Trudno nie być entuzjastą tego cyklu koncertowego, towarzyskiego, rozrywkowo-zabawowego. Było jak miało być, jak można było z góry założyć, świetnie było. Kto nie zaliczył pierwszej, ani drugiej edycji, wedle źródeł dobrze poinformowanych będzie miał okazję udać się na trzecią, w wersji large & max.
Dla mnie Azototh, Impurity, Repuked - granie pode mnie. Witalnie, zadziornie, do przodu po trupach. W przypadku Repuked, kradnę opinie Sybira: zapowiadał się rozrywkowy uzupełniacz a była jazda na selekcji, wygarze i szaleństwie. 3 wokale robiły tutaj kosmiczną robotę, dźwiękowiec dołożył czyściutkie, soczyste brzmienie, a sam repertuar, na luźno zwieńczył końcowy efekt. Koncert wieczoru wedle mojego ucha.
Polska godnie reprezentowana na poziomie jak nie dobrym to wręcz światowym. Species widziałem po raz drugi. Progres w huj, i jak nie do końca moje klimaty to nie jestem w stanie zabrać im tego co mają. Poziom wykonawczy, tak wywalony w górę, że koleżka z Diskord biegał (pewnie z uznania, a nie to, że dostał w gratisie) w ich szmacie. Puławskie goregrind”y jednak ze sporymi naleciałościami death metalu, również niezwykle pozytywnie mnie zaskoczyły. Z płyt dobrze i krótko, na żywca równie krótko ale bardziej mi się podobało.
Akcja - płyty ok, koncert mocniej ok, powtórzyła się u mnie u Azototh. To moje granie, na koncercie, te morbidowe wajby, a z płyt raczej nijako. Dla odmiany Malformed z pełnej i EP-ek cacy, na koncercie w kratkę. Od hiciarskiego otwieracza gigu, poprzez zamułe i zjazdy, znów do lubianego u mnie groove DM. Impurity znów powtarzając teksty które padały w trakcie rozmów, wehikuł czasu, do najlepszej Szwecji z 90, czy 91. Tu wszystko brzmiało i siedziało, do tego nalot młodzieńców z Malformed na gitarze i na barana plus mosh na scenie. Koncert niby świeżaków a już wyjadaczy. Ryj się sam cieszył. Patent ze szmatą wydaną na okoliczność gigu - też gites majonez (po co Diskord wspominał o majonezie w kontekście Polski? Zagadka gigu). „Blood Over Poland”
- tak się to zwie:
Jechałem między innymi aby zobaczyć Proscription. Nie zobaczyłem, bo mimo okupowania jednego miejsca (kurwa, do rękoczynów by nie doszło niemalże aby go nie stracić xD) i nie wykonywania nawet minimalnych & zbytecznych ruchów, 8 h na samej wodzie, snickersie, serdecznych pogawędkach z równie serdecznymi kolegami to dla mnie jednak za dużo jak na raz i stan obecny. Tutaj czekam na obiecane info, jak sobie Finowie dali radę!
O Diskord się nie wypowiem bo ekspert ze mnie żaden. Są i byli na gigu inni spece od połamanych gryfów. Ciekaw jestem ich opinii.
Nie może na końcu obyć się bez serdeczności bo i sam koncert w nie obfitował. Dzieki Panowie za możliwość spotkania. Sybir, Asterix, est, Gniewko - do następnego. Grzesiu P. co czyta - jak zawsze jest mi miło pogadać z takim zapaleńcem muzycznym jak Ty. Winterforest - dzięki za płyty, dobrze się spiknąć i pogadać o tym i owym z muzyką w tle. Witek pozaforumowy, aczkolwiek znany forumowiczom - zajebista rozmowa na tematy, pozamuzyczne, jednakże niezmiernie ciekawe. Młody pewnie nie czyta, ake jakby jednak to był blef, to Wujek również pozdrawia. A i Twój garowy radzi sobie świetnie w Species. Oczywiście niezmiernie i niezmiennie czekam na debiut Twojej płyty (do 26” jestem w stanie brzeboleć) a na sideproject z GoW, co go promuje też ostrzę pazurki. Jak zawsze dobrze też pogadać z nowo poznanymi osobami. Tym razem dwoma tubylcami gdańskiego betonu. Ciekawe story, ciekawy luk na przeróżne sprawy a z jednym z nowo poznanym kolegą gadki o gdyńskiej scenie w tym o Pandemic O czy Frightful dla mnie mocno zajawkowe. Warto było trzymać to pro-zdrowotne miejsce, bo jak się ktoś chciał przysiąść to i gadka sama się rozkręcała.
Jak to się mówi: „Warto tu być”. W sensie w Gdańsku. Na takich gigach. Teraz zostają dwa dni korzystania z wywietrzonego, mroźnego, gdańskiego, powietrza a później wywalam w kolejną krainę szczęśliwości. Jeszcze mroźniejszą, wietrzniejszą, dobrze zaopatrzony tym razem w muzykę. Dla odmiany z blekiem lecę. Pod ich aurę i klimat.
No a teraz trzeba pobudzona zgasić. „Konwój” (ja cię pierdole co za kreacja Gajosa) obejrzany, muzyka ciągle huczy we łbie, wskazane trzasnąć melatoninkę i zrzucić z kalendarza ten pełen emocji dzień.
///Ceny merchu jak za darmo wręcz. Szkoda, że tego co chciałem, nie było a to co było to sobie ściągnąłem od Duńczyka. Płyty właściwe to samo. Fajny asortyment, tylko wszystko jest zatargane już a jedyną płytę co mógłbym kupić, to mi dosłownie sprzed nosa wzięto. Trzeba będzie innymi kanałami ją zdobyć bo widzę, że ten nasz towar eksportowy mocno chodliwy jest. I-kwa b. dobrze! Bo tam pograne jest a zespół ma perspektywy na „karierę” poza naszą polską sceną.
//// Frekwencja, wstydu nie było, tłoku też nie. Jak żona się zgubiła swoim wozidłem to zaszedłem na sąsiednią impre coby nie zmarzło mi dupsko. Depechemode night czy jakoś tak. Tam to napchane luda było w opór. Da się. U nas siersciuchów wiem ilu wpadło, ile biletów poszło, nie ma co pisać, ale dobrze by było aby mobilizacja była większa, bo tutaj w PL lepszego festu DM-owego to ja nie kojarzę od lat. Tak sprofiowanego. Reasumują wszystko ok, sporo imprez metalowych w zbliżonym terminie wypadło, Gdańsk może się wydawać końcem świata, tak z kilkudziesięciu więcej zawodników i byłoby pewnie cudownie. Tak było b.dobrze.