Now playing / Czego teraz słuchacie v.4

[TheDude]

Miód! Sopor nie ma konkurencji w tej stylistyce.

[DST]

US death metal rules!

i chuj! Wasze zdrowie!

Racja. Zawsze wolałem US death metal niż np. szwedzki czy europejski ogólnie (z wyjątkiem Holandii chyba bo Sinister i Asphyx). Piękny jest ten album, ostatnio kupiłem w końcu na CD. Esencja i odsianie pozerów przez intensywność.

Hate Eternal w ogóle jest bardzo dobry z płyt. Sam posiadam kilka wydawnictw.

Mój ulubiony to chyba "I, Monarch" lub jedynka, nie mogę się zdecydować. Do "I, Monarch" mam słabość, bo piękne partie bębnów nagrał tam Roddy. Zwracam na to uwagę, bo gram. Z kolei nie cierpię "King of All Kings" do którego podchodziłem wiele razy i jest dla mnie plastikowym, ultraszybkim graniem na oślep.

[tomekw48]

Racja. Zawsze wolałem US death metal niż np. szwedzki czy europejski ogólnie (z wyjątkiem Holandii chyba bo Sinister i Asphyx). Piękny jest ten album, ostatnio kupiłem w końcu na CD. Esencja i odsianie pozerów przez intensywność.

Hate Eternal w ogóle jest bardzo dobry z płyt. Sam posiadam kilka wydawnictw.

Mój ulubiony to chyba "I, Monarch" lub jedynka, nie mogę się zdecydować. Do "I, Monarch" mam słabość, bo piękne partie bębnów nagrał tam Roddy. Zwracam na to uwagę, bo gram. Z kolei nie cierpię "King of All Kings" do którego podchodziłem wiele razy i jest dla mnie plastikowym, ultraszybkim graniem na oślep.

Ja do "I, Monarch" mam szczególny sentyment, bo to pierwsza ich płyta, którą poznałem. Podoba mi się w tym zespole, jak Erik Rutan upycha różne smaczki na płytach. Niby to typowy death metal, ale jak się wsłuchać to to jest coś więcej niż tylko deathowa sieka, ale mieszcząca się w gatunkowych ramach. Super zespół.

[Żułek]

a ja se dzisiaj słuchałem kumpli Maxa menela z MX



a potem dobiłem


i to wszystko między meczami

[Blackult]

Sepultura "Schizophrenia"

[Lord Gorloj]

To jest oczywiście świetna płyta, ale jeśli o CV chodzi, najbardziej lubię solowe rzeczy Chrisa Watsona.

Tymczasem:

Solowego Watsona nie znam, pewnie się obada w wolnej chwili. Cabaret Voltaire jest w pytę.

Tymczasem, na pełnej kurwie, żeby się sąsiedzi porzygali i myśleli, że tu się głowy ścina - maczetą:

[KKK]

To jest oczywiście świetna płyta, ale jeśli o CV chodzi, najbardziej lubię solowe rzeczy Chrisa Watsona.

Tymczasem:

Solowego Watsona nie znam, pewnie się obada w wolnej chwili. Cabaret Voltaire jest w pytę.

Tymczasem, na pełnej kurwie, żeby się sąsiedzi porzygali i myśleli, że tu się głowy ścina - maczetą:

Muszę się kiedyś solidniej wziąć za ten Savage Republic (ostatnie płyty chyba nawet w polskim Gusstaffie wyszły), ale ja mało rocka słucham, nawet tego bardziej wykręconego.
A co do Watsona, są to głównie field recordingi bądź post-industrialne kolaże dźwiękowe. Niewiele, a właściwie nic nie mające wspólnego z CV, którego IMO był on najciekawszą postacią.

[Lord Gorloj]

Muszę się kiedyś solidniej wziąć za ten Savage Republic (ostatnie płyty chyba nawet w polskim Gusstaffie wyszły), ale ja mało rocka słucham, nawet tego bardziej wykręconego.
A co do Watsona, są to głównie field recordingi bądź post-industrialne kolaże dźwiękowe. Niewiele, a właściwie nic nie mające wspólnego z CV, którego IMO był on najciekawszą postacią.

