27-05-2017, 19:50
nowe Twin Peaks ogromnie pozytywnie mnie zaskoczyło. obawiałem się kału, mimo, że to jednak Lynch, ale po ostatnim X-files... no w każdym razie jest co najmniej zajebiście. nie ma odgrzewania, jest tylko i aż kontynuacja, nowe wątki i nowe elementy. jak ktoś już zauważył, bardziej to Lynchowskie niż stricte Twin Peaks. dużo nawiązań (znikająca postać z celi to nie ten brudas zza winkla z Mullholand przypadkiem?). widać, że w pierwszych odcinkach jest rozplątywana sztaluga na cały sezon, czy też rozstawiane są dekoracje mówiąc teatralnie. momentami totalna jazda po bandzie, absurd i surralizm. dużo smaczków. typowo Lynchowski humor. jestem w chuj na tak.
a Amerykańscy Bogowie po 4 odcinkach też całkiem spoko, trochę komiksowy styl, fajna realizacja, trochę zmian w fabule, ale ogólnie to jest nieżle. co prawda w pierwszych 2 odcinkach odnosiłem wrażenie, że strasznie się im śpieszy i montażysta narzucił za duże tempo ale potem już zwalnia do normy i jest ok. 4 odcinek najlepszy, Emily Browning bdb. cudów na razie nie ma, ale jest spoko.