemy się, zakochamy się, rozmarzymy się, zaklniemy na niesprawiedliwość świata, ucieszymy się. wygramy! mówię poważnie, te dźwięki są tak przepełnione emocjami, że ciężko mi sobie wyobrazić coś bardziej poruszającego. podczas "take you back" widzimy murzynów śpiewających nad płonącą beczką, "philadelphia morning" daje nam powąchać tamtejszy poranek, podczas ostatnich dźwięków płyty czujemy się jak zwycięzcy! w całym tym gównianym życiu jest też miejsce dla zwycięzców, wyobrażacie sobie?
stawiam wszystkie pieniądze, że ta płyta, czy ją znacie, czy nie, poprawi wam humor, i mimo wszystkich smutnych momentów przywróci wiarę w ludzkość - że istnieje coś więcej, niż bezduszny mechanizm.
puśćcie sobie rocky'ego. wygrajcie.