Field recording/kolaże na propsie, więc rzucę uchem.

Ten powyższy Savage Republic nie brzmi rockowo za cholerę. Energia jest ewidentnie punkowa (i to tak, że wypierdala membrany z głośników), ale całość jest raczej... nie wiem. Mi się kojarzy z sytuacją, w której bierzemy grupkę rastuchów kolegujących się z Public Image Ltd, zabieramy im zioło, każemy czytać przez miesiąc polityczne newsy z całego trzeciego świata, a potem faszerujemy amfetaminą i ładujemy do studio z poleceniem "macie pokazać światu faka". Jest trochę dubowo, trochę industrialnie, a przede wszystkim hałaśliwie. Dla mnie bomba.

[wonsz]

[Gumiak]

[Nasum]

[knaar]

INANNA

[KKK]

Muszę się kiedyś solidniej wziąć za ten Savage Republic (ostatnie płyty chyba nawet w polskim Gusstaffie wyszły), ale ja mało rocka słucham, nawet tego bardziej wykręconego.
A co do Watsona, są to głównie field recordingi bądź post-industrialne kolaże dźwiękowe. Niewiele, a właściwie nic nie mające wspólnego z CV, którego IMO był on najciekawszą postacią.

Field recording/kolaże na propsie, więc rzucę uchem.

Ten powyższy Savage Republic nie brzmi rockowo za cholerę. Energia jest ewidentnie punkowa (i to tak, że wypierdala membrany z głośników), ale całość jest raczej... nie wiem. Mi się kojarzy z sytuacją, w której bierzemy grupkę rastuchów kolegujących się z Public Image Ltd, zabieramy im zioło, każemy czytać przez miesiąc polityczne newsy z całego trzeciego świata, a potem faszerujemy amfetaminą i ładujemy do studio z poleceniem "macie pokazać światu faka". Jest trochę dubowo, trochę industrialnie, a przede wszystkim hałaśliwie. Dla mnie bomba.

Nie przeczę! Po prostu dla mnie rock jest na tyle pojemnym tematem, że mieści się w nim zarowno Chuck Berry jak i Throbbing Gristle.
Jeśli lubisz field recordings, to Watson jest zazwyczaj wymieniany w pierwszej kolejności, tzw. supergwiazda, twarz gatunku (tak jak np. MERZBOW w noise czy TG w industrialu). Nie wiem czy słusznie, mam inne typy, ale fakt faktem, że nagrał przynajmniej 2-3 rewelacyjne płyty. Od lat chyba głównie pracuje w BBC i jeździ robić nagrywki m.in. do programów Davida Attenborough.

[Nasum]

[Nasum]

Kosa!

[Szalony Opos]

Pod drogę powrotną z pracy

[TheDude]

Paweł Błaszczak - The Ascent OST

[wonsz]

[Lord Gorloj]

Jeśli lubisz field recordings, to Watson jest zazwyczaj wymieniany w pierwszej kolejności, tzw. supergwiazda, twarz gatunku (tak jak np. MERZBOW w noise czy TG w industrialu). Nie wiem czy słusznie, mam inne typy, ale fakt faktem, że nagrał przynajmniej 2-3 rewelacyjne płyty. Od lat chyba głównie pracuje w BBC i jeździ robić nagrywki m.in. do programów Davida Attenborough.

No to będę badał jeszcze dzisiaj. Nie siedzę w field recordings, sporadycznie lubię coś zarzucić, ale ja w ogóle łażę po muzyce jak kot i nie wiem co się dzieje.

Temat mi przypomniał o jednej z moich ulubionych płyt z nagraniami terenowymi (chyba to tak można nazwać, w końcu to mikrofon zarzucony w ławice plaktonu) i se ją zarzucę do poranka, i chuj. GŁOŚNO. Żeby ludzie myśleli, że to nie plankton ino zmutowane trylobity wpierdalające beton:

[Gumiak]

Zdrówko.