Masterful Magazine

Ale ja nie do końca o tym. Duża publika nie zawsze oznacza, że zespół jest wybitny/wartościowy, a z kolei małe zainteresowanie i granie w domu nie zawsze oznacza, że coś jest złe. Poza tym zwróciłem uwagę na to porównywanie roli muzyki dawniej do roli jaką odgrywa dzisiaj. Według mnie dość sporo się zmieniło i nie ma sensu patrzeć przez pryzmat tego co było kiedyś. Odróżniłem też muzykę poważną od ludowej, która miała zupełnie inne cele i inną rangę. Część pieśni przetrwała, ale jest to muzyka rozpatrywana w innych kategoriach niż klasyczna.

Jeśli chodzi o AC/DC to bardzo lubię.

Mam takie wrażenie, że piszę o rzeczach oczywistych.

E tam, zdaje Ci się ;)

Yarpenn pisze:No nie sposób znaleźć kontrargumentu na tak błyskotliwe podsumowanie rozmowy :D Typowe klapki na oczach.

ot, dopasowałem się tylko na chwilę poziomem do interlokutora

Re: up. Nie ukrywam, że niespecjalnie się znam na muzyce, ale przynajmniej mam tą świadomość, że nie powinienem pisać komukolwiek w zawoalowany w ten, czy inny sposób słów "jesteś głupi i chuj". Bo to ani przyjemne, ani mądre i nie świadczyłoby o mnie za dobrze, jako o człowieku. A z takimi ludźmi (a więc wartościowymi i mającymi coś konkretnego do powiedzenia) chcę rozmawiać i się od nich uczyć. Natomiast odzywki niektórych tutaj notek wywołują u mnie pusty śmiech i świadczą właśnie o tym, że te osoby nie mają nic interesującego do powiedzenia, a chcą się mimo to wykazać lub wyładować swoje emocje.

źle, nie "jesteś głupi i chuj", a "jesteś głupi chuj"

Yarpenn pisze:Natomiast odzywki niektórych tutaj notek wywołują u mnie pusty śmiech i świadczą właśnie o tym, że te osoby nie mają nic interesującego do powiedzenia

Yarpenn pisze:równie dobrze ktoś może napisać w tym momencie, że Bathory jest przechujowy, napisać Ci z 20 argumentów, które akurat dla Ciebie są mega plusem i co?

no faktycznie, Ty rzeczywiście masz sporo interesujących rzeczy do powiedzenia, wodzu prowadź!

W wycinanki z postów i wyłapywanie rzeczy bez kontekstu, żeby coś nagiąć dla siebie to ja się bawiłem w podstawówce :)

a teraz jesteś poważnym gimnazjalistą?

Zejdźcie z Yarpenna. Wychował się na Avantasii.

KelThuz pisze:Zejdźcie z Yarpenna. Wychował się na Avantasii.

no to macie po drodze, bo z tego co pamiętam, to Ty na późnym Therion ;)

Tylko, że ja się potrafię do tego przyznać, że wychowałem się niekoniecznie na ambitnej muzie. Po prostu innej nie znałem i nikt mi jej nie pokazał i szukam do dziś. Zarejestrowałem się na to forum między innymi po to, żeby się uczyć, a niekoniecznie słuchać szczekania internetowych piesków :) Jeżeli nie chcecie mi pokazać prawdziwej muzy to po prostu powiedzcie, to sobie pójdę w cholerę.

no przeciez padlo tu propozycji na jakies 150 godzin poznawania nowych plyt ;)

No było kilka linków, ale to od razu ma znaczyć, że cała dyskografia jest ok? ;) Przecież zwykle tak nie ma ;)

eksploruj panie, szukaj ;) to sa tylko drogowskazy

Yarpenn pisze:No było kilka linków, ale to od razu ma znaczyć, że cała dyskografia jest ok? ;) Przecież zwykle tak nie ma ;)

Pokolenie McDonalda się kurwasz znalazło. Wszystko na tacy, do stołu podano, google i inne pierdoły. Ruszyć 4 litery, a nie na wysiłku intelektualnym innych żerować. Do roboty, ludu złoty!

Ktoś wcześniej stwierdził, ze problem z folk metalem polega na tym, że biorą się za niego głównie muzycy metalowi. Coś chyba jest na rzeczy, bo lepiej wypadają projekty, które idą od drugiej strony - do folku dodają elementy rocka, czy metalu. Przykład - rodzimy Żywiołak, w który zamieszany jest były muzyk Open Folk, czy białoruski Litvintroll ( swoja drogą nazwa oryginalna, że chuj), parametalowy projekt muzyków średniowieczno/folkowej grupy Stary Olsa ( polecam jedno i drugie!).
Co do potupajek typu Korpiklaani, fajna, bezstresowa muzyczka do picia, tyle, że jak się słyszało jedną płytę, to się słyszało wszystkie. całkiem nieźle wyszedł im cover Iron Fist na ostatniej płytce.
Z klimatów folk-metalowych wyróżniłbym Skyclad (moc!!), Storm, Skyforger i Arkona (RU).
Wkurwiają mnie natomiast jednoosobowe projekty udające folk za pomacą syntezatorków marki Casio. Wyjątkiem potwierdzającym regułę jest Falkenbach, który jednak na ostatniej płycie zjada własny ogon i Slavland z Polszy, który byłby całkiem, całkiem, gdyby nie też żabi wokal.
Zdecydowanie jednak wolę folk i muzykę średniowieczną ( oraz wódkę) bez domieszek - Percival, Południca, Czeremszyna, Stary Olsa, Kulgrinda, Garmarna, Fidelius, Gny itp.

Raczej do tego pokolenia (McD) nie należę :P Jestem zdziebko starszy, ale przesłanie zrozumiałem ;) Tylko, że sęk w tym, że sobie szukać mogłem i bez tego forum, nie? ;) Wskazówki odebrałem, dzięki, poszukam dalej.

Sveneld: O właśnie, wspominasz o Południcy (pewnie tej krakowskiej?). Czy to aby na pewno folk? Parę osób mi już o nich mówili, muzyki nie miałem jeszcze przyjemności posłuchać, ale po zdjęciach, stronce itp. mam wrażenie, że to ma mało z folkiem wspólnego.

A Litvintrolli znam, zajebiście prezentują się na koncercie :) Tylko ciężko ich ściągnąć... Wiadomo... Białoruś.

Swoją drogą Yarpenn, najpierw wychwalając Korpiklaani, o potem pisząc, że Bathory takie sobie sam się wystawiasz na headshot langsaxem z jednej i poprawkę danaxem z drugiej :) . I to nie tylko na tym forum. O gustach się nie dyskutuje, ale znaj proporcium, mocium panie.