evildead pisze:Bdb, sam łażę w nawet latem w ciężkich butach za kostkę (bom pierdoła i przy zejściu lubię skręcić) - ale w górach noga jest ważniejsza od buta, a o tym już loża szyderców woli nie pamiętać. Żeby się pośmiać z sandałków to pierwsi (nawet trekkingowych, albo minimalistycznych typu Monk Sandals, w których śmigają co najmniej półzawodowcy), z adidasów to samo (przy czym całą dekadę lat 90-tych po Tatrach łażono głównie w adidasach i jakoś ludzie żyli) - ale jak ktoś pisze jak to się wtarabanił na Rysy pokonując swój lęk przestrzeni to "och, ach, szacun".
Jest taka zależność że ci najbardziej zaprawieni w górskich tripach podchodzą może do reszty z dystansem, ale bez szydery i wywyższania - natomiast typ "turysta wakacyjny po wizycie w Intersporcie" to najgorszy sort, który idzie w góry nie po to żeby pobyć w górach tylko obcinać sąsiadów na szlaku, czy aby odpowiednio wyekwipowani (jak nie to cyk foteczka i dawaj na fejsa, to go powyzywamy od debili). Jak jest jakiś wypadek w górach, to w minutę wyłoży jego okoliczności z rozwiązaniem problemu pt. niech chuj zapłaci za śmigło (szczególnie zimą, ooo wtedy każdy jest ekspertem lawinowym). Dla mnie to straszne szmaciarstwo.
No coś w tym jest. Szczególnie, że tu się nie ma z czego śmiać (bo i niby co śmiesznego jest w ryzykowaniu własnego, lub co gorsza cudzego zdrowia).
A sandały bdb sprawa - na odpowiednich szlakach (ale już szpilki czy koturny to niekoniecznie ;) ). Tak samo lekkie buty- jeżeli pogoda i trasa na to pozwala to po cholerę męczyć nogę, Swoją drogą dla mnie przez wiele lat obuwiem górskim były glany. Dziś sobie nie wyobrażam zakładania tego na nogę. Ale to tak na marginesie.
Btw, stonka to ci turyści wakacyjni? Bo nie wiem czy się łapię :D
A, no i to wywoływanie Cię do tablicy do był oczywiście żart ;) Chociaż nie powiem, jakbym zobaczył grube skarpety do szpilek to bym chyba spadł :D
535 pisze:Szydera, szyderą, wypadek, wypadkiem, a sprzęt wiadomo... Mnie najbardziej zastanawia fakt, że przez tyle lat nie wypracowano jasnych i prostych zasad pomocy, a przede wszystkim odpowiedzialności finansowej za akcje ratunkowe, bo zaczyna się od podśmiechujków, a kończy tragedią. Ja już pomijam, że duża część tego bydła powinna mieć dożywotni zakaz wstępu gdziekolwiek. Nie tylko w góry. Z utęsknieniem czekam na jesień i pierwsze przymrozki, które wypłoszą towarzystwo pod pierzyny.
+1