S.O.S. kryzys

ogólne rozmowy o tym i owym... tylko metal prosimy....

Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Sybir
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10335
Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
Lokalizacja: Voivodowice

Re: S.O.S. kryzys

29-06-2020, 23:21

Jester, a czemu nie założyłeś odrębnego tematu? ;)
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
Awatar użytkownika
Drone
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10020
Rejestracja: 11-06-2012, 15:28

Re: S.O.S. kryzys

29-06-2020, 23:43

Bloodcult pisze:
29-06-2020, 22:03
6 tygodni
No i proszę, jak to się skończyło. Jester, uważaj, jeszcze parę dni i obudzisz się z ręką kładącą pięć dych na tacy!
Przegrana jest na wyciągnięcie ręki.
Awatar użytkownika
Sybir
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10335
Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
Lokalizacja: Voivodowice

Re: S.O.S. kryzys

29-06-2020, 23:51

I z obcą ręką kładącą opłatek do buzi ;)
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
Awatar użytkownika
hcpig
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9338
Rejestracja: 06-07-2008, 13:23

Re: S.O.S. kryzys

30-06-2020, 20:04

Sybir pisze:
29-06-2020, 23:21
Jester, a czemu nie założyłeś odrębnego tematu? ;)
W sumie racja - potrzeba sondy.
Yare Yare Daze
Awatar użytkownika
hcpig
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9338
Rejestracja: 06-07-2008, 13:23

Re: S.O.S. kryzys

24-10-2022, 17:55

Gdzieś w 2007 Ripper Analny założył był taki temat o kryzysie Szubrychta, który jebnął metalem o ścianę tzn. jakaś przeklejka chyba z Mystica, macie to może jeszcze?

Tak mi się przypomniało bo na blogu Marii Jaro.Slav się do tego odnosi po latach:
Śledzę Twoją publicystykę od połowy lat 90. Pamiętam, że na początku XXI przeżywałeś kryzys. Byłeś znudzony metalem i dawałeś temu wyraz w swojej publicystyce. Pisałeś „metal się zestarzał”, „pojawiły się oznaki demencji i starczego zdziecinnienia”. Oceniałeś, że gatunek „zjada swój ogon”.

Tak było. Rzeczywiście na początku pierwszej dekady nowego stulecia porzuciłem aktywne uczestnictwo w scenie metalowej. Przestałem być aktywnym fanem, który chciał sprawdzać wszystkie nowości. Na to złożyło się wiele czynników. Niektóre były związane z pracą, rodziną, dziećmi, które się wówczas pojawiły i absorbującymi obowiązkami. Miałem wówczas za sobą dobre 10 lat maniakalnego uczestnictwa w scenie metalowej. Ja nie robiłem nic innego. Metal był nie tylko pasją, ale pochłaniał moje wszystkie aktywności. Pracowałem w Mysticu, a po pracy pisałem książkę o Slayerze albo artykuł. A weekend na próby albo na koncerty. Może nastąpiło pewne zmęczenie materiału? Jestem jednak zdania, że początek XXI wieku zbiegł się z pewnym kryzysem na scenie metalowej. Zakończył się „wyścig zbrojeń”, który trwał przez całe lata 90. Zespoły przestały prześcigać się w innowacjach i w tym kto zagra szybciej, mocniej i brutalniej. W tamtym czasie doszliśmy do kresu ludzkich możliwości. Z jednej strony Angelcorpse, z drugiej Meshuggah, nawał grindowych ekip, wprowadzanie automatu perkusyjnego, który grał tak intensywnie, że nie sposób było rozróżnić poszczególnych bitów. Nie było już nic dalej. Z drugiej strony coraz więcej nowych zespołów zaczęło odwoływać się do minionych czasów. Notowaliśmy powroty starych zespołów – nie tylko tych świetnych i wytęsknionych, ale także tych słabych, które wracając po latach nagle okazywały się kultowe.
Wówczas słuchałem głównie tych metalowych płyt, które znałem. Nowości szukałem w elektronice, muzyce świata, głównie afrykańskiej. W tych nieznanych muzycznych światach wszystko było dla mnie nowe i ekscytujące. Po dobrych paru latach luźnej relacji z metalem, na początku kolejnej dekady pojawiły się zjawiska i zespoły, które znów rozpaliły we mnie ogień.

Pamiętasz jakąś przełomową płytę?

Na pewno była to Furia, czy twórczość Deathspell Omega. Trudno mi wskazać dziś konkretne nazwy. Daleki jestem również od twierdzenia, że w tej pierwszej dekadzie XXI wieku nic godnego uwagi w metalu się nie działo, dlatego łaskawie wróciłem dopiero po niej. Myślę, że to we mnie nastąpiła przemiana, dzięki której znowu odczułem głód takiej muzyki i być może lepiej się do niej dostroiłem. Nie wróciłem już jednak do metalu z takim zaangażowaniem jak przed tym chwilowym rozbratem. Dziś to nie metal, ale muzyka jest dla mnie sposobem na życie. Nie postrzegam jej już przez pryzmat gatunków. Metal jako środowisko i pokoleniowe doświadczenie zawsze będzie dla mnie najważniejszy, bo z niego się wywodzę. Będąc na metalowym festiwalu, czy na koncercie czuję się u siebie. Jednak muzyka popularna, do której zalicza się metal jest wąskim wycinkiem samej muzyki, a jeszcze węższym kultury, czy w ogóle ludzkiej aktywności. Dzielenie tego na jeszcze węższe paseczki wydaje mi się niepotrzebne. Dziś wybierając płyty do słuchania, czy koncerty, które chcę zobaczyć w ogóle się nie zastanawiam nad tym co jest metalem, a co nim nie jest. Do podziałów gatunkowych, czy podgatunkowych odwołuję się tylko jak piszę, na potrzeby czytelnika.
Yare Yare Daze
ODPOWIEDZ