Znakomicie, nareszcie ktoś, z kim mogę porozmawiać i nie zgadzać się w szczegółach (efekty krótkotrwałe), ale zgadzam się w ogółach (efekty długotrwałe). Bo tak to właśnie widzę - efekty krótkotrwałe będą złe, a długotrwałe do jakiegoś stopnia dobre. Jedyna słabość jest chyba w tym, że z zasady wykrywalność przestępstw tego typu jest znikoma, więc te efekty krótkotrwałe nie będą miały konsekwencji i mogą być bardzo złe. Wersja prezydencka będzie mniej szkodliwa krótkotrwale, ale mniej skuteczna w dłuższym czasie i odwrotnie. Co wejdzie w życie, zobaczymy, i wtedy będzie można powiedzieć coś więcej.empir pisze: ↑09-12-2025, 11:27Twoja teza brzmi w skrócie: zakaz łańcuchów - ludzie będą obchodzić prawo w najgorszy możliwy sposób. Ja się z nią zgadzam co do ryzyka, ale nie co do wniosku. Bo dokładnie ten sam argument można podnieść wobec praktycznie każdej regulacji chroniącej słabszych.Lukass pisze: ↑08-12-2025, 21:46Są, dzięki Bogu czy tam innemuBo gdyby nie były, to byłoby źle. Ale takie eksperymenty tu i tam już przeprowadzono.
A jak się to ma do ustawy łańcuchowej? Nie wiem, to Ty zaproponowałeś taką analogię, więc Ty mi powiedzMoim zdaniem podstawowa słabość tej analogii jest taka, że pies jednak nie jest w stanie sam zgłosić służbom przestępstwa, choćby bardzo chciał. Więc i następne kroki będą nieco inne.
Prawo karne też nie zakłada, że ofiara zawsze zgłosi przestępstwo ani że państwo wszystko skontroluje. Ono zakłada coś innego:
– ustala minimalny standard,
– daje podstawę do reakcji, gdy ktoś go rażąco łamie,
– zmienia normę społeczną, nawet jeśli egzekucja jest niepełna.
Ustawa łańcuchowa nie ma „uratować wszystkich psów”. Ma sprawić, że trzymanie psa całe życie na krótkim łańcuchu przestanie być społecznie i prawnie akceptowalne. Tak samo jak kiedyś bicie dzieci albo „dawanie psu resztek, bo to tylko pies”.
Natomiast mówienie „lepiej nie regulować, bo Burki trafią do lasu” to trochę jak mówienie „lepiej nie ścigać przemocy domowej, bo sprawca się bardziej wścieknie”. To ryzyko istnieje — ale rezygnacja z normy zostawia najsłabszych dokładnie tam, gdzie byli.
I tu wracam do sedna: prawo nie jest od opisywania rzeczywistości, tylko od jej korygowania, nawet jeśli robi to niedoskonale.
A co do samej analogii. Wczoraj się powstrzymałem, ale w sumie czemu nie? Jeśli chodzi o zwierzęta, kara za gwałt i za morderstwo jest dokładnie taka sama. Bo za zgwałcenie krowy grozi dokładnie tyle samo, co za jej zabicie bez uprawnień

