nagrobek pisze: ↑11-02-2024, 18:58
czemu ciężko o miejsce pod namiot? jak nie koczujesz miesiąc w jednym miejscu tylko zmieniasz to raczej luz
Nie chciałbym, by temat był o mnie, ale z czasów jeżdżenia stopem, myślę że spałem w trzycyfrowej liczbie miejsc pod namiotem, i to doświadczenie uczy mnie, że miejsca, w których śpimy na co dzień, spełniają, analogicznie do ,,miejsc, na ziemi, które są jeszcze niezamieszkane" mnóstwo warunków: łóżko jest szerokie, płaskie, miękkie, higieniczne, znajduje się w bezpiecznym miejscu otoczonym grubymi ścianami, ciepłym, ciemnym, bez żadnych podejrzanych ruchów ciemności, których pochodzenia nie jesteśmy pewni, takim, gdzie można swobodnie oddychać, itd. itp., i gdy zabraknie choćby jednego z tych czynników - robi się duszno, zimno, coś się ruszyło w chałupie, musimy przespać się na czymś znacznie twardszym niż zwykle, nie ma poduszki itd. itp. - każdy jest w stanie to wyraźnie odczuć, chyba że jest pijany jak bela.
Nie wiem, jakie jest Twoje doświadczenie w tym zakresie, ale jeśli nie jest duże, to możesz spróbować kiedyś takiego ćwiczenia: jak pójdziesz na spacer, rozglądnij się i pomyśl, gdzie w tej okolicy rozbiłbyś namiot z dużym (już nawet nie 100%, bo tak się nie da, ale dużym) przekonaniem, że spokojnie prześpisz w nim noc, a które jednocześnie nie znajduje się daleko od ludzi (bo w końcu kiedyś trzeba wstać coś dalej robić). Potem spróbuj tego samego w całkiem obcym miejscu, dajmy na to że punktem startowym jest rynek miasta albo miasteczka. Od rynku trzeba z reguły odejść daleko, bo jest zbyt ruchliwy, wybrukowany, i istnieje duże prawdopodobieństwo, że ktoś zakłóci spokój - albo zadzwoni na pały, albo zatoczy się po prostu ktoś ciekawski lub pijany. Więc odchodzisz na tyle daleko, aż znajdziesz jakiś duży park (jest sobie trawa, drzewka, fajnie), gdzie poszukiwania zaczynają się od nowa, i zaczynają się nowe problemy - ziemia niekoniecznie chce być płaska, sucha, miękka (nie kamienista), miejsce nie jest wystarczająco skryte za krzakami, by zagwarantować, że ktoś się jednak nie czepi itd. Jeśli miasteczko jest nieduże, dotrzesz w końcu do granicy, gdzie przy odrobinie szczęścia znajdziesz jakieś krzaczki.
Mała lista moich przykładowych noclegów, które źle się skończyły:
- w górskiej wiosce strasznie ciężko było znaleźć jakiekolwiek miejsce, które nie byłoby już domem, podwórkiem albo ulicą i byłoby w miarę płaskie
- praktycznie cała Hiszpania jest zajebiście kamienista, nie da się wbić śledzi w ziemię
- w lesie temperatury nad ranem potrafią spaść bardzo, ale to bardzo, do tego gdy śpimy, temperatura ciała też spada - ryzyko hipotermii - to samo przy zbiornikach wodnych
- przez ileś dni w roku pada albo jest zwyczajnie za zimno, chociaż to trochę inna historia, najgorzej jak się rozpada w trakcie nocy a ty odkrywasz, że namiot jednak nie do końca jest wodoszczelny
- jak rozbijesz na otwartym terenie (nie pod drzewem albo chociaż jakimś wyższym murkiem), to nie pośpisz długo, bo gdy tylko wzejdzie słońce i trafi w plandekę, to nagrzeje cię zaraz jak w piecu - duszno, pocisz się, śmierdzi - na naszej długości geograficznej słońce wstaje wcześnie, 3-4 rano
- jak na chwilę zapomnisz zamknąć namiotu, masz okazję poznać całą masę lokalnych robaków - raz tak zostawiliśmy namiot (rozbity na podwórku goscia który nas zaprosił) niedomknięty, i po pół godziny był na maxa zajebany szczypawkami
- komary, komary, komary
- chuj, mógłbym tak pisać cały dzień ale jak do tego miejsca kogoś nie przekonałem, to chyba już się nie uda xD
- spanie bez namiotu, w sensie wywalenie po prostu maty i śpiwora na ziemię, daje zupełnie nowy wymiar emocji, odklejania od twarzy ślimaków, robaków i czucia zapachów i dźwięków, niebezpieczeństw i w ogóle odczuwania świata jako całości
Teraz żeby nikt nie przekręcił moich słów - nie mówię, że dokładnie te same zasady stosują się do zamieszkiwania miejsca na stałe w domach - mówię tylko, że istnieje MASA czynników sprawiających, że gdzieś da się albo się nie da mieszkać, o których na co dzień w ogóle nie myślimy, i jeśli jakieś miejsce pozostaje do dziś niezamieszkane, to być może istnieją ku temu zajebiście ważne powody, których nie jesteśmy świadomi - za wilgotno, za sucho, za twarda ziemia, za miękka ziemia, nie jest żyzna, wymaga zbyt wiele pracy przy infrakstruturze, by połączyć z innymi miastami/wioskami, ma w jakiś inny sposób nieprzyjazny klimat, grasuje tam czupakabra, dom postawiono na cmentarzu i straszy tam duch rysujący serduszka, albo w okolicy mieszka ozob i ciągle pierdoli o CPK.
Chop wood. Carry water.